Adela dnia 06.06.2011 20:42
Podróż z gniazda beztroskiego dzieciństwa do lepianki sztucznej dorosłości.
Niebanalnie rozprawiłeś się z tematem. Obrazy żyją. Oczami wyobraźni zobaczyłam i te czereśnie zbierane dla sprzątaczki (swoją drogą, my w szkole kradliśmy jabłka z sadu pani K.), i brud, głód, radość wałęsania się po przeróżnych zakątkach, no a potem co? gdzie są te ideały? marzenia? niewinność? szczęście? Kupujemy je w butelce 0,7. Smutne, ale prawdziwe.
Sugestie: słowo "dwa", ta powtórka w pierwszych wersach rzuca się w oczy i zakłóca lekturę.
"matki łzy gdy się doczłapałem do domu
orzeźwiły mnie jak kubeł zimnej" - tu zgrzyta, bo przecież takowa sytacja nie przydarzyła się raz - bohater wiele razy spał w stodołach itp. proponuję:
gdy doczłapywałem się do domu
łzy matki
orzeźwiały mnie jak kubeł zimnej
"a my się dobrze bawiliśmy" - niezgrabny szyk, może warto przemyśleć ten wers.
Pozdrawiam serdecznie,
A.