Stefanowicz, hm, wiesz, wg mnie z Twojego manifestu nie wynika szczególnie wyraźnie sens, jaki wyłożyłeś. Może dezorientuje zakończenie, gdzie podkreśla się wagę rymu pospołu ze "zwykłością klasyki". Widzę zresztą po "Rymowiankach", że i creep chyba raczej zmierzał do takiego rozumienia zarzutów, jakie i mnie zaświtało.
A teraz o mojej rymowance-tyradzie. Heh, wychodziły mi tuż po przeczytaniu Twojej teksty tak żądląco satyryczne, że nawet ja, z podrobami zamiast sumienia, poczekałam, aż nieco złagodnieją. Zatem wersja, którą wklejam, to grzecznie stępione ostrze:/ Poza tym, po namyśle, wzięłam też pod uwagę autorski objaśniający koment. Liryczna rozmowa z samym wierszem wyglądałaby inaczej.
Byle nie bełkot
Bylebyś taki, jak dotychczas,
bylebyś taki, jak każdy z nas,
bez rymu, z rymem gadaj w zgiełku.
Unikaj jadów z pseudokiełków!
Bylebyś spadał jasną gwiazdą:
wiedzą każdego w każde gniazdo,
plastrem na rany
wyświechtane.
Bajty w minutę. Zapomniane.
Przed każdym nie masz nic do ukrycia,
zwyczajna prawda ludzka nie tycia:
nie tajemnicą jest dla każdego,
że tajemnica, szlag!, do niczego,
jeśli nie widać jej okiem gołym.
Reszta? Gnojówka. Na co pierdoły
takiej? Dość! Przebóg! Bez rymu zwłaszcza!
Nasze są trwalsze! Wynocha! (Klaszczmy).
Na wieczność stolec musi być zwarty:
Ikar bez kości. Kurs? Na pop-arty!
Jakby nie było troską dla wiersza
to, co odróżnia chwilę od chwili,
tak że zostaje. Ostatnia pierwsza,
gdy błysk jedyny już w ziemię wryli.