To tylko Ja. - Blackchange
Proza » Długie Opowiadania » To tylko Ja.
A A A
I.
Mimo to że nie jestem idealna, walczę z tym wszystkim by stać się kimś więcej niż zwykła roztargnioną nastolatką. Wiążące się z sobą historię, nie dają początków mojej smutnej historii, która jak okazuje się, nie jest tragedią, nie tak wielką jak inne. Życie, a w życiu ludzie ludziom zgotowali taki los. Tęsknota, osamotnienie, inne potyczki, wciąż wiążą się z sobą, niemal na każdym kroku, tego beztroskiego ludzkiego istnienia. Nie tylko mnie dotknęły takie przeżycia, wiem. Mimo tego, przeżywam to na swój sposób. Załamania, depresje, nie przespane noce. Rozmyślanie, nad tym dlaczego to ja, nie ktoś inny. Wszystko sprowadza się do jednego. Niektórzy wpadają w potencjalne nałogi, inni w trudną depresję, której nie da się szybko wyleczyć, inni zaś płaczą bez powodu. Roztargnienie, nie opuszcza mnie na krok, nie wszystko będzie się z sobą bezpośrednio wiązać. Tak jak na chemii, nie każde wiązane chemiczne, ma określony sens, uczniowie postrzegają to jako bezsens, normalne czy też nie, nie wolno skupiać się na jednym. Rozczulanie się nad sobą nie pomaga, zadręczamy się tylko tym co nas otacza, to i tak nie przynosi oczekiwanych efektów. Powinno nam być lepiej, jest gorzej, przynajmniej mi. Tęsknię szczerze za czasami, kiedy mały bobas sikał w pieluch a reszta świata go nie interesowała. Dziś wszystko się zmieniło, w chwili obecnej mam już swój wiek, problemy, inne poglądy na życie i świat. Dręczą mnie inne rozterki, takie jak zauroczenie, nie chciane żale czy miłość. Tęsknota doskwiera mi nawet wtedy, gdy śmieję się z głupot takich najdrobniejszych. Nie mam fachowego literackiego języka, nie obchodzi mnie to co pomyślą inni. Pozostanę sobą tak będzie najlepiej, dla innych i mnie samej. Nie opuszcza mnie fakt, że choroba nowotworowa nie jest w prawdzie uleczalna do końca. Wierzę, bo chcę uwierzyć, że będzie z dnia na dzień tylko lepiej. Efekty nie pożądane, zdarzają się. Kogo to może obchodzić. Mnie boli, boli mnie to, że przyjaciele się ode mnie odwrócili. Nie wszyscy, większość. Została mała garstka osób, które zrozumieją we mnie cokolwiek. Nie dbam o to, przestałam się zadręczać ludźmi na początku tego horroru. Nie warto było płakać do lustra, omijałam lustro szerokim łukiem ale pozostały fałszywe odzwierciedlenia osób tych, które dręczą mnie po dziś dzień, nie dają upragnionego spokoju, to przez to wszystko nie przespałam całej nocy od ponad roku, ponieważ zadręczam się wszystkimi głupotami jakie tylko mają miejsce tu i ówdzie. Fachowiec, powiedziałby że wchodzimy w jedno wielkie przysłowiowe gówno, zazdrość, które robimy wszędzie tam gdzie jest nie chciane, wchodzimy w nie i jesteśmy pobrudzeni po łokcie. Bo to zazdrość, gotuje wstręt, odrzucenie, nie dolę, złe słowa i inne. Warto, czy nie warto brudzić na swojej drodze? Życie każdy ma jedno, Bóg nie przyczynia się do tego jaką drogę wybieramy, bo dał niegdyś ludziom wolną wolę, to ludzie są sobie winni, sami sobie zgotowali niesłuszny los. Poróżniamy się poglądami, myśleniem, naiwnością, mową. Budzi się w nas zazdrość, wstręt, rasizm. Głupota, jedna wielka, brudna robota. I jak ja, jedna z wielu, mam pokazać, że to zaćpane głupotą społeczeństwo, mam gdzieś? Jeszcze nie potrafię, ale uczę się. Na początku był Adam i Ewa, podobno, wtedy zaczęła się skomplikowana gra. Czy potrafimy z tym walczyć? Czy tak naprawdę chcemy być lepszymi ludźmi, którzy zrozumieją osoby takie jak ja? Każdy powinien zadać sobie to pytanie, w duchu. To nie użalanie się nad sobą, swoimi problemami. To pokazywanie światu tego, czego każdy się boi, ni każdy doświadcza. A gdybyś to ty, człowieku, miał przejść to co ja? Zadaj sobie pytanie, co dotknęło by Cię najbardziej : choroba, strata przyjaciół, rodziny czy może lęk, który rozproszyłby Cię po kątach? To nie tak jak myślisz, to kolejny, twój bezsilny błąd, człowieku.







II.

Zdarzają się różne tego typu przypadki. Mniejsze, większe, średnia, bez znaczenia. Przeżycie tego co miesiąc na nowo, wykańcza. Umysł, staje się być gnijącym drewnem. Usycham, kolejny raz tracę nadzieję w to że będzie nareszcie upragniony koniec tej mordęgi. Nie potrafię, nie potrafię zrozumieć tego piekła. Nie jestem spokojna jak zawsze. Bliscy obiecywali, być ze mną w szczęściu i w chorobie. Odeszli, porzucili, odwrócili się. Pragnę ich powrotu, nienawidzę, nie wybaczę, cierpię. Nie czekam, nie warto, straciłam już nadzieję.
Myślę, a może to skołowane myśli. Oddycham, leczy to nie ten sam oddech co kiedyś. Powietrze, unosi się wokół mnie, jest brudne, zabrudziłam je brutalnymi słowami. Ponad mną sufit, błękitny bo zawsze taki mi się podobał. Dokoła ściany, brak drugiej żywej duszy. Czy ja oszalałam, czy to na nowo otwieram rozdział w historii która nigdy nie miała początku? Miała, dawno temu? Ateiści twierdzą, że wiara i uduchowienie jest nie ważne. Chrześcijanie, powinni umierać za wiarę, w dzisiejszych czasach, nie chce się nawet myśleć o kościele, o tej Bramie Niebios. Wybieramy chyba piekło, zgadłam? A nawracanie się ? Tułaczka, duszy, nie ważna spowiedź, odbębniona na odwal się. Nie, nie o tym miałam pisać. Odbieganie od tematu, to chyba moja pasja. Przepraszam, ponosi mnie z każdym zdaniem coraz to bardziej, intensywnie. Zastanawiam się, dlaczego nie piszę że jest mi dobrze. To nie ten rozdział, ale uwzględniam to co najważniejsze. Postanowiłam oddychać namiastką dobra, nie potrafię, nie ma go tutaj. Nie możliwe staję się możliwe, to takie nurtujące. Siedzisz człowieku, na wygodnym fotelu. Rozmyślasz nad sobą i innymi, dopinasz ludziom metki. W prawdzie nie chcesz by oni robili z tobą to samo, ale tak bywa, zdarza się. Robisz to samo co oni tobie, olewasz to, w każdym razie starasz się. Powtarzasz sobie co chwilę ten sam bezsens, i masz w dupie siebie samego. Człowieku hamuj siebie, mowę. Wiem, ciebie nie dotykają takie rzeczy. Twoje również są ważne, w życiu twoim i innych. Pamiętaj, możesz liczyć na mnie. Kimkolwiek jesteś, ja jestem twoim wielkim dłużnikiem. Na początek wyjaśnię ci co to nowotwór językiem specjalistów : Nowotwór – grupa chorób, w których komórki organizmu dzielą się w sposób niekontrolowany przez organizm, a nowo powstałe komórki nowotworowe nie różnicują się w typowe komórki tkanki. Utrata kontroli nad podziałami jest związana z mutacjami genów kodujących białka uczestniczące w cyklu komórkowym: protoonkogenami i antyonkogenami. Mutacje te powodują, że komórka wcale lub niewłaściwie reaguje na sygnały z organizmu. Powstanie nowotworu złośliwego wymaga kilku mutacji, stąd długi, ale najczęściej bezobjawowy okres rozwoju choroby. U osób z rodzinną skłonnością do nowotworów część tych mutacji jest dziedziczona. Nie zrozumiałe? Nie martw się, dla mnie również. Moim językiem, poznasz dogłębnie sens słowa „nowotwór”. To coś nie codziennego. Wchodzisz na oddział onkologii, ludzie patrzą na Ciebie, bo jesteś jednym dzieckiem w całej klinice. Udajesz, że wcale się nie przejmujesz, że to całkowicie normalne. Czekasz na wizytę z doktorem, długo wyglądasz człowieka ubranego w biały fartuch. Nadciąga, ludzie patrzą się na Ciebie bardziej brutalnie, litują się nad tobą, to nie istotne. Lekarz wyczytuje w końcu twoje imię. Z niepewnością wstajesz, spoglądasz na swoje buty, na ludzi, wchodzisz. Witasz się z osobą siedzącą za biurkiem. Asystentka patrzy na Ciebie z politowaniem chodź wcale tego nie chcesz, czujesz upokorzenie, skołowanie i nie pewność. Rozglądasz się po całym gabinecie, widzisz aparaturę do badania USG. W końcu lekarz proponuje Ci spoczynek, na białym bądź zielonym krześle. Twój rodzic, jeden lub dwoje jadą z tobą by rzekomo Cię wspierać, wyjmuje twą dokumentację. Specjalista zapoznaje się z nią dokładnie. Asystentka sporządza kopię, wypisuje karteczkę która powinieneś zanieść pielęgniarką, badanie krwi które nie boli, bo przyzwyczajasz się do niego w okresie wstępnym tej tułaczki. W między czasie, w tym chwilowym zamieszaniu spogląda na ciebie lekarz, człowiek który nie raz spotkał się z taką diagnozą z takim przypadkiem czy osobą. Nie boli Cię to, udajesz bo w głębi duszy płaczesz rozpaczliwie. Wyjątkiem pierwszym czy ostatnim nie jesteś, człowieku czujesz zaszczyt? Dopiero początek, plan wydarzeń rozwija się na nowo, na czysto, dogłębnie. Krok po kroku. A ty słabniesz, i słabniesz z każda minutą bardziej. Wyczuwasz krew którą tłoczy twoje serce. Serce które płacze wraz z duszą, które cierpi podobnie jak ona. Nie przypuszczasz że już nie długo przestanie stukać w twojej piersi. Nie przypuszczasz, że słowa które niemal za chwilę usłyszysz staną się prawdę. Nie myśl o tym, kolejny rozdział objaśni Ci wszystko, postaram się pisać dobrze, pozwól tylko sobie samemu człowieku, pomyśleć. Pomyśl nad sobą, nie płacz, nie wzruszaj się. Pozwól że napiszę dalej, postaraj się czyta i rozumieć. To nie takie trudne, wiesz?

III.

Wpatruje się nadal, w to co mnie otacza. Słyszę tylko palce które z niecierpliwością wypisują kolejne słowo, kolejne przeżycie, i rozdział. Na nowo, staram się pozbierać, to nie takie łatwe, płacze, przepraszam. Wracam do gabinetu, gdzie rozpętał się cykliczny chaos mojego umysłu. Lekarz, który wymierza w ciebie spojrzenie, nie wie jak ma ci przekazać rzecz, która zapoczątkuje zmianą w życiu twojej rodziny, załamiesz się na pewno, ale nie trać nadziei bo inaczej zginiesz w piekle, niebiosa są jeszcze nie znane, chłód ogarnia nie tylko mnie, wszystko w około staje się być Antarktydą łez. Patrzysz, nerwowe palce dyktatora stukają w biurko. Spoglądasz, przygotowujesz się na wymierzoną w ciebie karę. Boli? Słyszysz, to czego nie chciałeś usłyszeć nigdy, to cię przerastało zawszę. Nie szczęście spada na wszystko twoje, bliscy płaczą, przyjaciele też. Wszystko tylko nie to, tłumaczysz sobie w duchu że to każdemu się może zdarzyć. Chłodna mowa? Nie, język pali Cię coraz bardziej.
- Masz raka, taktyka leczenie nie jest zła, bezbolesna. Zaczynasz za dwa tygodnie, przygotuj się rzetelnie, czekają cię nowe przygody.
- Co? – tylko tyle wylatuje z twoich ust, nie potrafisz sobie tego ułożyć.
-Przejdź teraz z rodzicami na oddział chemioterapii, tam zapoznasz się z regulaminem, zrozumiesz coś nie coś po drodze, uczysz się nowych przykrych doświadczeń. Nie zapominaj, masz dopiero kilka lat, wyleczysz się, uwierz w to. Będzie dobrze, a my zobaczymy się niebawem.
Nie może to do ciebie dotrzeć. Waga twojej sytuacji, przeważyła się. Koniec, ostatecznie chcesz się poddać. Gabinet, zdaje się być twym więzieniem. Nie zważasz na to że obok Ciebie siedzi matka. Patrzy ze łzami w oczach. Na korytarzu zaraz i twemu ojcu zrobi się nie sadowicie przykro. W drodze do domu będziesz płakać, wiem to. Musisz wstać. Zaczynasz gwałtownie reagować, to błąd ! Wybiegasz, człowieku leją się z twoich oczu, łzy wściekłości i żalu! Na korytarzu tłum gapiów, spogląda na Ciebie głupio. A ty? Jak czujesz się ty? Twoja matka umiera w gabinecie, dławi się poznaną prawdą. Jak zareaguje zaraz twój rodzony ojciec? Staną w łzach, a ty? Będziesz nerwowo mrugać powiekami, tłumacząc sobie, że to nie prawda, że to pomyłka. Nie uciekniesz przed lękiem, i śmiercią. Rzeczy tak oczywiste, jak poranek. Boisz się, czarne myśli nurtują umysł bardziej i bardziej. Łzy leją się po policzkach już nie tylko matki, ojcu również doskwiera cierpienie. Trzymasz się, pokazujesz w sobie twardziela. W chwili tej dorastasz emocjonalnie. Fizyczne dorastanie nie jest tak oczywiste jak emocjonalne. Stajesz się teraz dorosły. Przyglądasz się innym, widzisz te same problemy i boleści. Zadaj sobie kolejne pytania, pomaga. Czy chciałbyś się poddać, czy walczyć? Wolisz zostać dzieckiem, czy nie zależną silną osobą? Mam nadziej że to drugie, z kolejną chwila poznasz co to życie, już nie takie kolorowe jak za czasów kołyski. Chcesz towarzysz mi dalej? Chcesz zapoznać się z resztą niemal brutalnych dla dziecka wydarzeń? Trzymaj się mocno proszę, zaczynamy nowy rozdział. Nowa wielka przygoda z towarzyszem, którego niemal mam w sobie od roku. Zapnij teraz pasy bezpieczeństwa, uchroń się, zabezpiecz się w cierpliwość.

IV.

Nie pamiętam wszystkich słów z tamtego dnia. Pamiętam jednak te łzy, słone szczere łzy dziecka, które płakało idąc. Płakałam, gorzej niż na pogrzebie dziadka. Dziadek to przecież rodzina, a to o siebie bałam się bardziej. Ze mnie jest egoistka a nie wnuczka. Tak bardzo żałuję, że wtedy nie pojechałam z rodzicami. Żałuje, nie pożegnałam się z tobą dziadku. A teraz? Teraz to ja przeżywam mordęgę. Moi rodzice, rodzeni rodzice. Dziadku, twój syn płacze z żoną, bo wychowali dziecko które sprawia im teraz problemy. Ale to nie koniec, zaledwie początek. Przepraszam ! Boże, dlaczego to ja? Dlaczego nie inni ludzie, dlaczego? Przypuszczam że mało kogo może to obchodzić, jednak pisze to dla was, dla osób które nie wiedzą co to za ból. Przerasta mnie gorycz nienawiści. Wróćmy teraz do wydarzeń, tamten dzień był piekłem. Idąc, biegnąc potrącałam ludzi łokciami. Łzy, łzy, łzy. Potok, rzeka, morze, ocean, źródło. Jestem tylko dzieckiem. W takim wieku, wielki krzyż na swoje ramiona. W tamtej chwili bardzo zwątpiłam w Ciebie Boże. Zwątpiłam, a zawsze kierowałam się Twoją nauką. Czym zasłużyłam na coś takiego, odpowiedz proszę. Jedyne o co w tej chwili proszę to o to, byś wziął ze mnie to brzemię, a jeśli przyjdzie mi umrzeć, przekaż moim bliskim że bardzo ich kocham. Oddaje się w Twoje ręce, prowadź mnie. Wtedy też poszłam na odział chemioterapii. Szłam korytarzem z rodzicami. Mama była bardzo słaba, rzygać chciało jej się z żalu. Ojciec plątał nogi, był bezsilny. Obydwoje byli bezradni. Kroczyłam, jak Jezus na Golgotę. Złe porównanie, ale trafne. Tak było, faktycznie szłam jak śmierć. Kiedy w trójkę stanieliśmy przed okienkiem w informacji, kobieta która tam siedziała popatrzyła na mnie litosnym spojrzeniem. Błagałam swoje oczy by przestały wylewać sól. Zapytała mej matki, co nas sprowadza.
-Widzi pani, właśnie wyszliśmy od lekarza. Córka jest załamana. Taka młoda, my tacy młodzi..
- ONA?! Przecież ona jest taka malutka.. Zaawansowany?
-Niestety tak, musi iść na chemię, mam nadzieję że na pierwsza ostatnią.. Czy mogłaby pani nam wytłumaczyć na czym polega tego typu chemia? Będzie ją bolało? Wypadną jej włosy? Co dokładnie będzie się działo z jej nowotworem?
Rozmawiali z nią jeszcze przez chwile, nie mogłam tego słuchać. Poczułam się jak zwierze w potrzasku. Nie wiem jak czują się dzikie zwierzęta, ale przypuszczam tylko że to było podobne uczucie. Kobieta miała rude włosy, zawsze takie chciałam. Kiedy skończę szkołę, zafarbuje je sobie, jeśli będę żyć. Mam nadzieje, że ta tułaczka już długo nie potrwa. Pominę już swoje uwagi na temat owej pani. Rodzice, tak szybko się pozbierali? Wybaczcie, ale chyba im na mnie przestało zależeć. Rozmawiali z nią jak o kalece, jednej wielkiej ułomnej kalce. Przecież nie byłam bez nóg, rąk. Mamo, tato… Ja mam tylko raka.. Nie róbcie mi tego, bądźcie normalni, jak was proszę. Dajcie mi szanse, nie zostawiajcie mnie. Dla was zbiorę tyle sił ile będę mogła. Ale nie, oni nie słyszeli moich myśli. Fałszywa nadzieja. Ich również znienawidziłam. Już od dawna, nie jest tak samo. Przeczytali formularz, który otrzymali od pani z informacji. Miałam wziąć z sobą kapcie, pidżamę, bieliznę, jak najmniej rzeczy. Później trzeba wszystko wyrzucić. Terapia, chemia. Leczenie, śmierć. Męka, nadzieje. Wszystko w jednej chwili. Nie tak to miało wyglądać. Na filmach każdy był traktowany dobrze, a ja? Potraktowali mnie jak śmiecia. Bezużyteczną rzecz. Człowieku, czy ty wiesz ile dla mnie rzeczy przestało mieć w tedy sens? Życie stało się traumą, jeszcze większą. Nie chciałam już mieć matki i ojca, kochałam ich nadal, nienawidziłam. Wypadłam z rytmu pisania. Szło mi dobrze, ale przypominając sobie te okropności, tracę sens pisania. Wybaczcie proszę, odetchnę i zbiorę znów siły na kolejny rozdział. Tym razem skrócę wszystko o połowę. Dodam jeszcze, ze gdy wracaliśmy do domu, krzyczałam. Wyłam z żalu. W domu dowiedziałam się, że oszukiwano mnie od początku tej drogi. Mamo, nigdy ci tego nie wybaczę, przepraszam. Straciłaś swoją szansę, jako matka. Będziesz już tylko kobietą, z którą mieszkam. Daliście mi życie, zepsuliście mi je. Sami sobie jesteście winni. Jestem tylko elementem waszej chorej układanki. Wpadki mają to do tego, że pojawiają się tam gdzie nie powinno ich być. Droga do nikąd, dom przestał być moją świątynią. Stał się więzieniem, zgrozą, obrzydzeniem.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Blackchange · dnia 10.06.2011 07:59 · Czytań: 628 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Usunięty dnia 10.06.2011 10:08
Łzy mi poleciały przy ostatnim akapicie, ale nie z powodu choroby bohaterki. Z powodu tego zdania:
Cytat:
Mamo, tato… Ja mam tylko raka.. Nie róbcie mi tego, bądźcie normalni, jak was proszę.

Myślę, że rodzice byliby zdolni oddać swoje życie, w zamian za zdrowie bohaterki, ale nikt ich nie nauczył, jak być "normalnym" w takich okolicznościach. Sami są przerażeni. Bohaterka podświadomie przerzuca winę za swoja chorobę na rodziców, okazuje wrogość, bo nie może sobie poradzić ze swoim lękiem. Rodzice tym bardziej nie wiedzą, jak się zachować i rośnie coraz większa bariera. Dodatkowe niepotrzebne cierpienie.
Nie wiem, czy tego typu przeżycia są Twoim subiektywnym doświadczeniem, ale niezwykle sugestywnie je przedstawiłaś.
Pozdrawiam.
Azazella dnia 10.06.2011 10:14
Cytat:
Wiążące się z sobą historię, nie dają początków mojej smutnej historii, która jak okazuje się, nie jest tragedią
historie nie historię
Cytat:
Nie tylko mnie dotknęły takie przeżycia, wiem. Mimo tego, przeżywam to na swój sposób

Cytat:
nie pożądane
niepożądane
Cytat:
nie dolę
niedolę
Cytat:
Moi rodzice, rodzeni rodzice
to nie brzmi dobrze...
Cytat:
do nikąd
donikąd

Takich błędów, dziwnych zdań i powtórzeń jest bardzo dużo, wiem, że niektóre z nich użyte są celowo, ale jest ich za dużo. Napisałaś, że tekst jest oparty na prawdziwych wydarzeniach, nie będę więc wypowiadać się o treści. Następnym razem zadbaj tylko aby forma przekazu zawierała mniej potknięć.
Miranda dnia 10.06.2011 12:21
Witaj
Odbieram ten tekst, jako zapis Twoich potyczek z chorobą, refleksji i emocji. Nie będę komentować, bo trudno coś mądrego i pomocnego powiedzieć. Oceniać tekstu też nie chcę, bo jest zbyt osobisty i dotyka trudnych spraw. Takie pisanie na pewno pomaga, bo czytając to co napisałaś, nabierasz już dystansu do swoich problemów i przeżyć i możesz sama sobie na wiele wątpliwości odpowiedzieć.
Pozdrawiam Cię ciepło i życzę pomyślności we wszystkim.:)
Wasinka dnia 10.06.2011 12:55
Tekst bardzo przygnębiający... Choć przygnębiający to miałkie tutaj słowo. Rozdzierający.
Sugestywność olbrzymia. Można poczuć to, co bohaterka. Trudno wypowiadać się o czyichś odczuciach i emocjach, reakcjach i zachowaniach, tym bardziej jeśli są doświadczeniem rzeczywistym autorki/autora, a tekst jest nasączony emocjami właśnie, właściwie jest z nich poskładany, literka po literce. nie mogę pomyśleć: niemożliwe, żeby to jej przyszło do głowy, jeśli to prawda...

Technicznie... Cóż, tekst jest zapisany na sposób, który sprawia wrażenie, że pisze go osoba umierająca, spiesząca się, przejęta, na skraju rozpaczy. Pod kątem technicznym także to tak wygląda. Sporo potknięć. Interpunkcja wykorzystana specyficznie i teraz tylko pytanie - czy celowo? Bo czasem mam wrażenie, ze przecinek pojawia się świadomie w niby-nieodpowiednim miejscu, ale też w wielu miejscach go brakuje, nie sprawiając wrażenie, że to z rozmysłem...

Bardzo trudno grzebać w takim intensywnym emocjonalnie tekście, gdzie być może Autorka jest bohaterem, bo nie wiem, czy oczekuje poprawek pod kątem literackim...
Podrzucę jednak parę potknięć, żeby było łatwiej poprawiać chociaż ortografy i troszkę innych (chyba że to ma być jakaś naturalna forma pamiętnika, w którym bohaterka, twierdząc, że nie zna się na literackim języku, celowo robi błędy...) :

Życie, a w życiu ludzie ludziom zgotowali taki los - cytujesz, może warto dać kursywę

nie chciane żale - niechciane

Nie opuszcza mnie fakt, że choroba nowotworowa nie jest w prawdzie uleczalna do końca. - niezgrabne zdanie na tyle, że zwróciłam uwagę, bo nie wydaje się świadomie "zakręcone"

Efekty nie pożądane - niepożądane

gdzie jest nie chciane - niechciane

Zadaj sobie pytanie, co dotknęło by Cię - dotknęłoby

tracę nadzieję w to - tracę nadzieję na to

wiara i uduchowienie jest nie ważne - nieważne (i może lepiej "są"?)

nie ważna spowiedź - nieważna

Nie możliwe staję się możliwe - Niemożliwe, staje

Nie zrozumiałe? - Niezrozumiałe

To coś nie codziennego. - niecodziennego

litują się nad tobą, to nie istotne - nieistotne

Asystentka patrzy na Ciebie z politowaniem(,) chodź wcale tego nie chcesz - chodź - choć; ponadto powtarzasz patrzy na ciebie, może lepiej w ogóle bez "na ciebie"? Czasem można mniej zaimków...

wypisuje karteczkę(,) któr(ą) powinieneś zanieść pielęgniark(om),

W między czasie - W międzyczasie

Nie przypuszczasz(,) że już nie długo przestanie - niedługo

niebiosa są jeszcze nie znane - nieznane

wszystko w około - wokoło

zrozumiesz coś nie coś po drodze - niecoś

ojcu zrobi się nie sadowicie przykro. - niesamowicie

tłumacząc sobie, że to nie prawda - nieprawda

czy nie zależną silną osobą? Mam nadziej - niezależną, nadzieję

Chcesz towarzysz mi dalej? - towarzyszyć?

Droga do nikąd, - donikąd


Specyficznie napisane, jeden wyraz ciągnie drugi, myśli biegną szybko, wkrada się czasem chaos, a wszystko poprzez olbrzymią dawkę emocji, która nakłada na tekst określoną formę.
Pozdrowienia słoneczne.
Blackchange dnia 10.06.2011 18:48
Błędy są stosowane celowo gdyż piszę to słowami dziecka które podchodzi do tej sprawy w miarę dojrzale. Potyczka literacka, we wcześniejszych pracach pisałam, że to dopiero moje początki. Nie wykazuje się jakąś idealną mową pisarską no ale staram się na ile mogę. :) Te IV rozdziały, zostały oparte na faktach, z kolejnymi częściami " To Tylko Ja', będę chciała podzielić się z wami już niebawem. Dziękuję za opinie, i komentarze, gdyż będę kierować się nimi pisząc dalsze losy bohaterki, jej rodziców, itp. :)
MaximumRide dnia 10.06.2011 21:55
,,Serce które płacze wraz,,
,,Nie przypuszczasz że już nie,,

Pamiętaj, że przed ŻE i KTÓRE jest przecinek

,,postaraj się czyta i rozumieć.,,

czytaĆ

,,Zaczynasz gwałtownie reagować, to błąd !,,

wykrzyknik bez odstępu

,,Kiedy w trójkę stanieliśmy,,

staneliśmy

,,mieć w tedy sens?,,

WTEDY

,,Przypuszczam że mało kogo może to obchodzić, jednak pisze to dla was, dla osób które nie wiedzą co to za ból.,,

Oj, ja jednak wiem co to za bół. Chociaż może nie do końca, bo raka miała moja babcia. Niestety zmarła. Jako jej wnuczka jestm bardzo narażona. Ale co będzie- to się okaże. Cały tekst jest przesączony bólem, cierpieniem,urazą, rozczarowaniem. Aż czytelnikowi stają łzy w oczach. Taka choroba to wielka tragedia. I podoba mi się wewnętrzny monolog, jaki prowadzi bohaterka. Przedstawia prawdziwy obraz jej duszy. Oddałaś wszystko bardzo realistycznie. Podobają mi się zdania, które piszesz. Niby pogmatwane, pokręcone, dziwne, ale w koncu jak czuje sie taki człowiek?No właśnie tak.
Życie czasem bardzo boli i daje w kość. Ale ważna jest nadzieja do ostatniej chwili. Pozdrawiam
julass dnia 10.06.2011 22:32
uff... 5 razy podchodziłem do tego tekstu i udało mi się zmóc tylko pierwszy rozdział... resztę tylko przeleciałem wzrokiem... takie opowiadanie dziecka stylem dorosłych przemyśleń jest dla mnie całkowicie nieprzyswajalne i męczące... nawet dokładnie nie wiem o czym przeczytałem w tym pierwszym rozdziale... a już na pewno nie drgnęła we mnie żadna nuta uczuciowa...
julanda dnia 11.06.2011 09:48
Niby w tekście widać coś na kształt mądrości, co z racji wieku peelki jest, z jednej strony zrozumiałe, z drugiej godne szacunku, ale mądrość ta jest nałożona cienką warstwą i podszyta wszystkim, o czym mowa: chorobą, stratą, lękiem. Sam tekst wymaga korekty
"Nie opuszcza mnie fakt" - nie wiem, czy fakt może nie opuszczać, czy opuszczać. Jeszcze kilka innych niezręczności, interpunkcja, ale w tekście jest odniesienie do braków pisarskich.
Co mogę powiedzieć? Rozumiem peelkę, a mnie... mnie chyba dotknęłoby wszystko... lęk, ten jest najgorszy, bo paraliżuje. Zdrowie, to całość, człowiek pojmowany holistycznie znajduje odpowiedź na to, co go spotyka. Jak pisał w książce Tizano Terzani "Nic nie zdarza się przypadkiem".
A dom... dom często z byle powodu przestaje być domem, nienawiść i żal do rodziców i bez tragedii staje się przekleństwem rodzin. Nie wiem, jaką byłabym matką w opisanej sytuacji... Człowiek nigdy nie wie, czy będzie bohaterem, czy tchórzem. A życie jest normalne, nawet, gdy staje na skraju. Wiem jedno, w tym co przeczytałam ktoś o tym zapomniał i tu jest błąd.
Pozdrawiam serdecznie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty