Cytat:
Przyszedłem na świat w pracowni rzeźbiarza. Mówiono mi, że spotkało mnie wielkie szczęście, ponieważ artysta nadał mi indywidualne oblicze, którego pozbawieni są moi fabryczni krewni. Rzeźbiarz rzeczywiście zrobił ze mnie ciekawą figurę, ale poprzestał tylko na mojej osobie - królu szachowym - ze względu na wygaśnięcie twórczego zapału. Prawdę mówiąc, trudno było we mnie rozpoznać szachową figurę, nie mówiąc już o królu. Byłem zbyt cudaczny, nawet awangardowy i to był pech! Dalsze moje losy były smutne. Rzeźbiarz sprzedał mnie do muzeum za nędzne grosze i pozbawił możliwości kariery. Zresztą, przy moim wyglądzie, nie mogłem zastąpić na szachownicy żadnego z moich fabrycznych krewnych.
Stoję teraz w muzealnym magazynie i nikt się mną nie interesuje. Czasem tylko przemknie koło mnie służbowy kiciuś w pogoni za przywódcą miejscowych szczurów. Ciągle myślę o tym, że nigdy nie zdobędę sławy. Podczas, gdy moich krewniaków chwytać będą palce arcymistrzów, mnie nie dotknie nawet ręka nędznego amatora. Żadna figura nie będzie walczyć dla mnie. Nie będę widział wspaniałych kombinacji. Chyba nawet pionek jest w lepszej sytuacji ode mnie, bo ma przecież szansę awansu na hetmana! I kim jestem teraz? Chyba nikim, bo cóż jest wart król bez poddanych? Za swą odmienność zapłaciłem samotnością... jak ludzie.
Chyba pobiłeś rekord stężenia zaimków na akapit
Powtórek nawet nie będę wypisywać. Technicznie niższe rejony poziomu średniego.
Co do fabuły - pomysł dobry, ale spalony. Jak na miniaturę wypada mdło. Jest łopatologiczny i oczywisty do bólu, w związku z czym nie jest w stanie wywołać żadnego wrażenia.