Nienawidzę Moss Side.
Stojąca w bramie kamienicy dziewczyna rozgląda się czujnym wzrokiem. Szkolny mundurek zdradza jej wiek, lecz spojrzenie mówi zupełnie co innego:
Jestem dorosła i samowystarczalna.
To jej ulica, jej gorzka pigułka dorosłości. Bez niej nie przeżyłaby ani jednego dnia. Bez jedzenia, dachu nad głową, ochrony.
Dobrze, że matka uparła się, żebym założyła spiralę. To jedyna mądra rzecz, którą dla mnie zrobiła, pijaczka. Ojciec siedzi już piąty rok. Złapali ofermę z bronią w ręku podczas tego napadu. Dlaczego się tak rozglądam? Policja nigdy tu nie przyjeżdża. Boją się. Nawet jak mnie złapią w mundurku o tej porze, to co? Po co mam chodzić do szkoły? Rozbudzać nadzieje na lepszą przyszłość? Matki nie stać na opłacenie wyższej uczelni, a kredytu pewnie i tak nie dostanę. Nie z taką rodziną…
*
Mężczyzna idzie szybkim krokiem przez wyludnioną dzielnicę. Po chodnikach, popychane wiatrem, turlają się tabuny śmieci, kubki po kawie, butelki.
Jeszcze tylko kilka miesięcy w tym gównie...
Boi rozglądać się na boki, żeby nie trafić na śledzące każdy jego ruch oczy. Niewidoczne dla przechodniów, dają o sobie znać mrowieniem pleców.
Nagle zwalnia.
Jest, stoi tam.
Od tygodni widuje ją w tej bramie. Jędrne, młodzieńcze piersi zdają się buzować pod jasną bluzką. Odwraca wzrok, zaczyna szybciej oddychać, przestaje myśleć. To ciało kieruje teraz jego krokami. Widzi dziewczęce jeszcze biodra w opiętych spodniach, delikatnie uwydatniających niewielki wzgórek. Głośno przełyka ślinę.
– Ile?
– Pięćdziesiąt. U ciebie.
*
Szybko to załatwiła.
Firanka bezszelestnie opada na pożółkły parapet. Stara Murzynka bierze rudego kota w objęcia. Już od tygodni nie wychodzi z domu. Ani ona, ani żaden z jej czworonożnych przyjaciół. To nie jest bezpieczne miejsce do życia. Dobrze o tym wie. Wspomina dawne czasy. Jeszcze nie tak dawno karmiła Rose resztkami z obiadu, kiedy jej matka piła na umór, a ojciec...
Kto może wiedzieć, co się wtedy zdarzyło...
Żal jej dziewczyny, ale sama w niedołężności i strachu niczego nie robi. Zamknięta w czterech ścianach obserwuje przez szczelinę okna degradację młodego pokolenia.
Bez wzorców, ideologii czy choćby marzeń - pogrążają się w niebycie.
*
Pani Wyuzdany Seks staje w drzwiach sypialni. Na atłasowych poduszkach jej pościeli splątane beżowo-czarne kończyny kołyszą się jednostajnym ruchem. Granatowy krawat z logo szkoły oplata spoconą szyję mężczyzny.
– Misiek! No, co ty, kurwa! – krzyczy. Gardło zaciska się z przerażenia. Łzy samoistnie zaczynają kapać.
– Przecież to dziecko jeszcze...