Proza » Obyczajowe » Zapaść
A A A

Kochaliśmy się bardzo. On był zawsze gotowy w łóżku, a ja zawsze chciałam go dotknąć, pocałować, objąć. Mieliśmy zamiar wybudować dom. Jesienią, z kupionej przez nas prawie za bezcen działki bez prawa do zabudowy, poprzedni właściciele zebrali swoje kartofle i żyto, a my zaczęliśmy się starać o pozwolenie na postawienie domu na tej łasze piasku.
Stasiek niedawno zarejestrował warsztat kowalstwa artystycznego, wygrał przetarg i zaczął produkować meble ogrodowe. Ja pracowałam w biurze i rano pędziłam na przystanek. Mieliśmy jedno dziecko. Syna. Chodził do podstawówki. Był lipiec, miał wakacje, a wiec ganiał po wsi. Stasiek zostawał w domu sam. No dobra, niezupełnie sam. Do cięższej pracy zatrudniał sąsiada pijaczynę. Robota szła szybko, termin oddania mebli był napięty, a nam potrzebne były pieniądze, ponieważ żyliśmy z mojej pensji.
Gdzieś tak w połowie lipca zauważyłam, że Stasiek zaczyna robić płot przy drodze, która prowadzi do nikąd, czyli nad brzeg rzeki. Poszłam tam po południu i widzę paliki, sztachety jakieś, a płotu kawałek tylko. Może dlatego grodzi, bo w zaroślach na brzegu rzeki zbierały się jakieś męty? Zarośla też należały do nas. Zobaczyłam rudego psa, spaniela, a także kobietę z dzieckiem. Nie ogrodzony lasek, każdy może się tu rozłożyć. Przyjrzałam się kobiecie, dziewczynie raczej. Piękna, długowłosa. I nogi też długie. Tylko na jednej wklęsła szrama. Zrobiło mi się jej trochę żal. Wygląda na pozostałość po wypadku.
Dziwne. Po południu tego samego dnia Stasiek zamiast spokojnie siedzieć przed telewizorem, nienaturalnie ożywiony zaczął rozprawiać o muzyce. To było dość niezwykłe, bo nie miał o tym pojęcia, a tu, dość nieoczekiwanie interesuje go polski zespół, raczej mało znany. Przerwałam te wywody i powiedziałam, że na naszej działce siedziała letniczka z dzieckiem – ciekawe u kogo mieszka. Ucichł. I wtedy zauważyłam uśmiech i ten błysk w oczach. Od razu coś mnie tknęło. Już nie pytałam o letniczkę. Wiedziałam; on też ją widział. On też jej się przyglądał. Na pewno się poznali i rozmawiali. O muzyce? Poczułam lekki ból gdzieś tak powyżej żołądka. Czyżby niepokój? Pewno tak. Powinnam być teraz czujna.
Kiedy syn zasnął, my poszliśmy do łóżka i kochaliśmy się tak, jak nie kochaliśmy się od dawna, namiętnie, długo, pomysłowo, zupełnie tak, jak wtedy, kiedy nie byliśmy małżeństwem. Domyśliłam się - w końcu nie jestem głupia, że tym razem on wcale nie spał ze mną.
Pojechałam do pracy następnego dnia i poprosiłam o urlop od zaraz, od już, od dziś. Trochę było grymasów, ale się udało. Wróciłam autobusem i nie zachodząc do domu od razu poszłam w stronę działki. Byli tam oboje. On oparty o płotek, ona stała tyłem do wózka, odchylona, cała w błękitnym dżinsie, a rudy pies biegał po naszym polu. Nie, nie podeszłam do nich, a oni mnie nie widzieli. Nie widzieli niczego wokół, pochłonięci rozmową, która pewno nie miała większego sensu, ale była porozumieniem, czułam to, wiedziałam.
Stałam. Widziałam jak się żegnają niecierpliwymi gestami z których można było wyczytać; „to na razie..”, a potem ona pchając wózek poszła w stronę plaży.
Tego dnia chodziłam krok w krok za Staśkiem. Powiedziałam, że wzięłam urlop, żeby mu pomóc w pracy. Zapytałam go w pewnej chwili kim jest ta kobieta, a on zaczął mi opowiadać mi bardzo chętnie, jakby mówienie o niej sprawiało mu dziwną radość. Wiedział u kogo mieszka, wiedział, że mąż jest menadżerem zespołu rockowego, jeżdżą z zespołem w trasy obydwoje, a tutaj mąż przyjeżdża tylko na niedzielę. Był piątek. Pomyślałam, że to nie potrwa długo.
Stasiek nie podejrzewał chyba, że jest pilnowany, a może czegoś się domyślał. Krążył po domu, po ogrodzie, działce. Trochę wypił. Usiłował się wymknąć, nie mógł i najwyraźniej się męczył. Wiedziałam, jak to jest, chce iść do niej, nie może, czuje że się dusi. Usiedzieć też nie może, nie wie gdzie się podziać. Patrzył na telewizor niewidzącym wzrokiem. Czuwałam nad nim do nocy, wreszcie poszliśmy obydwoje spać. Starałam się go przygarnąć, ale był zbyt pijany, a może tylko udawał? Musiałam się zdrzemnąć, bo nagle zauważyłam, że go nie ma. Poczułam strach i rozpacz. Byli umówieni? Wybiegłam i zobaczyłam go; otwierał właśnie furtkę ogrodową, tą od strony rzeki. A więc to tam, na plaży. Poszłam za nim. Był ubrany, no proszę, zdążył się nawet ubrać, ja byłam w koszuli. Doszedł do brzegu rzeki, rozglądał się, szukał czegoś. Nie znalazł. Rozejrzał się jeszcze raz i poszedł w stronę zabudowań we wsi . Trudno, jestem w koszuli, ale pójdę za nim. Wiedziałam do kogo idzie, nie było to zbyt daleko. Kiedy go zobaczyłam, stał tam wpatrzony w okno. To okno było ciemne, ale on stał i patrzył. Zbliżyłam się, podeszłam i powiedziałam – Chodź. W pierwszej chwili się jakby się żachnął, ale poszedł ze mną, być może samotność bez niej była jeszcze gorsza. Objęłam go a on trząsł się tak, jakby mu było zimno. Przytuliłam go jeszcze mocniej i tak objęci szliśmy w stronę domu.
Następnego dnia starałam się nie spuścić go ani na chwilę z oczu, ale już nie chodziłam za nim, a on pokręcił się po warsztacie i poszedł w stronę działki. Na plaży za ogrodem jeszcze nikogo nie było, Stasiek leniwie i od niechcenia zaczął wbijać słupki. Patrzyłam na to z daleka i nagle zobaczyliśmy ich na drodze; przystojny facet pchał wózek, a obok ona w tych swoich błękitnych dżinsach. Rudowłosa. Widziałam, że Stasiek znieruchomiał, a ona przeszła obok zerkając zza pleców męża. Szli na plażę. Przez chwilę poczułam ulgę. Nie muszę pilnować Staśka, ale on jakby zszarzał, zmalał. Nie poszedł do domu ze mną, a ja nie nalegałam. Został tam. Plaża była po drugiej stronie rzeki, a on stał i patrzył.

Tak boli rozpacz, ja wiem. Weszłam do domu, robiłam, co musiałam, stale będąc jak gdyby na granicy płaczu. I jemu współczułam też. Niemal fizycznie czułam, co przeżywa i jak się bardzo męczy pragnąc tej kobiety. Od kiedy ona tu jest. Tydzień? Może dłużej? A więc poznali się już dość dobrze. Jak dobrze? Tego nie wiem.

Syn w ogrodzie miał namiot do zabawy, ale wolał ganiać po drodze z kolegami. Stasiek wrócił z butelką wódki i wlazł do namiotu. Nie chciał jeść. Zostawiłam go tam samego, niech się uspokoi. Kiedy po pewnym czasie zajrzałam do namiotu udając, że zaglądam tam przez przypadek, on leżał zupełnie goły, obnażony. Nie spał. I był pijany. Płakał.
Jakoś minęła ta noc. Rano padał deszcz, na plaży w ciągu całego dnia nikt się nie pojawił. Od sąsiadów dowiedziałam się, że ci letnicy wyjechali.
Stasiek też wiedział. Chodził ponury. Nie smutny, bo tęsknota to nie jest smutek, to coś dotkliwszego. Uczucie, które każde miejsce, gdziekolwiek byśmy się nie znaleźli czyni niemożliwym. Wieczorem poszedł gdzieś.
Niech idzie.
Dowiedział się od gospodarzy (ja też się dowiedziałam), że wyjechali w trasę, ale to ani mnie, ani Staśkowi nie przyniosło ulgi. Zaczął teraz wyjeżdżać do Warszawy, rzekomo coś załatwiać. Ale niczego nie załatwiał. Znał jej adres. Na pewno znał. Na pewno stoi pod jej domem. Czeka. I wciąż wydaje mu się, że ją widzi. Biegnie, dogania, to nie ona. A co by zrobił, gdyby ją nagle spotkał? Nieelegancki. Bez pieniędzy.

A jednak z czasem wszystko wróciło do normy. Pod koniec sierpnia już nie jeździł. Nie musiałam się o to martwić. Z miasta przyjechali po zamówione meble. Ktoś inny chciał ogrodzenie. Będą pieniądze na dom. Wydaje się, że obydwoje byliśmy dobrej myśli.
W grudniu listonosz przyniósł kartkę. To ja ją znalazłam w skrzynce. Pocztówkę. Bez koperty. Życzenia od niej i dopisek, że czeka na telefon. Dałam Staśkowi kartkę, a co miałam zrobić? Patrzyłam, jak ja czyta. Bez emocji, a nawet jak gdyby z gniewem. Przez chwile nie wiedział, co zrobić, a potem podarł kartkę i powiedział – Kurwa.











Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Wanda Szczypiorska · dnia 06.05.2011 19:59 · Czytań: 1248 · Średnia ocena: 4,17 · Komentarzy: 21
Komentarze
Miladora dnia 06.05.2011 20:44
Życiowa opowieść prostej kobiety. Banalna w sumie sprawa zainteresowania się męża inną, ale z całkiem dobrze oddanymi emocjami - i jej, i mężczyzny. Psychologicznie prawdziwe więc.

Natomiast trochę dopracowania tekstu by się przydało, bo i literówki, i braki przecinków są, a oprócz tego dość liczne powtórzenia, których mimo przyjętej konwencji prostoty, mogłoby nie być.
No i jakiś błąd ortograficzny również się przydarzył.

Pozdrawiam.
Usunięty dnia 06.05.2011 21:26
Niesamowita empatia. Dobrze oddane emocje. Styl mało literacki, ale świetnie pasuje do tej opowieści. Gratulacje.
czarodziejka dnia 06.05.2011 23:20
Cytat:
Znał jej adres. Na pewno znał. Na pewno stoi pod jej domem. Czeka. I wciąż wydaje mu się, że widzi. Biegnie, dogania, to nie ona. A co by zrobił, gdyby nagle spotkał?

- za dużo
Cytat:
a on zaczął mi opowiadać mi bardzo chętnie,

- jedno zbędne
I jeszcze trochę do poprawy.
Ogólnie podczas czytania miałam odczucie jakbym biegła po górkach, jakoś zabrakło mi równości.
pozdrawiam:)
Anaris dnia 07.05.2011 00:55 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
nie zachodząc do domu od razu poszłam

domu, od razu

Cytat:
Widziałam(,) jak się żegnają niecierpliwymi gestami(,) z których można było wyczytać; „to na razie..”, a potem ona pchając wózek(,) poszła w stronę plaży.



Cytat:
Zapytałam go w pewnej chwili kim

chwili, kim

Cytat:
Wiedział u kogo mieszka

wiedział, u kogo

Cytat:
mąż przyjeżdża tylko na niedzielę

na niedzielę, tą jedną jedyną? czy ogólnie na niedziele?

Cytat:
czuje że się dusi

czuje, że

Cytat:
Wiedziałam do kogo idzie

wiedziałam, do kogo

Cytat:
Objęłam go a on trząsł

go, a

Cytat:
przeszła obok zerkając

obok, zerkając

Cytat:
Uczucie, które każde miejsce, gdziekolwiek byśmy się nie znaleźli czyni niemożliwym.

znaleźli, czyni


Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że o 1 w nocy (no prawie) będę w stanie przeczytać tekst, który jest, no nie oszukujmy się, dość długi. Ale baaardzo mnie wciągnęłaś, to aż niesamowite. Emocje, sposób myślenia, odczucia - wszystko jest napisane w sposób wydawałoby się lekki, bezproblemowy, a mimo to wszystko jest takie cholernie głębokie. Po pierwsze, zaciekawiasz. Mocno zaciekawiasz. Po drugie, styl, jakiego używasz, to zdecydowanie jeden z moich ulubionych i może dlatego tak dobrze się w tym odnalazłam. Po trzecie, niebanalnie opisałaś banalną historię i za to duży plus. A zakończenie - znakomite. :)
Tylko pilnuj przecinków.

Pozdrawiam gorąco!
Wanda Szczypiorska dnia 07.05.2011 08:45
Niestety, jestem malarką, a nie polonistka i z przecinkami am zawsze ten specyficzny problem, że stawiam je tam, gdzie słyszę.
Wszystkim paniom bardzo dziekuję, popracuję nad tekstem, zdaje mi sie, że jest możliwość edycji.
JaneE dnia 07.05.2011 09:44
Niesamowicie wciągający tekst. Czyta się jednym tchem.
Opowiedziałaś nam poruszającą historię o uczuciach, nad którymi nie można zapanować. Pewnego dna pojawia się pragnienie, zauroczenie, miłość bez względu na to jak bardzo tego nie chcemy.

Podziwiam twoją bohaterkę, pewnie mało która potrafiłaby tak godnie przejść przez małżeński kryzys.

Choć pewnie jakaś drzazga w nich zostanie, już na zawsze.

Pozdrawiam ciepło.
Usunięty dnia 07.05.2011 10:13 Ocena: Bardzo dobre
Sama nie wiem co napisać...tekst jest tak prosty, a jednocześnie realizm i wiarygodność bohaterów niesamowita. I proszę taki prosty, a coś pozostawia i takie teksty może mnie nie zachwycają, ale na pewno coś pozostawiają. Ostatnio czytałam przepiękny opis i co? Nic. Szybko zapomniałam - był tylko piękny, na tym chyba tylko skupił się autor. Wciągnęłaś. Podziwiam bohaterkę, aż się lekko uśmiechnęłam myśląc - ależ kobieta walczy, stoi twardo na ziemi; ja na dzień dzisiejszy bym sobie darowała :). A bohater...? Super w końcówce. Zachował się jak typowy samiec, którego pożądliwość nie została zaspokojona. Prosty tekst, a ile pokazuje... Namiętność szybko mija, liczą się inne sprawy i są ważniejsze, a że jesteśmy tylko ludźmi, jesteśmy słabi, - tekst o tym przypomina, zresztą ten bohater cóż... no taki artysta, z głową nieco w chmurach, rudzielec zadziałał :). Dzięki
pozdrowienia:)
Jack the Nipper dnia 07.05.2011 10:28
Wciągnęło mnie od pierwszego do ostatniego zdania. Bardzo dobrze dozujesz emocje, to wszystko co opisujesz jest bardzo naturalne i prawdziwe. Ten reporterski styl znakomicie pasuje do prostej w sumie historii. A najbardziej mi się podobało, że ta dzielna kobieta cały czas ocierając się o sedno sprawy nie trafia na nie.
Jotek dnia 07.05.2011 13:06 Ocena: Świetne!
I mnie wciągnęło .Kawał bardzo dobrej psychologicznej prozy, intuicja,empatia...I mądra reakcja bohaterki.Życiowa.
Izolda dnia 07.05.2011 23:04
To rzeczywiście jest zapaść, bo zapada się w opowiadanie i musi dowiedzieć co dalej. Przyznaję, że często czytam tu teksty z "obowiązku czytelniczego", a nie dlatego, że chcę się dowiedzieć jak się skończyło. W przypadku Twojej Zapaści ciągnęło mnie ku końcówce bardzo naturalnie, bez wysiłku i to właśnie cenię w opowiadaniach.
Wasinka dnia 08.05.2011 00:29
Porusza. Podczas czytania ściska się serce i czeka...
Prawdziwie opisana prawdziwa historia. I stylem prawdziwym. Czyli adekwatnym dla bohaterki, jej świata i sposobu przeżywania emocji.
Opowieść się czuje...
Umiejętnością jest przyciągnąć czytelnika do zwykłej historii prosto opowiedzianej, a Tobie się udało.
Pozdrowienia księżycowe.
zawsze dnia 08.05.2011 00:34
Ciekawa stylizacja językowa - zdecydowanie na plus. Są pewne niedociągnięcia (przynajmniej były, gdy wypuszczałam tekst), ale wcale nie ujmują mu uroku. Ten zaś tkwi w wychwalanej przez wszystkich prostocie.
Właściwie zastanawiam się, kiedy właśnie prostolinijność zaczęła zaskakiwać. Przecież jeszcze niedawno była taka naturalna...
Pozdrawiam.
zajacanka dnia 08.05.2011 01:42
Przeczytalam, i mnie poruszylo. Badzo dobrze oddane oddane uczucia bohaterki. Jej postepowanie madre, wielkoduszne. Az chcialoby sie zapytac skad kobiety maja w sobie tyle sily, intuicji, zeby to wszysto przetrwac. Ale tez pytanie sie nasuwa inne: czy to nie dziala rowniez w przeciwna strone? Jak mezczyzna zachowalby sie w podobnej sytuacji?
A scena w namiocie - rewelacja. Prosta, a oddaje esencje pragnienia, tesknoty.
Pozdrawiam
Adela dnia 09.05.2011 21:34 Ocena: Bardzo dobre
Po przeczytaniu Twojego tekstu musiałam wziąć głębszy oddech. Realny, dosadny, z dobrze opisaną psychologią postaci. Popracowałabym nad powtórzeniami wyrazów w bliskim sąsiedztwie.
W wyśmienity sposób rozprawiłaś się z emocjami.
Pozdrawiam,
A.
CelinaDolorose dnia 10.05.2011 10:56 Ocena: Bardzo dobre
Text, niby poruszający zwykły temat: kryzys w małżeństwie- a któż tego nie zna? czy mało mówi się o tym w tv? a może seriale nie dość go wyczerpały?
Bzdura. Uważam, że temat nie jest banałem. Bardzo trafnie określiłaś to zjawisko mianem "zapaści". Mamy tu zapaść wartości rodzinnych; zapaść uczucia, przywiązania, zaufania; w końcu zapaść ideału, nad którym pracowała żona- czyli idealnym (w jej pojęciu) małżeństwem.
Idylla, jaką pragnęła stworzyć dla siebie i rodziny okazałą się pułapką.

Drażniące niezwykle jest jej zachowanie, gdy czeka cierpliwie, obserwuje z dystansu- jakby miała do czynienia z krnąbrnym dzieckiem, a nie chłopem z jajami, z którym chodzi do łóżka.
Na dodatek ta jej empatia i wyrozumienie! Aż chce się wołać o pomstę do nieba i rzucać w nią epitetami.
Ale już śpieszę z wytłumaczeniem tej reakcji: Drażni mnie u innych to, co zauważam u siebie ;)
Każda kobieta chce być twardą, niezależną od nikogo, samowystarczalną. A jednak należy zadać sobie pytanie: Co ja bym zrobiła na jej miejscu? Ale tak szczerze, zgodnie z tym, co mam w sobie.
I nagle okaże się, że nie jestem samotną wyspą. Jest dziecko, wspólne długi, plany, razem przeżyta przeszłość- to są więzy, które cumują nas, by pozostać, nawet w toxycznym związku.
Nie oszukujmy się- takie właśnie jest życie. Mało jest takich kobiet, które potrafiłyby przekreślić to wszystko i dać się porwać romansowi. A nawet jeśli są takie przypadki, to spójrzmy jak skończyła Anna Karenina ;) Smutne, ale prawdziwe ;)
My kierujemy się sercem, poczuwamy się do odpowiedzialności. Gdyby rzecz miała się odwrotnie- nie chcę myśleć, jakie piekło miałaby w domu żona. Mąż z pewnością postawiłby jej ultimatum.
Na tym polegają niuanse życia. Nigdy nie wiemy, kiedy na naszej drodze trafi się kamień.
Na końcu muszę się przyznać, że podziwiam twoją protagonistkę, która teraz zapewne będzie starała się posklejać to ich rozbite życie...
link a dnia 10.05.2011 13:55
Jako komentatorka nieraz mnie Pani kiedyś tam, w prehistorii, złościła, Pani Wando, ale jako prozaiczka przedstawia się Pani ujmująco:) Przydaje się, widać, w narracji zdolność plastyka do kadrowania szczegółów i może skutkować prostotą, która przypomina obrazki rodzajowe: banalność scen rozpływa się bez śladu w wykonaniu lub wykonanie nasyca banał niepatetycznym, wartym spojrzenia sensem. I tak, nieoczekiwanie dla siebie, dzięki sprawnej narracji, poczułam się dotknięta przy niespecjalnie odkrywczym: tęsknota to nie jest smutek, to coś dotkliwszego. Uczucie, które każde miejsce, gdziekolwiek byśmy się nie znaleźli czyni niemożliwym, bo rozbłysło. I zamyśliłam się nad przechodzeniem ludzi przez czyjeś życie, nad tym, jak czasami nie trzeba być wybitnym, bo wystarczy być przez kogoś wybranym. I idę, zadowolona, że na chwilę wróciłam do miejscowej, czyli pepuańskiej, prozy.

Dobrego.
Wanda Szczypiorska dnia 11.05.2011 16:16
Strasznie jestem wdzięczna. Gdybym tak jeszcze wiedziała komu zawdzięczam pochwały. E! Może to lepiej, że nie wiem .
link a dnia 11.05.2011 23:29
Gdybym tak jeszcze wiedziała komu zawdzięczam pochwały.
Sobie? Nie Pani pisała opowiadanie?
Pozdrawiam.
Wanda Szczypiorska dnia 12.05.2011 07:56
Sama jedna z własnym imieniem i nazwiskiem wśród bezcielesnych duchów.
link a dnia 12.05.2011 09:04
Sama jedna z własnym imieniem i nazwiskiem wśród bezcielesnych duchów.
:) Znam mężczyznę z tak naturalnym darem liryki, że nieświadomie, w rozmowach rytmizuje frazy, jakby były gotowymi zwiastunami jeszcze nieistniejących sylabotoników. Pani chyba podobnie organicznie jest prozaiczką - cytowane wygląda intrygująco, jak odsłona opowiadania, które czeka, by je napisać. Niezależnie od tego, czy za temat obrać Internet, czy rzeczywistość niewirtualną, chciałoby się zapytać z zaciekawieniem dzieciaka: i co, i co było dalej?
Dobrego dnia.
Madziarra dnia 13.05.2011 11:36 Ocena: Bardzo dobre
Dobijająco prawdziwe :(
Gratuluję pióra :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
Darcon
11/04/2024 19:05
Hej, Apolonio. Fragment, który opublikowałaś jest dobrze… »
gitesik
10/04/2024 18:38
przeczytać tego wiersza i pozostawić bez komentarza. Bardzo… »
gitesik
10/04/2024 18:32
Trochę ironiczny wydźwięk ma ten tekst, jak na mój gust to… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:35
Najnowszy:kononsuchodolski