Opowieści o Abramie - Abakarow
Proza » Inne » Opowieści o Abramie
A A A
Będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i ja będę złorzeczył -


Pan Bóg bardzo lubił Abrama. Jednak nikt dokładnie nie wiedział, dlaczego to jego Wszechwiedzący wybrał na ulubieńca. Abram tak naprawdę niczym szczególnym się nie wyróżniał. Był dość łebskim gościem i już w latach młodzieńczych umiał się ustawić, ale jego inteligencja, przebiegłość czy inne zalety nie odbiegały od normy. Należy jednak przyznać, że dość dobrze wykorzystywał fakt przychylności ręki boskiej. Wiedział, że wystarczy robić to, czego od niego Wszechmocny oczekuje, a krzywda mu się nie stanie.

JAK ABRAM SIĘ USTAWIŁ

Abram miał piękną żonę. Saraj była urodziwa i budziła pożądanie u wszystkich mężczyzn, którzy mieli okazję ją ujrzeć. Kruczoczarne włosy, mocne zgrabne nogi, szerokie biodra i pełny, jędrny biust, to tylko najważniejsze zalety jej fizyczności. Poza tym Saraj posiadała wdzięk, poprzez który potrafiła uwieść każde męskie serce. Jej aksamitny głos, pełne czaru spojrzenie, sposób w jaki się poruszała – to wszystko mogło przyprawić mężczyzn o palpitację serca. W młodzieńczych latach, Saraj miała wielu adoratorów. Mogła przebierać wśród nich do woli, w związku z tym, przy założeniu „normalnych” warunków konkurencji, Abram miałby niewielkie szanse u pięknej, młodej kobiety. Kiedy jednak Abram ujrzał ją po raz pierwszy i poczuł to nieznośne uczucie miłosnego zauroczenia połączonego z gigantyczną erekcją zanim wydusił z siebie jakiekolwiek słowo, zadziałała ręka Wszechwidzącego. W ten sposób Saraj stała się żoną Abrama.
Pewnego lata, w krainie, w której Abram osiadł wraz ze swoją świeżo poślubioną żoną, zapanował głód. Bóg zsyłając suszę zapomniał, że to właśnie tam jego ulubieniec rozbił namioty i przez takie nieporozumienie Abram musiał wywędrować aż do Egiptu.
Kiedy po długiej wędrówce Abram z małżonką doszli do bram stolicy tego pięknego i zamożnego kraju, Abram poczuł niepokój w sercu. Już w trakcie drogi, gdy zatrzymywali się przy studniach, gdzie czerpali wodę dla siebie i dwóch objuczonych osiołków, Abram zauważył chciwe spojrzenia śniadych Egipcjan, skierowane na Saraj. Szybko okazało się, że uroda jego żony może być nie tyle błogosławieństwem, co przekleństwem na tej obcej ziemi.
- Hej ty, człowieku! – wykrzyknął strażnik stojący przy bramie wjazdowej do miasta. – Podejdź no tu. Skąd jesteście?
- Z Kaanan panie sierżancie.
- To wasza żona? – Strażnik skinął głowę w stronę stojącej parę kroków od nich Saraj.
- A czemu pan pyta?
- Niezła jest. Musisz na siebie uważać. Ja to już, wiesz, po trzecim rozwodzie i na razie nie chcę mieć nic do czynienia z babkami, ale powiem ci, że te nasze tutejsze chłopaki to ci żyć przez nią nie dadzą.
Abram spojrzał ze strachem na grupkę opalonych tragarzy, którzy zatrzymali się na drodze wjazdowej do miasta, wlepiając swe czarne ślepia w odpoczywającą Saraj. Korek zrobił się tak duży, że cały ruch został wstrzymany.
- Jazda! Ale już! – wykrzyknął strażnik miejski w kierunku gapiów. – Rozejść się! Raz, dwa!
Pogroził dzidą mężczyznom, przez co powoli i ospale ruch na drodze wrócił do normalnego tempa. Abram skłonił się strażnikowi. Podszedł do Saraj i szybko odeszli od zatłoczonej bramy chowając się za starym, pasterskim szałasem.
- Saraj, posłuchaj. Przez ciebie będę miał tu przechlapane. Tubylcy, gdy się dowiedzą, że jesteś moją żoną to capną mnie przy pierwszej lepszej okazji, byle tylko ciebie posiąść.
- Ojej – Saraj zrobiła wielkie oczy, chcąc zachować pozory skromności. – Nie przesadzasz? Nie jestem aż tak piękna.
- Przestań, proszę cię... – przerwał jej Abram. – Dobrze wiesz, jak jest. Faceci szaleją za tobą, a te śniade dzikusy nie będą miały żadnych oporów, by zaszlachtować emigranta z jakiejś nieznanej im krainy, tylko po to, żeby dobrać się do twojej cnoty.
- Co więc proponujesz, Abramie? – zapytała, trzepocząc rzęsami.
- Zrobimy tak... – Abram przysunął się do żony rozglądając się czy nikt im się nie przypatruje – Będziemy mówić, że jesteś moją siostrą. Być może nie zawsze uchronię cię przed nachalnością tutejszych facetów, ale przynajmniej mnie tu nie zagrożą. Tobie nic złego się nie stanie, a ja zawsze będę mógł cię ewentualnie pomścić.
- To bardzo szlachetne, mężu, a do tego przebiegłe.
Abram pocałował ją w usta, przytulił i szepnął.
- Pamiętaj, od teraz brat i siostra.
Jak powiedzieli, tak zrobili. Meldując się w dwugwiazdkowym zajeździe w centrum miasta Abram wpisał do księgi siebie i swoją siostrę Saraj. Recepcjonista aż cały się spocił od zerkania spode łba na kształty kobiety.
Po ulokowaniu się w ciasnym, ale dość przyjemnie chłodnym pokoju, Saraj z Abramem udali się do pobliskiej knajpy. Kiedy spożywali nędznie przyprawioną kaszę, do ich stolika podszedł bardzo wysoki mężczyzna. Spośród innych klientów baru wyróżniała go wspaniale skrojona i błyszcząca szata.
- Kim jesteś, człowieku, i skąd przybywasz? – zapytał przełykającego ostatni kęs Abrama.
Ten podniósł głowę, i zobaczywszy przed sobą tak dobrze ubranego jegomościa, wstał z krzesła, ukłonił się i rzekł.
- Jestem Abram. Razem z moją siostrą Saraj przywędrowaliśmy tu z Kaanan, gdzie panuje susza.
- Siostrą, powiadasz. – Mężczyzna mlasnął – Bogowie obdarzyli cię przepiękną rodziną.
- Dziękuję, panie – Abram pochylił głowę.
- Gdzie się zatrzymaliście, dobry człowieku?
- Tu panie, w motelu pod Słonecznym Piachem.
- Dobrze, dobrze, doskonale – odpowiedział dostojnie ubrany jegomość. – Dokończcie strawę. Niech was nic nie niepokoi.
Abram usiadł z powrotem na krześle i spoglądał, jak oddalający się mężczyzna podchodzi do baru, szepce coś do ucha właścicielowi i wychodzi pośpieszne z lokalu.
Gdy skończyli jeść, zapłacili i postanowili rozejrzeć się po mieście. Bardzo szybko okazało się, że nie był to trafiony pomysł. Saraj, mimo że ukryta pod szczelnie zakrywającą ciało tuniką, już po kilku metrach wzbudziła wielkie poruszenie wśród męskiej części przechodniów. Najpierw zaczęto z uznaniem mlaskać, później gwizdać, wołać, krzyczeć, szczypać, obłapywać. Abram, w obawie o bezpieczeństwo, chwycił Saraj pod rękę i próbował wąskimi uliczkami przemknąć do motelu. W jednej z nich zastąpiło im drogę trzech postawnych Arabów.
- To twoja żona? – zakrzyknął jeden z nich.
- Nie. To moja siostra – odparł Abram chowając się za wystraszoną Saraj – Tylko spokojnie panowie. Zawsze można się jakoś porozumieć.
Mężczyźni uśmiechnęli się do siebie, ukazując biel wybrakowanego uzębienia.
- Co tu się dogadywać? Oddaj ją nam, albo cię obijemy.
Saraj spojrzała na męża. Ten, mimo że smutno mu było na sercu wzruszył jedynie ramionami i szepnął.
- Idź z nimi. Nie mamy wyjścia.
Saraj posłusznie skinęła głową i zrobiła dwa kroki w stronę zacierających brudne dłonie oprawców. Nagle, na drugim krańcu uliczki pojawiło się czterech żołnierzy w pełnym rynsztunku. Zaskoczeni bandyci nawet nie zdążyli się ruszyć, gdy włócznie nacierających strażników z impetem przebiły ich trzewia. Abram stał jak zahipnotyzowany. Przeżegnał się i zaczął odmawiać modlitwę.
- Witam ponownie przybyszu. – zza żołnierzy wyszedł poznany w knajpie dostojnik. – Widzę, że pojawiam się w samą porę.
- Och panie, nawet nie wiem, jak dziękować za uratowanie mojej siostry.
- A jest jedna rzecz, o którą przyszedłem was prosić. Nasz władca faraon jest wielkim estetą i gdy opowiedziałem mu dziś o walorach twojej siostry, zapragnął ją ujrzeć. Najlepiej jeszcze dziś.
Abram pomyślał: „Tak czy siak, nie uda mi się Saraj uchronić przed tymi poganami. Z dwojga złego lepiej, żeby to faraon ją bezcześcił niźli jacyś podli bandyci”.
- Panie, to dla mnie wielki zaszczyt.
W kordonie żołnierzy i w towarzystwie urzędnika udali się na dwór faraona. Tam mogli się umyć, napić i odpocząć w chłodzie ogromnego pałacu władcy Egiptu.
Po trzech godzinach oczekiwania wreszcie wpuszczono ich na audiencję do królewskiego gabinetu. Faraon okazał się bardzo miłym i sympatycznym człowiekiem. Przynajmniej z głosu, ponieważ zabroniono im choćby w najmniejszym stopniu spojrzeć na oblicze boskiego władcy.
- Witajcie – rzekł pogodnie faraon.
Podszedł do Saraj i podniósł ją z klęczek. Obszedł ją dookoła, gruntownie studiując kształty zagranicznej piękności.
- Ile? – rzekł głośno, głaszcząc policzek kobiety.
Abram nie zrozumiał.
- Ile chcesz za swoją siostrę dobry człowieku – zwrócił się do Abrama dostojnik faraona.
- Jak to?
- Faraon pragnie, by twoja siostra została tu na dworze, jako jedna z oblubienic. Pytam się, ile za nią byś chciał dostać?
Zaskoczony Abram nie bardzo wiedział co odpowiedzieć. Nie wierzył uszom. Jak to? Wielki władca Nilu chce mu zapłacić za Saraj? Wiedział, że ich wizyta w pałacu faraona nie skończy się jedynie na wzrokowej degustacji wdzięków jego żony, ale w żadnym scenariuszy nie przewidział tak hojnej propozycji. Liczył raczej, że Saraj zostanie siłą mu zabrana, a jego albo obitego wypuszczą wolno, lub co gorsza wtrącą do ciemnych lochów.
- Panie, siostra ma jest dla mnie wielkim skarbem i nie umiem wycenić braterskiej miłości. Widzicie jednak, jaka jest piękna i jaki czar wyzwala jej cudowna postać.
- Dostaniesz trzy tuziny owiec – rzekł sucho urzędnik.
Abram aż wzdrygnął ze szczęścia.
- Nie! – krzyknął faraon. – To cena niegodna za tę boginię. Dorzuć Scheuszu temu człowiekowi jeszcze z sześć tuzinów owiec, dwa tuziny wołów, tuzin niewolników i tuzin niewolnic, do tego jeszcze z osiem oślic, pięć wielbłądów i posiadłość pod miastem.
Dobrze, że Abram klęczał bo inaczej na pewno by zemdlał z wrażenia.
- Zgadzasz się przybyszu? – zapytał spokojnie dostojnik.
- Tak panie. Twą dobroć będę wychwalał przez wieki.
I tak Abram rozstał się z Saraj, jednocześnie nabywając ogromny majątek.
W ciągu kilku następnych miesięcy, dzięki ciężkiej pracy i żyłce do interesów Abram potroił otrzymane od faraona bogactwo. W czasie, gdy doszczętnie był pochłonięty pracą i rozwojem biznesu nie myślał wiele o żonie, a wszelkie zalążki tęsknoty zagłuszał kolejnymi interesami, kontraktami i spotkaniami zawodowymi.
Saraj tymczasem rozpływała się w luksusie dworu faraona. Ona jednak bardzo cierpiała z tęsknoty za ukochanym. Z pełnym poświęceniem wykonywała nawet najbardziej perwersyjne zachcianki faraona, w obawie, że w przeciwnym razie, całe bogactwo, jakie Abram otrzymał, zostanie mu zabrane.
Minął rok. Abram został jednym z najbardziej zamożnych ludzi w okolicy. Saraj ciągle była ulubiona kochanką faraona. Powoli jednak okazywało się, że Abramowi mnożenie majątku nie daje już tyle satysfakcji, by zagłuszyć tęsknotę za Saraj. Kiedy kolejnej bezsennej nocy Abram rozpłakał się, szloch ten usłyszał Pan Bóg:
- Co jest Abramie ? - rzekł do niego z niebios. – Co ty tu do licha robisz? Straciłem cię na moment z oka, a ty tu w Egipcie biadolisz. Coś się stało?
Abram uklęknął i opowiedział Wszechmocnemu całą historię od momentu suszy w Kaanan, aż po dzień dzisiejszy. Bóg cierpliwie wysłuchał swego ulubieńca.
- Oj niegodne jest to, by żonę mojego wybrańca bałamucił jakiś bezbożny dzikus – rzekł Bóg. – Zajmę się tym Abramie, a ty tymczasem złóż dorodnego baranka dla mnie w ofierze, albo czekaj, a ze dwa baranki złóż, masz ich w końcu dość sporo.
Kiedy Abram zarzynał na stole ofiarnym najbardziej okazałego barana spośród swego stada, w pałacowej fontannie utonął siedmioletni syn faraona, przyszły następca tronu. W dniu kolejnym, zdechł ulubiony pies władcy Egiptu, dzień później jego brat udławił się twardym winogronem, w kolejnych dniach zawaliła się budowana przez ostatnie dwadzieścia lat piramida, grzebiąc w gruzach około tysiąca niewolników. Tydzień później spłonął spichlerz z całorocznym zbiorem zboża, a dzień później sam faraon doznał otwartego złamania nogi. W trzech miejscach. Tu przebrała się miarka. Król wezwał do siebie najbardziej zacnych kapłanów i nakazał im poszukania powodów tych okrutnie pechowych zbiegów okoliczności. Kapłani rozsypali na pałacowej podłodze ziarna pszenicy i wpuścili sześć dorodnych kurczaków. Po kwadransie po ziarnach nie było śladu, natomiast odchody ptaków bardzo wyraźnie ułożyły się w zdanie: Abram to mąż Saraj.
Faraon natychmiast nakazał wezwać do siebie przybysza z Kaanan.
-„Cóżeś mi uczynił? Czemu mi nie powiedziałeś, że ona jest twoją żoną? Dlaczego mówiłeś: że to moja siostra, tak że wziąłem ją sobie za żonę? A teraz - oto twoja żona; zabierz ją i idź!
Dał też faraon rozkaz dworzanom, żeby Abrama i jego żonę, i cały jego dobytek odprowadzili [do granicy].


I tak Abram odzyskał Saraj i zdobył wielkie bogactwo.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Abakarow · dnia 23.04.2011 20:29 · Czytań: 1109 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 8
Komentarze
Miladora dnia 23.04.2011 23:09
Całkiem fajna opowieść, Abakarow, tyle że niewiele z niej wynika. :shy:
Ja w każdym razie czekałam na jakąś bardziej wyraźną pointę, chociaż rozumiem, że nie wypada zmieniać biegu historii, a z życia też czasem nic nie wynika, jak wiadomo. ;)
Chyba że to ma być tak, że Bóg gapa się zagapił i Abram sam się musiał sobą zająć i własnym interesem, co zrobił nawet dość sprytnie, czyli udowodnił, że bez Boga i tak sobie da radę. Ale do pewnego czasu, bo jak już miał, tzn. zachował życie i pomnożył kapitał początkowy, to zapragnął więcej. I przypomniał sobie o żonie. No więc jazda do Boga, bo co sam się będzie narażał, a odgapiony i molestowany Bóg, chcąc zachować swoje wpływy u ulubieńca, musiał coś zrobić. A że, wiadomo, był Bogiem sprawiedliwym i miłosiernym, to zamiast wykończyć faraona (czy tp.), dał mu delikatnie do zrozumienia, że coś jest nie tak, wyjaśnienie tego "cośnietak" zostawiając jako fuchę dla konkurencji i szansę dla kurczaków do wyżerki (co im na złe pewnie wyszło, ale mniejsza o to). I w ten sposób wszystko dobrze się skończyło i to dla wszystkich zainteresowanych, bo dla niezainteresowanych, czyli syna faraona, jego psa, brata, tysiąca robotników (jak zwykle klasa robotnicza zapłaciła za zachciankę władcy) i biednego ludu egipskiego, który nie otrzymał zboża, bo spłonęło, sprawa zakończyła się źle. Aha, i dla nogi faraona, ale jego było stać na pomoc medyczną i kosztowną rehabilitację.
I to wszystko za żonę i dwa barany? Nieźle. :D

No, a na koniec masz - jakieś literówki, trochę błędów, przecinki w lekkim amoku i... chyba tyle. :D
Ewentualnie mogłabym zaproponować Ci jakieś małe rozbieranko, ale jestem osobą nieśmiałą, a w dodatku chyba i tak już podpadłam. :D
Wesołych Świąt. :D
PawelP dnia 23.04.2011 23:44
"Mogła przebierać wśród nich na pęczki, w związku z tym, przy założeniu „normalnych” warunków konkurencji, Abram miałby niewielkie szanse u pięknej, młodej kobiety. Kiedy jednak Abram ujrzał ją po raz pierwszy i poczuł to nieznośne uczucie miłosnego zauroczenia, połączonego z gigantyczną erekcją, zanim wydusił z siebie jakiekolwiek słowo, zadziałała ręka Wszechwidzącego."
Ten fragment mnie kłuje. Tutaj tracę płynność czytania. Zdania takie jakby mało płynne, nienaturalnie złożone do kupy. Może to moja wina, a może warto coś z tym zrobić. ;] Zwłaszcza ostatnie zdanie mocno zgrzyta. Poza tym tekst jak najbardziej udany. A efekt rozbawienia jaki wywołują słowa bardziej współczesne w tym tekście jest co najmniej tak dobry jak sobie założyłeś. :)
Waldan dnia 24.04.2011 01:08
Zobaczyłe tytuł i pomyślałem ,, to chyba coś o Abrachamie", zaczałem czytać ,, tak, to coś o Abrachamie" na dodatek napisane wsþołczesnym jezykiem. Już mi sie podoba, potem zobaczyłem inne twoje tytuły i stwierdziłem, że wszystkie jakos nawiązuja do Bibli. A ja lubie te klimaty. Jeszcze nie miałem okazji sie zaznajomić z innymi twoimi tekstami ale coś mi sie zdaje, że jestem twoim fanem.
Usunięty dnia 24.04.2011 15:38
Wywaliłbym - motel.zamianka - żona moja - na moja żona. a jeszcze fragment - jadła, piła – troszkę groteskowo bo skoro była to musiała, chyba, że piła piwo i jadła golonkę jak mężczyźni a nie ciacha, to ok .
Motywy biblijne są jak widać w dobrych rekach. Pozdro.
Abakarow dnia 26.04.2011 10:13
wszystkim dziękuję za czytanie i komentarze.

Owszem, nie można za wszelką cenę zmieniać biegu historii :) Opowieść ta jedynie ma przybliżyć możliwość wydarzeń, które w Biblii zostały potraktowane pobieżnie. O Abramie to nie koniec opowieści, więc można spodziewać się kolejnych odcinków.

Mała "rozbiórka" i wskazanie błędów jest zawsze mile widziane :)

Pozdrawiam wszystkich
Miladora dnia 26.04.2011 16:21
Cóż, trudno oprzeć się wrażeniu, że czasem jest istotnie jakby mało rozgarnięty. ;)
To do Kaina i Abla.
A teraz, Monsieur Abakaroff, jesteś pewien, że tego chciałeś? ;)
Na wszelki wypadek, gdybyś miał mi się nie kłaniać, dostajesz rozbiórkę tylko do połowy. :D Do fundamentów tylko na specjalnie życzenie, z opłaconą składką ubezpieczeniową. :D

- Jednak nikt dokładnie nie wiedział(,) dlaczego to jego Wszechwiedzący wybrał na oblubieńca. – ulubieńca, Abakar, bo inaczej Bóg wychodzi na „kochającego inaczej” :D

- przebiegłość, czy inne zalety – na:
- przebiegłość czy inne zalety,

- wdzięk, dzięki – wdzięk, za pomocą którego…

- jadła, piła – do kosza

- to wszystko mogło przyprawiać – dałabym „przyprawić”

- W swych młodzieńczych latach, Saraj miała – na:
- W młodzieńczych latach Saraj miała

- Mogła przebierać wśród nich na pęczki, - coś się ma na pęczki, ale nie przebiera się na pęczki, dałabym – Saraj miała adoratorów na pęczki. Mogła przebierać w nich do woli.

- Kiedy jednak Abram ujrzał ją po raz pierwszy i poczuł to nieznośne uczucie miłosnego zauroczenia(,) połączonego z gigantyczną erekcją, (a także) zanim wydusił z siebie – bez przecinka (,) i dodałabym to w nawiasie

- I w sumie to tak Saraj stała się żoną Abrama. – daj prościej:
- W taki właśnie sposób Saraj stała się… lub tp.

- Pewnego lata(,) w krainie, w której Abram osiadł wraz ze swoją świeżo poślubioną żoną(,) zapanował głód.

- rozbił swe namioty – swe do kosza

- musiał wędrować aż do Egiptu. – wywędrować

- Kiedy po długiej wędrówce – podróży (wędrować masz wyżej)

- śniadych Egipcjan, - śniadych zbędne

- Hej ty, człowieku(!) – wykrzyknął

- Z Kaanan(,) panie sierżancie.

- żona? – strażnik skinął głowę na stojąca parę kroków od nich Saraj. – na:
- żona? – Strażnik skinął głową w stronę stojącej parę kroków od nich Saraj.

- Ja to już(,) wiesz, po trzecim rozwodzie

- na grupkę opalonych tragarzy, która zatrzymała się na drodze wjazdowej – dałabym:
- na grupkę opalonych tragarzy, którzy zatrzymali się przy drodze wjazdowej

- ruch na drodze wracał do normalnego tempa. – wrócił

- zatłoczonej bramy(,) chowając się za

- że jesteś żoną moją to capną mnie – że jesteś moją żoną, to capną…

- byle tylko ciebie posiąść. – cię posiąść

- zachować pozory skromności(.) – Nie przesadzasz?

- Przestań(,) proszę cię – przerwał… - Dobrze wiesz(,) jak jest.

- żadnych oporów(,) by zaszlachtować emigranta z jakiejś nieznanej im krainy, tylko po to(,) by dobrać – daj „aby” za jedno „by”

- Co więc proponujesz(,) Abramie? – zapytała(,) trzepocząc rzęsami.

- Zrobimy tak – Abram przysunął się do żony rozglądając się czy nikt im się nie przypatruje – Będziemy mówić, - na:
- Zrobimy tak… – Abram przysunął się do żony, rozglądając, czy nikt im się nie przypatruje. – Będziemy mówić,

- ale przynajmniej mnie tu nic grozić nie będzie. Tobie nic złego się nie stanie, - na:
- ale przynajmniej mnie nie zagrożą. Tobie nic złego się nie stanie,

- To bardzo szlachetne(,) mężu, a do tego przebiegłe.

- Jak powiedzieli(,) tak zrobili.

- Meldując się w dwugwiazdkowym zajeździe w centrum miasta(,) Abram wpisał

- Recepcjonista cały się spocił – aż się spocił

- ale dość przyjemnie chłodnym pokoju(,) Saraj z Abramem

- Kiedy spożywali nędznie przyprawioną kaszę(,) do ich stolika – może skąpo?

- Kim jesteś(,) człowieku(,) i skąd przybywasz? – zapytał

- Ten podniósł głowę i(,) zobaczywszy przed sobą tak dobrze ubranego jegomościa(,) wstał z krzesła, ukłonił się (oraz) rzekł.

- Siostrą(,) powiadasz(…) – (M)ężczyzna mlasnął(.) – Bogowie

- Dziękuję(,) panie – skinął Abram. – dałabym „Abram pochylił głowę”

- Gdzie się zatrzymaliście(,) dobry człowieku?

No i tu się zatrzymałam, dobry człowieku. :D
Na wszelki wypadek... ;)
Abakarow dnia 27.04.2011 22:12
Miladoro...Twoje rozbiory są lepsze niźli wszystkie cztery, razem wzięte, których Polska doświadczyła...

Niechybnie muszę o przecinkach poczytać... oj muszę!

Bardzo Ci dziękuję za włożoną pracę. Poprawki zrobione.

Pzdr
Miladora dnia 27.04.2011 23:46
Sprawdzić Ci tę drugą połowę, czy też dałeś sobie radę sam?
A jeżeli chciałbyś ściągę z przecinków i interpunkcji w dialogach, to zajrzyj do poradnika użytkowników albo przyślę Ci na pw. ;)

Powodzenia w tej zabawie. :D
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty