Dżumalia Dżekson - hustlereq
Dramat » Scenariusze » Dżumalia Dżekson
A A A
SCENA I.

/Dżumalia myje zęby, słychać jak śpiewa szczotkując. Na zakończenie wieczornej toalety spuszcza wodę w sedesie. Słychać zamykane drzwi do łazienki i odgłosy kroków. Rozlega się główny motyw muzyczny. W tym czasie Dżumalia wchodzi do sypialni, przechodzi przez cały pokój i siada na łóżku. Na stoliku alkohol. Motyw muzyczny się kończy/.

Faceci są do bani. Wszyscy tylko patrzą, jak i gdzie by tu kleksa zasadzić. A ja jestem jak kałamarz, w morzu namiętności. Nikt nigdy nie liczył się z moimi uczuciami. Ani matka, ani ojciec, ani żaden facet, który przewinął się przez moje życie. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Przecież jestem tancerką w klubie go-go. Tam nie wpuszczają byle kogo. Tak, tak, faceci lubią popatrzeć na mięśnie. Bo co jak co, ale mięśnie mam całkiem spore. Jestem kobietą z klasą! Czy ktoś odważy się zaprzeczyć?

Już nie potrafię myśleć o życiu w symbiozie. Bo niby co? Mam przez całe życie zbierać skarpetki porozrzucane po całym mieszkaniu? Ze skarpetek zupy się nie ugotuję! Żeby to chociaż były grzyby...

Każdy facet, którego miałam traktował mnie jak maszynkę do mięsa. Kiedy kręcił korbką, przez sitko wyskakiwało „ko-cham-cię”. Do czasu, kiedy korbka się urywała i trzeba ją było przyklejać kropelką. Kropelką namiętności... I znowu było: „ko-cham -cię” i trach! Kropelka! Gdzie jest kropelka?! No tak, teraz to i poksilina nie pomoże... O nie! Już nie jestem taka głupia!

My... wielkie damy... powinnyśmy trzymać się razem. Wielki świat należy do wybranych. Jasne, że damy, albo nie damy, a jak damy to odpada korbka. Wszystkie to wiemy. Tylko jak nie dać, kiedy stoi samiec jeden z drugim i błaga o dopust Boży?

W akcie desperacji umyłam zęby. Zawszę myję zęby, kiedy czekam na miłość. Wiadomo – niekontrolowany chuch zabija, ale bardzo przydaje się w pracy, jako gaz łzawiący szczególnie wtedy, kiedy najem się cebuli. Bo czy widzieliście tancerkę z gazem łzawiącym w ramionach? Ręce zajęte. A rura? To zawsze się sprawdza, otworzysz dzioba i wyziew taki, że elektrownia atomowa się chowa. Większość facetów też. No... może się nie chowa. Większość facetów pada! Jak muchy...

Dwa tygodnie temu miałam okres. Spóźnił się o całe 16 dni, więc myślałam, że jestem w ciąży. W myślach wiłam sobie już miłe, przyjemne gniazdko u boku ukochanego, aż tu nagle „chlap”! Zupa się wylała.

Tym razem James również nie stanął na wysokości zadania. Przyniósł mi z apteki tampaksa. Jednego... tampaksa... Tępak... Bo co on myślał? Że po zużyciu wrzucę go do pralki? Moja przyjaciółka Samantha mówi, że takich rzeczy się w pralce nie pierze, bo tak jak kaszmirowe swetry szybko się filcują. Najlepiej przeprać w rękach, jak pieluchy z tetry!

Rok temu moja siostra urodziła śliczną córeczkę. Pomyślałam z zazdrością, że kiedyś też będę mieć taką zabawkę. Stawiasz takie coś na nogi, przekręcasz kluczyk jak w starym dodge'u i jazda. Biega to dookoła, warczy, furczy i zatrzymuje się wyłącznie w momentach, kiedy w baku kończy się benzyna. Dosłownie tak jak Mario – mój pierwszy facet! Warczał, warczał, a później wyciągał kopyta. Biegał, wrzeszczał i stop. Do dzisiaj się zastanawiam, czy nie miał ADHD, albo jakiegoś porażenia. Bo niby o co tyle hałasu? O 15 tysięcy dolarów, które wypłaciłam z konta na nowe futro? Z jego konta ofkorz. Bo co będę wypłacać ze swojego. My jesteśmy po to, żeby o nas dbać. Kto ma dbać? Oni! Choć są jak kosiarki do trawy. Trudno ich uruchomić, emitują nieprzyjemne zapachy i co chwila nawalają. Są jak burza, bo nigdy nie wiadomo, kiedy dojdą, jak obfite będą opady i jak długo TO potrwa.

Zrobiłam ostatnio porządki w swoim kalendarzu. Nie mogłam się powstrzymać i dopisałam kilka nowych pozycji do sekretnej listy Dżumalii. Mówię wam, połowa dziewczyn Stanów Zjednoczonych ma już tę listę opanowaną na pamięć. To taki przybornik młodej, energicznej kobiety.

Proszę bardzo: pozycja 1596: stringi nosić zawsze na lewej stronie. Pamiętaj: zawsze w razie awarii – czytaj: przygodnych kontaktów – możesz odwrócić je na stronę właściwą i wszystko będzie wyglądać ok.

Pozycja 1597: unikać przygodnych parków, w szczególności Madison Avenue Park. W przypadku konieczności użycia obrony koniecznej należy wydać z siebie ryk opętanej dziewicy, zdjąć szpilki i uderzać napastnika obcasem w głowę. Rytmicznie.

Pozycja 1598: w celu... Że co?

Ach no tak! Instruktor... Tak! Chodzę na siłownię i SPA. Kobieta z moją klasą musi dbać przecież o wygląd. Podrywam przy tym instruktora. Wczoraj na przykład dokleiłam sobie do swoich sztuczne rzęsy. Chciałam wywrzeć na nim wrażenie, że moje rzęsy łopoczą jak skrzydła łabędzia przy każdym spojrzeniu. Im bardziej łopotałam, tym bardziej on przyglądał mi się ukradkiem. Te spojrzenia pełne maślanego wdzięku. Wejdź do mego salonu – powiedział pająk do muchy...

On podszedł, nachylił się, myślałam, że chce mnie pocałować, przy wszystkich. Ot tak po prostu. Zbliżył twarz do mojej, ja ściągnęłam usta w akcie rozkoszy i... zamarłam w bezruchu...

- Ma pani bardzo seksowny wąsik – usłyszałam.

Wąsik? Jaki wąsik? O czym ten facet gada? Miało przecież być tak romantycznie! O matko – ciśnienie spadło mi do zera – moje rzęsy! Jedna z nich odkleiła się od tego podmuchu i wylądowała na górnej wardze. Dżumalia! Ty idiotko!

Dominique był typem ciacha wszechczasów. Niebywale przegięty, nieustannie zajęty. Makler. Ekler. Z pudrem. Przygniatał mnie do ściany swoim rozgrzanym kolanem i mruczał prosto w ucho: moja mała świnka, cip cip, chodź do tatusia. Był przy tym zawsze tak pijany, że do tej pory się dziwię, jak on opanował zasady grawitacji... Czułam się skrępowana. Bo co ja niby jestem? Szukam żony na żetony? Świnka skarbonka? To zdecydowanie nie było to, o co mi chodziło. Nie chciał się ode mnie odczepić. Prosiłam, nalegałam – wyprowadź się do matki. Bez skutku. Któregoś dnia wpadłam na zupełnie niegłupi pomysł.

Zadzwonił domofonem - cisza. Drugi raz - cisza.

- Dżumaliaaaaaaaaaaaaaaa – krzyknął.

Cisza.

- Wiem, ze tam jesteeeeeeeeeeeeś.

Cisza.

Otworzyłam drzwi balkonowe i zaczęłam wyrzucać wszystkie jego ubrania. Dmuchawce, latawce, wiatr. Flyin' high! Lećcie wysoko hen, niech was szukają i nigdy nie znajdą.

- Dżumaliaaaaaaaaaaaaa, co ty robisz? - darł się w niebogłosy.

- Wyrzucam stare śmieci – odkrzykiwałam za każdym razem, kiedy próbował coś jeszcze powiedzieć. Na koniec wyrzuciłam jeszcze komplet sztućców od jego matki, dwa roleksy, telewizor, który z impetem gruchnął o ziemię i rozpadł się na drobne części i poszłam spać zupełnie niezainteresowana dalszymi losami tychże.

Jak on opowiadał moim przyjaciółkom o mojej podłości. W akcie samounicestwienia wbijał sobie nóż rozpaczy w serce, a im bardziej wbijał, tym bardziej moje przyjaciółki pukały się palcem w czoło. Bo to przecież prostak i cham jest! Czy wy wiecie, co on robił żeby wziąć kąpiel z bąbelkami? Jadł na obiad groch z kapustą! Tak! W dodatku nieustannie myślał, że jestem dziewicą, bo nieustannie ściskałam go udami jak orzecha w dziadku do orzechów. Cholera, wiecie, że faceci chcą zawsze żenić się z dziewicami? Tak! Bo nie mogą znieść krytyki! A kobieta mojego pokroju zasługuje przecież na towar z najwyższej półki... Przy okazji okazało się, że Dominique jest biseksem. No ja to mam szczęście!

Wczoraj odwiedziła mnie Dżolanta. Stojąc w progu mieszkania krzyknęła: Boże! Jaki Ty masz celulit! Wygląda jak niedogotowana skóra z szyi kaczki! Odpowiedziałam jej, że kaczki to gatunek żyjący tylko w Polsce, a celulit to wyłącznie moja sprawa. Gdyby chociaż powiedziała, że wygląda jak skóra z nogi indyka, to nie czułabym się tak paskudnie. Pomyślcie tylko ile było by jedzenia z takiej nogi! Jedzenie na całe święto dziękczynienia!

No sami zobaczcie. Czy to jest gęsia szyja?! Zbulwersowałam się. Wybaczcie, ale się napiję.

/wstaje z łóżka, nalewa sobie do szklanki, po czym ponownie siada/.

No. Więc sami widzicie, że to nie jest szyja, tylko noga i nie gęsia, a moja. Idiotka. Ona zrobi wszystko, żeby mnie zblazować. Wyobraźcie sobie na przykład, że dzwoniła do mnie ostatnio, że stoi w pralni i szuka pralki dla konia... Jesu, kopie ten drink... Anyway, pomyślałam najpierw, że jej facetowi musiało przydarzyć się coś okropnego, skoro zwykły prysznic nie wystarczy. Mówiła, że obeszła już całą ulicę, a koń jak się nie mieścił, tak się nie mieści. O... o... szalałam! Mieć takiego faszeta! Maszenie!

Dopiero pószniej okazało szę, że koń jest wypchaną żabawką. Nie roszumiem, co ta głupia Dżolanda widzi w takich pluszakach... Bo generalnie... (czkawka)... szę (czkawka). Szę napyję (czkawka). Bo... szupelnie nie roszumiem... ale ma kopa ten... ten...

/w tle pojawia się delikatnie muzyka w stylu skrajnego upojenia/

Mój znajomy rosjanin liszył osztatnio do dzieszęciu. Poszło mu gładko. Ale szę szpocił, jak do...(czkawka) do stu... Myszli, śli, i mówi: ten, ten, ten, ten, ten, ten, ten, ten, ten, ten! Dżesięcz szetek (czkawka), dżeszątek szę (czkawka). Ten, ten , ten... Ten... A ona sze mosze... szumi... mosze... frrrrrrrrrrrrrr... Ten, ten, ten... O Bosze... Szkułam sze jak me... me... szerszmit...

/pada wycieńczona na łóżko, muzyka się wycisza, po minucie siada energicznie/

Żapomniałam! Mu... mu...szę szmysz makijasz! /zastanawia się/ Albo nie. Pomyszle o tym jutro!

/pada z powrotem na łóżko/.

/Muzyka bardzo głośno/

/KURTYNA/

SCENA II.

/Siedzi przejęta na stole. Ubrana w małą czarną, elegancka fryzura./

Właśnie kupiłam sobie nową torebkę! Od Gucciego. Kobieta klasy hi-end musi mieć „wszystkoznoszącą” torebkę! Co z tego, że to klasyczny „mejdintajwan”? Nie widać. Gucio jest mistrzem w zakresie podróbek!

„Wszystkoznosząca” torebka ma to do siebie, że można w nią napakować wszystko, co kobiecie przyjdzie do głowy! Chusteczki, wykałaczki, wibrator, papierosy, agrafki, cztery komplety podpasek, młotek, czosnek, parę szpilek od Armaniego – to na wypadek, gdyby od aktualnie noszonych odpadły obcasy. Bikini, pomadkę, kluczyki od auta, klucze do klubu, notatnik, terminarz, co najmniej pięć długopisów, portmonetka, scyzoryk, lakier do paznokci, zapasowe tipsy, peruka, gumy do żucia i osiem par pończoch od Versace. Wszystko się mieści idealnie! Sprawdziłam. Joshua próbował kiedyś spakować mnie samodzielnie, ale kiedy zaczął ugniatać zawartość mojej torebki nogą – zrozumiałam, że jej wnętrze jest intymne, wyłączone z użytku publicznego. Nie rozumiem doprawdy dlaczego mężczyźni skarżą się nieustannie, że nie mogą niczego znaleźć w kobiecej torebce? A kto im każe tam grzebać się pytam? Paranoja jakaś.

I znowu miałam pecha! Poznałam wczoraj w klubie faceta. Miał śliczne niebieskie oczy, uśmiech Kena i lekko kręcone, jasne włosy. Mój typ. Po skończonej pracy przegadaliśmy pół wieczoru, po czym zaprosił mnie do siebie. Wyobraźcie sobie, że całe jego mieszkanie pełne było pluszowych zwierzątek! Wszystkie półki oblegały pandy, żyrafy, misie, krokodyle. Pomyślałam sobie, że to zupełnie nieszkodliwe hobby i padłam w jego ramiona z nadzieją na nocleg ze śniadaniem. Cholera, co mnie podkusiło?! Rano zapytałam go, jak było. Wiecie co mi powiedział?

- Możesz sobie wybrać nagrodę z najniższej półki, bejbe!

Dobrze, że nikt poza wami tego nie wie. Nie jesteście przecież plotkarzami?

Bo niby dlaczego tak trudno kobiecie znaleźć mężczyznę, który byłby wrażliwy, troskliwy i przystojny? Tak! Bo on przeważnie już ma chłopaka! W L.A. to norma. Wszyscy są zajęci, albo są gejami... A jak nie są, to rodzą się komplikacje! Na przykład Mitch – był jak telewizyjna reklama: Ani jedno słowo z tego co mówił, nie było prawdziwe. Kłamał jak połamany angielski pacjent. Jak dobrze, że mam go z głowy! Próbowałam tłumaczyć sobie, że to nic, że mam wibrator. Tyle tylko, że wibrator nie wynosi śmieci. Ciężka sprawa... Dziwił się nieustannie w jaki sposób 6 czekoladek zamieniło się u mnie w 6 kilogramów nadwagi. No co? Mam słabość. Dobrze, to było co najmniej kilka pudełek, ale to nie zmienia faktu, że Mitch był po prostu bezczelny... Zawsze i wszędzie! W markecie, w banku, w parku... Zaraz...

/wyciąga swój terminarz/

Sekretna lista Dżumalii. No właśnie! 1597! Madison Avenue Park! Pamiętam jak raz Jason zabrał mnie tam na majówkę. Wiecie – woda, śpiew i świergot ptaków. Idylla. Dałam się zbałamucić. Chciał na łonie natury, a ja – idiotka – dałam się na mówić! Dyszał, sapał, a ja w odpowiedzi wydawałam z siebie bliżej niesprecyzowane dźwięki. Kiedy skończył, był tak dumny z siebie, że uśmiech dosłownie unosił mu się nad głową. Oczywiście nie omieszkał zapytać: kochanie, czy byłem dobry? Co czułaś? - Że mi po szyi rowerem ktoś przejechał – odparłam wpadając w omdlenie. Żałosny samiec...

/dzwoni telefon, Dżumalia wstaje ze stolika, odbiera połączenie./

Kepasa?
/Ble ble ble/
O Boże! Co ty mówisz?!
/Ble ble le/
Naprawdę?! I co?!
/Ble ble ble/
O Jezus Maria! I co teraz?
/Ble ble ble/
Dobrze! Do zobaczenia!

Dacie wiarę? Dzwoniła Marija! Tak! To ta kelnerka z restauracji De Farenhua! Jej mąż ugotował obiad! Po raz pierwszy w życiu! Nawet książka kucharska się spaliła! Nie wierzę! Jeden z niewielu obiektów moich westchnień nie potrafi gotować! Hmmm... Przebaczam mu! Mentalnie! Szkoda, że zajęty... Nie to, co Eric. Ten miał całe mnóstwo wolnego czasu! Kłamca!

Któregoś dnia szłam z nim do pasażu handlowego na Boulevard West, a jakaś lafirynda ni stąd, ni zowąd rzuciła mu się na szyję! Żebyście widzieli jego minę! Śmiał się tylko głupkowato, ona ćwierkała jak nadmuchana żaba! Idylla. Nie wytrzymałam, kiedy zaczęła go całować. Chwyciłam mocniej torebkę, zamachnęłam się jak lekkoatletka i strzeliłam w ten jej roześmiany dziób. Plasnęło! Zdążyłam jeszcze tylko kątem oka zauważyć jej konsternację, po czym moja torba szybująca w nieznane obniżyła lot i wpadła w stoisko z hot-dogami. W rękach zostały mi tylko uchwyty. Zdzira. I do tego z żółtymi zębami. Pewnie jak chodzi do swojego stomatologa pyta: „Co by mi pan radził zrobić przy moich żółtych zębach?”. Dentysta z pewnością odpowiada jej na to „Najlepiej założyć brązowe mini!”. Oboje zadowoleni. Jak to niewiele do życia jest potrzebne!

/KURTYNA/

Premiera spektaklu odbyła się w 28 kwietnia 2009 roku, o godzinie 21.30 na Małej Scenie Polish Arena / Polish Community.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
hustlereq · dnia 09.03.2011 23:03 · Czytań: 1129 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
zajacanka dnia 10.03.2011 00:16
No, powinnam doczytac do konca, ale pierwsze zdanie mnie zemdlilo.
Dobra, doczytalam do polowy pierwszej sceny i wiecej nie chce.
A dopisek na koncu, ze premiera sie odbyla...
Napisz cos pozytywnego, a nie o pplskim kurestwie
hustlereq dnia 10.03.2011 01:56
Przeczytałem Pani komentarz i zastanawiam się, czy kurewstwo zagraniczne jest Pani zdaniem bardziej na miejscu (o ile rzecz jasna, Dżumalia Dżekson traktuje o kurestwie). W każdym razie dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty