To z pewnością taki wiersz, który mnie na dłużej zatrzymał. Nie wiem czy wszystko właściwie rozumiem, ale mam własne obrazy.
Spowalnianie tempa, które tutaj w tytule, z jednej strony rozumiem jako zakończenie pewnego etapu w życiu, może powiedzenie sobie stop, jeśli chodzi o uczestniczenie w codziennym 'wyścigu'. Oczywiście przyczyna takiego stanu rzeczy może być różna, tak wiele czynników może tutaj decydować. Rodzi się tylko pytanie czy to spowolnienie następuje z własnej woli, czy też z przymusu (czy nie decyduje o tym jakaś siła wyższa) Mam wrażenie, że mowa tu o życiu, które spycha człowieka na margines. Przecież tak niewiele czasami trzeba, żeby znaleźć się po tej drugiej stronie...
szczebel wyżej - kojarzy mi się z z hierarchią, drabiną społeczną, ale może w kontekście wiersza oznaczać w danej chwili - stan ducha.
słowo emanuje - promieniować, emanować szczęściem, zadowoleniem; uzewnętrzniać ten stan, oddziałując na otoczenie.
"za zbawienie zapłaciłem
cztery złote
jest z pianką"
Tu przychodzi mi na myśl - zbawienna kawa. W kontekście całości staje się symbolem nieosiągalnego - za tak krótkie chwile szczęścia przychodzi człowiekowi jednak słono zapłacić.
"żeruję na krawędzi chodnika z jezuskiem
na twarzy"
Z jezuskiem na twarzy - brzmi tak, jakby na twarzy było wymalowane umartwianie się, ból, rozpacz...
Żerowanie na krawędzi chodnika - jednoznacznie kojarzy mi się z żebrzącymi ludźmi, zbierającymi na 'chleb'.
"tylko w niedzielę zbieram jeszcze
kamienie
tak na wszelki wypadek"
To dla mnie wymowne wersy - takie ubezpieczenie się na wszelki wypadek, gdyby komuś przyszło na myśl - wytknąć i rzucić w twarz kamieniem.
Przez całość przebija ogromna samotność tego człowieka.
Muszę powiedzieć, że dla mnie bardzo dobra i mocna treść, zmusiła do refleksji.
Pozdrawiam serdecznie
edit* <Ha> Przyznaję, że myślałam też o piwie, wtedy ten smutny obraz się jeszcze bardziej dopełnia! Myślę, że w 'zwalnianiu tempa' - może kryć się znacznie więcej.