Mertseger 17 - magnat
Proza » Długie Opowiadania » Mertseger 17
A A A

Osobliwe zachowanie nieznajomego zaskoczyło mnie i zanim zrozumiałem sens słów przekazanych w tak mało dyplomatyczny sposób, ów posłaniec informacji, jakich zapewne nie ja byłem adresatem, wsiadł do auta-widma, które pojawiło się niczym fantom, nagle i bezszelestnie, by odjechać, zanim miałem czas na jakąkolwiek reakcję. Oczywiście mój refleks był na tyle opieszały, że nie zdążyłem odnotować w pamięci marki pojazdu, a tym bardziej numerów rejestracyjnych. Jedynym zapamiętanym szczegółem został jasnobeżowy kolor samochodu.

Nie wiem, jak długo stałem, oszołomiony epizodem, niejasnym zdarzeniem mającym być prawdopodobnie dopiero prefiguracją następnych, jeszcze bardziej pełnych niezwykłości wypadków. Nie miałem żadnego przeczucia rzeczy mogących zakłócić normalny, zwykły, od dawna ustalony porządek codziennego bytu. Czy to w wyniku oszołomienia, czy zwyczajnie z braku wyobraźni, nie odczułem strachu ani lęku, co byłoby banalnie oczywistą wobec zaistniałych okoliczności, naturalną emocją. Na czym opierałem mniemanie, iż zaszła pomyłka, że ktoś musiał mnie wziąć za inną osobę? Z naiwnej wiary w zbieg okoliczności. To, że wczoraj spotkałem Mertseger, kobietę nieznaną mi z imienia i nazwiska, przypadkiem, wśród innych traktowanych na sposób akcydentalny zdarzeń, było ślepym trafem losu, a nie zaplanowanym spotkaniem.

Imię „Mertseger” – egipskiej bogini żyjącej na szczycie Al-Qurn, wzgórza o kształcie piramidy, z którego strzegła Doliny Królów, „kochającej milczenie” i otaczającej opieką tebańską nekropolię, nadałem nieznajomej przez system skojarzeń z zatartym minionym czasem, mglistym wspomnieniem pojedynczych scen, epizodów lat dziecięcych, z echa słów wypowiedzianych i tych niedokończonych, przerwanych pauzami ciszy. Pierwsza przyjaciółka i powierniczka tajemnic. Skojarzenie dorosłej kobiety z małą dziewczynką powstało samorzutnie, bez wyraźnej przyczyny. Tym bardziej, że nasze drogi rozeszły się dawno, dawno temu.

Mocne uderzenie w plecy wyrwało mnie z zamyślenia. Dreszcz niepokoju, że oto powrócił kurier z następną wiadomością, kazał mi rozstać się z rozważeniami typu teoretycznej mniemanologii i stanąć twarzą w twarz z praktycznym, co nie znaczy przyjemnym wizerunkiem emisariusza. Chwała Bogu, to nie był on.

- A gdy będziesz się modlić, pamiętaj, przed kim stoisz. – Rabin Sal Berenstein wydawał się być zadowolony z naszego spotkania.
- Szalom, Żydzie. – Jego humor niczym zaraza przenosił się na każdą, mało odporną na złośliwe wirusy, osobę. – Cytowanie Talmudu przystoi raczej w synagodze, a nie przy napastowaniu bezbronnej ofiary.
- Co ty, goju, wiesz o Talmudzie? Stoisz nieruchomy niczym żona Lota. – Sal swoim zwyczajem nie mówił, lecz krzyczał. – Szalom, Jakubie. Co się stało? Czemuś taki chmurny?
Przechodnie zatrzymywali się i spoglądali na nas z ciekawością.
- Ja? – Udałem naiwne zdziwienie.
- Jeżeli masz wątpliwości - mów prawdę. Ktoś kiedyś tak powiedział… – Rabin skubał rudą brodę, starając się przypomnieć sobie nazwisko autora.
- Twój imiennik – zasugerowałem – król Salomon.
- Nie o to pytałem, niemniej dziękuję za podpowiedź. Chociaż zupełnie nietrafioną. Te słowa sformułował niegdyś Mark Twain. Mów, co cię trapi.
- Właściwie to nic… – Mimo że rabbi był dobrym znajomym, by nie rzec przyjacielem, opowiadanie o prawdziwych czy urojonych problemach wydało mi się zbyteczne.
- Kto ma chleb w torbie, a nie zjada go w obawie przed jutrem, nie wierzy w Boga – zagrzmiał basem prosto w moje ucho. – Chleb czy zmartwienie, wszystko jedno. Podziel się nim.

Wiedziałem, że nie ustąpi. Ulica, jako obszar do rozmowy z tym krzykaczem, była miejscem mało ku temu odpowiednim. Zaproponowałem spacer nad jezioro. Tym razem, całkiem wyjątkowo, bez przytaczania jakichkolwiek mądrości, zupełnie bez słowa, tylko skinieniem głowy wyraził zgodę na przechadzkę.
- Cholera – palnąłem nieświadomy, że być może tym prostackim słowem narażam sługę bożego na cierpienie ducha – byłbym zapomniał. Muszę jeszcze załatwić pewną sprawę. Tutaj, w hotelu. Poczekasz, czy wolisz asystować?
- W każdej sytuacji możesz na mnie liczyć. – Sal w ukłonie zdjął myckę z głowy. – Chodźmy więc razem.
W drzwiach, gestem dłoni godnym hotelowego boya, zaprosił mnie do wejścia. Byłem przygotowany na tego rodzaju żart. Wcisnąłem w wyciągniętą rękę drobną monetę.

Portier wyglądał na człowieka cokolwiek zdziwionego naszym widokiem.
- Chciałbym poprosić pana o drobną przysługę. Gdyby ta pani wróciła, proszę powiedzieć, że… – Nie dał mi dokończyć zdania, tylko podsunął długopis wraz z wydartą z bloczka kartką.
- Lepiej zapisać wiadomość. Zostawię przy kluczu od pokoju, tak dla pewności, że adresatka ją otrzyma.
Nie zastanawiając się nad formą, skreśliłem na ofiarowanym kawałku papieru te słowa:
"Mertseger, przepraszam, że używam tego miana, nie znam Pani imienia, a zwrot w formie bezosobowej wydaje mi się dosyć niezręczny. Otrzymałem telefoniczną informację, że znalazła Pani zgubiony przeze mnie portfel. Czy moglibyśmy spotkać się, w porze dla Pani odpowiedniej, w kawiarni „Słoneczna” położonej przy bulwarze „Wschodzącego Słońca” nad jeziorem? Będę tam do godziny dwudziestej. Przepraszam za sprawiony kłopot, wszystko wyjaśnię w czasie spotkania”.

Byłbym zapomniał podpisać notatkę, ale Sal, bezczelnie podglądający przez ramię, pośpiesznie chwycił odłożony już długopis i własnoręcznie dobazgrał.
„Jakub Sabukan oraz jego przyjaciel i duchowy opiekun, rabin Sal Berenstein”.
Wykorzystując moje zaskoczenie, przekazał kartkę portierowi.

Po wyjściu na ulicę, gdy skierowaliśmy się w stronę jeziora, Sal już całkiem poważnie zapytał, skąd znam i co mnie łączy z Mertseger. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że jej nie znam, a co za tym idzie, mówienie o jakimkolwiek związku jest zupełnym absurdem. Zanim nasz spacer zakończył się przy kawiarni, opowiedziałem Salowi pokrótce dziwne przypadki poprzedniego dnia oraz spotkanie z „przyjacielem”. Berenstein, wysłuchawszy mojego sprawozdania, zasępił się i zamilkł. Robił wrażenie, jakby był zaniepokojony bardziej ode mnie.

- Masz może przy sobie podarek otrzymany od tamtego typka? – zagadnął zaraz po tym, jak zasiedliśmy przy stoliku w kawiarnianym ogródku.
- Chyba mam… – Przeszukałem kieszenie i rzeczywiście znalazłem pudełeczko.
- Mertseger, egipska bogini-wąż, Ta Która Kocha Ciszę, karząca, lecz i pełna miłosierdzia opiekunka grobów… – Rudy krzykacz wbrew swoim zwyczajom wypowiedział te słowa bardzo cichym głosem. – Dawno zapomniana powraca. Ciekawe, po co? Karać czy okazać miłosierdzie?



(c.d. Miladora)
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
magnat · dnia 23.05.2011 20:30 · Czytań: 983 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 12
Komentarze
julanda dnia 23.05.2011 20:47
Podoba mi się wprowadzenie przyjaciela. Ciekawe, co w tym czasie robi M.? Ładnie rozegrane sceny. Napisane, jak lubię. Pozdrawiam!
Azazella dnia 23.05.2011 21:08
Jak zawsze tekst na poziomie. Plastyczne i interesujące opisy, nie wiem już co pisać więcej. powtarzam się:rol:
Wasinka dnia 23.05.2011 21:13
Wciąż pojawiają się nowe postaci. Ciekawie nakreślone. Z chęcią poczytam dalej.

Na czym opierałem mniemanie, że zaszła pomyłka, iż ktoś musiał pomylić mnie z inną osobą? - jakoś brzmi niezgrabnie; i wypomnę też pomyłka/pomylić

Tym bardziej, że/ Mimo, że - bez przecinka

Poczekasz, czy wolisz asystować? - przecinek zbędny

"Mertseger, przepraszam, że użyłem tego miana, nie znam Pani imienia, a pisanie w formie bezosobowej wydaje mi się dosyć niezręczne. - nie brzmi to zdanie w kontekście całości... Może to, cop po Mertseger umieścić w nawiasie? I, zamiast użyłem, napisać używam? Bo "użyłem" naprowadza na bardziej na wydarzenie z poprzedniej części, a tu o liścik chodzi...

Pozdrawiam wieczornie.
green dnia 23.05.2011 21:16
Niby fajnie, niby ktoś się znów pojawia i dobrze napisane, ale ja już jestem zmęczona, a najgorsze jest to, że w tych odcinkach końca nie widać.

W książce człowiek by to chłonął, tu powoli staje się udręką...

Pozdrawiam.
Usunięty dnia 23.05.2011 21:47
Jak pragnę zdrowia jeszcze jeden taki odcinek i będę się ciąć aż iskry polecą. Niby jest ciekawie, niby ma to sens, niby dostaje jakąś dawkę informacji, ale jakoś mi mało i jestem dziś niezaspokojona Twoją twórczością.
bury_wilk dnia 24.05.2011 12:31
Dobra, teraz już się nie pozbędziecie mojego towarzystwa, zanim cykl się nie skończy. Piękna galeria postaci, teraz krzykliwy Żyd :) Kto jeszcze się pojawi? Karzeł, baletnica, cyklista? ;) Idę czytać dalej...
MaximumRide dnia 24.05.2011 17:03
No no. Kolejna barwna postać. Podoba mi się :)
Jak zwykle zakończenie w bardzo ciekawym i intrygującym momencie:)
Super:) Bardzo podoba mi się wasza historia. Bardzo takie lubię. Tajemniczość, akcja ale i czas na oddech. :)
Oby tak dalej. Pozdrawiam:)
julass dnia 24.05.2011 17:14
nie bardzo wiem co napisać... nie mam żadnych specjalnych odczuć po tym fragmencie.. ot kolejny z kolei odcinek serialu....
magnat dnia 24.05.2011 22:34
Razem z Miladorą, chociaż znamy się jedynie za pośrednictwem tego portalu, nigdy nie było nam dane poznać się osobiście, mieszkamy w odległych od siebie krańcach Polski, postanowiliśmy zrobić literacki eksperyment. Piszemy na sposób korespondencyjny powieść. Każdy fragment tej opowieści jest dla nas, podobnie jak czytelnikom, niespodzianką. Musimy znaleźć odpowiedź na tematy sobie wzajemnie stawiane w kolejnych odcinkach. Nie jest to z całą pewnością serial, chociaż w obecnych kanałach tv, być może jest, lecz tego nie wiem. Kiedyś tzw mydlane opery miały swój podstawowy kanon, oprócz tego, że powiązane ogólną fabułą serialu, każdy odcinek powinien mieć samodzielną fabułę, czyli początek i zakończenie. W naszej opowieści, powiązaniem do seriali jest jedynie odnośnik-ciąg dalszy nastąpi. Cała historia ma być całością, a nie luźno powięzionymi, lub wręcz autonomicznymi opowiastkami. Mogliśmy, Miladora i ja napisać powieść 200 stronicową, podzielić ją na 4 części, każda po 50 stronic i i opublikować na tym portalu. Ilu z Was zdecydowało by się zagłębić w lekturze bogatej we wszelkie niuanse, narracje ciurkiem płynące i odpowiadające na pytania rodzące się w czasie czytania. 1, 2 czy 3 osoby?
Miladora dnia 24.05.2011 22:52
Potwierdzam. :D Magnat ma rację. Nie da się, co też już zresztą pisałam, wrzucać po tyle stron. Ale i tak jesteśmy wdzięczni, mimo że trochę marudzicie z powodu tych odcinków, że czytacie i dajecie nam wskazówki i swoje odczucia. Z pewnością zupełnie inaczej by się to czytało w formie książki. Może tak będzie... kto wie...? ;)
CelinaDolorose dnia 25.05.2011 13:33 Ocena: Bardzo dobre
A ja tam "pochłaniam" kolejne rozdziały bez narzekania i czekam na więcej.
Przecież jeśli ktoś zirytuje się "wskakiwaniem" następnych części zawsze może sobie zrobić małą przerwę - zupełnie tak samo, jak z książką, gdy nie jesteśmy pewni czy chcemy ją dalej czytać - i poczekać np. na kumulację "odcinków". A jak się nie podoba - zawsze można przestać. Tu nie ma żadnego przymusu, każdy wybiera sobie dobrowolnie "repertuar", który mu odpowiada. Nikt nikogo nie zmusza do robienia rzeczy, na które nie ma się ochoty...
Ja, co prawda, także czuję mały niedosyt, gdy kończę czytać, ale z drugiej strony przyzwyczaiłam się już i oczekiwanie stało się pewnego rodzaju rytuałem, związanym ściśle z waszą pracą. To jak odruch Pawłowa- włączam PP i w nagrodę dostaję "Mertseger" ;)
Tjereszkowa dnia 28.05.2011 21:37
Przybywam z dużym, opoóźnieniem, bo byłam odcięta od sieci. Musze powiedzieć, że pojawia się nowy smaczek. Rabin barwny,
końcówka intrygująca. Lecę dalej. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty