Empire, cz.2. Pokój na poddaszu - Adela
Proza » Długie Opowiadania » Empire, cz.2. Pokój na poddaszu
A A A

Cztery ściany, cztery okna - idealne stanowisko obserwacji.
Przez lekko uchylone żaluzje wynurza się korek samochodów, a po drugiej stronie ulicy widnieją obrośnięte bluszczem drzwi Gingerbread Northern Ireland. Przed szarą kamienicą, naprzeciwko okien mojego domu, często zatrzymują się taksówki, z których wysiadają hałaśliwi ludzie. Kilka chwil później palą papierosy, siedząc na kanapie. Ich rozmowie towarzyszy wyraźna gestykulacja, kiedy to z ręki do ręki podają sobie pachnące świeżą farbą banknoty. Kosz na śmieci wymienia zawsze ta sama osoba – zgrabna brunetka, nosząca wisiorek w kształcie jajka. Jasna firanka, zdobiąca kuchenne okno, tańczy, odbijając się od szkła. Brunetka otwierając lodówkę, podciąga spodnie, wyciąga jogurt i znika.

Pięćset trzydziesty dzień pobytu w Belfaście. To miasto jest dzbanem, otoczonym przez szmaragdowe pasmo gór. Gdy zanurzy się w nim usta i zacznie pływać z twarzą wzniesioną w stronę nieba, nie zwraca się uwagi na wiejący w oczy piasek. Świat wokół to rozchylone skrzydła kamienic. Wychodząc na ulicę, z każdym krokiem uświadamiam sobie, że idę. Wbijam się w terytorium nie mojego miejsca i, dotykając nagrzanego asfaltu, wyczuwam w powietrzu kurz.
Wczoraj słyszałam kruka. Skrzeczał jak moje płuca, a jego ciało przypominało korpus średniowiecznego rycerza. Głębokie, gardłowe krakanie wzbudziło we mnie lęk i nie bez przyczyny pomyślałam o mewach, które każdego ranka zlatują się na poddasze domu. Istniejemy zależne od siebie. Nie potrafiłabym wstać o świcie bez uprzedniego usłyszenia ich śpiewu, one natomiast nie miałyby możliwości zaprezentowania wybitnie osobliwego trelu, gdyby nie znalazły w mojej osobie wiernego słuchacza. Nauczyłam się naśladować ich głos i czasami wydzieram z zakamarków ciała mewie pomruki.
Moje mewy można spotkać jedynie na samym końcu nieba nad University Street, krzyżującej się z Ormeau Road. Tam wspomnienia są jak wybijany w nocnym autobusie rytm „We will, we will rock you”.
Co było dalej?... Zapłaciliśmy po funcie za przejażdżkę. Dudniąca skrzynia wypluła nas z siebie. Nas – niedbających o własny los tego wieczoru. Bez celu, a może właśnie wręcz przeciwnie, wtoczyliśmy się na miejsce, gdzie królowała głośna muzyka. Co jeszcze mogliśmy zrobić? Wsłuchaliśmy się w syk otwieranej puszki z piwem, a parę sekund później poczuliśmy przelotną pieszczotę w przełyku. Kim jesteśmy? Polską, Młodą Inteligencją zarabiającą funty na zachodzie? Impreza wyglądała na zjazd kelnerów, pomywaczy, kucharzy, obsługi lokalnych dyskotek, sprzątaczek i magazynierów. W naszym tłumie słyszy się tylko strzępy myśli. Jakbyśmy byli urwanym w połowie zdaniem.
Wśród wrzawy ktoś nagle powiedział, że czas zapierdala. Rozśmieszyło mnie to. Przyznając mu rację, poczułam, jak upływa ze mnie energia. Zaczęłam zastanawiać się, która z rzeczy dziejących się tu i teraz, będzie mieć wpływ na to, co wydarzy się w przyszłości. Najszybszą odpowiedzią, jaka przychodziła mi do głowy, był fakt, iż moim życiem rządzi przypadek. Jestem zwykłym kobiecym ciałem tułającym się bez żadnego logicznego wytłumaczenia. Rzucono mnie w wir kolejnych dni do przeżycia i jedyne, co mogę zrobić to podejmować próbę bycia pokornym człowiekiem... i cieszyć się z tego, że oddycham.
Świst powietrza, taniec.Tyle pamiętam.
Zegar wybił piątą rano, a taksówka tonęła w strugach ulewy.

***
Dzisiejsze popołudnie rozpoczynam od życzenia:
- Stoliczku nakryj się! Poproszę trzy piwa i paczkę papierosów.
Dzień na kacu jest jak przerwana w połowie wstążka. Skleić ją może jedynie złocista ciecz piwa. A gdy już następuje scalenie, wraca się do punktu wyjścia - narodzin niechcianego ja, do którego czuje się niezrozumiałą miłość. Chyba zabraknie mi odwagi, żeby wyjść do miasta. Niebo przybrało kolor szkolnego mundurka, a przezroczyste krople deszczu, podobne do pcheł, podskakują w gęstej sierści powietrza. Tupot armii mokrych kul, wyraźnie daje do zrozumienia, że powinnam zostać w domu. Wszystko, co jest mi potrzebne do przeżycia dnia, znajduje się w zasięgu wzroku: puszka z piwem i 10 LM’ów Light.
Chyba właśnie wczoraj próbowałam prześcignąć słowa; tymczasem nawet nie dorównałam im kroku. Siedząc w fotelu w obcym pokoju, w mieszkaniu gdzie odbywała się impreza, na półce z książkami znalazłam „Komu bije dzwon” Hemingwaya, „Sto lat samotności” Marqueza i słownik polsko – angielski, w którym znalazłam list.

„ Przyjacielu!
Pamiętasz chłopaka piszącego wiersze przy świeczce w Bieszczadach? Wtedy rozbiła się jedyna butelka wódki.
Ciągle zastanawiam się nad tym, który z nas najbardziej przykładał się do rąbania drewna?
Pamiętasz te wspaniałe sny o dziewczynach, które zawsze i wszędzie mają ochotę na seks z Tobą? Rankiem budziliśmy się w oparach przymrozku. Piec znużony naszym niedbalstwem przestał oddychać.
Wiem... Nic nie pamiętamy! Kiedyś, przyjacielski uścisk dłoni był dla nas magią.

Gdy wrócę (na dwa tygodnie, nie dłużej), odbędzie się rytuał krótkiego spojrzenia sobie w twarz, a gdy już opadną emocje towarzyszące przywitaniu, porozmawiamy o naszych planach (rzec by można - politycznych: trzyletnich, pięcioletnich). Kolejny raz będziemy zapewniać się, że każdego dnia staramy się zostać wyborowymi snajperami, aby perfekcyjnie ustrzelić swój cel.
Słyszy się coraz głośniej świat, choć słuch już mamy nie ten sam, co kiedyś. A to, co było kiedyś, było i zawsze.
Mój drogi przyjacielu. Ja nie wspominam. Choć, być może, przydałaby się tłusta łza na otarcie łez.”.

Jestem złodziejem cudzych listów! Czuję się bezkarnie, a co za tym idzie, jak wolny człowiek.
Wyglądam przez okno swojego pokoju. Mężczyzna w okularach zamyka drzwi Gingerbread Northern Ireland. Przypominam sobie listy do znajomych, które pisałam piętnaście lat temu. Papier przyjął wszystkie moje nastoletnie problemy; od złamanego paznokcia, po złamane serce. Listy zakopałam pod drzewem w sadzie rodziców mojej przyjaciółki, a ona zakopała swoje. Ten akt był czymś w rodzaju próby spojenia się ze światem przyrody i świadectwem przygotowywania siebie do śmierci. Dziś powtórzę śmiercionośny rytuał.
Wybiegam na śliską ulicę. Nie wchodzi w rachubę spacer z popsutym parasolem pomiędzy pełzającymi po chodniku perłami deszczu i minięcie całego miasta: kobiet z pieskami, pijącą tanie piwo z Winemarku młodzież i panów w ciemnych marynarkach. Nie zamierzam dotrzeć do portu, gdzie dumnie stoją dwa mocarne żurawie Tytanica. Wystarcza mi świadomość, że tak samo jak one, przyczyniam się do czyjejś śmierci.
Skręcam list w rulon, jak broszurkę otrzymaną na mieście i wrzucam go w otwór kanału ściekowego.
Nikt mnie nie widzi.

Wracam na poddasze. Zamykam za sobą drzwi pokoju. Czekam na sen, mewy już dawno śpią.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Adela · dnia 28.01.2011 11:23 · Czytań: 1206 · Średnia ocena: 4,75 · Komentarzy: 25
Komentarze
Usunięty dnia 28.01.2011 12:09
Cytat:
Przez lekko uchylone żaluzje wyłania się korek samochodów


trochę niefortunny opis...

Cytat:
Gdy zanurzy się w nim usta i zacznie pływać z twarzą wzniesioną w stronę nieba, nie zwraca się uwagi na wiejący piasek w oczy.

hem? :|

Przepraszam, nie podołam. Mam wrażenie, że to pseudopoetycki bełkot, który rozumie tylko autorka, ale to moje osobiste zdanie, może po prostu tekstu nie rozumiem :|
Usunięty dnia 28.01.2011 20:39 Ocena: Świetne!
Cytat:
nie zwraca się uwagi na wiejący piasek w oczy.


- dałabym "na wiejący w oczy piasek"

Dawno nie czytałam tutaj tak plastycznie oddanego świata. Narrator zanurza usta w dzbanie, a ja w tej prozie. Szalenie mi się podobało; to czucie wszystkiego, ożywiłaś każdy element, nadając mu barwy, dźwięku, znaczenia... Wymowna ostatnia scena. Pokazujesz tu kawał życia, które - o matko! - żyje :)

Zdrówka!
Adela dnia 29.01.2011 14:03
Bardzo dziękuję i cieszy mnie to, że tak odebrałaś ten tekst. I dziękuję za wskazówkę.
pozdrawiam
Adela
Adela dnia 29.01.2011 14:07
Droga Oke_Mani. Zdaję sobie sprawę, że ten tekst niekoniecznie "trafi" do każdego czytelnika. Wiadomo, każdy ma inne wyczucie metaforyki. Dziękuję za komentarz i za próbę przeczytania mojego tekstu.
Pozdrawiam
Adela
Bardzki dnia 29.01.2011 15:10
To dobry test. Jeżeli dobrze odczuwam emocje, to emanuje on jakimś żalem i tęsknotą.
Adela dnia 29.01.2011 19:04
Dziękuję, tęsknota i żal również:). Pozdrawiam
A
Nova dnia 30.01.2011 11:32
Adela,
aby wytworzyć atmosferę podglądania, powinnać zrezygnować ze stwierdzeń typu: "dwudziestolenia brunetka", "wizerunek królowej angielskiej". Przecież bohaterka jedynie domyśla się, przypuszcza, coś widzi i dopowiada sobie. Np.:"podają sobie... banknoty z wizerunkiem królowej angielskiej" lepiej :... pewnie z wizerunkiem królowej angielskiej

Następnie:
"Okno kuchenne ma odsłonięte żaluzje". tzn. że inne okna mają zasłonięte? To jak mogłaś wszystko widzieć? No, chyba, że kanapa stoi w kuchni?;) itd...

mewi: śpiew, skrzek, pomruki. Trudno mi znaleźć tutaj znak równania. Miało być poetycko, a wyszło... na siłę.

"przeobraziło się w głuchą nutę goryczy" zgubiłaś

To praktyczne wskazówki, do reszty jeszcze wrócę:D
Nova dnia 30.01.2011 14:09
Adela,
niezrozumiały jest dla mnie ten fragment : "Fatamorgana... wyczuwam w powietrzu kurz."
Natomiast, gdyby zdania przestawić, zachowa się logiczną ciągłość :
/poniższe wg.mojego toku rozumowania/
Fatamorgana pięćset trzydziestego dnia pobytu w Belfaście./opis czasu i miejsca/ To miasto jest dzbanem, otoczonym przez szmaragdowe pasmo gór -wychodząc na ulicę, z każdym krokiem uświadamiam sobie, że idę- /kontynuacja"tu i teraz" z dodaniem stanu ducha/ jedynie, gdy zanurzy się w nim usta i zacznie pływać z twarzą wzniesioną w stronę nieba, nie zwraca się uwagi na wiejący piasek w oczy. / w tym mieście, jedynie chwilami bohaterka nie czuje się przytłoczona przeciwnościami losu, nie uświadamia sobie, że idzie/

Następnie w:

"Wbijam się w terytorium nie mojego miejsca i nagle po półtora roku, dotykając nagrzanego asfaltu, wyczuwam w powietrzu kurz."
Nie rozumiem, wcześniej piszesz, że "piasek w oczy", a teraz nagle zauważyłaś,że "wyczuwasz kurz" tzn. że dotychczas było OK?... Dla mnie nabrałoby to zdanie logiki, w tej formie:
I ciągle jeszcze, po półtora roku... wyczuwam kurz.

Ciekawa jestem, czy ktoś miał podobne wrażenie. Ogólnie można zrozumieć przekaz, ale jak się zastanowić nad szczegółami kompozycji, to nagle brak logiki /w pierwotnej wersji/.

Następnie:

"Wczoraj widziałam kruka... mewie pomruki"
Po pierwsze: Krakanie wzbudziło/ o mewach budzących powtórka
Po drugie: jest to niezręcznie skonstruowany fragment - razi sztuczność.

Kolejna kwestia:

"na samym końcu nieba nad Universyty Street" rozumiem to zdanie, jako : świat bohaterki kończy się na dojeżdżaniu na uniwerek. "I co jest dalej?" odpowiedź powinna brzeć: "nic", czyli jakieś wypady bez większego sensu. Jeżeli rzeczywiście to chciałaś przekazać, to w "niedbający o własny los tego wieczoru" powinnaś zrezygnować z "tego wieczoru" nadając wypowiedzi znaczenie ogólne.

Następne, czego nie zrozumiałam:
zegar, nieubłagany Bóg zmusza o piątej rano do jazdy na uczelnię?!
dlaczego nie do domu? Albo o późniejszej porze?

I jeszcze coś: moim zdaniem styl listu jest zbyt podobny do stylu całego opowiadania, a poza tym w liście "Tobie" z dużej litery

Uf, po takich "wyrzutach" paradoksalnie zabrzmi / ale taka jest prawda/, że ten tekst mi się podoba. Widzę w nim potencjał... a poza tym, nie wykluczam, że to może tylko ja nie do końca rozumiem autorkę;)
Adela dnia 30.01.2011 20:44
Droga Novo:) Bardzo dziękuję Ci za rzetelny i obszerny komentarz. Doceniam to:) dziękuję za wskazówki, które przemyślę, ale i chciałam podyskutować z twoimi uwagami.
Brunetka, faktycznie nie musi być 20-letnia, kanapa może być w kuchni - to nie Polska, a i pieniądze, którymi "posługuje się" w Belfaście są z wizerunkiem królowej:). Fragment o mewach przemyślę. University Street to nazwa ulicy, na której mieszka bohaterka opowiadania: stąd przyjazd do domu na tą ulicę, stąd i mewy z tej ulicy, budzące bohaterkę codziennie rano.

Nagle wyczuwanie kurzu, odnosiło się do tego, że miasto to jest miastem deszczu - pływa się w nim. - A nagle wyczuwanie kurzu miało oznaczać, że dziwnym trafem, pogoda była dosyć słoneczna.
Piasek w oczy to metafora trudności, jakie mogą spotkać człowieka.
hmmm, może faktycznie nie jest zbyt zrozumiałe... czy teraz troszkę lepiej? pozdrawiam
A.
Nova dnia 30.01.2011 22:02
Prawie się rozumiemy! Super!

Problem polega na trudnościach technicznych, gdyz łatwiej byłoby mnie zrozumieć, gdybyś mogła porównać wypisy na kartkach /Twoją i moją wersję/

1. Jeżeli bohaterka mieszka na "Uniwersyteckiej", to co to za adres na wstępie?

2.brunetka jest młoda, ale wieku nie znasz, więc daj czytelnikowi poczuć, że to tylko domysł, szacujesz ją na 20tkę

3.naturalnie ,że w Belfaście, w przeciwieństwie do reszty Irlandii, królowa upiększa mamonę, ale chodzi o ATMOSFERE PODGLĄDANIA! No, chyba, że masz sokole oko... ;)

U mnie w kuchni stoi łóżko i... mam w niej wszystko z wyjątkiem klopa, więc nie mam problemu z jakąś kanapką;). Tu chodzi o logiczne konstruowanie obrazu, a nie o umeblowanie. W pokoju z kanapą królowa angielska przechodzi z rąk do rąk, dziewczyta opróżnia kosz, przechodzi do kuchni by się napić itd. Więc mamy dwa okna z czego jedno jest odsłonięte. To jak mogłaś dostrzeć scenę z pokoju?
Albo było tak: wszystko odbywa się w jednym pomieszczeniu, ale ono się nie nazywa kuchnia, a... no jak? No właśnie: living room.I wtedy wszystko jest jasne, bo oni tak mają, że lodówka stoi przy kanapie;)

"Piasek w oczy" też dla mnie oznacza trudy i przeciwności losu, więc nie w tym nieporozumienie. Pewnie leży w zbyt wielkim skrócie myślowym.

Adelo,
to się nagadałyśmy!...:D

PS.Pamiętaj, twórz klimaty do opisywanych scen. Jak podglądać to podglądać / nie mówiąc już o różnorodnych emocjach mogących towarzyszyć podglądaniu/
Adela dnia 30.01.2011 22:28
No tak, nagadałyśmy się. Dziękuję za komentarz:)
"Adres" na początku opowiadania to nie adres, tylko nazwa stowarzyszenia, która (nie wiem dlaczego) miała i numer.
"Cztery ściany, cztery okna - idealne stanowisko obserwacji.
Przez lekko uchylone żaluzje wyłania się korek samochodów, a po drugiej stronie ulicy widnieją obrośnięte bluszczem drzwi Gingerbread Northern Ireland numer 169."

pozdrawiam serdecznie
A.
Nova dnia 31.01.2011 07:25
Aaa... no to teraz wszystko jasne, ale jak widać precyzja- podstawą, aby uniknąć takiej, jak powyższa, korespondecji. Wyobraź sobie, że wydałaś książkę i otrzymujesz worki tego typu listów:lol:

Stanowisko - miejsce, gdzie znajduje się obserwator;)

Pozdrawiam:D
Wasinka dnia 31.01.2011 08:51
Obrazowa proza, przemawiająca metaforyka.
Czytając, wchodzimy w świat widziany oczyma bohaterki, ale nie tylko oczyma, bo chyba jednak przede wszystkim widziany jej "wnętrzem". Przynajmniej ja tak tekst odebrałam.
O nieścisłościach (zamierzonych czy nie) już dyskusja się odbyła, więc nie będę powielać ewentualnych uwag (może tylko napomknę o pierwszym zdaniu, o którym już Oke pisała, ale nie odpowiedziałaś - jednakże i mnie brzmi nie do końca zgrabnie, nawet jeśliby to chcieć podciągnąć pod metaforę...).
Dodam jeszcze, że zdziwiło mnie zdanie i zgrzytnęło: "My - Polacy jesteśmy dobrymi pracownikami, a jeszcze lepszymi pijakami." Reszta opisu ciekawa i zgrabnie uchwycona, z ciekawymi porównaniami, lecz to zdanie wyskoczyło mi nad wyraz z całości tekstu. Chociażby samym stylem. Ale nie tylko. Takie stwierdzenia mnie niesamowicie drażnią, jak może każde negatywne uogólnienie (subiektywnie). Bo potem opis odnosi się już tylko do określonej grupy ludzi z towarzystwa bohaterki. A samo określenie wszystkich Polaków jako pijaków nie jest ani oryginalne, ani prawdziwe. Wiem, można powiedzieć, że to spojrzenie bohaterki, jednak nie przekonuje mnie zw względu na powyższe.
No... to się przyczepiłam do jednego zdania...
Ogólnie, jak już wspomniałam, ładnie skonstruowany świat myśli i odczuć.
I na plus jest to, że list odbiega nieco stylem od reszty tekstu. W końcu to nie bohaterka go pisała...

Pozdrawiam słonecznie.
Adela dnia 31.01.2011 19:01
Droga Novo,
Wzięłam sobie do serca, stanowisko- miejsce obserwacji:), ale metafor w sumie chyba nie będę aż tak okrajać:). Dziękuję za dyskusję, bo bardzo mi zależało, żeby kobiety się wypowiedziały o moich opowiadaniach, bo i bohaterką jest współczesna kobieta:)
Adela dnia 31.01.2011 19:10
Droga Wasinko, miło mi:) chciałam, aby pierwsze zdanie było zagadkowe, hmm, może nie wyszło. Nie chciałam uogólnić, że wszyscy Polacy to pijacy. Odnosiło się, do sytuacji z opowiadania, do pewnej grupy ludzi, że akurat w ich grupie, to uogólnienie się sprawdza. hmmm.
Dziękuję i pozdrawiam
A.
Adela dnia 31.01.2011 19:10
Droga Novo,
Wzięłam sobie do serca, stanowisko- miejsce obserwacji:), ale metafor w sumie chyba nie będę aż tak okrajać:). Dziękuję za dyskusję, bo bardzo mi zależało, żeby kobiety się wypowiedziały o moich opowiadaniach, bo i bohaterką jest współczesna kobieta:)
Wasinka dnia 01.02.2011 08:18
Adelo, pierwsze zdanie jest zagadkowe, jednak mam wrażenie, że nie pod tym kątem (jak dla mnie, oczywiście), pod którym patrzyła Autorka :)
Co do Polaków-pijaków... Zdawałam sobie sprawę, że nie chciałaś generalizować, ale napisałam, jakie odczucie we mnie obudziło to stwierdzenie jako czytelniczki. A powody podałam w poprzednim komentarzu: styl, utarte już spojrzenie na Polaków, uogólnienie - mimo niecelowości (biorąc pod uwagę resztę opisu). Tak zabrzmiało po prostu w moim uchu (być może w innych inaczej). Dlatego pomyślałam, że warto je jakoś uściślić czy też inaczej sformułować.
O, i to tyle. Bo reszta, jak już pisałam, na plus (tylko te mewiaste odgłosy jeszcze....).
Pozdrowienia szroniaste :)
gresud dnia 03.02.2011 19:07 Ocena: Świetne!
"Jestem za, a nawet i przeciw", jakby to ujął pewien człowiek-legenda.
Za, bo tekst tak przesączony różnymi odcieniami nostalgi, łagodnego smutku i refleksyjnej obserwacji, szalenie mi się podoba i daje szansę na chwilowe choćby zapomnienie i ucieczkę od codzienności.
Przeciw, bo szlag mnie trafia, kiedy po raz kolejny widzę, jak "rozbiera się" autora na czynniki pierwsze. I po co? Pytam się szanownych krytyków. Starajcie się czasami wczuć w tekst, wejść w głowę autora, poczujcie jego zmysłami, a nie pchajcie się ze swoją poprawnoscią stylistyczną, szczególarstwem i sam Bóg jeszcze wie z czym. Krytyka dla samej krytyki zabija całe piękno!
Adela dnia 03.02.2011 19:59
Gresudzie, dziękuję za miłe słowa:). Ja do krytyki mam pozytywny stosunek, bo dzięki niej mogę dowiedzieć się, jak "obca" osoba odbiera mój tekst. Opinii jest tyle, ilu jest opiniotwórców:). Z ww uwag mogę skorzystać lub nie, wybór należy do mnie:)
Nie złość się proszę na krytyków:). Bardzo się cieszę, że dzięki temu tekstowi uciekłeś chwilowo od codzienności:)
pozdrawiam,
A.
Wasinka dnia 03.02.2011 20:51
Z góry przepraszam za offtop ;) (wiem, że wg regulaminu nie powinno się odnosić do innych komentarzy, jednak odpowiadam na zarzut postawiony również do komentarzy innych czytelników):

Gresud, zdumiewa mnie taka opinia co do krytyków i ich pchania się bez "używania" zmysłów.
Pozdrawiam.
Kushi dnia 17.02.2011 13:14 Ocena: Świetne!
Adelo do mnie Twój tekst trafił bardzo.
Potrafisz niesamowicie oddać emocje opisywanego przez siebie bohatera, również bardzo plastycznie malujesz słowami miejsce akcji. Bardzo spodobały mi się zdania : Dzień na kacu jest jak przerwana w połowie wstążka. Skleić ją może jedynie złocista ciecz piwa. A gdy już następuje scalenie, wraca się do punktu wyjścia - narodzin niechcianego ja, do którego czuje się niezrozumiałą miłość. i Fatamorgana pięćset trzydziestego dnia pobytu w Belfaście. To miasto jest dzbanem, otoczonym przez szmaragdowe pasmo gór. Gdy zanurzy się w nim usta i zacznie pływać z twarzą wzniesioną w stronę nieba, nie zwraca się uwagi na wiejący w oczy piasek. Świat wokół to rozchylone skrzydła kamienic.
Chyba znalazłaś we mnie wierną czytelniczkę
Pozdrawiam:)
Adela dnia 17.02.2011 19:10
Kushi, dziękuję:)
Fragment, który zacytowałaś nieco poprawiłam, dzięki wskazówkom czytelników. Cieszę się, że na lepiej.

Pozdrawiam,
A.
.
Usunięty dnia 14.04.2011 13:45 Ocena: Bardzo dobre
Witam, nie będę powtarzać tego, co wyżej, choć zasłużyłaś, żeby trochę Ci pokadzić:smilewinkgrin: Tyle tylko, że to chyba najsmutniejszy w swojej wymowie rozdział. Przypomina mi klimat pisanych przez Ciebie wierszy. Dobrze, że zaczęłam od końca, bo wiem teraz, że nie jest to życie takie deszczowe i zakurzone. Genialny tytuł... Pozdrawiam gorąco, słonecznie, ciepło.
Usunięty dnia 14.04.2011 13:46 Ocena: Bardzo dobre
jeszcze ocena...
Adela dnia 14.04.2011 20:14
Amso dziękuję:) Jak wiesz, jestem otwarta na wszelkie wskazówki. Złodziejem zaczęłam pisać Empire, więc pewnie coś w tym jest, że "Pan Smut", coś tam zapoczątkował:)
Pozdrawiam serdecznie,
A.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty