Faza NREM – Non Rapid Eye Movement – to sen wolnofalowy, głęboki. Pojawia się tuż po zaśnięciu i trwa około godziny. Tempo metabolizmu ulega znacznemu zmniejszeniu, spada ciśnienie krwi, zwalnia oddech i rytm serca.
Zaczyna się zawsze tak samo: kładę się wieczorem i… nie mogę zasnąć. Przewracam się z boku na bok. Poduszki przeszkadzają; są za wysoko lub za nisko, za płaskie, za duże. Robię z jednej cienki wałek i układam pod szyją. Tak najlepiej mi się śpi, ale teraz to wcale nie pomaga. Jest za ciepło lub za chłodno, przykrywam i odkrywam się na zmianę. Myśli fruwają gdzieś daleko, a sen nie przychodzi…
Faza REM – Rapid Eye Movement – lub sen paradoksalny. Faza snu wywołująca szybkie ruchy gałek ocznych, wysoką aktywność mózgu, nieregularny oddech, skurcze serca i… marzenia senne.
Po chwili dociera do mnie świadomość przedziwnej ciszy panującej wokoło. W nocy to przecież nic nadzwyczajnego – myślę, ale wstaję ostrożnie i podchodzę do okna. Ulica jakby zamarła. Nic się nie porusza: wiatr nie niepokoi żadnego listka na rosnącym opodal drzewie, ptaki umilkły, nie słychać zawodzenia psów, kocich wrzasków. Nie widać zazwyczaj miarowo pulsującej czerwonej diody alarmu sąsiadów. Nienaturalne światło nocy zamyka mnie w klatce ciszy. Czas jakby się skończył, zastygł w niebycie. Wracam do łóżka zła na brak snu. Zaczynam się niezwykle pocić. To trwa zaledwie krótką chwilę, a już leżę cała lepka i wilgotna. Z obrzydzeniem wycieram się skrajem prześcieradła, lecz zastygam w bezruchu: pod ścianą sypialni właśnie przebiegł mały chłopiec.
Faza DILD – Dream Inducted Lucid Dream. To typ świadomego snu. Jeśli element snu, nasze w nim zachowanie lub odruchowa reakcja “wewnątrz snu” uświadamiają fakt śnienia.
Wiem przecież, że go tu nie ma, nie może być. Może już zasnęłam? Uśmiecham się dobrodusznie do dziecka, ale malec znika natychmiast, wtapiając się w ścianę pomiędzy obrazami. Trochę się zdenerwowałam tą sytuacją. Śnię czy nie? Co jest prawdą? I skąd to dziecko? A jeśli śpię, to dlaczego tak jasno myślę? Staram się głęboko oddychać, uspokoić. Nie na długo jednak. Spod łóżka wysuwają się drobne dziecięce dłonie, łapią mnie za stopy i usiłują ściągnąć na podłogę.
Paraliż senny – jest najczęściej bardzo nieprzyjemny. Występuje uczucie duszenia i czyjejś obecności.
Zaczynam się szarpać, kręcić, wić, ale uścisk jest bardzo mocny. Jęczę coś, lecz z gardła nie wydobywa się żaden dźwięk. Otwieram przerażone oczy. Oddech mam płytki, krótki, nieregularny, dyszę z wysiłku. Nogi nienaturalnie zwisają poza obręb łóżka. Co za koszmar! To było tak realne, prawdziwe, rzeczywiste! Pochrapywanie męża jest balsamem dla moich uszu. Niech sobie chrapie, przynajmniej wiem, że to nie sen. Przytulam się lekko, żeby go nie obudzić, a on odruchowo głaszcze mnie po głowie. Jednak rozkołatane nerwy nie mogą się uspokoić. Szeroko otwarte oczy ponownie zauważają ruch w rogu pokoju. Spod łóżka wynurzają się nogi w niebieskich spodenkach i ciągnięte niewidzialną siłą unoszą się do góry.
– Nie! – krzyczę bezgłośnie. – Tego nie ma! To niemożliwe! – Mocno zaciskam palce na pościeli, mrugam kilkakrotnie i… obraz znika.
SAS – Sleep Apnoea Syndrome – to zespół objawów chorobowych spowodowanych bezdechami w czasie snu.
Mąż za to wstaje i wychodzi z sypialni. Rozumiem go: musi się wyspać. Ale z drugiej strony nie chcę zostać sama. Patrzę za nim tęsknie i nagle spostrzegam białe palce zaciśnięte na framudze drzwi: on nie chce wyjść! Jakaś siła wypycha go z pokoju! Udaje mu się cofnąć pół kroku i widzę czerwoną z wysiłku twarz. On się dusi! Podbiegam szybko i pomagam, ciągnąc go z powrotem na łóżko. Walczymy z obcą siłą, usiłującą zacieśnić uchwyt niewidzialnych palców na jego szyi.
Po chwili wszystko puszcza jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Padam na rozrzucone w bezładzie poduszki. Oddycham głęboko.
Realność świata – niezwykła realność świata w snach świadomych, realność doznań. Czasami śniący stwierdzają, że bardziej rzeczywisty jest świat we śnie, niż ten prawdziwy…
Zmęczona, spoglądam na męża. Śpi jak anioł, lekko pochrapując. Jak to?! Przecież przed chwilą taką walkę stoczyliśmy! Czy to był tylko sen? Tak wyraźny, realny?
Wciąż jestem świadoma tej upiornej ciszy dookoła, a teraz również nachodzi mnie myśl, że równocześnie istnieję w dwóch, odrębnych światach: snu i jawy. Scena za sceną, obraz za obrazem przenikają się, a ja… tracę wszelką odwagę. Znów jestem zlana potem, ale nie ma on nic wspólnego ze śmierdzącym potem tchórzy.
Mój strach ukrył się dużo głębiej. Siedzi w podświadomości i świadomości, przenikających się wzajem w miarę upływu nocy.
Faza NREM – Non Rapid Eye Movement
Zaczyna się zawsze tak samo: kładę się wieczorem i… boję się zasnąć.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
zajacanka · dnia 28.03.2011 09:40 · Czytań: 1814 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 23
Inne artykuły tego autora: