Tak bardzo Kochani i tak Niekochani bardzo
Wyblakłe imiona na Ich przedramionach
Tak bardzo Kochani i tak Niekochani bardzo
Jak krople rosy o złotym poranku, spływali szybko po źdźbłach trawy...
Tak bardzo Kochani i tak Niekochani bardzo
Zawszone Ich myśli w zaszczutej pogardzie
Tak bardzo Kochani i tak Niekochani bardzo
W bezwietrznym uścisku umarłej tęsknoty, by wzbić się wysoko - ufali...
Tak bardzo Kochani i tak Niekochani bardzo
Odeszli W pomrukach postrzałów w swe głowy
Odeszli na zawsze, bez swego imienia, odeszli na zawsze wysoko
W zgniliźnie swych uczuć, w bezwonnej poświacie, daleko, na zawsze, wysoko...
Tak bardzo Kochani, by przeżyć, pragnęli
Tak bardzo, by śmiać się, wierzyli
Stracili nadzieję, Tak bardzo Kochani
Tak bardzo Kochani zwątpili
W szyderstwie, zawiści, bez lęku, lecz z dumą
W niemocy, strachu i z pychą
W codziennej rutynie, w bezkresnej przemocy
Tak bardzo Kochani ginęli
Dostarczone zwłoki pochodziły z popołudniowego transportu.
Sekcja zwłok miała się odbyć przy asyście naczelnych lekarzy obozowych w wydzielonej sali Krematorium II.
Była to para żydowskich mężczyzn nieznanego pochodzenia.
Mieli około 24 lat.
Tego samego dnia mężczyźni jeszcze żyli, choć już dużo wcześniej wykryto u nich przewlekłą biegunkę.
Sekcja miała na celu zbadanie przyczyny wysokiej zachorowalności więźniów na ten rodzaj choroby.
Według "naukowców SS" głównym czynnikiem przemawiającym było pochodzenie więźniów.
Oczywiście fakt, że więźniowie żyli w skrajnie wyczerpujących warunkach, w ogóle nie był brany pod uwagę.
Podczas sekcji zwłok zauważyłem na zewnętrznych stronach tkanki sercowej małe otwory i zaczerwienienia wokół nich.
Był to efekt wbicia igły.
Nie miałem wątpliwości, że mężczyźni Ci zostali zabici zastrzykiem z fenolu...
Jednak w swoim raporcie pominąłem ten fakt, wiedząc, że i tak nie zostanie odnotowany.
Jako główną przyczynę podałem zatrucie pokarmowe, jednak i to nie zostało przyjęte.
Po sekcji poproszono mnie abym spreparował szkielety tych Żydów, tak by można je było przesłać do centrali jako eksponaty.
Wiedziałem, że taki "zabieg" można wykonać tylko na dwa sposoby, a że jedna z metod jest dużo szybsza, toteż kazano mi ugotować zwłoki, tak, aby mięso odeszło od szkieletu.
Po starannym wykonaniu tego zadania, mogłem w końcu spokojnie oddalić się do swojego pokoju.
Tego wieczoru już nigdzie nie wychodziłem.
Zażyłem dwie tabletki luminalu, aby zapaść spokojnie w sen.
W oddali słychać było tylko odgłosy z rampy wyładunkowej...
Przybył kolejny transport...
I ten cholerny słodki zapach w powietrzu...
W szyderstwie, zawiści, bez lęku, lecz z dumą
W niemocy, strachu i z pychą
W codziennej rutynie, w bezkresnej przemocy
Tak bardzo Kochani ginęli
Tak bardzo Kochani, by przeżyć, pragnęli
Tak bardzo, by śmiać się, wierzyli
Stracili nadzieję, Tak bardzo Kochani
Tak bardzo Kochani zwątpili
Tak bardzo Kochani i tak Niekochani bardzo
Odeszli W pomrukach postrzałów w swe głowy
Odeszli na zawsze, bez swego imienia, odeszli na zawsze wysoko
W zgniliźnie swych uczuć, w bezwonnej poświacie, daleko, na zawsze, wysoko...
Tak bardzo Kochani i tak Niekochani bardzo
Zawszone Ich myśli w zaszczutej pogardzie
Tak bardzo Kochani i tak Niekochani bardzo
W bezwietrznym uścisku umarłej tęsknoty, by wzbić się wysoko - ufali...
Tak bardzo Kochani i tak Niekochani bardzo
Wyblakłe imiona na Ich przedramionach
Tak bardzo Kochani i tak Niekochani bardzo
Jak krople rosy o złotym pranku, spływali szybko po źdźbłach trawy...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
iamthemystic · dnia 18.02.2011 23:28 · Czytań: 945 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora: