I Samotność, pustka i strach.
II Zjawia się mężczyzna.
III On jest taki frapujący. Spędza czas, puszcza muzykę, mówi, między innymi „kochanie”. Ona zapomina o samotności, pustce i strachu. Płaci młodością, wyglądem i seksem.
IV Traci pracę i zachodzi w ciążę. Przestaje być atrakcyjna.
V On chce być w porządku wobec siebie i otoczenia, więc robi wszystko, by to ona go już nie chciała.
Upija się na weselu członka jej rodziny i zachowuje tak, że ona chciałaby się zapaść pod ziemię ze wstydu.
Jedzie z nią na wakacje. Zgodnie z jego sugestią dzielą się kosztami: ona płaci za hotel, przelot, a on za „bieżące wydatki”. Potem ona czuje się upokorzona, zależna finansowo: nie może kupić sobie tego, co chce, zmuszona jest prosić. On trzyma przy sobie lokalną gotówkę i celowo nie wydaje jej na to, co ona by chciała. „Po co zwiedzać świątynię w środku, przecież widziałaś już coś podobnego”, „Mamy obiadokolację w hotelu, wytrzymasz, szkoda kasy na jedzenie”.
VI Jej ciągle zależy, ze względu na dziecko. Dlatego on musi jej opowiedzieć o innych kobietach, popchnąć na ścianę, spóźniać się lub zapominać o umówionych spotkaniach, wręczać żenujące prezenty: tanie kosmetyki z targowiska. On wie, co zrobić, żeby ona czuła się poniżona, a równocześnie żeby on przed światem uchodził za porządnego faceta.
VII Ona już wie, że nic z tego nie będzie. On się cieszy, jest usatysfakcjonowany: przed osądem społecznym ma sumienie czyste: „to ona go nie chciała”. Prawdziwie inteligentny mężczyzna z każdej sytuacji potrafi wyjść z tarczą.
VIII W jej brzuchu rusza się dziecko. To nie jest przyjemne uczucie: jakby pasożytujące robale wiły się wewnątrz człowieka (albo jakby się miało gulda, o ile ktoś pamięta serial „Gwiezdne Wrota”). Tylko cicho sza - byłoby to straszne faux pas powiedzieć o tym głośno.
IX Najbliższa rodzina nie jest zadowolona. Samotne macierzyństwo to wstyd i życiowa porażka – w ich potocznej ocenie.
X Nikt nie zatrudni kobiety w ciąży. Gdy brzuch staje się widoczny, ona daje sobie spokój z poszukiwaniem pracy. To nie ma sensu.
XI Ciało rozszerza się bardzo szybko. Wydaje się jakby dolne żebra coś od środka rozpychało na boki. To boli. Dziecko, łożysko, brzuch – wszystko to dużo waży, waży i ciśnie zgodnie z zasadą grawitacji, na dól. Nie jest fajnie, jest okropnie.
XII Szpital. Jest strasznie. Kiedy człowiek jest zależny od czyjegoś widzimisię, zawsze jest mu źle. Zasadniczo w szpitalu pacjent jest traktowany jako nieproszonym i upierdliwy petent, któremu personel robi wielką łaskę jakimkolwiek swoim działaniem.
XIII Chociaż medialnie się trąbi o dogodnych dla kobiety pozycjach, położna wie swoje i rozkazuje kłaść na łóżku. Lepiej robić, co każą, lepiej nie podpadać, bo na złość zabiją ci dziecko (i gówno się komukolwiek udowodni).
XIV Ciało się rwie (szyjka macicy, krocze i diabli wiedzą co jeszcze) i rodzi się dziecko. „Uff, udało się, to koniec” - ona myśli.
XV Nie, to nie koniec. Okazuje się, że ona ma jeszcze urodzić łożysko. Tego się nie spodziewała, nie wiedziała, nie przewidziała na to siły.
Młody lekarz kładzie się na jej brzuchu, żeby wycisnąć łożysko. Jej robi się ciemno przed oczami.
XVI Oczywiście nikt nie pokazuje jej dziecka, a tym bardziej nie kładzie go na jej piersi. Takie rzeczy to tylko w filmach.
Obsługę szpitalną nie obchodzi, czy dziecku jest miło na początku życia. Oni nie uważają go za człowieka.
(I pomyśleć, że niektórzy walczą o prawa człowieka dla kilkukomórkowego zarodka z probówki. Ci utopiści żyją w oderwaniu od rzeczywistości. Przecież człowiek zaczyna się od momentu, gdy jest w stanie się skutecznie poskarżyć np. napisać skargę do sądu).
XVII Dziecko leży samotnie, na zimnej wadze i płacze. Nikogo przy nim nie ma. Ona to widzi przez przeszkloną ścianę. Serce jej się kraje, trzęsie się ze strachu, że dziecku jest źle. Ale ona nic nie może, musi leżeć nieruchomo - jest szyta przez młodego lekarza, któremu nigdzie się nie śpieszy, albo nie ma wprawy.
XVIII Dziecko spadło na wadze. Ona nie wiedziała, że powinna je karmić. Nikt jej tego nie powiedział, nie przypomniał. Ma wyrzuty sumienia: powinna była na to wpaść.
Instynkt macierzyński jest przereklamowany.
XIX Dziecko ma żółtaczkę. Leży w inkubatorze pod lampą, z czarną opaską na oczach (jak przed egzekucją) oraz igłą w czole podłączoną do kroplówki z glukozą. Ona na ten widok wpada w rozpacz.
„Podłoga” inkubatora nie jest prosta, lecz pochylona, dlatego dziecko zsuwa się w dół. Weflon wyrywa się czółka niemowlęcia, więc następnie igła zostaje wbijana w maleńką skroń.
XX Ona rusza się z trudem. Nie może wstać z miejsca. Coś strasznego się z nią stało.
Może uszkodzony został rdzeń kręgowy? Rzecz jasna lekarzy to specjalnie nie interesuje (w końcu nie dostali łapówki). Jednak dla świętego spokoju robią jej prześwietlenie bioder, z którego nic nie wynika (czyli według nich jest o.k., sprawa załatwiona).
XXI Ona po domu chodzi na czworakach, ewentualnie w dziwacznej, przykurczonej pozycji. Wstaje ciągnąc ciało siłą mięśni rąk.
XXII Krew się leje – miesiąc, dwa, trzy. Wargi sromowe bolą, pieką niemiłosiernie. Od krwi ciało się odparza.
Ona nie chce się wykrwawić na śmierć, więc zaczyna łykać przeróżne pigułki. Jak nie pomogą, to trzeba będzie się zgłosić na łyżeczkowanie.
Nie jedna kobieta umarła, bo coś w niej zostało, potem zgniło i zakaziło cały organizm od wewnątrz.
XXIII Po trzech i pół miesiącach krwawienie się kończy. Naturalny pokarm też. Leki podziałały i na to, i na to.
XXIV Objawia się on. Ona jest chuda, więc go zaczyna znowu pociągać.
XXV Ona chce spróbować raz jeszcze, poświęcić się dla dobra dziecka – żeby miało ojca.
Seks jest jednak zbyt bolesny. Ciało się rwie, krocze nie zrosło się w wystarczającym stopniu, a blizny na szyjce macicy potwornie dokuczają przy każdym dotyku.
XXVI Wbrew deklaracjom ona jednak nie potrafi się poświęcić, nie umie świadomie godzić się na cierpienie (nie jest wystarczająco kobieca). Dla niego związek bez seksu jest zupełnie nieopłacalny. Rozstają się na zawsze.
XXVII Dziecko ma kolki wieczór w wieczór. Płacze. Ona poi go herbatkami z koprem, masuje brzuszek, buja na rękach, śpiewa, żeby utulić do snu...
XXVIII Dziecku rosną ząbki. To go boli. Płacze. Ona smaruje mu dziąsła żelem łagodzącym. Dziecko wymyśla indywidualną strategię – gryzie swoją mamę po nogach, po brzuchu, po piersiach (najwidoczniej to mu pomaga).
XXIX Ona znajduje pracę. Dostaje głodową pensję, ponieważ z zasady kobietom płaci się mniej, a samotnym kobietom z małymi dziećmi jeszcze mniej (ot taka niepisana umowa między przedsiębiorcami – żeby nie musieli przepłacać).
Ważne, że ma z kim zostawić dziecko. Nie musi ukrywać dziecka w zakładowej szafie, jak niektórym zdesperowanym kobietom się zdarza.
XXX Dziecko wymiotuje, ma czterdziestostopniową gorączkę...
itp., itd.
***
Dlatego kobiety uwielbiają czytać prymitywne romanse i oglądać infantylne komedie romantyczne. Takie cudownie fantastyczne bajki pozwalają, choć na chwilę, oderwać się od bezsilności, brutalnej rzeczywistości i beznadziejnych facetów...