dla Chantal
"Angel of music, guide and guardian,
grant to me your glory!"
The Phantom of the Opera
Południe zbliżało się nieubłaganie, a oni wciąż byli w ciemnym lesie z repertuarem. Czcigodny gość raczej nie spodziewał się misternych, sześciogłosowych wykonań, ale u MB Anielskiej oprawa muzyczna musiała być co najmniej anielska - zwłaszcza dla dyrygenta. Takiej akustyki nie wolno było marnować, słyszalny byłby każdy, nawet najmniejszy fałsz. Co z tego, że tylko dla ludzi ze słuchem absolutnym. Reszta świata dawno zginęłaby w fałdach polifonii...
- Anka, obudź się!
Ostry głos maestro zmusił Annunziatę do otwarcia oczu.
- ...przespałaś całe laudesy, na medytacji to samo, nie będziesz spać na mojej próbie! Nie mamy czasu!
- Wchodzę w dwudziestym czwartym takcie - wymamrotała cicho, jak gdyby mogło to coś tłumaczyć.
Ukryła ziewnięcie.
- Wyprostuj się chociaż. Wstańcie wszyscy w ogóle...
Nikt im nie wierzył, że łagodny i wyrozumiały Michał na swoich próbach zmienia się w tyrana. Każdy, ale przecież nie on...
- Jeszcze raz - westchnął. - Od początku. Alina. Pierwszy system fugi. Bas.
"Per crucem" popłynęło ciemną, ciężką smugą w rozgrzanym powietrzu.
Łagodny ruch ręki dopuścił aksamitny baryton, by po chwili, gdy odwrócenie tematu pojawiło się w basie, wybił się ponad nim jasny tenor, zahaczający skalą o kontrę.
- Ewa... - szepnął bezgłośnie dyrygent i złoty alt Evangeliny powtórzył oktawę wyżej pierwszy motyw basu.
Była ledwo słyszalna pod pobocznym tematem tenora i imitacją w drugim sopranie.
Anka czaiła się w pianissimo, oczekując błysku w rozmarzonych - lecz dziwnie skupionych oczach chórmistrza. Michał promieniał, cały przeniknięty muzyką. Prześwietlała go na wylot, jak światło płynące przez witraż. Był wtedy piękny, stworzony do tego, by się w niego wpatrywać. Uosobienie synestezji.
- Libera me... - szepnął błagalnie i było w tym coś więcej, niż tylko tekst utworu.
- Libera nos, Domine - sopran wzbił się w górę, ponad plątaninę fugi, by zawisnąć w długich nutach. - Per sanctam resurrectionem...
Blady lazur nieba nad obrazem malowany szerokim pędzlem.
Annunziata zamknęła oczy, odliczając takty wstecz. Tenor spadł z tonacji i urwał.
Momentalnie wygasili się wszyscy. Jak zawsze, trzeci system, drugi takt po wejściu pierwszego sopranu.
Tu mógł pomylić się każdy, ale nie tenor - prowadzący temat.
- Adam, proszę, nie rób mi tego... - oczy Michała wyrażały postępującą beznadzieję. - Umiesz ten fragment doskonale, dlaczego nie możesz go zaśpiewać...
- Spadam w alty - mruknął tenor. - Ta kobieta, którą postawiłeś przy mnie...
- Przynajmniej nie jest pod dźwiękiem - przerwał mu dyrygent.
Wskazówki zegara powoli zbliżały się do wpół do i po chwili dało się słyszeć już mosiężny dźwięk dzwonka.
- Do kaplicy - warknął Michał. - Gratuluję próby. Tylko modlitwa może nam teraz pomóc.
Zebrał kartki na stosik i oparł na nich dłonie.
- Gabriel - wskazał na Annunziatę, by po kolei odliczyć kolejnych zebranych.
W tym szaleństwie była metoda.
- Orifiel, Simiel, Uriel, Zachariel, Rafael, Michael - wyśpiewał kolejne składowe problematycznego akordu, sobie przypisując dysonującą tercję.
Nikt nie pytał go, skąd wziął cztery niebiblijne imiona. Sentyment do angelologii i gnozy pozostał Michałowi na zawsze - każdy musiał mieć przecież jakąś skazę.
Kaplica zapełniała się powoli postaciami w białych kukullach. Tercja mijała łagodnie, prowadzona miękkim głosem hebdomadarii - Evangeliny. W czasie hora media Michał mógł uwolnić się od wszystkich napięć wynikających z perfekcjonizmu, przypomnieć sobie o nim i wrócić w upokorzoną tym faktem łagodność mnicha.
Psalmodię śpiewał od dawna z pamięci, wiec pozwolił myślom błąkać się po obrazie Miriam otoczonej przez siedmiu archaniołów
"To Twój klasztor, twój chór, twoi goście. Chcesz, to sama zrób coś z nimi, masz czas do nieszporów, bo mnie opadają już ręce. Chcesz mieć "Per crucem et passionem" na liturgii, zatrudnij aniołów, a nie garstkę dzieci na ślubach czasowych i z niepełną akademią... Albo i bez..." - pomyślał o Adamie.
- Ave, Regina caelorum, ave, Domina Angelorum... - zaintonowała Evangelina.
Michał podniósł oczy i dołączył swój głos do pieśni. "Mater Misericordia" wydała mu się dużo bardziej na czasie. Ale skąd mieli wiedzieć?
***
Wszystkie oczy zwróciły się na jasnowłosego.
Rozłożył tylko skrzydła, by odgrodzić się od spojrzeń i oparł twarz na dłoniach.
- Chcesz nam o czymś powiedzieć?
Michał bawił się batutą obracając ją między palcami. Przy odrobinie woli zmieniłaby się w znaną z obrazów włócznię.
- Wiedziałem - powiedział Uriel, zmęczonym ruchem biorąc partyturę. - Wiedziałem! Po Mozarcie trzeba było dać sobie spokój...
wspomnianego utworu 'Per crucem et passionem' nie ma niestety w internecie
a szkoda, bo jest piękny - i bo byłby link