Mertseger 11 - magnat
Proza » Długie Opowiadania » Mertseger 11
A A A

Zapalniczka z benzyną zamiast gazu. Dawno już takiej nie widziałem. Ciężka, masywna, wyglądała na zrobioną ze srebra. Rzadko kto w dzisiejszych czasach używa podobnych rzeczy. Stara, mistrzowska robota. Ozdobiona płaskorzeźbą, przedstawiającą głowę diabełka. Ładna, lecz nieporęczna. Zbyt ciężka, w dodatku wydzielająca zapach paliwa. Zostawiłem ją w miejscu, w którym leżała. Byłem zmęczony wrażeniami mijającego dnia. Położyłem się na łóżku i momentalnie zasnąłem.

Sen miałem ciężki, niespokojny, choć głęboki. Był jak gdyby zniekształconym odbiciem przeżyć ostatnich godzin. Uciekałem od wygrażającego parasolem prześladowcy, ale co często zdarza się we śnie, nogi odmawiały posłuszeństwa. Były ciężkie i nie mogłem oderwać ich od ziemi. Nagle wróg w przedziwny sposób zmienił się w kobietę. Tę z dworca kolejowego. Pojawiła się na chwilę, by zaraz potem zniknąć, a jej miejsce zajęła mała, zagubiona i zapłakana dziewczynka. Nie mogła odnaleźć drogi do domu. Prowadziłem ją, trzymając za rękę i, nie wiedząc jak, znaleźliśmy się w barze. Tam znowu odnalazłem Mertseger. Powiedziała, że zna to dziecko. Nazwała je dziwnym imieniem - Gesa. Dziewczynka traktowała ją jak matkę. Mówiła do kobiety: „Dlaczego mnie zostawiłaś?”. Mertseger, tuląc ją w ramionach, przemawiała w języku, którego nie rozumiałem. I dziecko, i matka płakały. Chcąc je rozweselić, dałem maleństwu różowy cukierek, a Mertseger zapalniczkę. Patrzyłem, jak dziewczynka połyka pastylkę. Chwilę później była już martwa. Matka, zajęta zapalaniem i gaszeniem płomienia, nie zauważyła, że na jej kolanach martwe dziecko zamienia się w diabła. Diabeł próbował odebrać zapalniczkę, lecz zamiast niej otrzymał od Mertseger srebrną monetę, zgubiony przeze mnie pieniążek. Jak zahipnotyzowany patrzyłem w pojawiające się i niknące światło ognia. Widok jednocześnie fascynujący i przerażający. Zachwyt pomieszany był ze strachem. Czułem zapowiedź nadchodzącego nieszczęścia. I stało się. Ogień wystrzelił wysokim płomieniem, zapalił zasłony wiszące w oknach. W chwilę później bar przemienił się w jedno ogromne ognisko. W jego wnętrzu meble i ludzie wystrzeliwali iskrami niczym noworoczne race…

Obudziłem się mokry od potu. W ciemności widziałem mrugające światełko pożaru. Kiedy wzrok odzyskał zdolność rozumnego postrzegania, to, co brałem za odległą łunę, okazało się migającą czerwoną diodą w aparacie telefonicznym. Swoim pulsowaniem informowała o zapisanych w pamięci urządzenia nieodebranych wiadomościach.

Sen nie przyniósł odpoczynku. Czułem zamęt w głowie, a usta i przełyk były suche, bez najmniejszej kropli wilgoci. Ciało miałem rozpalone gorączką. Jednym haustem wypiłem pozostałą zawartość puszki piwa, nie czując jego smaku. Za oknem ciemność rozjaśniała się pierwszymi promieniami wschodzącego słońca. Mrugające czerwienią światełko telefonu niecierpliwie domagało się, bym odsłuchał nagraną wiadomość. W owej chwili ważniejsza jednak była kąpiel. Musiałem oprzytomnieć, zmyć z siebie lepką wilgoć i resztki koszmarnego snu. Strumień gorącej wody przyniósł ulgę. Potem zmieniłem go na zimny. Przez długi czas stałem pod lodowatym natryskiem. Wreszcie wytarłem się chropowatym ręcznikiem, czując, jak krew zaczyna szybciej krążyć w żyłach, a ciało powraca do normalnego funkcjonowania. Jeszcze tylko filiżanka kawy i byłem gotów do odsłuchania wiadomości. Wcisnąłem klawisz. Chwila milczenia i odgłos odłożonej słuchawki. Następna rozmowa. Cichy, ciepłej barwy kobiecy głos. W jego tonie usłyszałem wahanie i niepewność. „Znalazłam portfel w bramie”. Krótka pauza. „Znalazłam portfel w bramie. Mam powody, by przypuszczać, że zgubił go ktoś, kto mieszka w tym domu. Jeżeli znajdzie się właściciel, proszę o kontakt z recepcją hotelu „Pod Aniołem”. Naprzeciwko. Dziękuję.”

Westchnienie ulgi, wdzięczność i radość z odzyskanych dokumentów były pierwszymi odczuciami, jakich doznałem po tej informacji. Na dworze poranne słońce lśniło pełnym blaskiem. Spojrzałem na zegarek. Dopiero parę minut po piątej. Zbyt wczesna pora na odwiedziny w hotelu. Przed dziewiątą po prostu nie wypadało się zjawić. Nie czułem głodu, mimo to usmażyłem jajecznicę, choć zjadłem ją z przymusem.

Nie mając nic innego do roboty, zabrałem się za oględziny wczorajszych prezentów. Tabletka leżała wewnątrz pudełka. Z jakiego powodu nieznajomy dziwoląg przekazał ją mnie? I co tak naprawdę miały oznaczać rosyjskie słowa skreślone na kawałku papieru: „Nikto nie obnimiejet nieobjatnowo”. W dosłownym tłumaczeniu znaczyły: „Nikt nie obejmie nieobjętego”, ale takie zdanie było pozbawione właściwie sensu. Bardziej logicznie brzmiało w wersji literackiej: „Nikt nie wyjaśni rzeczy niepojętych”, ewentualnie: „Nikt nie zrozumie rzeczy niepojętych”.

Ta kobieta… Mertseger. Kim była? Zwracanie na siebie uwagi nie dziwiło mnie. Uroda, zapach, sposób, w jaki się poruszała, ubranie - wszystkie te rzeczy mówiły o pewnej klasie i wysmakowanym w każdym detalu guście. Jej duże, szarozielone, orientalne nieco oczy z niezrozumiałych powodów wśród tłumu ludzi zwróciły uwagę właśnie na mnie, niemłodego mężczyznę o twarzy, dla której określenie „banalna” byłoby pochlebstwem połączonym ze specyficznym upodobaniem do zjawisk niezwykłych poprzez brzydotę. Te oczy patrzyły jednak na mnie z sympatią. Nie wiem… Może przypominałem jej kogoś?

Dźwięk dzwonów Kościoła Św. Wojciecha przerwał wspominanie wczorajszych przeżyć. Niedziela? Poczułem zdziwienie. Zatraciłem rachubę dni i dopiero sygnały wzywające wiernych na mszę przypomniały mi o niej. O tym, według niektórych pierwszym, dla innych siódmym dniu tygodnia.

Poranne nabożeństwo. Od dawna nie uczestniczyłem w życiu religijnym mojego wyznania. Mojego, czyli jakiego? Nie potrafiłem tego dokładnie określić. Mogłem się modlić w synagodze, meczecie czy cerkwi. Świątynia to Dom Boży. Wszystkie monoteistyczne religie głosiły wiarę w Boga Jedynego. A skoro Bóg jest jeden, to co za różnica, w jakiej budowli i pod jakim znakiem będę się modlił?

Miałem dużo wolnego czasu i żeby go jakoś zapełnić, poszedłem, by swoją obecnością uczestniczyć w misterium.
W kościele znalazłem parę osób, przeważnie starszych wiekiem. Zgarbiony staruszek, proboszcz Św. Wojciecha, sam, bez asystujących ministrantów, celebrował mszę. Słów wypowiadanych stłumionym dyszkantem nie sposób było zrozumieć. Odmówiłem krótki pacierz i opuściłem przybytek. W napotkanej trafice, która, o dziwo, była już otwarta mimo wczesnej pory, kupiłem gazetę o znamiennym tytule „Codziennik”. Nazwa kazała się domyślać, że i dzisiaj można było w niej znaleźć najświeższe wiadomości. Na miejsce lektury wybrałem ławkę przy skwerku, w pobliżu hotelu „Pod Aniołem”. Swoją drogą dziwny ciąg wydarzeń - niedziela, kościół, nabożeństwo i Anioł w nazwie hotelu.


(c.d. Miladora)
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
magnat · dnia 18.05.2011 21:48 · Czytań: 992 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 19
Komentarze
Wasinka dnia 18.05.2011 22:20
Intrygujący sen, dość mroczny, a potem zupełne przeciwieństwo - kościół, zwrócenie uwagi na Anioła w nazwie... Coś jest na rzeczy ;-)

Był, jak gdyby, zniekształconym odbiciem - wyrzuciłabym te przecinki

Co często zdarza się we śnie, uciekałem od wygrażającego mi parasolem prześladowcy, ale nogi odmawiały posłuszeństwa. - nie wiem, czy dobrze zrozumiałam to zdanie, ale chodzi o to, że często zdarza się, że nogi odmawiają posłuszeństwa, a nie, że goni go mężczyzna z parasolem? Jeśli tak, to proponuję poprzestawiać cząstki zdania:
uciekałem od wygrażającego mi parasolem prześladowcy, ale - co często zdarza się we śnie - nogi odmawiały posłuszeństwa. (albo zamiast myślników - przecinki)

Dziewczynka zwracała się do niej(,) jak do matki

jak do matki. Mówiła do kobiety - wpada na siebie "do"

tuląc ją w ramionach, przemawiała w języku - tutaj "w" (może językiem?)

I dziecko(,) i matka

wpatrywałem się w pojawiające i niknące światło ognia - brakuje jednak "się" w "pojawiające"; wiem, że się powtarza, dlatego może warto pokombinować...

dla której określenie „banalna”, byłoby pochlebstwem - bez przecinka

by swoją obecnością uczestniczyć w misterium - niezgrabnie brzmi

która(,) o dziwo(,) była już otwarta mimo wczesnej pory - zdaje mi się, że jeśli masz "mimo wczesnej pory", to niepotrzebne jest wtedy "już"

w niedzielę można w niej znaleźć najświeższe wiadomości. Na miejsce lektury wybrałem ławkę na skwerku - a tak się czepiam..."w" i "na"

Pozdrowienia.
Usunięty dnia 18.05.2011 22:27
"Głowę diabełka" - bardzo mnie ten diabełek tutaj rozśmieszył. Ja bym napisała po prostu diabeł.:)
"zostawiłem ją w miejscu" - a nie lepiej, odłożyłem ją tam gdzie leżała.
"co często zdarza mi się we śnie, uciekałem od wygrażającego mi parasolem prześladowcy" - tu nie bardzo mi z tym często pasuje, tak jakbyś zaprzeczał, tzn., ten z parasolem zawsze mu się śnił? , bo zobaczył takiego dopiero na dworcu zdaje się.
"w diabełka" - napisałabym diabła:)
"Diabeł próbował odebrać zapalniczkę. Tu już bym nie pisała diabeł, bo powtórka, tylko zwyczajnie próbował. Wiadomo o kogo chodzi.
Sen bardzo mi się spodobał, aż szkoda, że to tylko sen, bardzo interesujący. ta końcówka troszkę dziecinadą zawiało to wymienianie kościoła, nabożeństwa, Anioła itd. Wciąż mi się opowieść podoba.
pozdrawiam:)
julass dnia 18.05.2011 22:32
już mi nic mądrego nie przychodzi do głowy by napisać...
akcja się posuwa chociaż ciągle nic się nie dzieje... zobaczmy jak tam noc minęła dziewczynie...
swoją drogą to ja bym nie wytrzymał jak by mi tak migało i pacnąłbym żeby zaczęło mówić jeszcze zanim wstałem:)
julanda dnia 18.05.2011 22:40
Połknęłam przed snem, to odcinek dla nietoperzy, sądząc z godziny wydania;). Jeśli w portfelu nie było dokumentów, tylko pieniądze, to dlaczego się cieszył "z odzyskania dokumentów"? Zdaje się, że, jakby były tam dokumenty, kobieta znałaby właściciela? Co do snu, bardzo "schizo", no coż, wątroba po przeżyciach i alkoholu w końcu, adekwatnie do stanu. Co więcej? Czekam na ciąg dalszy - pozdrawiam!
Azazella dnia 18.05.2011 23:10
Bardzo mi się podobał sen bohatera. Lubię takie poshizowane, potem rozkładam sobie karty i sprawdzam o co chodziło:)
Dobrze sobie poczytać coś konkretnego na noc;). Coraz bardziej mi się podoba. Sen z diabłem, a potem nagromadzenie sakralnych elementów... intrygujący "zbieg okoliczności'. Szkoda tylko, że tak krótko...
Stefanowicz dnia 18.05.2011 23:11
Magnacie, czytam Was nieodmiennie, z rosnącym zainteresowaniem. Znalazłem jednak parę drobiazgów:
trzymając za rękę i, nie wiedząc jak, - niepotrzebny przecinek.
Kiedy zmysły odzyskały zdolność rozumnego postrzegania, - zmysły nie mają takiej zdolności :) Może lepiej: kiedy odzyskałem zmysły, lub: kiedy odzyskałem zdolność...
"wytarłem się chropowatym ręcznikiem, czując, jak krew" - nie wiem, konieczny przecinek?
Z tym "uczestniczeniem w życiu religijnym mojego wyznania", to trochę naciągana historia, ale może się już czepiam.
Pozdr.
magnat dnia 19.05.2011 00:27
Dziękuję, poprawione.
Pozdrawiam.
zajacanka dnia 19.05.2011 00:41
A ja dodam komentarz nastepujacy:
Nie przeczytalam ani jednego zdania z Twojego dzisiejszego opowiadania. (Masochistka). Zostawie sobie na jutro:) Jak i Miladore:) . Ale zapytam tak: dlaczego Twoj tekst jest zawsze pierwszy w cyklu? Wszyscy czytaja Twoj kawalek, zostawiajac szybkie komenty, a pozniej leca dalej... To jakas strategia?
Dobrej nocy, do jutra:)
Miladora dnia 19.05.2011 01:24
To może ja odpowiem, Zajączku. :D

Jest pierwszy, bo to mój partner zainicjował tę zabawę, a także dlatego, że wszystko zaczęło się od mężczyzny i on jest w zasadzie główną postacią opowieści. Gdyby nie zjawił się przypadkowo na dworcu, on i kobieta prawdopodobnie by się rozminęli, chociaż... ;)
Kobieta jest pewnego rodzaju częścią jego łamigłówki, a więc zjawia się po nim... Zresztą tego nie da się wytłumaczyć jednym zdaniem, bo splot okoliczności zaczął już wciągać ich oboje.
Buziak nocny. ;)
Usunięty dnia 19.05.2011 07:07
dziś (chyba ze względu na stan ducha) znowu nudno i ponuro. Jak zacznie się coś dziać będzie co komentować. Znając życie coś się dzieje i Miladory więc zostawiam pozdrowienia i uciekam
bury_wilk dnia 19.05.2011 10:30
Kolejny odcinek... Fajnie przedstawiony sen. Wszystko do siebie ładnie pasuje, buduje klimat, wchłania w świat opowieści, ale to właściwie tyle. Cóż idę do następnej odsłony.
green dnia 19.05.2011 11:03
Ciekawie z tym snem i właściwie ciężko napisać coś więcej. Tyle, że do następnego razu, bo wrócę na pewno :)
MaximumRide dnia 19.05.2011 18:42
A mnie sie podoba.:) Wcale nie jest nudno. Sen bardzo ciekawy, podoba mi się pomysł. Nie zwróciłam uwagi na błędy. Historia nabiera tempa. Cieszę się ,że mogłam to dzisiaj przeczytać. Wciągnęła mnie ta opowieść. Potraficie oboje stworzyć klimat. Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie sie spotkają. Napewno nas zaskoczycie. :) No ale narazie pędzę do żeńskiej strony wyobraźni:)
Izolda dnia 19.05.2011 22:01
Oczywiście, że czytam nadal. Sen - bardzo się podobał. Coraz więcej rozstawionych na nas pułapek.
TomaszObluda dnia 19.05.2011 22:30
Już odpuściłem maraton - nie muszę się starać w komentach - to nadal mam wielką ochotę to czytać. Ciebie nie znam, ale za prozą Miladory jakoś nie przepadam, ale to jest świetne. Kawał dobrego pisania, do czytania i jeszcze z sensem. Jestem pod wrażeniem. Wszystko jest tak jak lubię. Cudo. Zachwycam się przesadnie? No i trudno. :)
zajacanka dnia 19.05.2011 23:00
No i jestem, wessana w opowiesc :)
Sen - jak przeglad ostatnich odcinkow lub tego, co sie zdazy w najblizszej przyszlosci...
Nowa osoba - Gesa - ciekawe, czy sie pojawi w realu?B)
I ten zapis w rosyjskim - tez nie daje spokoju...
Oj, nizle, nizle dozujesz emocje.
Do nastepnego:)
Tjereszkowa dnia 20.05.2011 00:13
Gesa... Pojawienie się imienia we śnie, sprawia, iż nocne majaki wydają się bardzo realne. Jak przebłysk proroctwa. Wir Waszej opowieści dawno mnie już wciągnął i z każdą częścią zapadam się głębiej. Tak lubię.
Krystyna Habrat dnia 20.05.2011 19:55
Zyskujesz moją coraz większą sympatię, choć, żeby się Miladorze nie narazić, dodam, że jako autor tej opowieści. I nie tylko. Bo i z powodu mądrości komentowania innych tekstów (lub jednego). Tu podoba mi się treść, sposób narracji i obrazowość. Oraz ta nutka tajemniczości, która trzyma w napięciu i oczekiwaniu: co dalej?
CelinaDolorose dnia 23.05.2011 09:59 Ocena: Bardzo dobre
Postanowiłam zrobić sobie małą przerwę w czytaniu "waszego" textu, by nie podążać ślepo za tłumem i mieć zdystansowane spojrzenie, czytać i mieć z tego frajdę, a nie uginać się pod ciężarem presji.

I nie zawiodłam się! Text nadal bardzo mi się podoba. Trzyma w napięciu swoją nieodkrytą tajemnicą i kusi na więcej ;)

Cytat:
I co tak naprawdę miały oznaczać rosyjskie słowa skreślone na kawałku papieru: „Nikto nie obnimiejet nieobjatnowo”. W dosłownym tłumaczeniu znaczyły: „Nikt nie obejmie nieobjętego”, ale takie zdanie było pozbawione właściwie sensu. Bardziej logicznie brzmiało w wersji literackiej: „Nikt nie wyjaśni rzeczy niepojętych”, ewentualnie: „Nikt nie zrozumie rzeczy niepojętych”.

- Zwracam honor i chapeau bas :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty