O psie, który miał jedno uszko bardziej - bassooner
Proza » Miniatura » O psie, który miał jedno uszko bardziej
A A A
Fafik jest psem miejskim o wielkości typowej jak dla każdego kundelka, czyli coś pomiędzy dogiem, a ratlerkiem. Żeby obejść swój rewir musi wstawać wcześnie rano i biegać po nim, aż do samego wieczora, bo jego rewir to całe miasto. Stąd kiedy go widzę, najczęściej biegnie, z małymi przerwami na sikanie i obwąchiwanie.
Futerko Fafika ma kolor biało – kremowy, za wyjątkiem jednego uszka, które jest ni stąd, ni zowąd, brązowe i w przeciwieństwie do tego drugiego, przyklapniętego, stoi sobie dziarsko wyprostowane, jak u jakiegoś rasowego owczarka niemieckiego, ogłaszając wszem i wobec; „Patrzcie ludziska! Ja, z tej psiej mieszanki ostałem się w swej niezmienionej formie po rodowodowym właścicielu i championie wystaw światowych! Ja jedno jestem tym miły wspomnieniem sprzed dwudziestu pięciu psich pokoleń, kiedy to mój protoplasta, wilczur Atos, raz jedyny, dając dyla przez płot, mógł poruchać sobie, bo tak chciał, a nie, bo chciał tak jego właściciel, przyprowadzając go do równie rodowodowej suczki”.
Będący w ciągłym biegu Fafik składa się tylko z kości i mięśni obciągniętych skórą, przez którą widać, kiedy daje susa na krawężnik, muskulaturę jak u prawdziwego sportowca. Jego rycerskość i waleczność objawia się w nietolerancji do psów dużych. Nie odpuści nawet rottweilerowi, którego pewnego razu pogonił, na moich oczach, chyba ze sto metrów, choć ten mógłby jednym kłapnięciem zakończyć całą walkę.
Fafik jest nieufny, ale żeby nieprzyjazny? Co to, to nie! Kiedy go zawołam, spojrzy, zlustruje jak Macierewicz i biegnie dalej, nie tracąc czasu na przypadkowe znajomości.
Najdziwniejszy, jednak w nim jest ogon. Bo ogon Fafika to prawdziwe arcydzieło sztuki! Kiedy piszę „ogon”, zapewne w waszych głowach rodzi się wyobrażenie czegoś, co to dynda sobie luźniutko lub też sterczy wysoko do góry, z krótkimi przerwami na merdanie, jak spotka kogoś znajomego. O nie, nie! Ogon Fafika najpierw strzela ostro do góry, jak sztuczny ogień na sylwestra by, po zaledwie kilku centymetrach ostro odbić w lewo, zawrócić i skierować się do dołu. Mało tego! Po obraniu kierunku do dołu, jakby rozmyślając się, zdąża jeszcze zmienić zdanie i na powrót wystrzelić w górę. Ech... co by nie mówić, nie zakrywa on nic, co ogon zakrywać powinien, ale przynajmniej jest ciągle czysty, bo Fafik nie brudzi sobie go, jak robi kupkę.
Kiedy biegnie, a właściwie truchta, można odnieść wrażenie, że tylne nogi rywalizując z przednimi, próbują je nieustannie wyprzedzić. Dlatego Fafik biega lekko z ukosa, mając jednak mordkę, dziarsko skierowaną w stronę właściwą, czyli na wprost. Ta jego cecha w połączeniu z gracją w poruszaniu się, bo kiedy nań spojrzeć, to trudno uchwycić moment, kiedy jedna z czterech nóżek dotyka ziemi i Fafik niby mały, psi poduszkowiec unosi się w powietrzu, pozwala rozpoznać go nawet z dużych odległości.
Raz jedyny Fafika nie rozpoznałem. Kiedy leżał na środku ruchliwej ulicy, potrącony przez jakiegoś chuja, co to nawet się nie zatrzymał, żeby odciągnąć na bok, zanim doszczętnie go nie rozjadą wkomponowując w asfalt i robiąc futrzaną wycieraczkę. Widziałem, że leży „coś” na jezdni i w pierwszej chwili myśląc, że to większy kamień, cudem ominąłem, ostro odbijając w lewo. Zatrzymałem się kilka metrów za nim, włączyłem awaryjne i podszedłem bliżej. Dzień był ciepły i słoneczny, prawdziwie wiosenny, a on leżał w wielkiej kałuży, ciemnobrunatnej, zasychającej krwi. Nachyliłem się nad nim, rozpoznając po jednym uszku „bardziej” i figlarnym ogonku. Krew jeszcze wciąż sączyła się, gdzieś z pod spodu małego fafikowego łebka, a ja nachylając się nad nim szepnąłem cichuteńko – Fafik... - podniósł wolno główkę i mętnymi, smutnymi oczami spojrzał na mnie. Nie wiem czy mnie rozpoznał, bo po chwili główka bezwładnie opadła na ziemię, a oczy zamknęły się. Fafik zdychał jak prawdziwy pies. Wyjąłem z samochodu jakiś koc, położyłem go na nim i delikatnie przeniosłem na pobocze drogi. Rosła tam trawa i kwitły małe, polne kwiatki. Podjechał znajomy ze straży miejskiej i zabrał go do weterynarza...





Przyszło lato. Załatwiając coś na rynku, wstąpiłem do kolegi, który robi „wielkie biznesy” na wynajętym placu pod parking niestrzeżony. Siedzi w drewnianej budzie o wymiarach tojtoja, przyjmując w niej nawet gości! Pali się tam, pija alkohol, a przede wszystkim rozmawia: o brydżu, starych polskich filmach i kto się ostatnio najebał. Utarg, w postaci dwóch złotych za godzinę postoju od jednego samochodu, jest na bieżąco upłynniany w pobliskim monopolu i przelewany do tego, co akuratnie jest pod ręką, a akuratnie były: czerwony kubek do kawy z napisem Nescafe, biały plastikowy i pęknięty, że pić trzeba było migiem po nalaniu, prawdziwa szklana szklanka w komplecie z metalowym koszyczkiem oraz, o dziwo i nie wiadomo skąd to się tutaj znalazło, kieliszek do wina... i to czerwonego! Gospodarz „obiektu”, jak nakazuje gościnność, rozlał półlitrową flaszkę na raz i kiedy przechyliłem głowę, w celu przelania zawartości kubka z napisem Nescafe do mojego gardła, kątem oka zauważyłem przesuwającą się szybko i bezgłośnie pod murem, białą plamę. Odwróciłem głowę. To był Fafik! Żył! Ale jakoś inaczej, bo biegł dziwnie. Nie po fafikowemu.
Od kolegów dowiedziałem się, że był mocno przetrącony: poobijany i połamany. Wyszedł z tego, ale od tego czasu biega już prosto, a jedno uszko co to miał troszkę „bardziej” klapło obwieszczając wszem i wobec: „Patrzcie ludziska! Nie jestem już tym miłym wspomnieniem, sprzed dwudziestu pięciu psich pokoleń, kiedy to mój protoplasta, wilczur Atos raz jedyny dając dyla przez płot, mógł poruchać sobie, bo tak chciał, a nie, bo chciał tak jego właściciel, przyprowadzając do równie rodowodowej suczki!”.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
bassooner · dnia 17.01.2011 08:08 · Czytań: 1359 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 30
Komentarze
pisag dnia 17.01.2011 09:06
tekst przypomniał mi pewne zdarzenie - byłam świadkiem jak samochód ptrącił owczarka - pies ginął na miejscu. rozryczałam się, a nie jestem tkliwą płaczka.

i to co napisałeś zasmuciło mnie bardzo.

poa tym tekst czyta się (jak zwykle) lekko. masz dar odpoeiedniego doboru słów

(pisze z dzieckiem na rękach - wybacz ewentualne literówki)
Usunięty dnia 17.01.2011 10:06
Nie lubię tekstów o zwierzętach, zawsze dzieje im się krzywda... Dlatego będzie tylko komentarz w kwestiach technicznych.

Całkiem ładnie, sprawnie, tylko końcówka jakoś tak słabo. Albo nie zrozumiałam, albo nie miałeś pomysłu i stad to powtórzenie.
bassooner dnia 17.01.2011 10:15
zakończenie... może faktycznie coś można by zmienić? pomyślę... jak na razie dzięki dziewczęta, że wpadłyście... ;-)))
przyroda dnia 17.01.2011 13:18
Witaj Bass...

Zdecydowanie masz niesamowity talent do snucia obrazowych historii:)
W tej wyczuwam też głębokie zaangażowanie autora...takie, ciepłe i pozytywne emocje... podobało mi się:bigrazz:

Pozdro!
bassooner dnia 17.01.2011 13:43
dzięki przyrodo. widok potrąconego psa, choć było to dawno temu, musi wywoływać emocje... ;-(((
Krzysztof Suchomski dnia 17.01.2011 13:55
Fajny kawałek, Bass. Co tu gadać, masz serducho :D.
Pozdro :)
bassooner dnia 17.01.2011 14:16
fajno krzyu że wpadłeś... ;-)))
Miladora dnia 17.01.2011 18:34
Bassooniu, serducho to Ty masz, ale tym razem stylistycznie i interpunkcyjnie jesteś jakoś "bardziej". ;) Do tyłu, rzecz jasna.
Powtórzenia też Ci się zdarzają jakby częściej.

No i mam pytanie:
- potrącony przez jakiegoś chuja, - naprawdę ten chuj jest tu potrzebny?
On się po prostu gryzie z kontekstem. ;)

Przyznaję, że ja lubię opowiadania o zwierzętach, więc może jednak dopracuj je trochę, co? Dla Fafika. :D
Buźka.
Bardzki dnia 17.01.2011 18:46
Całkiem , całkiem. Ładnie opisałeś psa. Tak ładnie, że kiedy, jak mi się wydawało, odwalił kitę, to się, k...e, wzruszyłem.:(
Podoba mi się zakończenie i pomysł, że pies już nie musi myśleć o swoich dumnych przodkach, ponieważ na skutek opisanych zdarzeń, sam stał się całkiem zacnym przodkiem. A wszystko to za sprawą swoistego ... zmartwychwstania. Niezłe opowiadanie
Wasinka dnia 17.01.2011 20:03
Plastyczny i ciepły obraz psiaka.
Wzruszasz.
Powtórzenie na końcu wydaje się bardzo wymowne.
(ale dodam, że osobiście jakoś tak nie lubię słowa "ruchać" i mi wyskoczyło z klimatu; wiem, zupełny subiektywizm)
Pozdrowienia.
bassooner dnia 17.01.2011 21:49
Miladora dnia styczeń 17 2011 18:34:44

No i mam pytanie:
- potrącony przez jakiegoś chuja, - naprawdę ten chuj jest tu potrzebny?
On się po prostu gryzie z kontekstem.


hmm... pomyślmy... gdybym napisał, że "potrącony przez jakiegoś nieodpowiedzialnego kierowcę i że tak nie wolno"... a tak "chuj" rozwiązuje nam całą sprawę... ;-)))
ale rozumiem, że do sielankowego opisu Fafikowego żywota może owe określenie troszeczkę nie współgrać i założyłem, że taki "młoteczek" wywoła emocje, a i jednocześnie scharakteryzuje tego "nieodpowiedzialnego kierowcę".

pozdro bass... dzięki, że wpadliście... ;-)))
szara eminencja dnia 18.01.2011 00:01
Co by tu napisać...
czyta się lekko i przyjemnie, nawet ten wytknięty przez Milę "chuj" nie razi ;)

pozdrawiam
Krzysztof Suchomski dnia 18.01.2011 02:11
Bass, rzucasz mięchem w konwencji zerojedynkowej, czyli albo nic albo na maxa :D. I potem zamiast dyskusji o walorach pozytywnych, masz dyskusję o "chuju", który mi akurat tu zwisa, ale zawistowałbyś "kutasa" i miałbys spokój, a kierowiec i tak miałby za swoje.
Jak już jestem w branzy mięsnej, to "poruchać" mnie akurat rozczula, bo uzywałem tego grepsu ostatni raz w w podstawówce i pojęcia nie miałem, że jeszcze dzis to jest w użyciu :D. "Podupczyć" też by dobrze pasowało.
Pozdro :)
Wasinka dnia 18.01.2011 11:14
Ech, w kontekście branży mięsnej to może i ruchanie jest rozczulające ;) Ale mnie jakoś nadal nie... (jak już zaznaczyłam - subiektywny stosunek do słowa; choć "stosunek" w kontekście powyższego brzmi... jak brzmi ;) ).
bassooner dnia 18.01.2011 12:57
wszystko zależy jak słowo "poruchać" brzmi w różnych częściach kraju i środowiskach. w moich stronach brzmi prostacko ale żeby arogancko? arogancko to zerżnąć... wydaje mi się że do zwierzęcego seksu na trawniku "poruchać" będzie dobre, ale podupczyć też mogłoby być... ;-)))
Wasinka dnia 18.01.2011 16:22
W moich stronach też brzmi prostacko, ale któż o arogancji wspominał?
Usunięty dnia 18.01.2011 19:20
No Basooner podobało mi się, zwłaszcza końcówka, a i słowo "poruchać" tak mnie rozbawiło i przypasowało, że innego nie można chyba w tym Twoim tekście użyć. :D Szczerość tak przebija, że aż błędy zabija.
Pozdrawiam:)
bassooner dnia 19.01.2011 00:14
dzięki za recenzję. no dobra przyznaję się... napisałem tekst na kolanie, w jeden dzień i mając na karku 6 miesięczne niemowlę i pięcioletnią córkę... więc niedoróbki, a więc wrzucanie na szybcika są...

kiedy będę mógł wrzucić co na co będę miał choć kilka dni w spokoju i do przemyśleń? ale wiecie kiepskiej baletnicy to i rąbek od spódnicy...
Usunięty dnia 19.01.2011 07:01
No to podziwiam. Przy małych dzieciach to nie takie proste się skupić. Ten tekst mi się naprawdę spodobał mimo pewnych niedociągnięć. Ten o zakupach darowałam sobie, bo ja z tych kobiet, które nienawidzą zakupów, może nienormalne, ale co poradzić, więc wolałam unikać, bo a nuż sfrustrowana ilością produktów w Tesco jeszcze bym coś niemiłego powiedziała:)
Pozdrawiam.:)
Elwira dnia 19.01.2011 16:33
Cytat:
pomiędzy dogiem, a ratlerkiem.

zbędny przecinek

Cytat:
jestem tym miły wspomnieniem

miłym

Cytat:
na mnie. Nie wiem czy mnie rozpoznał,

drugie mnie bym usunęła

Cóż, nie lubię takich tekstów. Przykro się czyta o krzywdzie zwierzęcia, nawet jeśli nie poświęcasz jej dużo uwagi, nawet jeśli piszesz z humorem. Pewnie dlatego mi się nie podoba. No nic na to nie poradzę.
Ale napisane nie jest źle.
Pozdrawiam.
Szuirad dnia 19.01.2011 17:53
Witaj
Wpadłem, spodziewając się tekstu "bardziej" takiego jak o zakupach. Ale już w pierwszym zdaniu przysiadlem się wygodniej a to wszystko przez jedno słowo "Fafik" Moi rodzice mieli psa o takim imieniu, był kwalifikacja do konkretnej rasy byłaby raczej utrudniona, choć "bardziej" był jamnikiem, wyrzuconym z samochodu pod bramą moich rodzicieli. Był z nami długie lata, a ż wkońcu schorowany i na półgłuchy, czekając na przyjazd ojca ze sklepu wpakował sie pod koła jakiegoś samochodu. Z wielu psów tego pamiętam najbardziaj.
Do części techniczej nie będę się wysilał dyskusjka nad czasownikami dotyczącymi fizjjologicznych odruchów i okresleniem kierowcy już się odbyła.
Ale mam jedna ogólną uwagę. Tak naprawdę pisząc nigdy nie wiemy w jakie ukryte struny duszy czytelnika udeerzymy.
pozdrawiam
bassooner dnia 20.01.2011 12:20
dzięki elwirciu i szuirad za wpadnięcie. historia Fafika to zlepek dwóch historii; pierwsza to prawdziwa historia o potrąconym piesku i jej dokładny, reporterski zapis, a druga to faktyczny opis Fafika, który dziarsko biega sobie wciąż po moim mieście i nawet nie wiem, czy wabi się Fafik... starałem się nie kończyć mojego opowiadania smutno...
Nova dnia 21.01.2011 09:47
Bassooner,
jest tekst i to całkiem sympatyczny, ale coś zgrzyta w stylu. Przy długich zdaniach i wielu "wtrątach" upierdliwie istotną rolę odgrywają "zbędne" słowa, "zbędne" tłumaczenia, a także harmonia, płynność wypowiedzi.
Np. w :<Gospodarz "obiektu"> wystarczyłby - gospodarz, a :<Od kolegów dowiedziałem się> mógłbyś zastąpić: "okazało się". Czytając Fafika, odniosłam wrażenie, że kurczowo trzymasz się "faktów", by wiarygodniej oddać atmosferę, ale czasami, dla lekkości stylu, trzeba "cosik" pominąć czy "zdeformować".
Widziałam też kilka innych drobiazgów do przemyślenia, zaraz wypiszę i może się przyda...;)
Nova dnia 21.01.2011 10:14
"... bo jego rewir to całe miasto. Przez to, kiedy go widzę"
alternatywa: stąd, dlatego
"Ja jedno jestem tym miłym..." - zbędne
"... składada się tylko z samych kości" - zbędne
"... którego razu pewnego pogonił - inwersja
"chuj" - kutas
"pozwala mi rozpoznać go" - zbędne
"... przyprowadzając do" - przyprowadzając go do
"a przede wszystkim rozmawia"; dwukropek
"mocno przetrącony;" dwukropek

"i wobec; Patrzcie..." dwukropek
bassooner dnia 21.01.2011 11:02
łał... ale komentarz! i w dodatku ze wszystkim się zgadzam!

wiem wiem... błędy są... przysiądę i poprawię...

dzieki nova że wpadłaś... kocham pa pa bass... ;-)))
Nova dnia 22.01.2011 08:58
A więc jednak!
Pisząc komentarz, gdy zgarnęłam czarne jak atrament, opadające na skrzypiące pióro włosy, w blasku świecy ukazała się Twoja falująca uczuciem pierś. Uczuciem tak wielkim...
Bassiku, ciii - jak się inni dowiedzą, to nas z rozkoszą... zjedzą :smilewinkgrin:
bassooner dnia 22.01.2011 11:19
"w blasku świecy ukazała się Twoja falująca uczuciem klatka z piersiami"... ;-)))
bassooner dnia 22.01.2011 12:41
aha... poprawiłem ze wszystkimi sugestiami... były bardzo trafne... ;-)))
Nova dnia 22.01.2011 16:52
drobiazg, a cieszy:D
bassooner dnia 23.01.2011 00:16
a w homeopatii też poprawiłem... i też cieszy... ;-)))
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:66
Najnowszy:wrodinam