-Nareszcie jesteście! Macie klucze?- powiedziała piękna, rudowłosa kobieta z wielkim mieczem w ręce.
-U nas w porządku, dziękujemy za troskę- sarkastycznie rzekł Deiran.
-Wszystkie trzy: Słońca, Gwiazd i Księżyca- nie odchodził od tematu Chris- A ty masz ciągle Skrzynię Potępionych, Marylin?
-Jak mogłabym nie mieć- odpowiedziała wojowniczka- Co was tak długo nie było?
-No, przebycie całego Voldimoru trochę zajęło. A i wszystkich bandytów po drodze trzeba było sprać... Kocham ten kraj- uśmiechnął się półelf, zapalając fajkę. Marylin zaprosiła dwójkę przyjaciół na piętro swojego domu.
Rudowłosa mieszkała w niedużym domku na przedmieściach stolicy. Z jej podwórka było widać prawie całą metropolię, łącznie z majestatyczną wieżą Wielkiej Rady Voldimoru. Miała również oko na opactwo Rycerzy Protektorów, zakonu do którego należała.
Po chwili cała trójka znalazła się w sypialni gospodyni. Ta zaś spod łóżka wyciągnęła żelazny kuferek z trzema zamkami.
Bohaterowie po kolei dopasowywali klucze. Gdy wszystkie zostały przekręcone, wieko uniosło się. Wewnątrz leżał mały, podłużny rubin.
-No, to teraz musimy być szybsi od sługusów Arcydiabła- powiedział czarodziej.
Tętent kopyt niósł się po całym lesie. Bohaterowie musieli jak najszybciej dostać się do ruin pradawnej świątyni. Na ich szczęście żadna banda nie czaiła się przy drodze.
Na miejsce dotarli po zmroku. Tam zaś ujrzeli niewesoły widok: dziesiątki uzbrojonych i ubranych w habity postaci stało między zburzonymi ścianami u wejścia do świątynnych podziemi. W powietrzu unosił się cichy szmer.
-No to co? Rozwalamy drani?- rozweselił się tropiciel.
-Nie mamy tyle czasu- powiedział mag- Wy się pobawcie, a ja pójdę dalej.
Wojownicy chwycili broń. Po sekundzie ciszy rzucili się na przeciwników.
Młodzieniec nie przyglądał się walce, mimo iż z chęcią pooglądałby tak efektowne machanie mieczem. Natychmiast teleportował się do schodów. Chciałby dalej, jednakże nie miał dostatecznej mocy.
W korytarzu były rozmieszczone pochodnie, więc Chris nie musiał zużywać energii na światło.
Sama droga nie była zbyt długa. Już po chwili zobaczył wielką, okrągłą salę, na środku której piątka mężczyzn w czarnych szatach kończyła malowała pentagram dookoła dziury w podłodze.
-Panowie, mamy gościa- rzekł siwy brodacz- Spóźniłeś się, poszukiwaczu!
Po tych słowach wszyscy nieznajomi wypuścili wiązkę negatywnej energii w stronę przybysza. Ten zaś wykonał zgrabny unik i odpowiedział potężną kulą ognia.
-Wykończcie go! Ja dokończę rytuał. Nasz pan musi tu przybyć przed świtem!- wykrzyczał starzec, po czym zapalił świece na rogach malunku.
Gdy czwórka czarnoksiężników szykowała się do rzucenia kolejnego czaru, Chris chwycił czerwony klejnot, zrobił potężny zamach i przy pomocy swoich magicznych zdolności trafił idealnie w dziurę.
Kolejne wydarzenia rozgrywały się naprawdę szybko. Lawa zalała dół, po czym natychmiast zasklepiła się, zamykając przejście na zawsze. Wyznawcy Arcydiabła padli bez sił na ziemię. Sufit zaczął się sypać. Nastąpiło potężne trzęsienie ziemi. Mag musiał szybko uciekać.
W chwilę po tym, jak wybiegł na zewnątrz, podziemia zostały zasypane tonami ziemi i kamieni.
-No, niezła zabawa musiała tam być- powiedziała rycerka, wycierając swój miecz z krwi.
-Ale jedno mnie zastanawia- powiedział Deiran, gdy bohaterowie jechała już do domów- czy to jedyny portal do piekła?
-Zapewne nie- odrzekł Chris- inne są gdzieś po drugiej stronie świata.
-Więc niedługo czeka nas kolejna wyprawa- podsumowała Marylin. Cała trójka uśmiechnęła się na myśl o kolejnej rozróbie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Maelion · dnia 06.05.2008 21:53 · Czytań: 601 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: