No, to teraz "się odniesę":
Bury - rozumiem, przyjmuję, spodziewałam się. Ale zastanawiam się, co, Twoim zdaniem, jest tu telenowelowego. To, że kobieta kocha tak, że chce pozwolić komuś odejść? No dobra, zmusić go... Czy może to, że dopiero zdrada jest w stanie odciąć od siebie mężczyznę?
Elwi, dzięki za poprawki - za chwilę je naniosę. Twoja interpretacja jest jak najbardziej słuszna, celowo zostawiłam otwartą furtkę, by każdy mógł dopasować historię gdzieś do swoich doświadczeń. Jestem ciekawa, czy ktoś przez nią dotrze w inne miejsce.
Aza, faktycznie,
już na siebie wpada, zaraz jedno zetnę. Dzięki za wizytę.
Ardo - nie mam żalu. To też skutek czegoś, co przeżyłaś. A liczy się dla mnie każde zdanie.
Izold, czasami zawsze kłamię...
A tak serio - dzięki bardzo, cieszę się, że dostrzegasz pole do interpretacji.
MM, życzę powodzenia w poszukiwaniach swojego rozwiązania.
Wala, cieszę się, że Cię zatrzymałam. Że niedosyt - wolę jego, niż przesyt!
Miło też, że znalazłaś coś dla siebie.
Wasinko, masz rację, co do akapitu - się za chwilkę zrobi. Dobrze, że dostrzegasz, że to historia wbrew pozorom jest przemyślana - zastanawiałam się, czy ją tu wrzucać i zmobilizował mnie właśnie maraton. Mam egoistyczną nadzieję, że jeszcze chwilę poburzy się w Tobie i może coś z tego wyniknie. Jakiś sens.
Wodniczko,
już nie będzie już gryzło.
Lubię zatrzymywać.
Pozdrawiam wszystkich i serdecznie dziękuję.