a wróciłam przez tytuł, skojarzenie z filmem
i tak sobie powariacjowałam, ale nie wiem czy można? Jeśli nie, to mnie tu w ogóle nie było, poważnie.
Maska
noszona na oczach, na ustach, uśmiecha się. W błękicie
tęczówek nigdy nie było tylu promieni, ich blask mógłby teraz rozświetlić każde ciemności i te
najstraszniejsze.
Głos jeszcze brzmi jedną, stałą nutą. Przesiąknięty mieszanką zieleni, zapachem róż, wschodzącym słońcem.
Każda komórka wie, że słońce będzie wschodzić przez wieczność. Dla niej. Matematyka jest prosta składa się ze wzoru
na miłość:
on dodać ona - równanie idealne z wybuchem
ognia wtulonego w wiarę na końcu. Teraz
wszystko jest dobre, gładkie i przyjemne.
Nawet paznokcie z jakąś częścią anielskiego jedwabiu ale
gdy te same paznokcie zerwą skórę
z ufającej twarzy, odsłonią warstwę właściwą – strumyk krwi.
pozdrawiam