Ptaszku, nawet dość lekkie i ucieszne, bo to w końcu taki wiersz dla zabawy słowami, obrazami i rytmem.
No i o rytm chodzi.
Pierwsza zwrotka brzmi melodyjnie, w następnych przechodzisz na większą ilość sylab w wersach, co zakłóca ten początkowy rytm.
Można to jednak łatwo poprawić, usuwając niektóre słowa.
Pozwolisz?
Przy okazji poprawię interpunkcję.
Jedzie Janek borem, lasem, droga hen go niesie,
lubi jeździć sam w nieznane, choć nie zawsze chce się.
Jedzie szybko, nieco zwalnia, jak kodeksy każą, - (od kazać)
lecz już woli być na miejscu, bo go skóry parzą.
Słońce grzeje mocno w plecy, twarz mu rozpromienia,
pędzi zatem w cel podróży, planów nic nie zmienia.
Długo jedzie tak przez pola, ku końcowi ma się,
patrzy wokół i rozmyśla, cóż go czeka w trasie.
Zatem przed się! Hej przygodo! Już się cieszy na nią,
nagle patrzy, a za lasem widzi zacną panią.
Myśli sobie: „Może stanę i o drogę spytam?”
Ale przecie nie wie gdzie jest, więc o co zapyta?
Mimo tego rad spróbować, podjeżdża z powolna,
ale, cóż to? Dama znika, w koło droga polna.
Stanął wryty. Co u licha?! Widział ją pewnikiem!
Przetarł oczy, spojrzał znowu, zmartwiony wynikiem.
Co więc robić miał na drodze, kiedy nikt nie czeka?
Wsiadł na motor, jedzie dalej, szuka znów człowieka.
Jak to mogło „zjawić” mu się, tak bystremu chłopu?
Nigdy jeszcze tak zdziwiony… Nagle, szybko, stopuj!
Owa postać znów „zjawiona”. Rany boskie! Za nią!
Pędzi migiem, wciąż przyspiesza, myśli: ”W końcu mam ją”.
Dama woła go skinieniem, co rusz wodzi wzrokiem,
Janek zdobyć ją planuje. Zdąży z drugim rokiem?
Ach, nic z tego, omamiony nie może uwierzyć,
czemu postać, raz tak, raz nie, bosa drogą bieży.
I tak ciągle Jan w podróży. Goni, choć zbytecznie.
Diabli widać ją nadali, męcząc chłopa wiecznie.
Parę słów zmieniłam, żeby wpasowały się w rytm.
Przepraszam za zabawę Twoim wierszem.
Potraktuj to wyłącznie jako sugestie, służące wyrównaniu rytmu.
Pozdrawiam
PS. To całkiem fajna bajeczka.