Czytając Twój felieton, naszło mnie wiele myśli, a czytając komentarze - pojawiły się przykłady w głowie...
Cytat:
Słyszałam jednak opinie, że polaczkowi nie warto - bo karetka może się przydać komuś kto tego na prawdę potrzebuje
Miałam taką sytuację... Zmarła kobieta, a mężczyzna ma się dobrze i nadal sypia na chodniku, jak nie uda mu się dotrzeć do ławki. Ale dlaczego "polaczek", skoro mówimy o Polsce (ciekawość...)
Inny przykład... Facet okazał się agresywny i, gdyby nie pomoc kogoś przypadkowego, pewnie zajęłabym komuś miejsce w szpitalu. Przyznam, że dzisiaj wolę pytać o "samopoczucie", gdy obok idzie mąż...
Nie wszystko jest czarno-białe, choć czasem powinno być. Nie twierdzę, że ktoś bardziej "zasłużył" (nie mnie o tym decydować), ale chciałam pokazać rzecz z drugiej strony...
Felieton traktuje o znieczulicy, więc i przykłady są odpowiednie. Do tego podbarwione nieco kontrowersyjnymi przypadkami... Warto o tym mówić, bo nie jest dobrze, jednak ... no właśnie...
Co najistotniejsze: "Mowa tutaj o zwykłym zatelefonowaniu na pogotowie". Tak, to można zrobić - i tu bez wątpienia jest czarno-biało. Chociaż... tak w sumie warto najpierw sprawdzić...
Ech, temat trudny, chociaż wniosek winien być przecież jeden...
Co do przypadku drugiego... Jak zauważyłam, nie wzbudza takich emocji... Może dlatego, że tutaj ewidentnie potrzeba reakcji była dla wszystkich bezsprzeczna.
Felieton wywołał emocje w czytelnikach, jak widać, nasunął przemyślenia, a to była chyba jego rola... A zatem pod tym kątem cel osiągnięty.
Chłopak uśmiecha się na widok bezdomnego i kpiarskim tonem zwraca się do dziewczyny słowami „Że nieraz było ostro, ale na chodniku to jeszcze nie zgonował” - mam wrażenie, że niepotrzebnie rozwinąłeś zdanie niekoniecznymi słowami i bardziej wyraziście - także w związku ze zdaniem poprzednim - byłoby, gdyby zapisać (sugestia) : Chłopak uśmiecha się na widok bezdomnego i kpiarskim tonem stwierdza, że nieraz było ostro, ale na chodniku to jeszcze nie zgonował.
Przy okazji unikniesz powtarzania "się" i "dziewczyny".
Musiał krzyczeć, wzywać o pomoc. - może lepiej: wzywać pomocy, błagać o pomoc
Oczywiście nie wymagam od nikogo, żeby próbował na własną rękę ratować kogokolwiek. Do takiej obywatelskiej odpowiedzialności jeszcze mało kto w tym kraju zdążył dojrzeć. - jaką pomoc masz konkretnie na myśli? Bo piszesz "kogokolwiek", czyli że poprzednia sytuacja (na przykład) też jest teraz brana pod uwagę? Domyślam się, że chodzi o tę konkretną, jednak jakoś tak mi się skojarzyło na skutek owego "kogokolwiek" w tym momencie.
Pozdrowienia słoneczne.