Purpura - cz. V - martawiktoria
Proza » Długie Opowiadania » Purpura - cz. V
A A A
- Moja mama chce się z tobą zobaczyć – Madeleine spojrzała uważnie na Draculę wychodzącego z hotelu.
- Witaj, Madeleine – szepnął miękko mężczyzna. – Twoja mama chce się ze mną zobaczyć? Dlaczego? – zdziwił się
- Nie mam pojęcia – wzruszyła ramionami. – Wiem tylko, że gdy o tobie wspomniałam, nastąpiła w niej przemiana, nagle poczuła się lepiej. Nie mogę tego zaprzepaścić.
Szli przez chwilę w milczeniu.
- Mówisz, że mama poczuła się lepiej – podjął Dracula, gdy usiedli na ławce. – Co jej dolega?
Madeleine westchnęła ciężko i skuliła ramiona.
- Mama… - zaczęła – …ma schizofrenię. Choruje od bardzo dawna i rzadko udaje mi się nawiązać z nią kontakt. Wczoraj, kiedy opowiadałam o naszym spotkaniu, ożywiła się. Zadawała racjonalne pytania, myślała logicznie i trzeźwo. Cały czas łudzę się, że kiedyś wyzdrowieje. Tak bardzo bym tego pragnęła.
Dracula objął ją ramieniem.
- Kiedy mielibyśmy spotkać się z twoją mamą? – zapytał, gładząc włosy Madeleine.
- Dziś – odparła krótko.
Parę minut później, znajdowali się w taksówce i podążali do szpitala. Madeleine zauważyła, że Dracula również przeszedł metamorfozę. Był znacznie bardziej ożywiony i energiczny niż kilka dni temu, jego skóra nabrała zdrowego koloru. Wyraźnie odmłodniał.
Wysiedli z taryfy i podążyli do potężnego, szarego gmachu. W milczeniu mijali kolejne sale, Madeleine witała się ze znanymi jej pacjentami. Wiele kobiet zachowało ślady dawnej urody, każda z nich miała jednak nieszczęśliwe, cierpiące, wypełnione tęsknotą oczy. Tęsknotą za normalnością.
Madeleine zapukała do pokoju matki. Przepełniał ją strach. Obawa przed tym, że poprawa formy była chwilowa, a Milene powróciła do swego schizofrenicznego świata.
- Tak? – głos mamy był trzeźwy i stanowczy.
- To ja. Przyszłam z…gościem – odparła córka z wahaniem.
- Wejdźcie, wejdźcie proszę.
Gdy tylko Dracula przekroczył próg, Milene zerwała się na równe nogi.
- To ty?! Nie mogę uwierzyć! – krzyknęła dźwięcznie. W oczach zabłysły łzy.
Spojrzał analitycznie na matkę Madeleine. Na jego twarzy malowało się skupienie. Usiłował przypomnieć ją sobie.
- Minęło sporo czasu, jednak musisz mnie pamiętać. To ja – Mina – wyszeptała z uśmiechem.
Madeleine zamarła. Z wrażenia zabrakło tchu. W jednej chwili, wszystkie puzzle zaczęły tworzyć spójną całość. Dracula cały czas szukał Milene. To ona była jego utraconą ukochaną. Madeleine zaś była bardzo podobna do matki, trudno się więc dziwić, że mężczyzna pomylił te dwie kobiety.
- Mino! – wyszeptał zdławionym głosem. – To naprawdę ty?
- Oczywiście, najdroższy – wyciągnęła do niego ręce.
Dracula podbiegł do Milene i pocałował ją. Mimo, że córka czuła się skrępowana, musiała przyznać, że był to jeden z najpiękniejszych pocałunków, jakie widziała.
Mina i Dracula trwali w błogiej pieszczocie, a Madeleine nie wiedziała, co powinna zrobić. W końcu, zdecydowała się opuścić pokój i pozwolić zakochanym na spokojną rozmowę.
Gdy znalazła się na korytarzu, wybuchła płaczem. W jej sercu zbierał się żal. Zainteresowanie Draculi pozwoliło uwierzyć, że jest wyjątkową, pożądaną kobietą, sprawiło, że poczuła się piękna. Teraz jednak okazało się, że to nie ona była jego pragnieniem, nie o Madeleine marzył przez tyle wieków.
Nie miała siły, by spokojnie i racjonalnie rozważyć całą sytuację. Zastanowić się, czy możliwym jest, że matka to rumuńska arystokratka sprzed kilkuset lat.
Madeleine zakochała się w Draculi. Zaangażowała się w tę nieprawdopodobną historię całym sercem, pragnęła, by ten intrygujący człowiek stał się jej mężczyzną, pierwszym kochankiem. Teraz zaś, wszystkie te marzenia, runęły w przepaść.
Odetchnęła głęboko i ponownie weszła do pokoju matki. Milene siedziała wraz z Draculą na kanapie. Głowę oparła o jego ramię, a mężczyzna całował jej czoło. Wytworzyła się niezwykle intymna atmosfera.
Madeleine stanęła pod ścianą i spuściła wzrok.
- Madeleine, kochanie – matka podeszła do niej i przytuliła. – Tak bardzo jesteśmy ci wdzięczni. Cieszę się, że wreszcie nas połączyłaś.
- Ja również się cieszę – wymamrotała, zagryzając wargi. – Muszę już iść… Mam parę spraw do załatwienia. Poza tym, z pewnością chcielibyście zostać sami. – opuściła pomieszczenie, unikając spojrzenia Draculi.
Gdy znalazła się na zewnątrz, jej ciałem znów wstrząsnął szloch. Łzy płynęły nieprzerwanym strumieniem, makijaż rozmazał się, tworząc czarne smugi. Czuła się marionetką w rękach losu, kukiełką kierowaną przez bezmyślnego lalkarza.
Mimo, że była ładną kobietą, nigdy nie miała ukochanego. Wiedziała, że mężczyźni są nią zainteresowani, żaden jednak nie fascynował Madeleine na tyle, by zdecydowała się na związek.
Z Draculą było zupełnie inaczej. Choć wiedziała, że jego zachowanie jest zastanawiające, wytwarzał niezwykłą, intrygującą aurę. Osobowość mężczyzny nie pozwalała Madeleine na obojętność. Przyciągał ją do siebie, sprawiał, że rodziły się uczucia, które znała dotąd jedynie w teorii.
- Madeleine. – usłyszała nad sobą mocny głos.
- Draculo – wyszeptała, usiłując poprawić makijaż. Niestety bezskutecznie.
- Twoja mama chce odpocząć. Zbyt dużo wrażeń, jak na jeden dzień. – oparł się o gmach szpitala.
- Z pewnością – odparła, unikając jego spojrzenia.
Częściowo wyjaśnił jej sytuację. Milene pamiętała Draculę, ponieważ wspomnienia z nim związane, zostały zakodowane głęboko w podświadomości. Mimo tego, że poznała mężczyznę kilka wcieleń temu, emocje związane z ich romansem okazały się tak silne, że na stałe wpisały się w umysł Milene.
- Tak więc, wreszcie się odnaleźliście – odchrząknęła Madeleine. Obecność Draculi coraz bardziej krępowała.
W pewnej chwili, w jej głowie zrodziło się zatrważające pytanie.
- Nie jestem w stanie w pełni tego wszystkiego pojąć, Draculo. – zaczęła wolno. – I, choćbyś tłumaczył zawiłości tysiąc razy, tak już pozostanie. Nurtuje mnie tylko jedna kwestia: jeśli ty i mama mieliście kilkaset lat temu płomienny romans, to czy nie jestem przypadkiem reinkarnowanym owocem tego związku?
Słowa Madeleine rozbawiły Draculę. Nigdy jeszcze nie widziała go tak rozradowanego.
- Nie, nie jest to możliwe – odpowiedział po chwili. – Powiem więcej: to wykluczone.
- Dlaczego? – nie ustępowała.
- Ponieważ uważaliśmy – wyjaśnił z prostotą.
- Ale nie byłeś bezpłodny, prawda?
- Nie. Teraz również nie jestem. Nie będę wprowadzać cię w meandry XV-wiecznej antykoncepcji. Nie chciałabyś ich znać, naprawdę. Zapewniam cię jednak, że nie jesteś moją córką. Uwierz mi. – złapał ją za ręce i odgarnął włosy.
Po raz pierwszy od konfrontacji z matką, spojrzała na niego śmielej. Mroczne zazwyczaj źrenice Draculi były teraz rozjaśnione i ciepłe.
- No - odetchnęła, usiłując doprowadzić myśli do porządku. – Tak więc, tym razem, twoja historia doczekała się szczęśliwego zakończenia.
- Tak. – Kiwnął głową, jednak nie uśmiechnął się.
- Nie jestem wam już do niczego potrzebna. – podniosła się i wygładziła sukienkę.
Liczyła na to, że Dracula ją powstrzyma. Tak się jednak nie stało. Madeleine zagryzła wargi i ruszyła przed siebie.


*

Dracula odnalazł wreszcie Minę. Powinien więc czuć spełnienie i szczęście. W jego sercu nie było jednak radości.
Siedział na balkonie swego paryskiego apartamentu i sączył powoli wino. Starał się zapomnieć o zapachu krwi. Usiłował wymazać z pamięci ten cudowny, niezwykły smak, dzięki któremu poczuł się, jak młody bóg. Mamił zmysły alkoholem. I, choć wino było wyborne, stanowiło tylko marny jej substytut. Nie chciał również, po raz kolejny, pozbawiać życia młodego mężczyzny. Brzydził się grą poprzedzającą egzekucję. Musiał wcielać się w rozpalonego pożądaniem geja, pragnącego uwieść niewinnego chłopca. Nie miał nigdy homoseksualnych skłonności, ale młoda, męska krew przynosiła mu najwłaściwszą dawkę energii.
Nie tylko fizyczny głód doskwierał Draculi. Odwiedzał Milene codziennie, spędzali wspólnie dużo czasu. Bywała jednak bardzo irytująca i, choć miała znakomitą formę, a z dnia na dzień wyglądała coraz piękniej, nie pragnął kobiety.
Tak często wyobrażał sobie tę chwilę. Fantazjował o tym, jak ponownie weźmie Minę w ramiona. Zastanawiał się, czy jej ciało będzie miało taki sam smak, dotyk pozostanie równie gorący.
Teraz, mimo, że tulił Milene w ramionach, jego zmysły nie szalały z rozkoszy, świat nie wirował. Nie doszło jeszcze do miłosnego zbliżenia, bo Dracula odwlekał ten moment.
Tęsknił za Madeleine. Oddałby wiele, by móc się z nią zobaczyć. Miał jednak świadomość, że ona tego nie chce. Kochała matkę ponad wszystko i cieszyła się szczęściem Milene. Nie uczyniłaby niczego, co pogorszyłoby stan.
Dracula wiedział wreszcie, dlaczego Madeleine wydała mu się znajoma, gdy ujrzał na paryskiej ulicy. Przypomniał sobie, że zobaczył ją po raz pierwszy dwadzieścia lat temu. Przyjechał wtedy z Rumunii do Francji na debiutancki, zagraniczny koncert. Kiedy odpoczywał po występie w jednej z restauracji, jego uwagę przyciągnęła mała, kilkuletnia dziewczynka rozmawiająca z zapałem z siedzącym obok niej mężczyzną. Była śliczna. Dracula zauroczył się analitycznym spojrzeniem zielonych oczu, piegami, pokrywającymi obficie całą buzię. Uśmiech małej zachwycał szczerością i sprawiał, że rumuńskiemu muzykowi miękło serce. Widać, że bardzo dobrze czuła się w obecności młodego mężczyzny, który zapewne był jej ojcem. To dziecko to Madeleine.
Różniła się od matki. Była znacznie spokojniejsza, bardziej racjonalna, skromniejsza. Mina przyciągnęła Draculę swą pewnością siebie. Wiedziała, że jest piękna, ponętnie kobieca. Jej córka natomiast, mimo że wyróżniała się urodą, miała wyraźnie niższą samoocenę. Ujrzał to w oczach Madeleine, gdy dowiedziała się, że Mina to Milene. Była wtedy bardzo zagubiona, nie wiedziała, co powinna zrobić. Odkrycie prawdy sprawiło, że utraciła budzącą się świadomość swej wyjątkowości.
Dracula dopił wino i nałożył płaszcz. Postanowił zobaczyć się z Madeleine. Na przekór wszystkiemu.

*
Madeleine od dwóch tygodni bardzo źle się czuła. Nie miała siły na słuchanie rozterek swoich pacjentów. Ich słowa docierały do niej z opóźnieniem, często wpadała w zamyślenie.
Mama zadziwiała trzeźwością umysłu, pogodą ducha. W oczach ukazało się światło, spełnienie. Tak szczęśliwa Milene nie była chyba nigdy. Równolegle z wzrostem kondycji psychicznej matki, malał jednak entuzjazm Madeleine.
Nie przesypiała nocy, nieustannie rozmyślała o relacji Draculi i Miny. Wyobrażała sobie, jak dotyka on Milene, pieści, celebruje ukochane ciało. Odwiedzała matkę tylko wtedy, gdy nie było u niej Draculi.
Była dobrym psychologiem. Dotąd bardzo angażowała się w swój zawód i pomoc ludziom, pacjenci ufali jej. Dzięki opracowanej przez siebie terapii, potrafiła dotrzeć nawet do najbardziej zamkniętych osób.
Teraz jednak, nie potrafiła się skoncentrować na pracy. Popadała w przygnębienie, które pogłębiało się z każdym kolejnym dniem. Czuła ucisk w mostku, nie pozwalający na normalny oddech. Usychała z miłości.
Dracula pojawił się u niej pewnego ponurego, smętnego dnia. Ubrana była w piżamę i wpatrywała się bezmyślnie w telewizor. Dochodziła siedemnasta, jednak dla niej dzień się już zakończył.
- Witaj, Madeleine – powiedział, stając w progu mieszkania.
Nie zareagowała.
- Jak dobrze znów cię zobaczyć – Uśmiechnął się nieznacznie.
Uchyliła drzwi, zapraszając go do środka.
- Jak się czujesz? – zapytał z troską w głosie.
- Bywało lepiej – mruknęła Madeleine. Pod fasadą spokoju, kipiał wulkan.
- Kupiłem ci parę rzeczy. Trochę jedzenia, wino, coś słodkiego. – Dracula wyjął produkty z dużej, lnianej torby i otworzył lodówkę. Była prawie pusta.
- Niepotrzebnie. Nie jestem przecież obłożnie chora. – Spojrzała z niechęcią na przybysza. – Jeśli będę miała ochotę, sama zrobię zakupy.
Dracula odłożył worek pełną produktów.
- Madeleine – Usiadł koło niej i westchnął ciężko. – Tęsknię za tobą. Bardzo.
Zadrżała, w oczach zbierały się łzy.
- Nie mów tak – wyszeptała – Powinieneś być szczęśliwy. Z mamą.
- Milene jest w szpitalu psychiatrycznym – odparł Dracula. – Myślisz, że pragnę takiego życia? Tulenia się do siebie w ascetycznym, małym pokoju, przebywania między nieszczęśliwymi, chorymi ludźmi? Nie tak to sobie wyobrażałem.
- Tak? A to ci historia. – zironizowała – Powinieneś ponosić konsekwencje swoich czynów. – usta wykrzywił złośliwy uśmiech.
- Nie rozumiem…
- Czego nie rozumiesz? To przez ciebie mama popadła w szaleństwo. Pragnęła być z ukochanym mężczyzną, nie mogła się jednak nikomu zwierzyć ze swej tęsknoty. Wspomnienia waszych wspólnych dni były tak realne, że zatraciła granicę między teraźniejszością, a przeszłością. Za twoją sprawą rozchorowała się również ciotka Anette, prawda? Mama mi o wszystkim powiedziała. Tylko ukochanej siostrze, mogła zdradzić swój największy sekret. Anette tak bardzo przejęła się całą historią, że nigdy nie powróciła do normalności! – w oczach Madeleine ukazał się ogień. Płonęła gniewem i rozpaczą – Kim ty w ogóle jesteś? Czym? Wampirem? Jesteś wampirem? – dyszała z wściekłości.
Dłuższą chwilę milczał. Wreszcie spojrzał na nią ciężko i odpowiedział.
- Tak, Madeleine, jestem wampirem.
Wydała z siebie zduszony krzyk. Zbladła i wstała z fotela.
- Nie wierzę. Gdzie są twoje kły, dlaczego z taką swobodą patrzysz na mój krzyż? – wskazała na ozdobę wiszącą na szyi.
- To wszystko literackie brednie – odparł Dracula spokojnie. – Wampiry nie mają długich, ostrych zębów, nie boją się symboli religijnych, czosnku i innych przypraw. Nie sypiamy też w trumnach. Prawdą jest tylko to, że uwielbiamy smak krwi.
- Jesteś więc mordercą – syknęła Madeleine. – Zabijasz ludzi.
- Nie wszystkich i nie często. Wino jest dla mnie substytutem krwi.
Usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach. Była przerażona. Niemal upewniła się, że cała ta sytuacja to jedynie wytwór chorej wyobraźni. Dracula nie istniał, nie wypowiedział tych absurdalnych słów. Mama nie odzyskała zdrowia psychicznego. To wszystko schizofreniczna fantazja Madeleine.
- Gdybym miała chociaż jeden dowód na realność tego wszystkiego. Gdybym mogła upewnić samą siebie, że nie zwariowałam – wyszeptała, patrząc na swoje dłonie.
Dracula usiadł blisko niej na kanapie. Dotknął pobladłej twarzy Madeleine, pogładził szyję i zatrzymał dłoń na piersi.
- Pokażę ci to, co jest prawdziwe – powiedział tylko.
Zaczął rozpinać guziki jej brązowej piżamy, wsłuchując się w nierówny, przestraszony oddech. Wkrótce, poły materiału opadły, ukazując kształtne, młode piersi.
Wprawnym ruchem ściągnął swoją koszulę i oczom Madeleine ukazał się silny, męski tors.
- Draculo… nie mogę. – wyszeptała słabo.
- Ciii. Zdaj się na mnie.
Spojrzał na nią i wymruczał z czułością:
- Kocham cię, Madeleine. Tylko ciebie.
Złączyli usta w pocałunku, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Wkrótce, przestali nad sobą panować. W pośpiechu pozbywali się ubrań, błądzili dłońmi po ciałach. Rozkosz potężniała wraz z kolejnymi pieszczotami. Usta Draculi sprawiały, że Madeleine docierała do nieba. Wyzbyła się poczucia winy. Wiedziała, że się kochają, a uczucie to było czyste i mocne.
Smakował jej ciało bardzo łapczywie. Nie brakowało mu jednak delikatności. Wiedział, że dopiero teraz odnalazł swą Minę, to Madeleine było jego domem. Przyjemność zdawała się nie mieć końca, tym większa, że nie tylko ją dawał, ale i doświadczał.
W pewnej chwili, Dracula przeniósł ukochaną na łóżko. Spojrzeli na siebie z czułością.
- Chodź – zachęciła go, rozchylając nogi.
- Ale ja nie mam… - wyszeptał.
- Nie szkodzi. Chodź – powtórzyła i przyciągnęła kochanka do siebie.
Zachłysnęła się powietrzem i otworzyła szeroko oczy. Nie spodziewała się, że inicjacja będzie tak bolesna.
- Będę delikatny – powiedział, patrząc na Madeleine z czułością.
Zaczął się w niej poruszać. Wkrótce, dyskomfort minął, a jego miejsce zajęła ciekawość. Wpatrywała się w Draculę, zmieniający się wyraz twarzy mężczyzny, wsłuchiwała się w oddech, zmieniający swe tempo.
Spełnienie nadeszło po kilku minutach. Ogarnęło całe ciało i zmysły, zawładnęło umysłem.
- Jesteś…moim domem – powiedział, zanim akt się dopełnił.
Objął ciasno Madeleine i spojrzał na nią. Na czole połyskiwał pot, oczy Draculi były roziskrzone.
- To jest prawdziwe – odgarnął rude kosmyki opadające na twarz. – Moje ciało i nasza namiętność. Istnieję ja i wszystko, co się przed chwilą stało. Uwierz mi i zaufaj. Proszę.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
martawiktoria · dnia 14.06.2011 20:05 · Czytań: 872 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 14
Komentarze
Azazella dnia 14.06.2011 21:07
Nadużywasz się, ale to kosmetyka;). Czytałam z dużym zainteresowaniem. Chociaż zaczęło robić się harlequinowsko, to nawet mi się podobało. Chociaż ostatnie zdanie mnie rozbawiło, nie oceniam tego tekstu źle. Czekam na kolejne odsłony
julass dnia 14.06.2011 21:12
Cytat:
Nie chciał również, po raz kolejny, pozbawiać życia młodego mężczyznę.

mężczyzny

Cytat:
Nie miał nigdy homoseksualnych skłonności, tylko młoda, męska krew przynosiła mu jednak najwłaściwszą dawkę energii.

hmmm... ja bym to "jednak" dał przed "tylko"

Cytat:
Nie przysypiała nocy, nieustannie rozmyślała o relacji Draculi i Miny.

przesypiała

Cytat:
Powinieneś ponosić konsekwencję swoich czynów. – usta wykrzywił złośliwy uśmiech.

ponieść konsekwencje


ci faceci to jednak są... od córki do matki i z powrotem:) zawsze wolą młódkę od starszej schorowanej pani...
podoba mi się to... chociaż nie jest jakieś bardzo odkrywcze a akcja nie jest dynamiczna to się dobrze czyta... i opis zbliżeniowy też całkiem sympatyczny...
MaximumRide dnia 14.06.2011 21:33
No no. Ciekawe.
Zadziwiasz coraz bardziej.
I scena seksu bardzo ładnie opisana.
Bardzo mi się podoba. Czytałam z dużym zainteresowaniem.
Sytuacja robi się coraz bardziej pokrcona. I fajnie. Bo jestem ciekawa co z tego wyniknie. Bo mamusia raczej nie będzie zadowolona, jak się dowie. Akcja się rozwija. Jest ciekawie, tajemniczo i przekonująco. Podoba mi się.
Czekam na kolejną część.
Pozdrawiam:)
martawiktoria dnia 14.06.2011 22:09
Azazella: Trafnie zauważyłaś. Miewam problemy z "się". Często trudno mi ten zaimek czymkolwiek zastąpić.
Jullas: Hm, akcja się nie rozwija? Przecież w tej części okazało się, że Mina to matka Madeleine. Wiadomość ta powinna porazić czytelników. Takie przynajmniej było moje założenie ;). Dobrze,że się dobrze czyta - może uda mi się jeszcze czymś Cię zaskoczyć ;)
MaximumRide: Dzięki, dzięki! Bardzo miło czytać, że mój tekst może zadziwiać. Robię wszystko, by ta, oklepana dość, historia nabrała współczesnych rumieńców. W kolejnych częściach, sytuacja trójkąta miłosnego skomplikuje się jeszcze bardziej ;).
Pozdrawiam Was :).
julanda dnia 14.06.2011 22:35
To się uśmiałam! Nie wiem czemu traktowałam opowiadanie z początku tak serio! A tu niespodzianka. Jakby nie było z przymrużeniem oka wiele rzeczy by nie pasowało, chociażby antykoncepcja, scena z między Drakulą a Madelaine. Uśmiałam się, no i dobrze, bo poprzedni takie do leczenia na leżance u psychologa lub gorzej.
Pozdrawiam!
martawiktoria dnia 14.06.2011 23:54
Nie wiem, czy Twój komentarz to ironia. Najprawdopodobniej tak. Cóż...Każdy ma prawo do własnej opinii.
Powiem tylko tyle,że masz specyficzne poczucie humoru, jeśli ten fragment tak Cię rozbawił...
wiewioorka dnia 15.06.2011 11:05
Komentarz do innego tekstu pasuje idealnie też tutaj:"Wpływ wampirów i wilkołaków na teksty z PP jest zatrważający. smiley Najgorsze jest to, że wszystkie napisane takim samym językiem i tematy brane z jednego worka, że nie mogę przykleić opowiadania do konkretnego autora. Język prosty, intryga nudna i przewidywalna. Bez oceny."
martawiktoria dnia 15.06.2011 15:32
Dam Ci, wiewioorko, złotą wskazówkę: Nie podoba się? Nie czytaj. Rozwiązanie proste, a jakże może ukoić rozedrgane, nadwątlone nerwy, spowodowane płycizną, banalnością i głupotą mojego tekstu.
Przeczytałam pierwszą część "Królowej śniegu", i wiesz co? Drugim Mickiewiczem, Żeromskim, tudzież nawet Coelho to Ty nie będziesz. Twój sposób pisania jest zimny, naturalistyczny i pozbawiony czegoś, co w moich tekstach się zawiera - duszy. Miłego życia.
martawiktoria dnia 15.06.2011 15:34
Jeszcze jedno: Podziwiam kreatywność literacko - komentatorską: nie ma to jak kliknąć "copy", "paste" i umieścić napisany wcześniej komentarz pod moim opowiadaniem. Winszuję.
wiewioorka dnia 15.06.2011 15:40
Na komentarze odpowiada się broniąc tekstu, a nie atakując czytelnika. A oceny moich utworów proszę zamieszczać pod nimi.(Swoją drogą dziękuje za komplement). Nie moja wina, że jeden komentarz pasuje do dwóch tekstów. Ja radzę zachować większy dystans do opinii innych i nie reagować tak emocjonalnie na krytykę.:D
martawiktoria dnia 15.06.2011 16:47
Ja, natomiast, radzę, abyś nie komentowała moich tekstów.
Wasinka dnia 15.06.2011 17:53
No i po romantycznej, ponadczasowej miłości!
W sumie ciekawie, że coś tam się pokręciło i jest inaczej, niż myśleliśmy na początku, ale jednak żal mi tego uczucia sprzed wieków... I do tego podejście Draculi mnie odstręczyło zupełnie od niego:
Cytat:
- Milene jest w szpitalu psychiatrycznym – odparł Dracula. – Myślisz, że pragnę takiego życia? Tulenia się do siebie w ascetycznym, małym pokoju, przebywania między nieszczęśliwymi, chorymi ludźmi? Nie tak to sobie wyobrażałem.

Toż się dopiero ogrom miłości przytrafił...

Starasz się, by fabuła zaskakiwała, to dobrze. Jednak brakuje mi tutaj świeżości języka, czegoś, czego szukam w sposobie opowiadania, co mnie pociągnie za sobą.
A analityczne spojrzenia jakoś mi zupełnie wyskakują z tekstu (najpierw Draculi, potem małej Madeleine).

Pozdrowienia przedwieczorne.
martawiktoria dnia 19.06.2011 01:42
Z drugiej strony, Wasinko, ciężko się Draculi dziwić. Surowe mury szpitala psychiatrycznego nie są raczej odpowiednim gruntem dla rozwoju historii miłosnej. Powiedział na głos to, o czym większość ludzi tylko by pomyślała. Jest to pewnego rodzaju odwaga.
Hm, sama przyznasz, że wampiry to nie mogą stanowić szczególnie świeżego tematu ;). Są one drugiej, może nawet trzeciej świeżości, czymś w rodzaju zombi ;).
Fajnie, że staram się odejść od konwencji typowego romansu, zależy mi na zaskakiwaniu czytelnika. Właściwie odczytałaś moje zamiary :).
Analityczne spojrzenia sprawdzę analitycznie w tekście ;).

Na następną część trzeba będzie trochę poczekać - bronię w środę pracę magisterską - ale, gdy tylko będę już mogła postawić przed nazwiskiem trzy literki, na pewno coś umieszczę.

Pozdrowienia nocne.
Wasinka dnia 29.06.2011 00:44
Nieświeżość wampirów rzeczywiście niewątpliwa ;-)
Może dziwić się Draculi nie należy, rozumiem w jakiś sposób takie podejście, wszak wielu ludzi tak reaguje, jednakowoż romantyzm umknął i miłość wieczna okazała się zupełnie niewieczna i przyziemna, niestety. O to mi chodziło... Może i to odwaga przyznać się do takich odczuć, jednak zarazem tchórzostwo i brak szczerego uczucia jeszcze bardziej tu zagrały...
Mam nadzieję, że już po obronie, a trzy literki pięknie się wdzięczą :)
Pozdrowienia księżycowe.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:58
Najnowszy:Mateusz199