Coraz częstsze déjà vu, z każdą łyżeczką cukru wyraźniejsze, jak widok przez umytą szybę w aucie, którym ucieka się na wakacje, tam, gdzie niebo nieporanione chmurami, a wczoraj nie dotyczy nas. Wiosna łaskawa lekkością ubioru, podnosi myśli pulsem na wyższe tonacje. Za kolory ścieżek, które wydepczemy, wystarczyłoby oddechu, aby kochać życie.
Wyciągamy się ze wspomnień pierwszych ramion. Kiedy spadam, czuję moc twojej dłoni. Potem silna, jak uciekające zwierzę, w którym miesza się krew, sklejam cię, gdy na wspomnienie upadku zaczynasz tracić kształt. Raj zamykają przed południem, a życie za sceną nie trzyma się programu, więc chwytamy siebie, by nie zgubić kursu. Las zaczął się wczoraj.
Nie zawsze milczy. Wybiera dźwięki przekornie do kierunku myśli. Jedyna pozostaje żywa po nieodwracalnym, na końcu ostatniego akordu, we wszystkim, od zabawy, po śmierć.
Kochanka Lęku i Zachwytu, lubi pojawić się nagle. Czujemy, że jest siostrą Ulgi, kiedy opada jak kotara, na którą raptem skoczyły z pazurami drapieżniki wypuszczone z niewoli zmysłów. Związana słowem nie pozwala sobie przeszkadzać...
Ta cisza w nas, nieustanne déjà vu... Mieszka w tamtym lesie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
julanda · dnia 24.03.2011 13:40 · Czytań: 1207 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 12
Inne artykuły tego autora: