Florentyna i kamień - Madziarra
Proza » Bajka » Florentyna i kamień
A A A
Florentyna zwana przez wszystkich Florcią mieszkała w starej latarni morskiej. Oczywiście latarni nikt już nie używał, ale była ZABYTKIEM (Florcia doskonale wiedziała, co to znaczy - zabytek to taki bardzo stary budynek-pamiątka, jak pierścionek z zielonym oczkiem, należący kiedyś do pra-pra-prababci Heli, wytłumaczyła jej mama). Florentyna uwielbiała latarnię, często wspinała się po schodkach na samą górę i patrzyła na morze. Dziewczynka nie wyobrażała sobie, że mogłaby mieszkać gdzie indziej - tutaj miała wszystko, co kochała najbardziej: swój błękitny pokój z okrągłymi oknami, plażę i pomost wdzierający się w morze. I ukochanych rodziców i brata Miłosza. I czerwoną łódkę, którą w każdą sobotę płynęli łowić ryby. Florcia była najszczęśliwszą dziewczynką na świecie.
Pewnego dnia, po wyjątkowo silnym sztormie, kiedy na plaży można znaleźć bursztyny Flora i Miłosz, odziani w żółte płaszcze przeciwdeszczowe postanowili wybrać się na pomost i pobawić w liczenie statków zawijających do pobliskiego portu. Towarzyszył im śliczny pies, labrador Cynamon, który był ulubieńcem całej rodziny. Piasek był mokry, upstrzony muszlami i kamieniami wyrzuconymi na brzeg. Florentyna schylała się raz po raz, wyłuskując lśniący bursztynek a Miłosz rzucał Cynamonowi patyka, którego pies z radością przynosił. Chłopiec dotarł już na pomost za to Flora ociągała się trochę, bo żal jej było zostawiać w piasku te śliczne bursztynki.
- Ej ty, mała, złaź ze mnie! - usłyszała stłumiony głos, dochodzący spod jej prawego kalosza. Podskoczyła jak oparzona rozglądając się dookoła.
- Kto to powiedział? - spytała cichutko, trzęsąc się ze strachu. Z daleka zobaczyła brata, który z lornetką przy oczach obserwował statki. Ten widok uspokoił ją na tyle, że odważyła się spojrzeć w dół. Na mokrym piasku doskonale widoczne były odciski jej butów, podeszła więc bliżej. Wzięła do ręki patyk i wsadziła go delikatnie w piasek.
- Hi hi hi...to łaskocze, przestań...hi hi hi! - dobiegł ją głos. Florentyna rozgarnęła piasek, gdy nagle poczuła pod palcami coś okrągłego i twardego. To chyba był kamień.
- No nareszcie, wyciągnij mnie stąd.
Niesamowite, ale gdy wzięła go do ręki, wyraźnie poczuła wibracje.
- Jejć - Flora z wrażenia usiadła na piasku. - Muszę to pokazać Miłoszowi.
- Ej koleżanko, jakie to? Co za to? - warknął ze złością kamień - Umyj mnie szybko i schowaj do kieszeni. Później sobie pogadamy - wydawał rozkazy kamień. Florentyna otworzyła dłoń i pozwoliła słonej wodzie spłukać z niego resztki piasku. Kamień okazał się naprawdę przepiękny; prawie idealnie okrągły, granatowy, poprzecinany siateczką delikatnych żółtych żyłek.
- Aleś ty śliczny! - westchnęła Florcia zachwycona. - Skąd się tu wziąłeś?
- Sam chciałbym to wiedzieć. Uważaj, ktoś idzie! Schowaj mnie! Szybko. I ciiiiiii...ani słowa!
Florentyna wsunęła kamień do kieszeni płaszcza i pobiegła na pomost, gdzie Miłosz ciągle obserwował statki.
- Gdzie byłaś gapo? Wszystkie już odpłynęły - chłopiec zdjął z szyi lornetkę.
- Zbierałam bursztyny. Chcę zrobić dla babci bransoletkę. Pomożesz mi trochę?
- Jasne - Miłosz zmierzwił jej włosy. - Wracajmy.
Pobiegli, trzymając się za ręce a Cynamon, zadowolony jak tylko pies to potrafi, skakał wokół nich. W domu czekała na nich gorąca zupa, którą Florcia pochłonęła najszybciej jak tylko mogła. Nie mogła się doczekać, aż zabierze kamień do swojego pokoju a on wtedy opowie jej wszystko. Jednak zgodnie z obietnicą zrobili najpierw bransoletkę dla babci. Potem Miłosz pojechał z tatą do portu a Florentyna – nareszcie - pobiegła do swojego pokoju z kamieniem drzemiącym spokojnie w kieszeni sukienki. Dziewczynka wyjęła go delikatnie na swoją poduszkę z koronkowym haftem.
- Ooooo...tak mi wygodnie - sapnął kamień zadowolony.
- Ciszej, proszę, jeszcze cię ktoś usłyszy.
- No mała, tylko mnie nie pouczaj. Wiem co mam robić!
Wyglądało na to, że kamień nie lubił być krytykowany i świetnie znał obyczaje świata ludzi. Ach, jak on pięknie wyglądał! Florcia patrzyła na niego w zachwycie, niepomna tego, że tak się na nią obraził. Po dłuższej chwili milczenia kamień jednak się odezwał:
- Lubię morze. Lubię słuchać jak szumi... ale nie cierpię słonej wody. Dziwne, co?
- No - przytaknęła Florentyna. - No ale kim ty jesteś właściwie? I umiesz mówić? Jak to możliwe?
- Nie wiem. W ogóle to za dużo pytań zadajesz! - warknął kamień rozzłoszczony. Spochmurniał, jego śliczne żółte żyłki straciły blask.
Florcia delikatnie dotknęła go palcem:
- Nie gniewaj się. Chcę ci tylko pomóc.
Kamień milczał. Florcia pomyślała, że gdyby mógł to odwróciłby się do niej tyłem i ta myśl wydała jej się bardzo śmieszna, zaczęła więc chichotać.
- Co cię tak bawi, hmmm? - prychnął nagle kamień.
- Nic. No właściwie to ty... troszeczkę. O nie, nie obrażaj się tylko. Chcę ci pomóc i pomogę, ale musisz ze mną współpracować. Rozwiążemy twoją zagadkę, ale rozmawiajmy, dobrze?
- Phi! - sapnął kamień. Jednak jego żyłki rozjaśniały pięknym blaskiem. Pomruczał jeszcze chwilę, aż w końcu powiedział:
- Dobrze. No już dobrze, powiem ci wszystko, tylko to jest tajemnica i jeśli komuś...
- Wiem, co to znaczy dochować sekretu - przerwała Florcia.
- Dobrze. Choć i tak musimy poczekać do zachodu słońca.
- Dlaczego?
- Nie pytaj, sama zobaczysz. Zaufaj mi. A teraz schowaj mnie gdzieś, może w tym pudełku na szafie, tam będę bezpieczny. Przyjdź po mnie po zachodzie słońca i zabierz mnie na górę.
- Do latarni?
- Tak. Och, szybko, wrzuć mnie do koszyka...słyszę psa!
Florentyna szybko podniosła wieko i wrzuciła kamień do pudełka, w którym na co dzień spały jej szmaciane lalki. W ostatniej chwili! Cynamon wpadł do pokoju głośno szczekając, a za nim Miłosz uśmiechnięty od ucha do ucha:
- Hej Flo, chodź szybko do kuchni, zobaczysz co przywieźliśmy z tatą z portu. No, gazu.
W kuchni stała bardzo stara drewniana misa („to chyba też zabytek” pomyślała Flora), a w niej....ojej...jaka śliczna ośmiornica! Mama obiecała upiec ją z grzybami na kolację imieninową, którą planowała urządzić dziś dla babci. Florcia i Miłosz kochali babcię z całego serca i tak się cieszyli, że w końcu ją zobaczą! Babcia uwielbiała żeglować. To ona sprezentowała im czerwoną łódkę, a teraz - och, nareszcie - zastukała do drzwi. Kolacja była wspaniała, babcia przyniosła ze sobą ciasto czekoladowe, a kiedy wnuki wręczyły jej własnoręcznie zrobioną bransoletkę, popłakała się ze wzruszenia.
- Podoba ci się babciu? - Florentyna wtuliła się w babciny szal, tak wspaniale pachnący morskim wiatrem.
- Kochanie, to prawdziwy dar serca - uśmiechnęła się babcia. - Takie prezenty są najpiękniejsze i najmilsze wiążą się z nimi wspomnienia. Dziękuję wam, dzieci.
To był wspaniały dzień. Słońce powoli zachodziło za horyzontem, a na ten widok Florcia zerwała się jak oparzona, bo przypomniało jej się, że czeka na nią kamień.
- Przepraszam, ja za chwilkę wrócę.
- Zmykaj słoneczko. Wiem, że dziewczynki mają swoje sekrety - babcia popatrzyła na nią tak, jakby o wszystkim wiedziała. Florcia ucałowała ją serdecznie w obydwa policzki i pobiegła do swojego pokoju. Zadyszana chwyciła pudełko z szafy i przeskakując po dwa stopnie na raz popędziła na samą górę latarni. Opadła bez sił akurat w chwili, gdy ze słońca pozostała już mała czerwona plamka chowająca się w wodzie.
- Zaszło? - doszedł ją stłumiony głos.
- Jeszcze chwilkę... Poczekaj. Ooooooooooo ranyyyy !!!
Pudełko nagle pękło na pół, rozerwane bijącym z wnętrza światłem. Dziewczynka uskoczyła na bok i przestraszona obserwowała jak światło blednie, jednocześnie nabierając kształtu...człowieka. Przed nią stał chłopiec. Florcia nie widziała jeszcze nigdy kogoś tak pięknego!
- Nie bój się. - powiedział.
- Kim jesteś? – wyszeptała.
- To ja.
- Co za ja?
- Przyjrzyj mi się. Podejdź.
Chłopiec wyciągnął do niej rękę. Był wysoki i szczupły, dużo starszy od Miłosza. Jego ubiór niczym się nie wyróżniał, za to oczy... Florentyna już wiedziała. Miał niesamowite oczy; piękne, granatowe z delikatną żółtą obwódką.
- Ojej...o rany - Florcia poczuła jak jej nogi wiotczeją i osunęła się na zimną podłogę. Milczała dobre dziesięć minut zanim odważyła się odezwać.
- Nie wiem co się z tobą dzieje. Musisz mi wszystko opowiedzieć, obiecałeś. To...to...to niesamowite! I jak ty właściwie masz na imię?
Chłopak usiadł obok Florentyny. A kiedy się uśmiechnął, był jeszcze piękniejszy.
- Apollo. Mam na imię Apollo. Mieszkam tam - wskazał palcem na niebo, na którym pojawiało się coraz więcej gwiazd. Jedna z nich świeciła szczególnie intensywnie. - Biopolis jest piękne, nawet chyba ładniejsze niż Ziemia. My też mamy morze, granatowe, wiesz? I piasek żółty jak słońce. Za to drzewa kwitną na niebiesko.
- A...a...a co ty robisz tutaj, do tego jako kamień..?
- Na Biopolis... kurczę, jak ja mam ci to wytłumaczyć? - Apollo podrapał się w głowę. Widać było, że układa sobie całe przemówienie. Flora przyglądała mu się z rosnącym zaciekawieniem. - Dobrze, posłuchaj. Jest tam wielki mag, Marron, któremu bardzo nie podoba się, że spotykam się z jego córką.
- Masz narzeczoną? Super - uśmiechnęła się dziewczynka.
- Tak, super. Tylko, jak widzisz, z tego powodu wylądowałem tutaj, przeklęty przez Marrona. Rzucił na mnie zaklęcie, które zamienia mnie w kamień o wschodzie słońca. I to kamień wredny i niesympatyczny.
- Eee tam, nie jesteś aż taki zły.
- Jako ja nie, ale jako kamień. Istnieje ponoć magiczne słowo, które mnie odczaruje i będę mógł wrócić do siebie.
- Wiesz co? Pójdziemy jutro do portu, do mojej babci. Cumuje tam łódź bo pojutrze odpływa, ale jestem pewna, że nam pomoże. Och, ale już ciemno. Muszę wracać - Florcia zerwała się jak oparzona.
- Przyjdź proszę, jak już się zrobi widno. Nie chcę, żebyś patrzyła jak z powrotem zamieniam się w kamień - powiedział Apollo smutno. Dziewczynka pogłaskała go po dłoni, żeby dodać mu otuchy i wyszeptała "Nie martw się".
Nazajutrz, kiedy słońce zapukało do okrągłych okien jej błękitnego pokoju, Florcia była już na nogach. Z oddali dobiegało ją szczekanie Cynamona szalejącego z Miłoszem na plaży. Dziewczynka wspięła się szybko po schodach latarni. Kamień, pochmurny i w kiepskim humorze, powitał ją parsknięciem:
- Nareszcie!
- Przestań. Ja i tak wiem, że taki nie jesteś. Jak chcesz to się złość i obrażaj, nie przeszkadza mi to - roześmiała się Florcia. Wrzuciła kamień do kieszeni sukienki i pobiegła do portu. Babcia jakby na nią czekała. Na stoliczku czekały dwa kubki, w dzbanku herbata, a na talerzach piętrzyły się stosy kanapek i kruchych ciasteczek z dżemem agrestowym. Łódź kołysała się delikatnie, mewy wrzeszczały, a do portu wpływał właśnie statek.
- Pięknie tu, prawda? - starsza pani przytuliła serdecznie swoją wnuczkę. – Chodź skarbie. Siadaj i wszystko mi opowiedz. Ale zanim zaczniesz... wiem, że obiecałaś dotrzymać sekret. Czy ten ktoś nie będzie miał ci za złe, że właśnie go zdradzasz?
- Eeeee... - Florentyna spłonęła rumieńcem, bezwiednie dotykając kamienia.
- Może go po prostu zapytaj - babcia uśmiechnęła się szeroko.
- No dobra - stłumione warknięcie dobiegło z kieszeni sukienki Florci. - Powiedz jej.
Dziewczynka sięgnęła po kamień i położyła go na stole. Łódź zakołysała się mocniej, ale babcia zdążyła go złapać, zanim spadł i roztrzaskał się na mniejsze kawałki.
- A może by tak zacząć od dzień dobry? - spytała.
- ..bry... - odburknął kamień. - Przejdźmy do rzeczy, dobrze?
Florcia zaczęła opowiadać babci nieszczęśliwą historię Apolla. Kamień tylko słuchał, choć kiedy coś mu się nie podobało w jej opowieści, wtrącał swoje trzy grosze i to w bardzo niemiły sposób. Florcia starała się nie zwracać na to uwagi, ale było jej naprawdę przykro.
- ....i babciu musimy znaleźć to magiczne słowo, które zdejmie z Apolla zaklęcie, żeby mógł wrócić do siebie, do narzeczonej...i..
- Kochanie - babcia leciutko położyła palec na jej ustach. - Ja znam to słowo. To bardzo proste.
- Naprawdę? Ale skąd? Powiesz nam? - oczy Florci zrobiły się okrągłe ze zdziwienia.
- Ja też mam swoje tajemnice, skarbie - babcia wyciągnęła rękę po kubek z herbatą. - A słowo to usłyszysz szybciej, niż ci się wydaje. Weź sobie ciasteczko i niczym się nie martw. - Podsunęła w kierunku wnuczki talerz z ciastkami.
- Jasne - burknął kamień, połyskując żółtymi żyłkami. - Jasne. Zabierz mnie stąd, dobra? Ta stara nic nie wie, tylko oszukuje
Florentyna popatrzyła na niego oniemiała. Jeszcze nigdy, ale to przenigdy nie słyszała, aby ktokolwiek zwracał się do babci w taki sposób. Ogromne oburzenie, złość, której dotychczas nie poznała i nagły smutek zalały jej serduszko, a że z natury była słodką i bardzo grzeczną dziewczynką, nie umiała odpowiedzieć na tak wstrętne słowa w żaden sposób. Palące łzy zapiekły ją pod powiekami, aby popłynąć strużką. Ściekały ciurkiem po jej drobnej twarzy tak, że kilka spadło wprost na kamień, który trzymała w dłoni. Milczenie było wprost nie do wytrzymania. Nagle ciszę przerwał czyjś drżący głos:
- Mała... to znaczy… Florentyna... ja... ja cię PRZEPRASZAM!
Kamień cały aż błyszczał na granatowo a żółte żyłki pulsowały w rytm jego słów. I oto stała się rzecz niesamowita: jego kształt zaczął się rozmywać, aż przybrał postać mlecznej mgły. Z mgły powolutku wyłoniła się sylwetka chłopca. Apollo uklęknął przy Florentynie i starł z jej buzi ślady łez.
- Jesteś już sobą, zobacz - uśmiechnęła się blado dziewczynka.
- Tak. I zawdzięczam to tobie.
- Ale jak to się mogło stać?
- To proste - wtrąciła babcia. - Apollo, jako niesympatyczny i naprawdę nieznośny kamień mógł tylko zrażać do siebie ludzi. Taki był plan Marrona, ale w Apollu widać więcej jest z człowieka, całe szczęście, niż z kamienia, bo twoje łzy wywołały w nim wyrzuty sumienia. Przeprosił za to, że tak cię zranił.
- Proszę pani... - zwrócił się do starszej pani chłopak. - Ja panią także przepraszam. Ja bym tak nigdy do pani nie powiedział, ja...
- Przyjmuję przeprosiny - uśmiechnęła się babcia. - A teraz, skoro wszystko się wyjaśniło, może zjecie w końcu śniadanie? Wiem, że Marron już nigdy nie stanie na drodze twojego szczęścia. Zawsze taki był. Zazdrosny. I strzegł swojej córki jak oczka w głowie. Nie martw się mój drogi, już ja to z nim załatwię.
- Ale babciu! Skąd ty to wiesz? Skąd znasz Marrona? - Florcia i Apollo byli jednakowo zdziwieni.
- To mój starszy brat. Ale ciiiii... to tajemnica. A dzieci też nie mogą o wszystkim wiedzieć - zaśmiała się babcia. - Kto ma ochotę na krótki rejs?
Wypłynęli z portu na spokojne morze. Florcia cieszyła się obecnością nowego przyjaciela, aż nadszedł wieczór. Słońce chowało się już za horyzontem a Apollo i Florentyna stali na plaży trzymając się za ręce. Sylwetka chłopca zaczęła się rozmywać.
- Dziękuję Florciu. Nigdy cię nie zapomnę - powiedział Apollo wkładając jej coś w zagłębienie dłoni.
- Żegnaj Apollo - Florcia przytuliła się do obłoczka mlecznej mgły. Przez chwilkę wydawało jej się, że widzi twarz Apolla, ale to było tylko złudzenie. Rozprostowała paluszki żeby zobaczyć, że w dłoni trzyma kamień. Naprawdę śliczny. Wcale nie granatowy, ani żółty. Mienił się wszystkimi kolorami.
Z oddali dobiegło ją wołanie Miłosza :"Flora! Florcia, chodź już do domu". Cynamon podbiegł do niej, szczekając i machając radośnie ogonem. Popatrzyła na swoją ukochaną latarnię; tuż nad nią świeciła jasno gwiazda. Flora wiedziała, że Apollo jest już u siebie. Choć było jej jeszcze trochę smutno, znowu poczuła się szczęśliwa.





Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Madziarra · dnia 18.05.2011 08:49 · Czytań: 1262 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 12
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Azazella dnia 18.05.2011 09:35
Całkiem ładna bajka. Owszem jest kilka zgrzytów, ale jakoś mi nie przeszkadzały, bo czytało się bardzo miło. Jedynym minusem jest końcówka. To, że Marron jest bratem babci jest strasznie naciągane, ale poza tym nie mam większych zastrzeżeń ;)
Wasinka dnia 18.05.2011 13:10
Przyjemna bajeczka, z morałem i ciekawym pomysłem. Czytałam z chęcią i zaciekawieniem. Jest tu sporo ciepła.

Parę przykładów:

Florentyna(,) zwana przez wszystkich Florcią(,) mieszkała

I ukochanych rodziców(,) i brata Miłosza.

kiedy na plaży można znaleźć bursztyny(,) Flora i Miłosz, odziani w żółte płaszcze przeciwdeszczowe(,) postanowili

lśniący bursztynek(,) a Miłosz rzucał Cynamonowi patyka - patyk

Chłopiec dotarł już na pomost(,) za to Flora ociągała się trochę

Ej(,) ty, mała, złaź ze mnie! - usłyszała (nagle) stłumiony głos, dochodzący spod jej prawego kalosza. Podskoczyła jak oparzona(,) rozglądając się dookoła.

Florentyna rozgarnęła piasek, gdy nagle poczuła pod palcami coś okrągłego i twardego - zamiast "gdy" dałabym "i" (wtedy bez przecinka)

Gdzie byłaś(,) gapo? Wszystkie już odpłynęły(.) - (C)hłopiec zdjął z szyi lornetkę.

najszybciej(,) jak tylko mogła. Nie mogła się doczekać

Przyjdź po mnie po zachodzie słońca i zabierz mnie na górę. - wyrzuciłabym drugie "mnie"

Och, szybko, wrzuć mnie do koszyka...słyszę psa / Florentyna szybko podniosła

Łódź zakołysała się mocniej, ale babcia zdążyła go złapać, zanim spadł i roztrzaskał się na mniejsze kawałki. - kamienie raczej się tak łatwo na kawałki nie roztrzaskują...

powiedział Apollo(,) wkładając jej coś w zagłębienie dłoni. - dziwnie brzmi to zagłębienie dłoni

Po wielokropku zapominasz o spacji lub masz ją przed nim.
Nie wstawiałam wszystkich przecinków, tylko dla przykładu. Powkładaj je np. przed spójnikiem "a", bo brakuje prawie zawsze.
Czasem za często masz słowo "kamień".
Podałam tylko przykłady drobnych potknięć, więc zerknij sobie na bajkę jeszcze raz.

Słonecznego dzionka.
julanda dnia 18.05.2011 17:52
Przepuściłam dziesięć tramwajów, czytając na przystanku. Na początku chciałam się czepiać, jak rzep, ale uległam bajce, jak mała dziewczynka, zaakceptowałam całość. Biorę absolutnie i poproszę jeszcze obrazeczki do tego! Dziękuję, poczułam się przeszczęśliwie! Pozdrawiam, buziaki!
P.S. Bursztynki nad Bałtykiem tylko, ale ośmiorniczka? ;)
MaximumRide dnia 18.05.2011 18:35
Ojejku. ale sie rozmarzyłam. Wciagnęło mnie totalnie. Chociaż ja nie mieszkam nad morzem ale na wsi to pamiętam, że zawsze miałam dużo swoich sekretów:) I niektóre mam do dziś. :) Dobrze napisana. Bardzo dobry klimat, jak na bajkę przystało. Dobrze sie czyta.I oczywiście happy end. A ja to uwielbiam. :) Praca bardzo dobra. Naprawdę. Podoba mi się bardzo. Ciekawy pomysł. I ta babcia...:) Podobało mi sie absolutnie wszystko. Pozdrawiam :)
julass dnia 18.05.2011 18:55
ehhh... babcie to zawsze wszystko wiedzą i na wszystko znajdą radę:)

jest parę potknięć tu i ówdzie ale mi się nie chciało wyliczać... lepiej było się skupić na opowiadaniu... tak się czasami dzieje jak coś zaciekawi:)
green dnia 18.05.2011 19:19
Bardzo mi się podobało, ma w sobie dużo uroku. Pomysł fajny.
Wyszłam spod Twojej bajeczki bardzo rada i Florcia jest urocza.

Nie widzę tylko powodu do używania Caps Locka, ale to drobny detal.

Pozdrawiam i czekam na więcej bajeczek :)
zajacanka dnia 19.05.2011 00:27
Bardzo mila bajeczka, ale...
Zabraklo mi czegos, niedopowiedzenia, przestrzeni dla czytelnika, pomyslunku...
Mam takie uczucie wywiniecia na lewa strone, na podszewke: wszystko zostalo powiedziane.
I ta osmiornica... Nie wspominajac o czekoladowych ciasteczkach... Brrry... No, ale nie kocham czekolady:(
Opowiadanie zgrabne, dobre w odbiorze (w sumie) :)
Pozdrawiam serdecznie:)
Usunięty dnia 19.05.2011 06:17
Wyjątkowo podoba mi się wyłożenie kawy na ławę, bo nie muszę myśleć. Do tego jestem fanką bajek wszelkiego rodzaju. Bardzo miły poranek dzięki Tobie więc nie czepiam się niczego nieistotnego;)
bury_wilk dnia 19.05.2011 14:19
Florentyna zwana przez wszystkich Florcią mieszkała w starej latarni morskiej - nie no, to już powinna mieszkać we Florencji ;)

Bardzo ładna bajka. Nie przekombinowana, ciepła, taka - w sam raz :) Czytało się też sympatycznie, więc czepiać się niczego nie będę. Bardzo na plus.
Adela dnia 19.05.2011 15:39 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo ładna bajka, dzięki której przeniosłam się nad morze - usłyszałam szum fal i zobaczyłam starą latarnię. Zgrabnie wplotłaś historię Apolla, no jest morał i wspaniała, mądra babcia. Bardzo przyjemna lektura.
Pozdrawiam,
A.
Tjereszkowa dnia 19.05.2011 20:09
Sielsko i anielsko, ale to bajka, więc wszystko na miejscu i pożądane. Bajka ładna, osadzona w pięknej scenerii. Latarnia, piasek, morze, ciekawe postacie, jest i niegłupi morał. Można by tekst jeszcze wygładzić, tu i ówdzie błąd poprawić, coś zgrabniej ująć, ale potknięcia nie przeszkadzają w czytaniu.
Co dla mnie najważniejsze – bajkę z powodzeniem można czytać dzieciom. Pozdrawiam
Madziarra dnia 26.05.2011 12:38
Moi Drodzy :)

Dziękuję za wszystkie komentarze. Bardzo się cieszę, że polubiliście Florkę, bo i mnie wydaje się ona sympatyczną dziewuszką.
Potknięcia i błędy poprawię (choć nie wiem kiedy... permanentny brak czasu).
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty