To nie to, że mi się podobał. "Podobanie się" nie miało nic do rzeczy w tym wypadku. Nie wiedziałam, czego się po nim spodziewać. Poruszał się miękko, był spokojny, czułam to w nim. Koty trzymały się z dala od niego, ale kiedy pytałam je, co o nim sądzą, odpowiadały, że jest w porządku. Nie miałam pieniędzy, zrobiłam się znowu głodna, więc odczekałam, aż Kuba zaśnie i dobrałam się do jednego. Zjadłam, zanim jeszcze dobrze ostygł.
"Nie, musi stąd zniknąć. Za wszelką cenę nie pozwolę mu tu zostać!", postanowiłam.
Rano zapukała do mnie sąsiadka:
- Pani Rokso, coś do pani! - podała mi kartkę, tłumacząc się:
- Chciałam sprawdzić, czy wszystko w porządku. Nie przeczyta pani? - spytała, widząc, że nawet nie rzuciłam okiem na świstek papieru. Pokręciłam głową, a ona uśmiechnęła się ze zrozumieniem:
- Przepraszam. Zapomniałam. Tu jest napisane: "Tak bywa z takimi, jak ty, kurwo!" Leżała na progu.
Kuba zaczął się budzić, więc szepnęłam:
- Przepraszam, muszę...
Poklepała mnie po ramieniu:
- Uważaj na siebie. Mufat cię wyjątkowo lubi, a ona zna się na ludziach... I wie, o kogo się troszczyć.
Zamknełam drzwi i stanęłam nad mężczyzną:
- Kim jesteś? Skąd się tu wziąłeś?
Budził się powoli, jakby z trudem, wyglądał na oszołomionego. Stałam nad nim, zdecydowana wydusić z jego gardła odpowiedź na każde pytanie. Nawet siłą.
Kuba patrzył na mnie:
- O co ci chodzi? Nie wiem, skąd się tu wziąłem. Kiedy miałem dość lania, zacząłem uciekać. Dobijałem się do każdych drzwi, wreszcie tu otworzyła mi jakaś staruszka.
- Kto cię napadł?
- Facet mojej... Klientki. Matki mojego dziecka.
Mimowolnie uśmiechnęłam się:
- Masz dziecko? - Odwrócił wzrok:
- Zrobiłem dziecko jednej lasce, z którą miałem układ. Ona się z niego nie wywiązała.
Łagodniałam i zdawałam sobie z tego sprawę. Podałam mu kartkę:
- To było razem z tobą pod moimi drzwiami. Chyba ktoś wiedział, gdzie uciekłeś. Dlaczego akurat tu się znalazłeś?
- Nie wiem. Nic nie pamiętam. Nic, co mogłoby mi pomóc w zrozumieniu tego!
Dotknęłam jego dłoni:
- Czy ty też jesteś wilkołakiem?
Roześmiał się:
- Nic o tym nie wiem.
- Ktoś wiedział o mnie. Wie, kim jestem, a ty...
Kuba patrzył na mnie, a jego zdziwienie powoli przechodziło w strach:
- Ja nic nie wiem. Oberwałem po głowie i mało co pamiętam...
Westchnęłam:
-Boję się. Kuba, ktoś na mnie poluje...
Mężczyzna objął mnie:
- Więc może lepiej, żebym z tobą zamieszkał? Chciałbym mieć w końcu normalne życie, normalną pracę.
Uśmiechnęłam się:
- Ja czasem też, ale to niemożliwe. Jak pracowałeś?
Zamyślił się, a potem odpowiedział:
- Jeśli to określenie na kartce jest prawdą, to prawie tak, jak ty. Tylko u mnie nie kończyło się na dawaniu przyjemności. Chodziło o robienie dzieci paniom, które mają felernych facetów...
Warknęłam:
- Przestań.
Wzruszył ramionami, ale nie zapytał o powód mojej złości.
Pozwoliłam mu jednak zostać. We dwoje było nam raźniej, mimo wszystko. Kuba był prawie o głowę niższy ode mnie, krępy i silny, mógł mi się przydać. Pozostawał problem meldunku, no i to, że przy nim nie mogłam za bardzo przyjmować klientów. Bałam się. Zwierzęcy instynkt podpowiedział mi rozwiązanie, które chroniło wartość najwyższą dla całego mojego organizmu - moje życie.
Tego dnia zaczęłam przyzwyczajać się do głodu. Kuba nie mógł wyjść, był jeszcze słaby, ale nie spał. Nie miałam jak przygotować sobie kota...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
soczewica · dnia 28.02.2011 20:26 · Czytań: 1345 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: