Marcin już od dawna myślał o odebraniu sobie życia, bo w pracy mu się nie układało, Majka nie zauważała jego istnienia i w ogóle to życie wydawało mu się bez sensu. Maciek chciał sobie odebrać życie, bo dziewczyna go rzuciła, Zuzia, bo z rodzicami się nie układało, a Martyna? Martyna sama nie znała powodu… Po prostu, bo tak. Była kobietą sukcesu, za każdym razem, kiedy mówiła mężowi, że nie chce siedzieć całe dnie sama z dzieckiem, on machał lekceważąco ręką i znikał do swojego świata biznesu. Kobieta zaczęła stwierdzać, że coraz bardziej kiełkuje w niej nienawiść do swojego życia. Życia matki polki.
***
Spotkali się na jednym z forów dyskusyjnych na temat samobójstw. Maciek był pewny swojej decyzji, Zuzia się wahała, a Martyna sama nie wiedziała, czego tak naprawdę chciała. Zamiast o swoich planach pisała o tym, co już było. Pisała o dziecku, które nie dawało spać, o mężu, którego ciągle nie było w domu i o teściowej, której z całego serca nienawidziła. Marcin czytał każdy jej post ze zrozumieniem i w każdej cięższej chwili dodawał jej otuchy słowami, że w każdej chwili można przerwać tętnicę życia. Sam w to wierzył, od lat oswajał się z tą myślą. Pamiętał dobrze, jak na jego nadgarstku powstawały pierwsze rany cięte, najpierw szkłem z potłuczonej butelki, potem kuchennym nożem, a w końcu żyletką. Czasem wstydził się tych ran, ale potrzeba okaleczania była silniejsza. Majka wielokrotnie pytała się o te podłużne szramy, czasem nawet miał wrażenie, że się domyśla, ale ona każde wytłumaczenie przyjmowała z takim samym spokojem. Tamtego wieczora było tak samo, pamiętał doskonale dźwięk tłuczonej szklanki, która upadła z hukiem na podłogę i rozbiła się na małe kawałki. Marcin najpierw chciał pozamiatać jednak po chwili stwierdził, że lepiej zebrać ręką. Nawet nie czuł jak z zaciśniętej dłoni sączyła się krew, czuł po prostu ulgę, taką samą jak przed laty, potem z tym zakrwawionymi rękami wszedł do salonu.
- Kochanie, co ci się stało? – W oczach Majki malowało się przerażenie.
- Kubek się potłukł… - powiedział spokojnie, a krople krwi skapywały na dywan.
- Nie przejmuj się… - Majka wzięła z apteczki bandaż, a potem z taką samą czułością jak zwykle opatrywała starannie jego dłonie.
Spojrzał jeszcze raz na swoje dłonie, teraz rany były zagojone, lecz zostały po nich szpecące blizny, które starał się chować na każdym razem, kiedy podawał komuś rękę.
***
„Zuzia się zdecydowała” taka wieść obiegła forum po tym jak Maciek się powiesił. Dopiero wtedy Martyna uświadomiła sobie, że ma mimo wszystko, dla kogo żyć. Usunęła całą historię ze swojego komputera i postanowiła zacząć życie od nowa. Każda wieść o kolejnym samobójstwie docierała do niej jak przez mgłę, czasem sobie wyobrażała jak dziecko znajduje ciało matki w wannie pełnej krwi, albo jak mąż dostaje wezwanie na identyfikację zwłok żony po kilku bezsennych nocach. Za każdym razem widziała zapłakane oczy, które całym sercem ją kochały. Potem przyszły koszmary, co noc śniło jej się wiszące ciało Maćka, który z całych sił chciał zerwać pętlę z szyi, ale nie mógł, ponieważ już było za późno. Wiedziała, czuła to, że jak nie pomoże Zuzi, to ona zginie. Jeszcze żyła, jeszcze strach nie pozwalał jej zrobić ostatniego kroku za barierkę, ale już oswajała się z tą myślą, że musi zginąć. Była daleko specjalnie po śmierć wyjechała do innego kraju, podobno tam łatwiej, z dala od rodziny, przyjaciół… Odpaliła pospiesznie komputer, nieprzyjemne krople potu czuła na każdym milimetrze swojej skóry.
„Ja go kochałam, uświadomiłam sobie to dopiero, gdy zginął, chcę być blisko niego. Przed śmiercią dużo pisaliśmy… Nie, nie o śmierci, ale o rodzicach, o szkole… Myślałam, że zrezygnował. Czasem się nawet uśmiechał, ale jak się później okazało to był uśmiech przez łzy… Tuż przed śmiercią wysłał mi list pożegnalny, odczytałam go dopiero rano, gdy nie żył… Jeszcze nigdy nie czułam takiej więzi z człowiekiem… Nie mam, po co żyć, to bez sensu..” Martyna jeszcze raz przebiegła tekst wzrokiem, data dodania 8 marca, był 10. Czyli dwa dni wcześniej.
- Marek, może jeszcze nie jest za późno... Ja musze tam jechać, muszę… Poradzisz sobie beze mnie kaszka dla Adasia jest w górnej szafce… Mleko też znajdziesz… Marek obudź się… Ja ci nie mówiłam, ja chciałam się zabić… Słyszysz zabić się chciałam, ale nie martw się zmieniłam zdanie… - Martyna mówiła pospiesznie pakując swoje rzeczy.
- Kochanie… Daj mi spać… Poradzimy sobie, jedź – powiedział mężczyzna przez sen obracając się na drugi bok.
Chociaż kobieta wiedziała, że jutro nie będzie nic pamiętać, była mu wdzięczna za te słowa.
***
Majka od kilku dni podejrzewała Marcina o zdradę. Zawsze się dziwnie zachowywał, ale ostatnio był zupełnie nieobecny i taki jakiś obcy.
- Jak nic zdrada – mówiły koleżanki, kiedy Majka skarżyła na problemy z mężem.
Kobieta miała wyrzuty sumienia, kiedy patrzyła na wskazówkę dotyczącą hasła, ale wiedziała, że nie ma innego wyjścia. Wskazówka była dziwna, ponieważ brzmiała „miś”, ale Majka doskonale, wiedziała, że po przestawieniu liter ułożą się pierwsze trzy litery jakiegoś dłuższego słowa.
Jedyny wyraz, który przychodził Mai do głowy to była „śmierć”. Drżącymi literami wpisała słowo. Po chwili pokazał się ekran powitalny i pulpit. Zakrwawione żyletki na czarnym tle, przytłaczały samym swoim widokiem. Kobieta zaczęła powoli łączyć fakty, a wizja zdrady rozmywała się w natłoku myśli. Weszła w historie i wcisnęła pierwszy link, który się jej rzucił w oczy. Jej oczom ukazało się forum samobójców, niektórzy użytkownicy nawet kilka lat czynnie uczestniczyli w dyskusjach, profil Marcina znalazła od razu…
***
„Zrobię to dzisiaj, kiedy Majka będzie spała, list pożegnalny zostawię pod poduszką, niech wie, że ja ją kochałem, mimo, że nie umiałem tak żyć, pociąg mam o 4.32, jak przeczyta mój list to mnie już nie będzie. Żegnajcie starzy przyjaciele! Żegnaj Majko!”
Majka już wiedziała, że tej nocy nie zaśnie…
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
niewidoczna · dnia 13.03.2011 20:35 · Czytań: 1207 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: