1 / Trzy życzenia - Elwira
Proza » Dla dzieci i młodzieży » 1 / Trzy życzenia
A A A
I
Smutne urodziny

Każdy powinien mieć kogoś, z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny, czasami czuje się bardzo samotny.

(Ernest Hemingway)



Tato,
wiem, że powinienem być silny, ale już nie daję rady, nie ogarniam tego wszystkiego. Najchętniej usiadłbym i ryczał albo uciekł na koniec świata. Wiem, wiem, że jestem facetem, że mam się opiekować dziewczynami i dawać im wsparcie, bo są słabsze, mniej odporne, tęsknią za Tobą, może nawet bardziej niż ja. Muszę Ci jednak powiedzieć coś ważnego. Nie potrafię tego dłużej ukrywać, a chyba nie mam nikogo, komu mógłbym tak po prostu zaufać. Brakuje mi Ciebie. Aśce też i mamie. Wciąż jesteśmy rodziną i musimy się wspierać. Tak, wiem o tym doskonale. Nie mam jednak prawa zadręczać ich własnymi żalami, jest im wystarczające ciężko. Gdy umarłeś, w naszym życiu powstała dziwna pustka, której niczym nie potrafimy wypełnić. Nagle coś się zepsuło, wszystko straciło sens. Słowo rodzina określa nas już tylko umownie.

Nie, nie pękam, jeszcze nie, ale czasem mam wrażenie, że już nie wytrzymam. Tylko że ja, jako facet, potrafię mocno zacisnąć zęby i przełknąć cierpienie. Nie jestem w końcu ciotą ani mazgajem. A Aśka pękła. Przez jakiś czas dzielnie się trzymała, lecz to już przeszłość. Coraz częściej ryczy w poduszkę i ciągle jest smutna. Nie potrafię jej pomóc. Nie wiem jak. Próbowałem tłumaczyć, że każdy kiedyś umiera, że cierpienie jest rzeczą normalną, ale trzeba dalej żyć. Nic nie wskórałem. Nic dziwnego – sprzedałem jej stek sloganów, które owszem, są prawdą, ale na cierpienie nic nie pomagają. Te dziewczyny, to jednak bardzo skomplikowane maszynerie, trudno do nich dotrzeć. Tym bardziej Cię podziwiam, Ty zawsze potrafiłeś dogadać się z Aśką i z mamą, przy Tobie były spokojne, szczęśliwe, zadowolone. Widać wielu rzeczy muszę się jeszcze nauczyć, zanim będę mężczyzną w każdym tego słowa znaczeniu.

Asia ma jutro urodziny. Postanowiłem, że nie pozwolę jej ryczeć. Kupię tort, świeczki i prezent. Będzie jak dawniej, jak zawsze. Trochę kiczowato, po dziecięcemu, ale miło. No, przynajmniej się postaram, żeby było miło.

Mama też pękła. Już dawno. Ona chyba najbardziej za Tobą tęskni i... zaczęła pić. Nie jest już sobą, tylko kimś obcym, z kim nie potrafię rozmawiać. Mam jednak nadzieję, że skoro miłość do Ciebie wpędziła ją w nałóg, to moja miłość ją z niego wyciągnie. Dlatego kocham mamę ze wszystkich sił i nigdy nie pozwolę, żeby ktokolwiek źle o niej mówił. A mówią. Nie przy mnie, na szczęście, ale za plecami, w zaciszu swoich ciepłych, rodzinnych domów. Sąsiedzi są paskudni, bezlitośnie plotkują, nie zważając nawet na to, że mogą do nas dotrzeć strzępki ich rozmów. Ja mam w nosie durne gadki, ale Aśka się przejmuje. Powiedziałem jej, że mama jest chora, a każdą chorobę można wyleczyć. Nie wiem czy pomogło.

Mnie też jest bardzo ciężko, dlatego piszę i będę pisywał często, bo jesteś jedyną osobą, której mogę się zwierzyć. Obiecuję, że będę dzielnie pełnić rolę Opiekuna Dziewczyn, o ile pozwolisz mi na chwile słabości i wylanie żalów na kartkę.
Paweł.


***

Dzień był ciepły, słoneczny, typowo wiosenny. Kilka dni temu rozpoczął się maj. Powietrze pachniało bzami, wszystko dookoła kwitło, śpiewało, niemal tańczyło z radości. Nawet ludzie byli jakby życzliwsi, pogodniejsi niż zazwyczaj. Tylko jedna dziewczyna nie dostrzegła, że po długiej zimie, w końcu nadeszła wiosna. Szła chodnikiem, patrząc pod nogi, zupełnie, jakby się obawiała, że niespodziewanie pod stopami wyrosną jej kolosalne przeszkody. Szybkim krokiem przemierzyła odległość, dzielącą ją od wysokiego, szarego bloku, w którym mieszkała. Z westchnieniem ulgi popchnęła odrapane drzwi klatki schodowej. Przeskakując po dwa stopnie, wspięła się na drugie piętro (winda nie działała) i weszła do domu.

- Wróciłam! – zawołała, zmieniając buty w przedpokoju. Zamiast odpowiedzi usłyszała głuchą ciszę. Jak zwykle. Uchyliła drzwi pokoju mamy – nikogo, tylko gazeta niedbale ciśnięta na łóżko i brudny kubek po kawie świadczyły, że niedawno ktoś był w pomieszczeniu. „Cóż, może to i lepiej?” – pomyślała. Wzruszając ramionami, wkroczyła do swojego królestwa. Było ono jedynym na świecie miejscem, w którym czuła się naprawdę bezpieczna. Usiadła w fotelu i powiodła dookoła wzrokiem. Wszystko było tak jak powinno. Na przykrytym niebieską kapą łóżku siedział pluszowy miś, którego dostała od brata. Kiedy to było? Dawno, jakieś dwa lata temu. Okno zasłaniała bielutka firanka, wytłaczana w kwiatowy wzór. Jeden z pączków stojącego na parapecie oleandra rozkwitł, zachwycając różowymi płatkami oraz unoszącym się w powietrzu słodkawym zapachem. Na biurku panował przyjemny bałagan, a porozrzucane gdzieniegdzie kobiece drobiazgi nadawały wnętrzu miłej przytulności.

Tylko jedna rzecz nie pasowała do tego pokoju, właściwie nigdy nie powinna się w nim znaleźć – czerwona ramka ze zdjęciem uśmiechniętego chłopaka. Dziewczyna podeszła do półki, na której stał nieszczęsny przedmiot i wziąwszy go do ręki - cisnęła na podłogę. Kawałki szkła oszpeciły nieskazitelnie czystą podłogę. Trzeba będzie je odkurzyć, ale to później.

Dziewczyna westchnęła ciężko i wzięła do ręki małe lusterko. W pozłacanej ramce ujrzała duże, niebieskie oczy, otoczone długimi, czarnymi rzęsami, mały, lekko zadarty nos, pod którym zakwitł niewielki pryszcz (okropieństwo) oraz wąskie, różowe usta. Wykrzywiła je w dziwnym grymasie, a wtedy na bladych policzkach powstały dwa dołeczki. Tata zwykł je nazywać uroczymi. Mawiał, że zapewnią córce powodzenie u chłopców. Och, jakże się pomylił! Z twarzy nie można wyczytać, co człowieka czeka za kolejnymi zakrętami losu. Tak samo, jak nie widać, iż właśnie dziś została zraniona przez osobę, którą uważała za bliską, być może nawet najbliższą.

Nagle ktoś wszedł do mieszkania, głośno zamykając za sobą drzwi.
- Aśka, jesteś?
- Jestem – odparła spokojnie, odkładając lusterko na półkę. Nie chciała, żeby znów nazwano ją próżną i zapatrzoną w siebie.

Na progu pokoju stanął wysoki, szczupły chłopak. W jego niebieskich oczach błyszczały wesołe iskierki, a potargane przez wiatr, lekko kręcone włosy ułożyły się nad czołem w zabawną falę. Wyglądał jak ktoś, kto właśnie wykonał zadanie, które sobie wyznaczył i był z tego bardzo zadowolony.
- Cześć, siostra – powiedział, mrugając przyjaźnie okiem. – Mam coś dla ciebie.
- A co? – zapytała bez entuzjazmu. Nie miała dziś ochoty na niespodzianki. – Znowu trzeba ci zszyć kieszenie?
- A nie, wystarczy jak nauczysz mnie nawlekać igłę. Proszę. – Podał dziewczynie paczuszkę, zawiniętą w kolorowy papier. – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
- Co to jest? – zapytała drżącym nieco głosem. Nie sądziła, że ktoś będzie pamiętał o jej urodzinach. Sama też starała się zapomnieć.
- Prezent, oczywiście. Odpakuj.

Rozdarła papier i otworzyła małe, granatowe pudełeczko, a wtedy jej oczom ukazał się srebrny łańcuszek z niebieskim wisiorkiem w kształcie gwiazdki – dokładnie takim, o jakim od dawna marzyła, ale nie miała pieniędzy, żeby kupić.
- Śliczny – szepnęła, uśmiechając się niepewnie. Dotknęła palcem ozdoby, żeby sprawdzić czy aby na pewno oczy jej nie zwodzą. Stwierdziwszy, że prezent nie jest złudzeniem, pisnęła z radości. Oplotła ramionami szyję brata. – Dziękuję, Paweł – szepnęła.
- No to się cieszę, że ci się podoba – odparł, przytulając siostrę. Niespodzianka się udała, buzię Asi ozdobił uśmiech, a to najważniejsze. – Jak przyjdzie Darek, to zjemy po kawałku tortu i...
- Darek nie przyjdzie. – Wysunęła się z objęć brata i podeszła do okna.
- A dlaczego?
- Bo... – Dziewczyna poczuła, że zalewa ją fala gorąca, a do oczu napływają łzy. Zagryzła wargi. Nie chciała płakać. Nie chciała, żeby brat znowu nazwał ją beksą. Nie chciała nikomu opowiadać, co ją dziś spotkało. Niestety – dwie wielkie krople wysunęły się spod zaciśniętych powiek, znacząc na policzkach mokry ślad swojej wędrówki. Asia szybko go starła i dumnie uniosła głowę. – Bo był dla mnie niemiły.

Paweł objął siostrę, zakołysał w ramionach. Wcale nie miał ochoty się z niej śmiać. Nie dzisiaj.
- Nie martw się tym – szepnął. – On kiedyś zrozumie, że to nie twoja wina.
Nie odpowiedziała. Ufnie wtuliła się w opiekuńcze ramiona brata. Tylko on potrafił ją zrozumieć, bo łączyło ich wspólne nieszczęście. Kilka miesięcy temu stracili tatę. Wtedy cały świat stanął do góry nogami, a życie stało się szeregiem przykrości i zawodów. Mama nie potrafiła sobie poradzić ze śmiercią męża. Zamiast wspierać dzieci, zwyczajnie z nimi być – szukała pocieszenia w alkoholu. Piła niemal codziennie, a gdy była pijana - opowiadała niestworzone historie, kłóciła się z sąsiadami, krzyczała albo spała w cuchnącym alkoholem pokoju. Początkowo całą sprawę można było dość łatwo ukryć, ale później...

„Córka alkoholiczki” – tak nazwał kiedyś Asię Krystian, mieszkający na parterze kolega z klasy. Opowiadał w szkole o mamie, która szła ulicą, ledwie trzymając się na nogach. Innym razem zdał szczegółową relację ze wspinaczki mamy po schodach, jej upadku przed drzwiami mieszkania oraz długiej drzemce na wycieraczce. Niemal na każdy dzień miał inną historyjkę do przekazania kolegom. Większość wymyślił, inne odpowiednio ubarwił. Przyświecał mu jeden cel – chciał ośmieszyć Asię i jej rodzinę. I zrobił to. Nikt nie chciał siedzieć z dziewczyną w jednej ławce, nie pożyczano jej zeszytów, na przerwach nie miała z kim rozmawiać, a złośliwym uwagom i głupim psikusom nie było końca. Tylko Darek nie wierzył plotkom, a jeśli nawet wierzył, nie karał Asi za zachowanie mamy. Do dzisiaj.

- Nie będę chodził do domu alkoholików – powiedział, gdy po lekcjach dziewczyna zaprosiła go na skromne przyjęcie. – Ty też śmierdzisz wódką i pewnie popijasz po kątach, bo niedaleko pada jabłko od jabłoni.

Jak mógł ją tak potraktować? Dlaczego to zrobił? Może kiedyś zrozumie, że skrzywdził Asię w dniu jej urodzin, że odepchnął ją, kiedy najbardziej potrzebowała zrozumienia i przyjaźni, ale czy wtedy będzie to miało jakieś znaczenie? Ona potrzebowała wsparcia teraz, a nie kiedyś...

- Mam już dość takiego życia – poskarżyła się bratu. Nawet nie próbowała ukrywać żalu. – Dlaczego to spotkało właśnie nas?
- Wszystko będzie dobrze – pocieszał siostrę Paweł. – Każdy ma jakieś problemy. Nie ma rodzin idealnych. A ty jesteś zwyczajnie przemęczona i do wszystkiego podchodzisz zbyt emocjonalnie. Niedługo będą wakacje, pojedziesz do babci, odpoczniesz, inaczej spojrzysz na świat. No już, dzisiaj się nie smucimy, zrozumiano?

Łatwo było powiedzieć, trudniej wykonać. Asia uczyniła nadludzki wysiłek – oderwała głowę od dającej schronienie piersi brata i uniosła kąciki ust w nieco niezdarnym uśmiechu.
- Jestem okropnie głodna – wyznała. Nic mądrzejszego nie przyszło jej do głowy.
- Od razu lepiej – stwierdził chłopak. – To ja pomyślę o jakimś obiedzie, a ty zbierz te szkła z podłogi.

Wszedł do kuchni i postawił na palniku garnek z zupą. Czekając, aż się zagrzeje, rozmyślał o problemach, które niespodziewanie spadły na jego barki. Bardzo kochał siostrę, trudno mu było patrzeć na jej cierpienie, ale nie potrafił nic zrobić. Czasem miał ochotę spakować manatki, zabrać Asię i wyjechać na koniec świata, uciec, byle dalej od złośliwych ludzi, od niesprawiedliwych obelg, od... mamy... Niestety, nie mógł tego zrobić. Był co prawda pełnoletni, właśnie zdał maturę, ale doskonale wiedział, że nie zdołałby zapracować na wynajęcie pokoju, ubranie i jedzenie, a siostra musiała chodzić do szkoły. Poza tym, kochał również mamę. Nie chciał zostawiać jej samej. Ona zawsze dzielnie czuwała przy łóżku chorych dzieci, cierpliwie parzyła herbatę z malinami, podawała lekarstwa, tłumaczyła, że chociaż niesmaczne, na pewno przyniosą ulgę w cierpieniu... Takich rzeczy przecież się nie zapomina, a najbliższych nie można opuścić wtedy, kiedy najbardziej potrzebują wsparcia i pomocy. Chłopak wciąż miał nadzieję, że wszystko wróci do normy, a dopóki jest nadzieja – trzeba walczyć.

- Zaraz wykipi – stwierdziła Asia, wchodząc do kuchni i bezceremonialnie przekręcając kurek w kuchence. – Gapisz się na ten garnek i nie widzisz, że bulgocze?
- Nie, bo nie mam takiego sokolego wzroku jak ty – odparł Paweł, dyskretnie poprawiając okulary na nosie. – Nakładaj obiad, a ja przygotuję tort.

Asia skinęła lekko głową. Napełniła talerze gorącą zupą i niechętnie spojrzała na brata, zapalającego urodzinowe świeczki. Było ich czternaście, bo właśnie tyle lat skończyła. Jeszcze rok temu na pewno policzyłaby, czy żadnej nie brakuje, dzisiaj było jej to obojętne. Nie miała ochoty na świętowanie ani dopełnienie rodzinnych tradycji. Owszem, kiedyś bardzo je lubiła, ale teraz...
- Nie chcę – szepnęła. – Zjedzmy tort, ale bez...
- Nie mam mowy, moja panno – powiedział stanowczo chłopak. – Chodź tutaj. - Ustawił siostrę przy stole, naprzeciwko tortu, na którym płonęły już świeczki. – Ładnie zdmuchnij wszystkie świeczki. Tylko nie zapomnij o życzeniach. W nagrodę za to, że nie pozwoliłaś zupie wykipieć, masz je aż trzy.
- Nie wierzę w te przesądy.
- Nie musisz wierzyć, wystarczy, że będziesz udawać, że wierzysz.
– Daj spokój...
– No, nie bądź uparciuchem – poprosił. – Pomyśl o tym, czego najbardziej pragniesz. Przecież niczego nie tracisz.

Dziewczyna spojrzała na tort i uśmiechnęła się blado. Czego mogła sobie życzyć? W zeszłym roku jej największym marzeniem były modne spodnie z haftem na kieszeniach. Dostała je na Gwiazdkę. Dziś miała zupełnie inne pragnienia.

„Chciałabym, żeby mama znowu była taka jak dawniej” – pomyślała. „Żebym spotkała kogoś, kto mnie pokocha i obdarzy prawdziwą przyjaźnią. I żebym mogła zrobić coś dobrego dla kogoś, kto będzie tego potrzebował, kto będzie tak zagubiony i nieszczęśliwy jak ja teraz.”

Wzięła głęboki oddech i zdmuchnęła świeczki, uważając, aby o żadnej nie zapomnieć. Życzenia na pewno się nie spełnią, ale jeśli można pomóc losowi, należy to zrobić jak najlepiej.
- Dobrze, że jesteś – szepnęła, opierając głowę na ramieniu brata.


Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Elwira · dnia 09.04.2011 20:11 · Czytań: 2765 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 15
Komentarze
gabstone dnia 09.04.2011 22:24
Albo ostatnio trafiam na takie teksty, albo po prostu robię się wrazliwa na starość:) Jak czytam taki tekst, to myślę, skąd tak dobrze autor wie, jak opisać, jakie uczucia targają takim młodym człowiekiem. Kiedy czasem musi się stać głową rodziny, bratem, ojcem i bóg wie czym jeszcze w jednej osobie. Pozostaje wierzyć w autentyczność wyobraźni autora. Z rzeczy waznych, żadne dziecko nie powinno wejść do dorosłości w taki sposób, za szybko i wbrew sobie.
Pozdrawiam Elwirko, i dziękuję, takie pisanie nie pozwala zapomniec, że nie wszyscy mają to co chcieliby i powinni mieć
gabstone dnia 09.04.2011 22:24
I mi się kom zdublował:)
julanda dnia 09.04.2011 22:40
A ja tak nie mam czasu na czytanie, widać dziś chciałam się poczuć dzieckiem, no i było jak dawniej! Tyle lat nie czytałam takich opowieści! Mojej córeczce czytywała babcia, bo lektura, którą ja jej proponowałam, nie pasowała. Fanka Księgi Dżungli, nie była w stanie przebrnąć prze Anię z Zielonego Wzgórza. Pewnie jakimś cudem wymigała się też od reszty lektur, zastępując japońskimi obrazkami. :(
Wzrusyłam się więc, z refleksją, że czas nie idzie do przodu. Równie dobrze temat mógł powstać w latach pięćdziesiątych, jak i gdzieś po drodze. Jak słucham od córki, jakie powstają filmy i jakie pomysły realizują te japońskie obrazki, myślę czasem, nic tu po nas. Dzieci oglądają i czytają po angielsku, później sprawnie i w innych językach. A my biedzimy się nad poprawnością i formą przekazu. Może to lektura dla starszych, chociaż stworzona przez młodą Autorkę...
Co do formy, na początku czytałam uważnie, potem już nie zwracałam uwagi na szczegóły techniczne, jedynie na przekaz.
Widzę, że i Tobie wchodzą chochliki, pewnie te niezauważone przy korekcie, a żadna dobra dusza w poczekalni nie kliknie "del" ;)
kolosalne przeszkody - tu kolosalne wydają mi się zbyt ciężkie, wychodzą z tekstu.
od dawna marzyła, ale nie miała pieniędzy, żeby kupić - jest ok, ale zamiana "ale" na "jednak" wygląda dla mnie lepiej.
To właśnie szczegóły, które, jak niesłyszalne dźwięki modelują odbiór. Nie ma ostatecznie lepszej, czy gorszej formy, jeśli jest poprawna, to zależy od odbiorcy, jak reagujemy na konkretne słowa, a czasem nawet brzmienie sylab. Być może istnieje taka teoria, nawet wiedza, ale piszę to bez niej, jedynie z tego, co nauczułam się odczuwać.
Dziękuję za miłą lekturę i bardzo cieplutko pozdrawiam, podziwiając, że znajdujesz czas na pisanie, społeczną funkcję na portalu i pewnie dzielnie przy czytaniu bajek na dobranoc! :)
czarodziejka dnia 10.04.2011 08:01
Bardzo wzruszająca historia, przepełniona smutkiem, brakiem nadziei.
Jednak miłość braterska daje siłę na to aby przebrnąć przez tekst i nie płakać w ukryciu. Tekstem się płynie a to sprawia,że możemy "utożsamić" się z bohaterką, jej smutkiem,rezygnacją. Choroba alkoholowa, o tym powinno się pisać bo dotyczy wiele dzieci,które są odtrącane przez kolegów,
pozdrawiam
Elwira dnia 10.04.2011 10:22
Gabstone, autor nie wie ;) bo nigdy nie był nastoletnim chłopcem, dziewczynką już tak, ale też nie w takiej sytuacji. To jest fikcja. Lubię obserwować ludzi i ich zachowania w różnych sytuacjach. Kiedyś pracowałam z dziećmi z rodzin patologicznych, ale nie mam pojęcia czy właściwie to opisuję. Uczucia to śliska sprawa. Myślę jednak, że warto o tym pisać.

Julando, Ania i jej koledzy na pewno mają się dobrze. Wierzę, że w Polsce czytelnictwo nie skończy się na komiksach (naiwna jestem). Moje dziecko też uwielbia bajki rysunkowe, ale nie dramatyzuję. Mam w domu tyle wartościowych książek do podsunięcia, że mam nadzieję obudzę we właściwym czasie miłość do słowa pisanego. Nic na siłę.
A z tym tekstem zrobiłem to, czego robić nikomu nie polecam - dodałam bez czytania. Wysłałam go kiedyś tam na jakiś konkurs, zaginął pod stertą lepszych i teraz znalazłam w komputerze. A że w poczekali tekstów mało, to dałam Wam na rozszarpanie. Jeśli będziecie zainteresowani, to w wolniejszej chwili trochę go przerobię zobaczymy jednak.

Czarodziejko, bardzo się cieszę, że możesz się utożsamić z bohaterką. Bo naprawdę trudno pisać o smutnych dzieciach. Nic jednak nie poradzę, że takie też są.

Pozdrawiam czytelników i życzę dużo słonca.:)
Adela dnia 10.04.2011 16:18
Bardzo ciekawy motyw z listem, który wprowadza czytelnika w świat problemów i rozterek bohatera. Od samego początku w interesujący sposób ujęłaś to, o czym będzie ta historia. Wzruszające i nietuzinkowe. Smutnych dzieci niestety nie jest mało, więc dobrze poruszyć taki temat i odkryć przed czytelnikiem coś, o czym mało kiedy się mówi. Zastanawia mnie jednak to, czy młodzież, dzieci chciałyby przeczytać taką opowieść? Uświadamianie młodego człowieka o tym, że ten świat, to nie tylko wesołe, kolorowe kreskówki (uogólniając), jest (moim zdaniem) bardzo trudną, a zarazem jak najbardziej wzkazaną metodą wychowawczą. Z drugiej strony, życie i tak w przyszłości zweryfikuje myślenie i odczucia nawet najbardziej szczęśliwego dziecka.
W tekst wkradły się niepotrzebne znaki, czy spacje.
Pozdrawiam serdecznie,
A.
zawsze dnia 13.04.2011 11:58
Jak zazwyczaj, najpierw sprawy techniczne:
Cytat:
Aście też i mamie.

literówka; może ładniej wyglądałoby "Aśce i mamie też"?
Cytat:
Tak \samo, jak nie widać,
wciął się znak
Cytat:
srebrny łańcuszek z niebieskim wisiorkiem w kształcie gwiazdki – dokładnie takim, o jakim od dawna marzyła,
marzyła tylko o wisiorku, czy także o łańcuszku? Sam by się jej raczej nie przydał, dlatego sugeruję "taki".
Cytat:
Wysunęła się z objęć brata i [podeszła do okna.
niepotrzebny znak
Cytat:
Łatwo było powiedzieć(,) trudniej wykonać.



Tak sobie myślę, że mam w sobie coś z Asi. Nigdy nie byłam zbyt dobra w godzeniu się z losem, toteż z ciekawością czekam na ciąg dalszy. Co ciekawe - też, jak Paweł, pisywałam listy do osób, których zabrakło... Ten jego uważam za bardzo prawdziwy, pewnie niektóre zdania pokrywałyby się całkowicie z moimi sprzed kilku lat. Jest bardzo prawdziwie, jak zawsze u Ciebie. Podoba mi się.
Nathien dnia 13.04.2011 17:45
Chyba nie mam tutaj nic do zrobienia. Jak dla mnie: SUPER! Zatonęłam w tym opowiadaniu i ze smutkiem przywitałam ostatnią kropkę.
Dzięki listowemu początkowi potrafię utożsamić się z Pawłem - może to dlatego, że sama tak mam. Gdy nie radzę sobie ze światem, piszę do osób, których już ze mną nie ma. Nie wiem, na jakiej zasadzie to działa, ale pomaga.
Czekam na kolejną część :)
Elwira dnia 13.04.2011 19:49
Adelo, to nie do końca jest tekst o smutnych dzieciach. W pierwszym rozdziale wprowadzam problem bohaterów, właściwie bohaterki, bo Paweł będzie w całym tekście, ale tekst nie będzie o nim. Mam nadzieję, że dalsze przygody będą i atrakcyjniejsze (czytelniczo) i miejscami weselsze. I nie chodzi mi tu wcale o niszczenie dziecięcych wyobrażeń o szczęściu, ale o pokazanie pewnych zachowań, różnych zachowań i ocenę tego, co się bardziej opłaca. Ale to tylko jeden z kilkunastu rozdziałów, więc jeszcze niewiele widać.

Zawsze, ta prawdziwość mnie sporo kosztowała. Trudno pisać o takich sprawach, nawet jeśli ma się do nich dystans i świadomość, że to fikcja. Cieszę się więc, że wyszło szczerze, bo to najważniejsze.

Nathien, ja też lubię pisać listy albo prowadzić dialogi z osobami, które odeszły. Myślałam, że to nienormalne, ale jak widać, wszyscy jesteśmy trochę wypaczeni ;) a dzięki temu zachowujemy równowagę psychiczną.

Dzięki wszystkim za odwiedziny.:)
Wasinka dnia 15.04.2011 23:16
Z grubsza sugestie małe:

Nic nie wskórałem. Nic dziwnego - wpada na siebie; wiem, że to list chłopca i istnieje pewna dowolność, ale ogólnie jest napisany poprawnie i z dopracowaniem, więc "nic" powtórzone się zauważa

Nie wiem czy pomogło - jak zapewne już wiesz, ja bym tu przecinek wstawiła

Wszystko było tak (,) jak powinno

i (,) wziąwszy go

i wziąwszy go do ręki / wzięła go do ręki

kto właśnie wykonał zadanie, które sobie wyznaczył (,) i był z tego bardzo zadowolony

wystarczy (,) jak nauczysz mnie nawlekać igłę

żeby sprawdzić (,) czy aby na pewno - dziś się, jak widać, uparłam na te przecinki ;-)

Wcale nie miał ochoty się z niej śmiać. Nie dzisiaj. - jakoś te zdania mi tu nie pasują; dlaczego miałby się śmiać? Czyli że na ogół to robi, tym bardziej że dodane jest zaraz, że nie dzisiaj?

Był (,) co prawda (,) pełnoletni

Poza tym, kochał - tu bym wyrzuciła przecinek

nie mam takiego sokolego wzroku (,) jak ty

odparł Paweł, dyskretnie poprawiając okulary - dlaczego dyskretnie poprawiał okulary? Dyskretnie robi się coś, co nie powinno być zauwazone, a poprawianie okularów nie kojarzy się z czymś takim (wiem, o co chodzi, dlatego właśnie mi to określenie nie pasuje do sytuacji i kontekstu)

pewno policzyłaby, czy żadnej nie brakuje - jest przecinek przed "czy", mniam :-)

Nie mam mowy, moja panno - mam-ma

na którym płonęły już świeczki. – Ładnie zdmuchnij wszystkie świeczki - wyrzuciłabym drugie świeczki

była taka (,) jak dawniej

kto będzie tak zagubiony i nieszczęśliwy (,) jak ja teraz

Ładnie napisany fragment, ma w sobie to, co mieć powinien, czyli wprowadzenie w świat, w którym zamknięci są bohaterowie. Napisane prosto, czasem - jak dla mnie - zbyt kawonaławowo, jednak to tekst dla dzieci i młodzieży, więc czepiać się nie będę.
Aha, mam nadzieję, że jakoś wyjaśni się sprawa Darka, bo dziwnym na razie jest, że nagle tak brutalnie i nieczule potraktował dziewczynę, skoro wcześniej był w porządku.
Smutny obraz, jednak z przebłyskami uśmiechu - Asia ma kogoś, na kogo może liczyć, kto ją rozumie; w końcu się odbije do góry, tak sobie myślę.

Pozdrawiam księżycowo.
Elwira dnia 22.04.2011 10:48
Wasinko, dopiero wczoraj namierzyłam Twój komentarz. Nad uwagami pochylę się w wolniejszej chwili, czyli pewnie po świętach jakoś, bo teraz nie mam do tego głowy.

Dziękuję i pozdrawiam.:)
PawelP dnia 30.04.2011 22:22
Bardzo spodobał mi się list i zakończenie. Te dwa fragmenty najbardziej mnie poruszyły i sprawiły, że nawet mi zrobiło się przykro i smutno. Powiem szczerze, że po przeczytaniu tego listu miałem wielkie oczekiwania względem twojego opowiadania i byłem nieco zawiedziony bo czytając dalej już nie czułem tych emocji co na wstępie. Zawód trwał dopóki nie zaczęła się końcówka z tymi trzema życzeniami - moim zdaniem świetna.
Pozdrawiam
Elwira dnia 01.05.2011 19:50
Pawle, to tylko pierwszy rozdział. Właściwie emocji będzie tam jeszcze sporo, ale nie mam pojęcia czy takich, jakich szukasz. To tekst dla dzieci ;) Miło jednak, że zajrzałeś i jeśli uda mi się zatrzymać Cię choćby do połowy, będzie to niemały sukces.
Pozdrawiam.
PawelP dnia 12.05.2011 10:27
Hmmm wróciłem do tego tekstu czekając na następną część. Nie wiem dlaczego, ale tym razem wcale nie byłem "nieco zawiedziony". Może po prostu dotarło do mnie, że ten tekst jest świetnie napisany. Nie wiem dlaczego przy pierwszym czytaniu pojawił się ten zawód. Dziś widzę, że nie miałem racji (chyba, że wkradły się od tego czasu jakieś poprawki). Musiałem być zmęczony i czytać nieuważnie skoro nie widziałem emocji. :)
Pozdrawiam
Elwira dnia 12.05.2011 10:34
Dzięki za przypomnienie ;) Miałam nanieść poprawki i zapomniałam. Nie, nic nie zmieniłam. Widocznie inna pogoda za oknem wpływa na inny odbiór. ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:58
Najnowszy:wrodinam