Dla mnie tekst z wyraźnym przymrużeniem oka.
A jednocześnie uświadamiający jak bardzo liczą się w codziennym życiu te wszystkie, często niezauważane w pośpiechu i na co dzień przedmioty.
To naprawdę sojusznicy, bo wystarczy, że coś się zepsuje, a wpadamy w panikę. A gdyby wszystko zniknęło?
Wtedy musielibyśmy zaczynać bezradnie od początku.
Z drugiej strony jest w tym też pewna ironia, wynikająca ze zderzenia prozaicznych przedmiotów codziennego użytku ze szczytnymi celami.
A na koniec, jeżeli człowiek ma tylko tyle i aż tyle, czyli miejsce dla siebie, nawet jeżeli towarzyszą mu tylko przedmioty, to jednak to wszystko razem tworzy dom, a dom przeważnie kojarzy się z pewnym poczuciem bezpieczeństwa. Takie małe, swoje miejsce na ziemi.
Czyli można być optymistą.
Adamie, tak krótki tekst mógłbyś trochę poprawić:
Późnym wieczorem otworzyłem drzwi
swojego mieszkania. Usiadłem w fotelu i zacząłem zastanawiać się, dlaczego tak mało uwagi poświęcam domowemu otoczeniu. Rozpocząłem wędrówkę po
wszystkich pomieszczeniach - "memu" poszło do kosza.
Pozdrawiam - dla mnie tekst z sensem.