Obca cz. 30 [Zielona Wyspa] - lina_91
Proza » Obyczajowe » Obca cz. 30 [Zielona Wyspa]
A A A
To była najostrzejsza zima od wielu lat, przynajmniej na Wyspach. Śnieg spadł już w końcu listopada, paraliżując drogi i miasta. Szkoły były pozamykane, tylko na niektórych uczelniach jeszcze odbywały się zajęcia.

Dlaczego Kris, zacięty przeciwnik szkolnych imprez, zdecydował się pojawić na studenckiej dyskotece w pierwszej połowie grudnia, tuż przed feriami, nie miałam zielonego pojęcia. Nie wiedziałam też, czemu postanowił przyprowadzić ze sobą Zoe, choć tego ostatniego mogłam się domyśleć. Ja, trochę z przekory, trochę z ciekawości, przyjęłam zaproszenie Jima.

Wysoki, przystojny, typ filmowego amanta, rezerwowy żołnierz brytyjskiej marynarki, podszedł do mnie któregoś ranka, kiedy Kris spóźniał się na zajęcia.

- Krisa nie ma? - wolno uniosłam głowę znad książki. Lubiłam go, poza tym, co tu dużo gadać, niezłe ciacho z niego było. A jednocześnie wzbudzał we mnie niepokój. Przystojni faceci, zwykle o wiele bardziej pewni siebie, zwykle oznaczali też więcej kłopotów.

- Jeszcze nie.

- Słuchaj, wy... jesteście parą?

- Z Krisem? - parsknęłam śmiechem, nie mogłam się powstrzymać. Wiedziałam, że ciągła asysta Krisa odstrasza ode mnie innych chłopaków, ale nic nie mogłam na to poradzić. Chciałam, żeby Kris obok mnie był. W przeciwieństwie do Chrisa czy nawet Damiena, nigdy nie stał za moimi plecami, gotowy do pomocy. Często sam spychał mnie w gorsze nastroje, dobijając mnie kpiącymi komentarzami. A jednak wiedziałam, że gdyby przyszło co do czego - na pewno by mi pomógł. -Nie.

- Aha - skwitował krótko. Popatrzyłam na niego ze zdumieniem. Stał przy moim krześle z dziwnym, zakłopotanym wyrazem twarzy.

- Co jest?

Błyskawicznym ruchem przysiadł obok mnie.

- Pójdziesz ze mną na bal zimowy?

Chwilowo mnie zatkało. Ale nie miałam dobrej wymówki, a poza tym nauczyłam się już, że nie ma nic gorszego niż wycofać się bez walki. Ostatecznie mogłam spróbować.

- Chętnie.

W tej chwili właśnie do sali wbiegł Kris, sapiąc niczym miech kowalski, z plecakiem przewieszonym przez ramię. Jim usunął się, rzucając mi słodki uśmiech. Poczekałam, aż wróci na swoje miejsce, po czym przewróciłam oczami.

- Co jest? Dokuczał ci?

- Zaprosił mnie na randkę.

- No, gratuluję! - Kris uśmiechnął się od ucha do ucha. -Przyjęłaś?

- Przyjęłam.

Na kilka dni przed imprezą znowu zaczął sypać śnieg. Miałam nadzieję, że odwołają, bo po chwilowym zaćmieniu umysłu, żałowałam że przyjęłam zaproszenie Jima. Bałam się, sama nie wiedzieć czego. Ale nie zdobyłam się na jakąś głupią wymówkę, więc trzynastego grudnia wcisnęłam się w czarną sukienkę od Johna Browna, ukradłam mamie buty na koturnach, oczy zamazałam eyelinerem i wsunęłam się do forda Jima.

Jim nie był specjalnie gadatliwy, więc zajęłam się wspominaniem rozmowy z mamą, którą odbyłyśmy poprzedniej nocy. Zasadniczo wszystko sprowadzało się do moich relacji z Krisem.

-Zamiast iść do dziewczyny, spędza czas z tobą. Jaki to układ?

-Kumpelski - parsknęłam.

-Z nią?

-Ze mną! - mama przekręciła oczami. Nie uwierzyła. -Jesteśmy przyjaciółmi.

Szczerze w to wierzyłam. Ale jeszcze długo po tej rozmowie nie mogłam się otrząsnąć.

Myślałam o tym, jak kiedyś przez całą godzinę bawił się moją bransoletką, plącząc ją na moim nadgarstku, wreszcie splatając drugi koniec wokół swojej ręki, łącząc nasze dłonie srebrną nicią. O tym, jak przesuwał gorącymi palcami po moich bliznach, wypytując o pochodzenie każdej z nich. O tym jak poprzedniego wieczoru w pubie bawił się moją ręką, oglądając ją uważnie ze wszystkich stron, jak naukowiec studiujący jakiś ciekawy przypadek. O tym jak na zajęciach praktycznych stawał za mną tak blisko, że jeszcze po wyjściu z klasy czułam na plecach jego ciepło.

To były szczegóły; setki drobiazgów. Nie chciałam się nad tym zastanawiać, bo wiedziałam, że nie złamię swoich zasad; on miał dziewczynę. Poza tym... Między nami nie zaiskrzyło, a raczej zaskoczyło. Jak dwa elementy, które doszły do wniosku, że idealnie do siebie pasują. To nie były fajerwerki; to była pewność tej drugiej osoby. A mimo to nie chciałam widzieć w nim chłopaka. Pomijając oczywisty powód i fakt, że jedna miłość bez wzajemności wystarczy na całe życie, bałam się. Nie wiedząc czego, nie wierząc nawet że jest czego, bałam się.

Ta konkluzja przypomniała mi inne zdarzenie, sprzed tygodnia. Chris odwoził mnie do domu po treningu, ale po drodze zatrzymał się, żeby zatankować. Nucąc pod nosem, czekałam, aż wróci ze stacji. I właśnie wtedy, kiedy - wysoki, z ciemnymi włosami powiewającymi na wietrze, szczelnie opatulony kurtką - przechodził obok samochodu, zdjął mnie strach. Nie, to nie był strach, a zwyczajna panika. Tylko cudem powstrzymałam się przed wyskoczeniem z auta. Zaciskając palce na klamce, próbowałam uspokoić swój oddech.

Chris - dobry, łagodny, szczery, zawsze uprzejmy - był jedyną osobą, której byłabym w stanie zaufać we wszystkim. Nawet z nim zachowywałam ostrożność, ale wierzyłam mu. Skąd więc ten strach?

Podobne uczucie dopadło mnie kilka dni później, na uczelni. Kiedy weszłam do sali, Kris gadał z jakimś chłopakiem, rozwalony tak że zajmował dwa siedzenia, więc usiadłam dalej. Szybko skończył rozmowę, po czym przysunął się do mnie. Patrzyłam na jego dłoń, opartą spokojnie o blat, na szczupłe palce i zaczęłam się zastanawiać, co mógłby zrobić tymi rękami, gdyby tylko chciał. Zdecydowanie nie pomagał mi fakt, że wiedziałam, jak silny jest naprawdę. Kiedyś, po kilku piwach, zaczęliśmy się przepychać na kanapie w barze, potem wyzwałam go też na siłowanie się na ręce. Nie wyglądał, ale był o wiele silniejszy niż mogłam przypuszczać.

Próbowałam zmienić tok swoich myśli. Jechałam samochodem z facetem, którego ostatecznie nie znałam. Nie potrzebowałam kolejnego napadu paniki.

-Wszystko w porządku? - ciepły głos Jima wyrwał mnie z zamyślenia. Uśmiechnęłam się słodko i pokiwałam głową.

***

Kręciłam się wolno po parkiecie, otulona ramionami Jima, kiedy podszedł do nas Kris. Przywitałam się z nim po przyjściu na salę, po czym straciłam go z oczu. Było zdecydowanie za dużo ludzi. Poza tym wiedziałam, że Zoe bywa zazdrosna, a moja poufna komitywa z Krisem, choć nie zrobiliśmy niczego ''złego'', mogłaby ją zadziwić.

- Słuchajcie, jest problem. Lina?

Niechętnie - procenty które wychyliłam przez całą noc, zrobiły swoje - oderwałam się od Jima. Chciałam burknąć na Krisa, ale kiedy spojrzałam w jego twarz, natychmiast spoważniałam. Jego oczy były ciemne, jakby przerażone albo bardzo zmartwione - wyraz, który widziałam u niego gdy po raz pierwszy z bliska zobaczył moje przedramiona.

- Co się stało?

- Co jest? - ton Jima zdecydowanie mi się nie spodobał, więc rzuciłam mu spojrzenie zdolne powalić młodego byczka. Nie zauważył. Kris nawet nie zwrócił na to uwagi.

- Wychodziłaś w nocy na zewnątrz? - w milczeniu pokręciłam głową. Nie paliłam, a Jim okazał się o wiele lepszym towarzyszem niż mogłam przypuszczać. Dopiero teraz spojrzałam na zegarek i w ostatniej chwili przytrzymałam swoją szczękę, która chciała opaść kilka pięter w dół. Mijała czwarta nad ranem. Rozejrzałam się przytomniej. W sali zostało już najwyżej trzydzieści osób. Bal dobiegał końca.

- Padał śnieg...

- Też mi nowina - Jim pokręcił z politowaniem głową. -Padał, jak tu przyjechaliśmy.

- Padał całą noc. Jesteśmy zasypani.

Usłyszałam jego słowa, zrozumiałam, ale przypuszczałam, że przesadza, że nie mówi poważnie. Może chce nas nastraszyć. Ewentualnie nas ostrzega, że powinniśmy już jechać, jeśli nie chcemy utknąć. Po raz drugi spojrzałam w jego oczy i przejął mnie dreszcz. On nie żartował.

- O czym ty mówisz? - tym razem nie zwróciłam uwagi na ton Jima. Porwałam z krzesła czyjąś kurtką - dopiero później zobaczyłam że to czarny płaszcz Krisa - i pobiegłam w stronę drzwi wyjściowych. Za sobą usłyszałam tupot innych butów.

- Mówię, że jesteśmy udupieni - dobiegł mnie jeszcze głos Krisa. I w tamtym momencie dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Byliśmy na parterze, a biała skorupa niemal zasłaniała okna. Zatrzymałam się, patrząc z osłupieniem na prawie półtora metra śniegu na zewnątrz. Jeszcze nie wierząc, szarpnęłam drzwi. Nawet nie drgnęły.

- Guma przymarza - powiedział cicho Kris, napierając na nie ramieniem. Skrzypnęły i otworzyły się niechętine, wpuszczając do środka powiew lodowatego powietrza i płatki śniegu. Zadrżałam. Temperatura znowu musiała spaść.

- To jakiś pieprzony żart?! - zignorowałam Jima. Wolałam nie odpowiadać na jego pytanie.

Panika w Anglii wybuchła kiedy tylko poziom śniegu przekroczył dziesięć centymetrów. Autobusy kursowały jak im się podobało albo wcale. Anglicy - nie wiedząc nawet że istnieje instytucja zimowych opon - woleli w ogóle nie ruszać samochodów z podjazdów.

Pomyślałam o ludziach, którzy jeszcze zostali w sali - o dziewczynach w dziesięciocentymetrowych szpilkach i wydekoltowanych sukniach, o chłopakach którzy popisując się przed ukochanymi, byli gotowi na wszelkie szaleństwa - i zadygotałam. Żadne z nas nie było przygotowane do pieszej przeprawy przez śnieg, przypuszczałam że samochody też nie przejadą. A sam uniwersytet znajdował się na uboczu od wszystkich dróg. Dopiero wtedy zrozumiałam, że Kris miał rację. Utknęliśmy.

- Gdzie personel? Wykładowcy, ktokolwiek? - oficjalnie wszyscy byliśmy dorośli, w praktyce nikt normalny nie dałby grupce studentów kluczy do budynku, nie w czasie całonocnej imprezy, kiedy wszystko mogłoby się zdarzyć.

- Debatują na piętrze. Mają szczęscie ci, którzy zwinęli się przed północą, żeby zdążyć na ostatni autobus - mruknął Kris. Wzruszyłam ramionami. Gdyby nie Jim - który obiecał mnie odwieźć do domu - też dawno by mnie tu nie było.

- Chodźmy, może nam coś powiedzą - wpadając już w starą rutynę, ruszyłam z Krisem. Jim wciąż stał przy oknie. Pociągnęłam go niecierpliwie za ramię i dopiero wtedy przypomniałam sobie, z kim tu przyszłam. Oglądnęłam się na Krisa. Wiedział, o co zapytam jeszcze zanim otworzyłam usta. Po jego twarzy przemknął smutek i jakby niepewność.

- Gdzie Zoe?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
lina_91 · dnia 14.12.2010 11:35 · Czytań: 599 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
Elwira dnia 14.12.2010 15:22
Jest dobrze - treściowo. Zmiana problematyki, scenerii, troszkę inne spojrzenie zrobił tekstowi dobrze. Natomiast leży technika. Na początku dużo zaimków, powtórek. W całym tekście można się przyczepić do zapisu dialogów. Chyba robisz to troszkę machinalnie, a warto by było zwyczajnie powtórzyć zasady.
Nie mniej ten fragment kończy się za szybko i już czekam na kolejny.
Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty