powiedziałem, że wchodząc w wiersze mam wrażenie, że wchodzę w ciebie.
nie ma w tym przesady, ten sam ponury krajobraz: listopadowy wicher,
skrawki ciał, które nie stały się słowem.
kiedyś przeczytałem o wielorybach masowo popełniających samobójstwo.
wylegały na plażę i za nic nie chciały wrócić do oceanu. podobnie uciekam
od ciebie, kładę się na piasku i schnę. ale wiem, że nie przestaniesz polewać
słoną wodą, dopóki w uchu nie zagnieżdżą się pasożyty. nie chcesz,
bym kiedykolwiek wrócił do równowagi.
u ciebie the same old fears i naprawdę nie wiem już co zrobić,
by pojaśniały ci oczy. przeganiam z czoła sine chmury, rozgarniam włosy
wyplątując z nich smutne ptaszyska. wciąż skarżysz się, że skóra
szarzeje, łuszczy się. w niektórych miejscach widać wyraźne pęknięcia.
martwię się czy wystarczy śliny by posklejać. i nie, nie przeszkadza mi,
że jestem jak plaster – przykładasz w miejsca gdzie boli, czekasz na gojenie.
w momencie, gdy myślę o tym, że ktoś powinien dopisać finał, mówisz:
chłopcze o szklanych oczkach przypominasz misia z dzieciństwa,
więc wydłużają się ręce w geście: chcę mieć.
(po chwili, zaśmiewając się, dodajesz, że będąc małą dziewczynką lubiłaś
wydłubywać pluszakom oczy i przyszywać nowe. do dziś nie wiesz dlaczego)
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
alleluja con · dnia 25.11.2010 17:14 · Czytań: 3258 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 13
Inne artykuły tego autora: