Rytuał - Miladora
Proza » Miniatura » Rytuał
A A A

Pytanie: Czym się różni to, czego nigdy
nie będzie, od tego, czego nigdy nie było?
Cormack McCarthy

Rytuał

   Sięgnęła ręką do biżuterii spiętrzonej w nieładzie na intarsjowanym blacie niskiego stoliczka i ostrożnie wyplątała błękitno-srebrny naszyjnik wraz z kolczykami. Odkładając precjoza, uśmiechnęła się lekko w zadumie. Zawsze je lubił – pomyślała z czułością. Przed oczyma przesunął się szereg obrazów; niektóre wyraźne, jasne, inne zamglone już nieco, przyblakłe jak stare fotografie, ale nadal wywołujące tamto uczucie, które najbardziej ze wszystkich chciała zachować w pamięci.

   Jedwabne pończochy zaszeleściły cicho, gdy przypinała je do podwiązek koronkowego paska, pozwalając, by atłasowa halka spłynęła miękko do kolan, delikatnie pieszcząc krzywiznę bioder. Spojrzała na zegar i powodowana nagłym impulsem zakryła tarczę przeźroczystą chustką, na której kolory zdawały się stapiać z ruchem sekundnika.

   Czas… – przemknęło jej przez głowę. – Jakie ma znaczenie? Przecież właściwie nie istnieje, gdy się na nic nie czeka… Lecz jednocześnie, wraz z tą myślą, napłynęła świadomość, a raczej przebłysk zaledwie, iż okłamuje samą siebie. Słowami bardzo pięknie można wyrażać teorie, lecz prawda zawarta w głębi serca i rozumu przeczy wszelkim definicjom. Prawda ta była przeciwieństwem owych myśli, lecz nie chcąc, przynajmniej dzisiaj, ulec zgubnemu działaniu, odpędziła ją niczym nocnego motyla – jak ćmę krążącą uparcie wokół świec rytualnych poniekąd fantazji.

   Otwarłszy szafę, uległa następnej chwili oczekiwania, poddała się przyjemności wyboru  oprawy na ów szczególny wieczór i przesuwając ręką wzdłuż szeregu wieszaków, zapomniała o wątpliwościach. Nic nie miało znaczenia, tylko ta jedna noc, gdy przychodził… kiedy nalewała ulubione wino do kieliszków i czuła radość, że doceni jej starania, wygląd, uśmiech – wszystko to, co zawsze tak bardzo cieszyło ich oboje. Rytuał.

   Palce rejestrowały miękkość i fakturę tkanin, zgłębiały mięsiste fałdy spódnic, głaszcząc aksamitny gors sukni, napawając oczy powiewnym rękawem z żorżety, który jakby mimowolnie wyłaniał się z czeluści, po czym znikał, wyparty przez następny skrawek materiału – jedwab w kolorze mauve, przydymiony błękit szyfonu czy klasyczną czerń wieczorowej kreacji. Ostatnie muśnięcie i ręka podążyła w stronę schowanej w pokrowcu sukni. Granat – pomyślała. – Ciemny jak wieczorne niebo bez gwiazd… Pasuje do srebra… – I uśmiechnęła się, wyjmując strój z szafy.

   Lustro pozwoliło przemknąć jej niezauważenie, gdy skierowała kroki w stronę szyfonierki, na której błyszczący kryształowy flakonik odbijał światło pryzmatami rżniętej w fasety powierzchni. Słodkawy, staroświecki nieco zapach Chypre’u przeniknął powietrze, rozlał się smugą w załomku szyi, piersi, spłynął w nadgarstki i na skraj sukni. Okręciła się lekko, otulona obłokiem perfum. Skóra zalśniła drobinkami złota. Zapinając naszyjnik, czuła pod palcami chłodny dotyk srebra i kamieni wchłaniających powoli ciepło jej ciała.

   – Już czas… – szepnęła do siebie, zapalając wysokie białe świece w trójramiennym lichtarzu. Światło zamigotało, podkreślając burgundową czerwień wina w karafce. Wysokie krzesło z rzeźbionym oparciem przyjęło jej szczupłą postać, jedwab sukni opadł na podłogę, rozlewając się kałużą cienia roziskrzoną gdzieniegdzie drobnymi plamkami blasku odbitego od kryształowych kieliszków. Zastygła w pragnieniach, wiedząc, że przyjdzie… zjawi się cicho, a potem poczuje lekki dotyk palców na nagich ramionach, muśnięcie zaledwie, i nie odwróci głowy, czekając, aż dotyk zamieni się w pieszczotę, aż owionie ją ciepło jego oddechu, gdy schylając się, zapragnie złożyć pocałunek tam właśnie, gdzie zawsze reagowała najbardziej. Może nawet usłyszy szept, ciche słowa, za którymi tęskniła nieodmiennie z cierpliwością zadającą kłam naturze, i które tak dobrze było gromadzić i chować do szkatułki, by rozpamiętywać później przez długie, samotne wieczory.

   A potem… – pomyślała – powolne spełnianie zamknięte w znanych gestach… Ręka unosząca kieliszek do ust, uśmiech, spojrzenia wyrażające to wszystko, co dla niej stanowiło przedsmak zaczynających swój bieg chwil po wspomnienie… jeszcze jedno z wielu, a tak niewielu zarazem… Dotknęła obojczyka, jakby chcąc podarować sobie odczucie tego oczekiwanego, jakby pragnąc poznać różnicę i zrozumieć, czemu własny dotyk nigdy nie dorówna ciepłu cudzych palców, jego palców…

Non, rien de rien...
Non, je ne regrette rien…
– Wibrujący alt pieśniarki wywołał ponownie wspomnienia, ale tym razem nieproszone, te, w których nadal trwał obraz oddalających się kroków, błysk spadającej na dywan koperty i milknące już brzmienie pytania, na które nie potrafiła dać odpowiedzi, bo tej nie było, i dopiero wraz z upływem lat zaczęła narastać świadomość, że również nigdy nie będzie. I wtedy słowa splątały się, wracając echem qui ne risque rien n'a rien i sama już nie potrafiła sobie na nic odpowiedzieć, trwając w podtrzymywanej przez złudzenia maszynerii nieistniejącego rytuału marzeń.

   Czekała wpatrzona w roztańczone płomyki świec i tylko palce drżały jej lekko.

 






Inspirowane tekstem Izoldy „Kobieta – studnia”.
Link

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 18.04.2011 07:24 · Czytań: 1603 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 31
Komentarze
link a dnia 18.04.2011 09:44
Zagadki impulsu, heh - nie byłoby komentu, gdyby nie Piaf; tak się składa, że zajeżdżam maniacko Non, je ne regrette rien… od kilku tygodni, jezusmaria.
Nie lubię takiej drobiazgowej narracji. Charakterystycznie kobiecej (może sobie to mignąć seksizmem, a co;d płeć mnie tutaj akurat nie tłumaczy), w zmysłowej pieszczocie pedanterii, w koncentracji na szczegółach przedmiotów/rzeczy. Jakby człek czytał pamiętnik stylistki, która pracuje dwadzieścia cztery godziny na dobę. No to po co w ogóle gadam? Nie dla szturchańca. Z melancholijną myślą, że mimo odległości, różnic w postaciach nazywania uczuć, rozumiem tę kobietę z tekstu jak cholera, więc z poczucia jakiej takiej wspólnoty, czyli w przypływie kobiecej solidarności, dołożę do biżutów pytajniki;d No bo jak już stylizować, to perfekcyjnie, hm;p? I z ciekawości; można potraktować to jako spotkanie/dialogowanie odmiennych postaci kobiecości; a nuż się czegoś dowiem:)?

Cytat:
spiętrzonej w nieładzie na niewielkim stoliczku i


potrzebne "niewielkim"?

Cytat:
Jedwabne pończochy szeleściły cicho,


bez "cicho"?

Cytat:
Jedwabne pończochy szeleściły cicho, gdy przypinała je do podwiązek koronkowego paska, pozwoliwszy, by


*pozwalając (przypinała - ndk)

Cytat:
by atłasowa halka spłynęła miękko w dół,


heh, Milado, naprawdę nie wystarczy:

by spłynęła atłasowa halka
?

Cytat:
Spojrzała na zegar, a potem pod wpływem nagłego impulsu


Spojrzała na zegar, w nagłym impulsie...

czemu to nieodpowiedni skrót? Językowo ułomny? Z innych przyczyn?

Cytat:
„Czas…” – pomyślała. – „Jakie znaczenie ma czas? Przecież właściwie czas nie istnieje, gdy się na nic nie czeka…” Jednocześnie jednak wraz z myślami napłynęła świadomość, a raczej jej przebłysk, iż okłamuje samą siebie.


„Czas…” – pomyślała. – „Jakie znaczenie ma czas? Przecież właściwie nie istnieje, gdy się na nic nie czeka…” Jednocześnie jednak napłynęła świadomość, a raczej jej przebłysk, że się okłamuje.
?
Nie? Tak? A dlaczego;)?

Cytat:
Prawda ta była przeciwieństwem myśli, lecz nie chcąc, przynajmniej dzisiaj, ulec jej działaniu, odpędziła ją niczym nocnego motyla – jak ćmę krążącą uparcie wokół świec jej rytualnych poniekąd fantazji.


Prawda ta była przeciwieństwem myśli, lecz nie chcąc jej ulec, przynajmniej dzisiaj, odpędziła ją jak ćmę krążącą wokół świec w rytualnych fantazjach.

trochę się odzaimcza przy okazji.

Cytat:
Otwierając szafę, uległa następnej chwili oczekiwania, poddała się przyjemności wyboru oprawy na ów szczególny wieczór i przesuwając ręką wzdłuż szeregu wieszaków


odwrotnie niż przy podwiązce *otwarłszy (uległa - dk)
chociaż nad czasownikiem warto pomyśleć nie "uległa" też chwilę wyżej myśli.

Otwarłszy szafę, poddała się następnej chwili oczekiwania, przyjemności wyboru oprawy na szczególny wieczór. Przesuwając rękę wzdłuż wieszaków...

Cytat:
i cieszyła się myślą, że doceni jej starania, wygląd, uśmiech


i cieszyła się, że doceni jej starania, wygląd, uśmiech
(nie odmawiam temu myśli, ale słowo "myśl" jest wyżej

Cytat:
głaszcząc aksamitny gors sukni, ciesząc oczy powiewnym rękawem z żorżety,


"Cieszy" znowu

Cytat:
Jeszcze jedno muśnięcie i ręka skierowała się w stronę zapakowanej w pokrowiec sukni.


Jeszcze muśnięcie i ręka skierowała się do zapakowanej w pokrowiec sukni.
edit
(i w ogóle "skierować się" - czy nie jest tu nazbyt służbowe?)

Cytat:
Lustro pozwoliło przemknąć jej niezauważenie, gdy skierowała kroki w


tuż wyżej też "kieruje"

Cytat:
wstępne odczucie


coś fortunniejszego zamiast "wstępne"?

Ech, poza tym może warto w ogóle przejrzeć tekst, żeby sprawdzić, ile razy w nim coś "spływa".

Głos piosenkarki bez "niski"?

Cytat:
trwając w podtrzymywanej przez złudzenia maszynerii nigdy nieistniejącego rytuału marzeń.


trwając* w podtrzymywanej przez złudzenia maszynerii nigdy nieistniejącego rytuału marzeń.

Chyba nie rozumiem. Kobieta wspomina, czy tylko sobie wyobraża?

Uff.
Dobrego.

p.s. "Odkładając precjoza na bok, uśmiechnęła się lekko w zadumie".

tu też właściwie powinien być imiesłów uprzedni "odłożywszy", ale on coraz bardziej pretensjonalnie dziś brzmi; może więc tym razem: odkładając, uśmiechała się...

by atłasowa halka spłynęła miękko w dół, delikatnie pieszcząc skórę bioder.

by atłasowa halka spłynęła, pieściła biodra

[czemu "skóra" potrzebna, na miłe-osierdzie; istnieje możliwość, że była bez skóry:O?]
Miladora dnia 18.04.2011 11:53
Hihi, ale mnie rozebrałaś, Kipu. :D

Drobiazgowo, mówisz? Oczywiście, że drobiazgowo. To rytuał. ;)
A czym jest rytuał bez celebrowania pewnych czynności i zabawy szczegółami?
Znałam kobietę, samotną, która potrafiła pół dnia spędzić w kuchni, gotując wymyślny posiłek tylko dla siebie i która potem spożywała go powoli przy starannie nakrytym stole. Pedanteria - właśnie to.
Oszukiwanie czasu - tak bym to nazwała. Podarowanie sobie poczucia, że coś jest ważne i samemu jest się ważnym.

Niepotrzebne "niewielkim". Zmienię. ;)
Reszta - sporo racji - dopracuję. ;) Ale nie obiecuję, że wszystko.

"Chyba nie rozumiem. Kobieta wspomina, czy tylko sobie wyobraża?" - a jak dalece potrafi czasem fantazja zacierać rzeczywistość? Mieszać wspomnienia z wyobraźnią?

"Nie lubię takiej drobiazgowej narracji." - potraktuj to także jako ćwiczenie warsztatowe. ;) A jak.
Współczesna narracja leci do przodu - akcja, tempo, wciąż zmieniające się tło, ledwo zauważalne czasem. Zniknął już chyba pietyzm, z jakim dawniejsi pisarze dbali o szczegóły. Proust, na przykład.
Dzisiejsze didaskalia to ledwo wtręty zazwyczaj.
Byłam ciekawa, czy uda mi się odtworzyć tę inną scenerię - obrazującą powolny, jakby leniwy upływ czasu oczekiwania.

I na koniec cieszy mnie, że mimo wszystko udało się przyłapać Ciebie na rozumieniu owej kobiety. ;)
Dzięki za ścinkę - lecę pastwić się nad tekstem. :D

Buźka węzełkowa.

PS. Poprawiłam.
"a nuż się czegoś dowiem:)?" - widzisz, ja też się chciałam czegoś dowiedzieć. Mianowicie tego, czy potrafię tak dalece wczuć się w różną od swojej osobowość, żeby umieć przekazać te wszystkie niuanse. ;)
Usunięty dnia 18.04.2011 12:24 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo w klimacie, niestety panowie :upset: nie uchwycą głębi niespełnionych pragnień, żyjących w marzeniach kobiety. To nie ich wina. :smilewinkgrin:
Być może przedkomentarz, wychwycił błędy interpunkcji, tutaj się nie wtrącam, męskie oko czasem w takich kwestiach jest niezbędne :lol:,. Pozdrawiam B)
Miladora dnia 18.04.2011 12:30
Czy ja wiem, czy panowie nie uchwycą? Niektórzy zapewne potrafią, skoro przytoczony wyżej Proust potrafił z taką dbałością bawić się w szczegóły. ;)
Potrafią to robić również malarze, a tekst to nic innego, jak obraz malowany słowami.
Dzięki, Amsa, za wizytę w garderobie samotnej kobiety. ;)
Dobrego, jak mówi Sznureczek.
link a dnia 18.04.2011 13:58
Cytat:
Być może przedkomentarz, wychwycił błędy interpunkcji, tutaj się nie wtrącam, męskie oko czasem w takich kwestiach jest niezbędne


O, masz, chyba wzięto mnie za mężczyznę. Na podstawie słów. Jakie na miejscu qui pro quo;d

Milady, o tak, tak, rozebrałam rytualnie;d
Bardziej serio (ale nie żeby aż tak, jakby nadawała statua z antenki).
Przypisanie przeze mnie stylu jednej płci umowne, bez fanatyzmów; ściślej, u kobiet widuję częściej tę odmianę opisu. Nie chodzi o samą dokładność: rytuał jako liturgiczną precyzję, rodzaj jak najbardziej potrzebnej z różnych powodów synchronii między człowiekiem i przedmiotami. Ten rozumiem. I mogę się zgodzić.
Natomiast w którymś momencie pojawia się pytanie, czemu ma służyć rzetelność w obrazowaniu. Niech będzie, że temu "jestem ważna". Co też rozumiem.
Ale można odwrócić kota ogonem;)
Jeśli odwołam się do "jestem ważna" i przyjrzę tekstowi, proporcje między rzeczami a ciałem-kobietą przytłaczają. Paradoksalne. Tyle zmysłowości oddanej rzeczom. Zmysłowość w dwóch znaczeniach: jako pieczołowita uwaga dla materialności i jako erotyczność. Okej. W obydwu znaczeniach można. Erotycznie o przedmiotach też. Jasne.
Ale kobiety prawie nie ma. Lub, jak wolisz, przemyka zaledwie, cień między wykwintnymi gadżetami, którym poświęca się większość czułości. Ciało znika wśród rzeczy. Martwych. Jakby było dodatkiem do nich. Lub jedną z nich.

Edit
Innymi słowy, kobiety chyba częściej piszą tak, jakby bardziej pieściły je rzeczy niż ciała. Może tędy.
Usunięty dnia 18.04.2011 14:32 Ocena: Bardzo dobre
:uhoh: to nie na podstawie słów - nazwa użytkownika mnie zmyliła. Sorry i odbieram to, co dodałam, oddając również, co odebrałam, :smilewinkgrin: by kształt postaci przywrócony został :yes:
Pozdrawiam B)
Miladora dnia 18.04.2011 14:46
Amsa, nie martw się, ja zmieniłam już płeć całemu tabunowi użytkowników. :D

Sznureczku
„Jestem ważna” odnosiło się do zacytowanego przeze mnie przykładu.
Dla bohaterki ważna jest oprawa jej marzeń. Celebrowanie ich.
Ona sama wtapia się w tło i przedmioty, całkowicie skoncentrowana na czymś innym, nie na sobie. To jakby powiedzieć, że istnieje dla kogoś innego. I tak jest – istnieje poprzez pryzmat marzeń dla właśnie kogoś innego. Przez niego widzi siebie.
Na ile sposobów jesteśmy w stanie oszukiwać samotność? Alienację? Poczucie pustki wokół nas?
Charakterystyczne dla takich kobiet jest trzymanie psów czy kotów w domu.
Tu kobieta otacza się przedmiotami. Jakby fetyszyzm pewnego rodzaju. Jej ciało także żyje tylko poprzez oczekiwanie, stąd robi wrażenie cienia. Wydaje się niematerialna – to specjalny kontrast między nią a bardzo materialnymi przedmiotami.
„Bez ciebie jestem tylko cieniem, istnieję, gdy patrzysz na mnie” – zdaje się mówić.

Na marginesie, kobiety mają większą zdolność do zauważania i zapamiętywania szczegółów niż mężczyźni.
SzalonaJulka dnia 18.04.2011 16:02
Kurde mol, Miladoro, najpierw mnie podrażniła ta szczegółowość opisu.
- Psiakrew, co za secesja - pomyślałam. Aż z tej przesadnie wysmakowanej formy opisu zrodziły się kształty przedmiotów i wnętrza w którym się znajdują. W konsekwencji tak się porobiło że poczułam na szyi oddech tego (czy całkiem innego) wyczekiwanego.
Miniatura babska do głębi. Tą, czy inną drogę wybieramy, zawsze nam zabrzmi "Non, rien de rien" - pytanie, czy szczere.
Buziek wiosenny :D
Miladora dnia 18.04.2011 16:32
Właśnie, jak dalece jesteśmy skłonni do szczerości wobec siebie, a jak daleko można zabrnąć w świat, gdzie ona już zdaje się nie mieć znaczenia, czy też spychana zostaje przez podświadomość...

No, Szalonka, skoro poczułaś "jego" oddech na szyi, to znaczy, że coś mi się jednak udało. ;)

Buziek nieustający. :D
link a dnia 18.04.2011 16:36
amsa, żaden problem:)

Mila,
Cytat:
Na marginesie, kobiety mają większą zdolność do zauważania i zapamiętywania szczegółów niż mężczyźni.


jezusmaria wtóre, kiedyś udało mi się kompletnie nie zauważyć, że ktoś mi coraz bliższy nosi okulary;d Tylko nie mów, że to kwestia stylistycznej maestrii: oprawek lub oprawy oczu;d Ja często tak ślepnę na szczegóły z zewnątrz.

W Traktacie o łuskaniu fasoli fragment (mężczyzny) o kochance. Mógłby być w tutejszych kontekstach niezłym dowodem na męskość;d:

No i niech pan powie, czy to była miłość? Według mnie miłość to niedosyt istnienia. A my byliśmy obolali istnieniem. Nie byliśmy oboje już młodzi. [...] Musiałem ją nieraz prosić, żeby nie wstydziła się swojego ciała. Zawsze z lękiem spoglądała, czy na nią patrzę, kiedy się rozbierała. Zawsze było:
- Zgaś światło.
- Dlaczego? [...]
- Nie rozumiesz?
Nie rozumiałem. Nie podejrzewała zapewne, że gdy patrzyłem na nią, jak się rozbierała, czułem coś takiego, jakbym stawał się bogatszy o wszystkie jej obolałości, o jej cierpienia, o jej przemijanie. [...] Chodzi mi o to, że odczuwałem jej istnienie jako moje istnienie. Pyta pan, co to znaczy? To, że jakby pan całe brzemię czyjegoś istnienia pragnął wziąć na siebie. Jakby pan pragnął tego kogoś w ogóle zwolnić z konieczności istnienia. Jakby pan pragnął za tego kogoś także umrzeć, żeby on nie musiał doświadczać swego umierania.
[...]


Piaf śpiewa w tłumaczeniach polskich o paleniu wspomnień, ale czy souvenirs to, oprócz wspomnień, nie pamiąteczki czy upominki, rzeczy, którymi diablo mniej poetycznie, też rozpali się ogień?

Ech, no dobra. Czas na mnie.
Buziak nie wiadomo jaki;d, ale kipuański na pewno.
Miladora dnia 18.04.2011 16:42
Generalnie mają, a co się przydarza pojedynczym jednostkom, to już kwestia mutacji, Sznureczku. :D

Bardzo mądry ten fragment, tylko czasem kobietom tak trudno uwierzyć, że ktoś może je kochać bezwarunkowo. ;)
Ale może, fakt.

Buziak w pętelki i dzięki za dyskusję - lubię z Tobą rozmawiać, bo moje zwoje mózgowe nie wyprostowują się przy tym. :D
link a dnia 18.04.2011 16:49
:) moje też nie mają powodów do narzekań. [poszłam]
OWSIANKO dnia 18.04.2011 19:27
Miladora

Będzie to komentarz odwetowy w pozytywnym sensie. Rewizyta. Coś w rodzaju: ”Ty mi komcia, to ja Ci też”. Na początek malusi pilot:
„Jednocześnie jednak” – albo bez jednak, albo zamiast tego słowa „ale”, czyli: Ale jednocześnie.

A na koniec refleksja o miniaturach. Może to herezja, co teraz powiem, ale miniatura, to dla mnie szkic, zarys, błysk, coś jakby zapis, notatka myśli wymagającej kontynuacji i rozszerzenia w innym utworze. Dobrym przykładem będzie Bunin. Czechow też. Dlatego miniatura nie powinna zawierać zbyt wielu przymiotników. Jak zredukować, a zarazem – nie zubożyć przesłania, oto zagwozdka.

PS. Też myślę, że Piaf śpiewała o pamiątkach.

Pozdrowienia od małoprzymiotnikowego Buziaczkowicza
Miladora dnia 18.04.2011 20:47
Lubię komentarze odwetowe, Owsianek. :D

Masz rację - "jednak" idzie do kosza. Dzięki.

Dla mnie miniatura to coś skończonego i precyzyjnego. Coś jak miniatura malarska. Trudne do wykonania i dopracowane w każdym szczególe.
Czy nie powinna zawierać wielu przymiotników?
To chyba zależy od tematu, jaki się bierze na warsztat. Czasem drobiazgi grają większą rolę w nim, czasem akcja. Jeszcze kiedy indziej opisowość.
Nie da się opisać niektórych rzeczy bez przymiotników. Gdy w grę wchodzą na przykład kolory, jest to niemożliwe.
Ty, kochany Owsianeczku, też żonglujesz różnymi słowami w zależności od tego, co chcesz przekazać.
Każdy bawi się na swój sposób. ;)
I trudno określić, co jest właściwe, bo każdy może mieć rację w swoim zakresie.
A ja wiem jedno - że trzeba wszystkiego próbować. ;)

Buziak od nadprzymiotnikowej. :D
bassooner dnia 18.04.2011 22:25
orzesz... aleś trudnych słów milladorciu użyła... i prawie same "babskie"... ;-)))

ogólnie jest bdb i czuć, że masz łatwość pisania mądrych tekstów, a ja niestety jestem tylko biednym grajkiem... ;-)))
Hyper dnia 18.04.2011 23:03 Ocena: Świetne!
Zaczarowałaś. Czas zatrzymał się w miejscu, jak gdyby czekał na jakiś znak. Tekst sprawia wrażenie, że trzeba go czytać na bezdechu, tak wypada, po to , by pod koniec podtrzymany powiew wypuścić z westchnieniem. I smutno mi jednocześnie i wiesz dlaczego. I mi zdarzyło się czuć, jak ona. Cofnęłam się do lektury jeszcze raz i teraz zauważyłam zdanie, które podpowiada rozwiązanie sytuacji: „Czas... Jakie ma znaczenie? Przecież właściwie nie istnieje, gdy się na nic nie czeka…”. Przygnębiające i jakże prawdziwe. Miladoro, gratuluję. Grzmotnęłaś mnie tym utworem jak drewnianym obuchem. Odbiło się z echem.
Izolda dnia 18.04.2011 23:05
Ciekawa byłam co wyniknie z inspiracji, a jakże, więc przeczytałam jednym okiem rano w pracy i wynudziwszy się, wróciłam do zajęć, zapomniałam.

Wieczorem, intuicyjnie czując, że nie tędy droga, zapakowałam siebie w wygodne łoże, położyłam napój krzepiący w pobliżu i zaczęłam cedzić słowa, tak dostojnie, by nie powtórzyć profanacji porannej.

Potem poszłam trawić komentarze (do linki zawsze muszę zwolnić tempo, a tu już miałam zwolnione) i wyczytałam o pietyzmie narracji. On podpowiada przepis na pranie. W zależności od gatunku tkaniny pierz w różnym tempie. Nie można latać po wszystkich tekstach tak samo. To mi przypomniało jak wiele opowiadań na PP nieuchronnie, my komentatorzy, krzywdzimy z powodu tempa życia, szybkiego czytania, czynników zakłócających oraz braku odpowiedniego nastawienia do czynności czytania, że o braku rozumienia czytanej treści już nie wspomnę.

Niewątpliwie opowiadanie ma manierę, która drażni, ale tylko do czasu, gdy fiksujemy się na językowej warstwie, jaka zaczyna nas nudzić, ponieważ nic się nie dzieje. Zupełnie inaczej zaczyna się dziać, gdy nie czyhamy na niewiadomoco tylko pozwalamy sobie, aby na zwolnionych obrotach porastała nas pajęczyna. Jak już nie można się ruszyć, to dopiero dociera do nas wąską strużką, dlaczego ta dama pieści się inercją.

Tak mógłby wyglądać zapis sztywnego recenzenta w ciasnym kołnierzyku, a po nasemu – ni ma co dumać, trza wycuć jak pocuć.

Coś jest w Owsiankowej uwadze (z wrażenia policzyłam przymiotniki u siebie) bo nie ma co łobwiesać się za bardzo.

A co do pamięci, którą tak wymiędliłyśmy naszymi tekstami, to przecież kobieta przebacza, ale nie zapomina, a mężczyzna nie przebacza, ale zapomina.

Chciałam jeszcze coś napisać o kobiecym stylu, ale zdecydowanie zasznurowałam sobie usta, bo języka płci ani stylów komunikowania nie tykam.

Jeszcze podziękowania za zaznaczenie inspiratorki (brzmi bardzo medycznie).
Miladora dnia 19.04.2011 00:13
Dzięki, Bassooniu, za przebrnięcie przez damskie fatałaszki. :D
Cóż, ja natomiast jestem tylko niedoszłym biednym grajkiem. ;)

Dzięki, Hypcia - nie chciałam Cię grzmotnąć. ;)

Izoldo Góralska
Nieważne, jak się komunikujemy, ważne, że jest komunikacja. ;)
I gdybym nie miała na koncie tekstów pisanych "męską" ręką, to pewnie bym się poczuła cholernie babsko. A nawet jeszcze gorzej. :D
Ale masz rację - nie można wszystkiego czytać jednakowo.
Ty dałaś głos swojej bohaterce, nie wnikając właściwie, ile kosztowała ją ta decyzja. Ja spojrzałam od innej strony. Wyobraziłam sobie wszystkie noce, podczas których mogła płakać. I zapytałam siebie, czy nie próbowała w jakiś sposób zrekompensować sobie utraty kochanego mężczyzny.
W jaki sposób próbowała wracać do wspomnień. Bo na pewno wracała.
Nie ta epoka wprawdzie, ale uczucia w każdej epoce są podobne.

Niewątpliwie jesteśmy już przyzwyczajeni do innego tempa narracji. Do często zawrotnej akcji również. Połykamy książki. Sama też połykam.
Ale są i takie, które czytam słowo po słowie, ciesząc się ich misterną konstrukcją i czasem mi dech zapiera. Czytam fragment i wracam. Nawet parę razy. Podziwiam kunszt. I właśnie są to te fragmenty, gdzie nic się na pozór nie dzieje. Taki jest chociażby Nabokov.
Dla mnie pisarstwo jest zabawą słowami. I zanim zaśpiewają mi requiem, chciałabym się jeszcze pobawić w różny sposób. ;)
Ten tekst, to rozmowa z Twoją Henriettą. Mówiłaś, że bałaś się zbytniego emocjonalizmu czy sentymentalizmu. I słusznie. Ale czasem są takie godziny nocy, gdy wychodzą z ukrycia emocje. Ja spróbowałam je schować za parawanem didaskaliów. ;) I stąd ta pieczołowitość w opisach. Niech moja "Henrietta" zostanie cieniem ukrytym w szafie pełnej wspomnień i dawnych strojów. ;)

Buźka po nosemu :D
JaneE dnia 19.04.2011 11:27
Uwielbiam miniatury. Mgnienia, które potrafią wyrazić tyle emocji i uczuć.
Każde słowo jest tu istotne, każde zdanie buduje świat.

W szczegółach ukryłaś życie tej kobiety, przyhamowane przez rytuał, któremu się oddaje.
Miałam wrażenie, że patrzę na film, puszczony w zwolnionym tempie. Pozwoliłaś mi przyjrzeć się wszystkiemu, porozglądać, zwrócić uwagę na szczegóły, które są odbiciem jej marzeń, wspomnień i tęsknot.

Kto nie ryzykuje nic nie ma... pewnie racja, ale czasem ten kto nie ryzykuje, cierpi mniej.

Nie chciałabym być Henrietą, taką, jaką ty ją stworzyłaś, choć tak dużo w niej godności i piękna.

Pozdrawiam ciepło.


Pozdrawiam ciepło.
Miladora dnia 19.04.2011 11:47
Dzięki, Jane - miło Cię zobaczyć. :D

Wszystko jest ryzykiem. Nie podejmując ryzyka, też ryzykujemy.
Czasem mam wrażenie, że życie pełne jest zmarnowanych możliwości.
Cóż, tak bywa...

Buźka na dobry dzień. ;)
Wasinka dnia 19.04.2011 12:35
Trudno tu nie porównywać teraz obu tekstów...
Twój jawi mi się jako szyfonowy woal pulsujący delikatnie na wietrze (unoszony nim także na boki, a w zasadzie bok jeden...), Izoldy natomiast jest jak ciemny szal, który spowija kobiecą postać, nie pozwalając na swobodę odczuć...
W obu tekstach tyle jest emocji i zatracenia w uczuciach, że aż rozpierają ramy, w których kobiety (kobieta) się zamknęły (zamknęła). Tutaj chowają się za cała gamą zewnętrzności (fatałaszki i te sprawy), a u Iz - w samej decyzji, którą bohaterka podjęła.
Nie wiem, czy się dość jasno wyraziłam. Ale w takich rejestrach dziś odbieram... I wiem, że Tobie mogę tak napisać, bo zrozumiesz jednak.
Teksty się uzupełniają poniekąd - treścią, a nawet formą.

Pozdrowienia słońcem malowane.
Krystyna Habrat dnia 19.04.2011 14:12
Ładny tekst, utkany gęsto z pięknych słów i obrazów, i łatwiej się w niego wczuć, przeżyć zawarte w nim emocje, niż skomentować. Chyba dobrze, iż czytelnik, jak ja, utożsamia się z przedstawioną postacią i nie chce mu się przekładać tego na słowa.
Jeszcze jedno: teoretycy szkoły pisania tępią przymiotniki, że ich nadmiar rozmydla (słowo niefachowe z braku pod ręką lepszego) treść. Mnie dotąd się wydawało, że nadmiar rzeczowników czyni tekst barokowym i trudnym w czytaniu. Tymczasem tutaj to nie przeszkadza. Pewnie dlatego, że to "rzeczowisko" bywa codziennością kobiety, choć czasem bardziej w marzeniach. Jednak odrobinę kwiatków (wyszukanych słów) bym tu przeplewiła.
Ale tekst- podkreślam jeszcze raz- sprawił mi przyjemność. Kojarzy się z portretem damy w różowej sukni obok wielkiego wazonu z kwiatami na stole - malarza nie pamiętam.
Miladora dnia 19.04.2011 16:00
Oczywiście, że rozumiem, Wasineczko. ;)
W dzień często ukrywa się twarz za poprawnością, by nie wyjawić zbyt wiele emocji i uczuć - to jest ten szal.
Noc i brak "widowni" pozwala na rozluźnienie, na zmianę "stroju". ;)
W pewnym sensie Izolda opisała "dzień", a ja "noc".
Dzięki serdeczne.

Sokolku - prawdę mówiąc nie mam pojęcia, jakie są teorie i zasady. ;)
Zresztą niczego, tak na dobrą sprawę, nie można się sztywno trzymać, sama wiesz o tym. Do pewnych rzeczy tak czy owak dochodzi się samemu. Może to grafomańskie stwierdzenie, ale gdy się odczuwa potrzebę pisania, wyrażania poprzez pismo swoich przemyśleń i fantazji, to się po prostu pisze. Chociażby dla samej radości.
A jeżeli w dodatku choć trochę trafia to do innych, to ta radość zwiększa się. Ten tekst powstał dość szybko i ciągle jeszcze coś w nim poprawiam.
Przypuszczam, że w miarę dojrzewania nasuną mi się jakieś lepsze rozwiązania stylistyczne.
także dziękuję serdeczne.

Buziaki, Dziewczyny. :D
Miłego dnia.
Krzysztof Suchomski dnia 19.04.2011 20:23
Mnie tam zapachniało "Playboy'em" (u mnie to plus) podczas czytania, ale co ja, prosty samiec, mogę się wymądrzać, po tak subtelnej "babskiej" dyspucie.
Pozdrawiam, strzygąc uszkami.
Miladora dnia 19.04.2011 22:29
Rozbawiłeś mnie, Krzysiu. :D
Do licha, tyle rzeczy powstaje właśnie dla was - prostych samców. :lol:
Kobiety mają "zabawę" z przygotowań, faceci z efektów. ;)

Buźka dla strzygących uszek. :D
Abakarow dnia 20.04.2011 17:03
Od pierwszych zdań zalatuje "W poszukiwaniu straconego czasu" :)

Naprawdę kawałek dobrej, ale specyficznej prozy. Przy opisie garderoby (ach te określenia, ach te materiały) mój męski umysł przyjmował jedynie: szmaty, szmaty, szmatki, szmatki :p

Muszę na Wikipedii poczytać o tych jedwabiach, szyfonach itp.

pozdrawiam
Miladora dnia 20.04.2011 17:24
No proszę, ale mam gości. :D
Dzięki za wizytę, Abakarow. Rozbawiłeś mnie tymi szmatami i szmatkami. :D
A co do Prousta, to masz rację - ciągle mam przed oczyma sposób, w jaki on opisywał różne, wyszukane w pamięci chwile. Niespiesznie, wydobywając z materii czasu wszystkie nitki. ;)
Mało mamy pośpiechu na co dzień?

Buźka popołudniowa.
Krystyna Habrat dnia 20.04.2011 19:29
Podobno najbardziej oryginalni twórcy nie trzymali się zasad poetyki. I można im było niejedno zarzucić. Na przykład Kafka.
Gdyby tak jeszcze mniejsza poprawność ortograficzna wiązała się choć trochę z genialnością. Oto westchnienie maluczkiego.
Miladora dnia 21.04.2011 00:13
Historia świata pełna jest genialnych samouków. ;)
Myślę, że poprawności ortograficznej można się zawsze nauczyć, natomiast talentu - nie. I dlatego, jeżeli się odkryje w sobie jakikolwiek jego okruch, to nie wolno wyrzucać go do kosza. Dlatego, że się popełnia błędy.
Ci wielcy mogli nie mieć czasu na drobiazgi, my - musimy, bo pracą można mimo wszystko trochę nadrobić.
Ale sztywne pisanie pod zasady i reguły mija się z celem. Czym są w końcu zasady? Czymś całkowicie wymyślonym przez innych. W poszukiwaniu własnej drogi ma się prawo czasem zbaczać na wąskie dróżki poboczy, tak myślę. ;)
Jack the Nipper dnia 22.04.2011 10:49
Tak, tekst jest babski.

W tej sytacji muszę wycofać się ze deklaracji "Jestem lesbijką". Sfera seksualna to nie wszystko, skoro nie pojmuje się co też wam drogie panie w głowach siedzi. A siedzą, jak tu widać szczególiki szczegółów (opisy z taką ilośćią przymiotników i przysłówków,że pozazdrościć). Facet tego nie ogarnia ;)

Pozdrawiam!
Miladora dnia 22.04.2011 11:18
Oczom nie wierzę. :D De Nipper?! :bigeek:

Gdzieś Ty się człowieku tak długo podziewał? :D Zapadłeś w sen zimowy widocznie i teraz wiosna Cię obudziła. :D

Szczegóły i szczególiki - pewnie. Czemu nie. Mężczyźni też się w to bawią opisując mecz piłki nożnej czy, hmm, partię bilardu. ;)

Dzięki za nalot. Miło zobaczyć "starą gwardię" pod tekstem. :D
Buźka zaskoczona.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:55
Najnowszy:pica-pioa