Przypalam kolejnego papierosa. Już nie smakuje jak poprzedni, bo zawsze najlepiej smakuje pierwszy. Paczka na jeden dzień to za dużo. Wiem, że nie powinnam, bo na opakowaniu napisano mrożące krew w żyłach hasło, w stylu; śmierć, albo życie, ale chcę, po prostu lubię palić. Nie o sam smak tu chodzi, ale o sam fakt palenia. Palę ponad trzydzieści lat i żyję. Jeszcze. I o dziwo, mam zamiar żyć długo i umrzeć z papierosem w ustach(!). Mogę cynicznie podawać tysiące przykładów ludzi, którzy nie palili i już ich nie ma, a także palących i pijących, co dożyli sędziwego wieku. Tak jak w mojej rodzinie.
Dziadek pił, palił, jadał tłusto i dożył dziewięćdziesiątki. Mój ojciec nie palił, nie pił, unikał tłuszczu i zmarł, mając zaledwie sześćdziesiąt siedem lat. I nie na żaden nowotwór czy inną poważną przypadłość. Po prostu, któregoś dnia zasłabł i stracił przytomność. Wezwałam Pogotowie. Wydawało się, że kryzys minął, bo po lekach świadomość wróciła. Niestety, po godzinie umarł. Rozmawiał ze mną i nagle zasnął.
Dziadek umierając, uśmiechnął się do mnie i powiedział.
- Dziecko, życie to tylko chwila, nie warto się katować. Nigdy nie wiesz, co ci zaszkodzi. - Potem znowu uśmiechnął się, westchnął, i już po dziadku.
Ojciec przestrzegał wszelkich reguł, a mimo to przyszedł taki dzień, taka chwila, że te reguły okazały się diabła warte.
Tuż przed śmiercią powiedział;
- Córko, nie zaznałem w życiu żadnych przyjemności, oprócz pracy, bo zawsze czegoś się obawiałem. Nie paliłem, bo wizja raka płuc odstraszała mnie. Nie piłem, bo bałem się wpaść w alkoholizm, nie zdradziłem twojej matki, bo jej przysięgałem.
- I co, tato? - spytałam, tłumiąc łzy.
- A to - odparł resztką sił - że nie wiem jak smakuje życie. Żyłem, a jakbym nie żył.
- Tato, chcesz piwa? - szepnęłam. - A może papierosa?
- Dziecko, a masz? - spytał z dziwnym błyskiem w oku.
- Tatuś, mam - pokazałam fajki i butelkę z piwem.
- O Boże - westchnął. - Daj, tylko żeby mama nie widziała.
Otworzyłam piwo, przypaliłam papierosa. Ojciec pociągnął sążnisty łyk prosto z butelki, potem przytknął do ust papierosa, ale już nie zdążył zaciągnąć się. W jego ostatnim spojrzeniu zobaczyłam radość i tęsknotę.
Nie wiem dlaczego, ale wciąż plączą mi się po głowie słowa piosenki Okudżawy: „...a jednak mi żal...”
Wyrzucam sobie, że się spóźniłam, a ojciec tak lubił piwo.
Zapalam następnego i zapalę jeszcze wiele, to za ojca.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Miranda · dnia 17.06.2011 08:25 · Czytań: 1150 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 37
Inne artykuły tego autora: