Oderwał wzrok od tableta i schował go do torby. Szczupła brunetka z lekkim zezem pomachała mu z oddali, wstał od stolika i odsunął dla niej krzesło. Podała mu rękę i usiadła niedbale. Kelnerka bez słowa położyła na stoliku drugie menu.
- Zabiegana jesteś chyba ostatnio – zaczął bez zbędnych formalności. – Całkiem nieźle wczoraj wypadłaś.
- Dzięki wielkie – odparła wesoło. – Jestem taka podekscytowana. Serio, uważasz, że nie dałam wczoraj dupy? Nie spieprzyłam sprawy?
- Prawdę mówiąc, było bez fajerwerków, ale dałaś sobie radę.
- Cholera, wiedziałam, wiedziałam, że nie dam rady.
- Aniu, to był wielki news, taki, który zdarza się raz na rok, debiutanci rzadko błyszczą w takich chwilach. Pomyśl, że następnym razem już nic cię nie zaskoczy, szybko nie dostaniesz mocniejszego newsa.
Skrzywiła się.
- No tak, spartoliłam robotę, Hans szybko nie da mi nowego zadania – stwierdziła z niechęcią.
- Takie wydarzenia nie zdarzają się bez pomocy, sama wiesz. Jeśli sobie takiego newsa nie stworzysz, to nikt ci go nie da w spadku. Kolejny będzie należał do ChinaMed i ja będę pierwszy na miejscu.
- Och! – Ani zaświeciły się oczy. – Planujesz coś? Coś w moim rejonie? Będę mogła ci pomóc?
Witalij zaśmiał się i wezwał kelnerkę do stolika, zamówił dwie kawy, nie pytając Ani o to, czy chce.
- Nic nie planuję, ale jeśli będę coś robił w twoim okręgu, zaproszę cię do współpracy. Przejdźmy do rzeczy, mam kilka pytań.
- Chodzi o Berlin? Zrobię wszystko, aby ci pomóc – przekręciła się nerwowo na krześle. – Co chcesz wiedzieć?
- Rozmawiałaś z kimś z innych ekip, widziałem filmy, przeglądałem sieć, wiem kto, w jakiej kolejności pojawiał się na miejscu, ale ty miałaś obraz na żywo. Jak to wyglądało? Masz jakieś podejrzenia?
- Pierwsi pojawili się ludzie z DeutscheMediaCorp – zawiesiła głos na moment, szukając czegoś w pamięci.
- To nie oni – stwierdził Witalij. – Są zbyt miękcy, nie wykreowaliby takiego zdarzenia, a tym bardziej nie poświęciliby rodaków. Następni byli ludzie z CNN i BBC, LatinoTV i ty. Co możesz powiedzieć o nich?
- David Longman był bardzo pobudzony, wiesz, ciągle krzyczał do swojej ekipy, że to dramat, że to niemożliwe, zachowywał się jak szaleniec. Sama nie wiem, czy przeraził się tą tragedią, czy tym, że ktoś zrobił taki news, a nie był to nikt z ich ekipy. Nie sądzę, aby to była sprawka jankesów.
- A BBC? Na miejscu pojawił się Ichiro, on jest dobry. Wiesz, że ekolodzy, którzy oblali bydlęcą krwią króla Harryego, byli wynajęci przez Anglików?
- Żartujesz?! – Ania krzyknęła z ekscytacji.
- Facet jest w pierwszej piątce światowych kreatorów. Może jest drugi, po mnie – uśmiechnął się półgębkiem.
- Wiesz, możliwe, że udawał, ale był bardzo zaskoczony brakiem twojej obecności. Nawet zapytał, czy ma ci pogratulować, oczywiście powiedziałam, że nie rozumiem, co ma na myśli. Był bardzo zaskoczony. Sven Hanson był najbardziej spokojny, wiem, że to taki typ, ale jego przygotowanie było niesamowite.
- A więc sugerujesz, że to robota Brazylijczyków?
- Jeśli miałabym postawić pieniądze, postawiłabym na nich. Ale sama nie wiem. A ty jak sądzisz? – wpatrywała się w niego z zainteresowaniem. Irytowała go czasem swoją ciekawskością. Zdawał sobie sprawę, że jest ambitna i chce się uczyć, a on jest dla niej wzorem, ale nie miał ciągotek, by zostać czyimś mentorem. Wziął głęboki łyk kawy, opróżniając filiżankę.
- Muszę to przetrawić. Rzuciło ci się w oczy coś jeszcze? Może zauważyłaś coś dziwnego?
Zmarszczyła czoło.
- Jeśli sobie coś przypomnę, dam ci znać.
- Dobrze, Aniu, dziękuję za pomoc. Zapamiętam to, i możesz liczyć na moją wdzięczność. – Uniósł rękę, by wezwać kelnerkę.
Spokojne, elektroniczne dźwięki płynące z tysięcy mikrogłośników oplatających lokal, skutecznie wyciszały, pobudzony od rana umysł Witalija. Siedział w głębokim, szkarłatnym w tym momencie fotelu i sączył gin z tonikiem. Z każdym kolejnym łykiem kolor mebla bladł, nabierał jasnoróżowego koloru. Witalij zastanawiał się nad teorią Ani, jakoby to LatinoTV odpowiadało za wykolejony pociąg. Dobrze znał Svena i wiedział, że temu człowiekowi brak ikry i wyobraźni, aby przygotować taki news. Był jednym z głównych dziennikarzy południowoamerykańskiego giganta, tylko dlatego, że potrafił znaleźć się odpowiednio szybko we właściwych miejscach, miał nosa. Jeśli miałby stawiać pieniądze, nie obstawiałby Brazylijczyków, ale BBC.
Rozpoznał ją od razu. Stanowczym krokiem przeszła obok oświetlonego parkietu, wskoczyła po kilku płaskich schodkach i stanęła przy jego stoliku. Nie była ubrana stosownie do nocnego klubu. Prosto skrojony garnitur o sztywnych kantach skutecznie ukrywał kobiece kształty, ale wprawne, męskie oko potrafiłoby dostrzec, że dziewczyna, poza śliczną buzią, ma także ponętne ciało. Nie zdążył wstać gdy podała mu dłoń, uścisk miała delikatny, ale stanowczy. Usiadła i zapytała:
- Poznałeś mnie? Jesteś zdenerwowany.
- Poznałem, dlaczego sądzisz, że …
- Spójrz na swój fotel – przerwała mu.
Mebel mienił się wieloma kolorami, jaskrawa czerwień przechodziła w czerń, na oparciu tańczyły tęczowe wiry, niczym cyklony na powierzchni Jowisza. Zerknął na fotel dziewczyny – był matowo biały – całkowity spokój.
- Nie czuję się zdenerwowany, ale widzę, że mój organizm wskazuje coś innego.
- Helen – powiedziała bez związku.
- Słucham?
- Zakładam, że skoro ledwo mnie pamiętasz, moje imię też wypadło ci z głowy – odparła.
- Miło mi cię znów poznać, Helen – uśmiechnął się niepewnie. – Napijesz się czegoś? Chcesz drinka?
Pokręciła głową.
- Wolałabym, abyś ty też nie przesadzał z ginem ani tequilą. Chcę, abyś mnie pamiętał na drugi dzień.
Ściągnął usta.
- Przykro mi, że tak się stało. Nie powinienem tyle pić, dziś będę się pilnował.
Napisał na wyświetlaczu stolika zamówienie i po chwili długonoga kelnerka pojawiła się z powykręcaną w abstrakcyjne kształty szklaną, wypełnioną sokiem pomidorowym.
Helen kiwnęła głową z aprobatą.
Wiedziała o nim sporo, a on dopiero ją poznawał, z każdą chwilą tracił obawy dotyczące dziewczyny. Była łowcą głów amerykańskiej administracji, dziennikarze jej nie interesowali, a Witalija poznała przy okazji finalizacji kontraktu z pewnym czeskim hakerem. Postanowiła uczcić sukces w hotelowym barze, i tam się spotkali. Kiedy relacjonowała mu ową noc nie mógł uwierzyć, gdy opisywała jego zachowanie. Był miły, zabawny, bardzo czuły i romantyczny, ale pił stanowczo za dużo. Nie tego spodziewała się po medialnym gwiazdorze.
- Byłam pewna, że okażesz się wyrachowanym, zadufanym w sobie egoistą, a tu taka niespodzianka – mówiła.
- Bo w rzeczywistości twoje wcześniejsze przewidywania są bliższe prawdzie – przekonywał. – Może nie jestem chamem, ale też nie należę do zbyt sympatycznych osób. Widać alkohol mnie tak zmienił.
- A może towarzystwo?
- Możliwe. – Spojrzał na jej fotel, który teraz nabrał przyjemnego pomarańczowego koloru. Ten, na którym siedział, także wyraźnie się uspokoił.
- Przykro mi, że przeze mnie nie pojawiłeś się na miejscu katastrofy w Berlinie – zmieniła temat. – To ogromna tragedia, ale zdaję sobie sprawę, że twój zawód to relacjonowanie, także tak przykrych wydarzeń.
- To nie twoja wina, zresztą i tak bym nie zdążył na miejsce w odpowiednim czasie – „ugryzł się w język”, prawie przyznał się, że nie przewidział w porę wypadku.
- A masz jakieś zdanie na ten temat? Mówi się, że to atak lewicowych terrorystów.
- Nie sądzę. Ale dlaczego tak cię to interesuje – zapytał chłodno.
- Witalij! To największy wypadek od wielu lat, zginęły dziesiątki ludzi. Wszyscy się tym zajmują, ale nie chcę cię wypytywać, nie jesteś w pracy – uśmiechnęła się przepraszająco.
Przyglądał się jej przenikliwie, zdziwiło go to zainteresowanie, przyznał jednak, że przedstawiła logiczną argumentację.
- Myślę, że jeszcze należy poczekać na rozstrzygnięcie śledztwa, jednak stawiałbym na nieszczęśliwy wypadek, awarie systemu, czy nieumyślny błąd jakiegoś pracownika.
- Tak, policja to wyjaśni – stwierdziła ironicznie.
Wysiedli z taksówki pod hotelem, w którym mieszkała. W milczeniu odprowadził ją do wejścia. Chciał się pożegnać, ale zbiła go z tropu, niespodziewanie ściskając mu dłoń. Spojrzał pytająco.
- Wejdziesz? Co się tak dziwisz? Spędziliśmy razem noc, to, że ty nic nie pamiętasz, nie znaczy, że ja zapomniałam. Chciałabym się kochać z tobą, nie z alkoholem jak ostatnio.
- Jesteś dość bezpośrednia – stwierdził.
- Być może, ale jestem też skuteczna. A dziś mam ochotę iść z tobą do łóżka. Nie obawiaj się, jeśli odmówisz, nie będę miała pretensji.
Zmierzył ją wzrokiem – co miał do stracenia?
- Dobrze, ale ostrzegam, nie zostanę na śniadanie, mam jutro sporo pracy.
Odpowiedziała pocałunkiem.
- Nie traćmy więc czasu, chodźmy.
Patrzył zafascynowany, gdy z wielką gracją ściągała z siebie sztywny garnitur. Czarna, koronkowa bielizna podkreślała jej kształty. Nie była typową pięknością, ale na swój sposób robiła wrażenie. Prężyła gibkie mięśnie, zbliżając się do niego. Nie przypominała typowej sportsmenki, jednak łatwo dało się zauważyć, że często ćwiczy i ma dobrą kondycję. Klęknęła. Usiadł na łóżku i opadł na materac. Pozwolił, aby zajęła się jego męskością. Jęknął z rozkoszy.
Patrzył na sufit z błogim uśmiechem i wsłuchiwał się w zwalniający oddech Helen. To co robili było niesamowite, nie spodziewał się, że jest zdolny do takich wyczynów. Zawsze uważał, że jest średnim kochankiem. Ta kobieta wydobyła z niego to, co najlepsze. Zrozumiał, że tamtej nocy nie alkohol zmienił go nie do poznania, lecz ona.
Uniosła się raptownie i popatrzyła na niego z góry. Witalij spojrzał z przyjemnością na jej niewielkie, ale kształtne piersi ze sterczącymi sutkami. Przeszedł go dreszcz – jej wzrok był lodowaty. Spodziewał się, że Helen ma ochotę na pieszczoty, że może chce mu pokazać coś, czego jeszcze nie widział.
- Musimy porozmawiać – stwierdziła chłodno.
- Cholera – odparł.
Siedział skulony, obejmując głowę dłońmi, Helen ubierała się spokojnie.
- Nie martw się – uspakajała. – Polubiłam cię, naprawdę. Załatwię to tak, że nie spędzisz w więzieniu nawet jednego dnia.
- Helen, do cholery, czy ty nic nie rozumiesz?! Czy ty wiesz, w kogo chcesz uderzyć? Sądzisz, że te wszystkie newsy by przeszły ...
- Przestępstwa! – przerwała mu z krzykiem. – Tłumaczę ci Witalij, to są przestępstwa, nie żadne pieprzone informacje telewizyjne. Zdaję sobie sprawę, że w tym procederze maczają palce urzędnicy, a także politycy, wiem, że nie zamkniemy wszystkich, ale trzeba to pokazać światu, trzeba przerwać to szaleństwo – mówiła z pasją.
Witalij wstał, podszedł do niej, by objąć ramiona, które jeszcze kilkanaście minut temu go tuliły, lecz kobieta odsunęła się od niego ze wstrętem
- Helen, ja się boję, nie wiesz do czego zdolni są ludzie pokroju Hansa Dietmara, ty też powinnaś się bać.
- Posłuchaj, gnojku. Nie wiesz do czego ja jestem zdolna. Mam tyle brudów na twój temat, że bez problemu skarzą cię na dożywocie, chcę dopaść twojego szefa i zrobię to, z twoją pomocą lub bez niej. Nie masz wyboru.
Spojrzał ostatni raz błagalnie w jej niebieskie oczy i spuścił głowę.
- Dobrze, zgadzam się.
- Cieszę się – odparła wesoło, stając się przez moment tą samą Helen, którą była jeszcze przed godziną.
- Jestem skończony – powiedział, gdy zamknęła za sobą drzwi.
Hans Dietmar odsunął się od ogromnego stołu i podszedł do szklanej ściany w swoim wielkim apartamencie. Musiał chwilę odetchnąć. Przeglądał i analizował dokumenty od ponad dziesięciu godzin, w głowie zaczynało mu się kotłować. Skonfrontował swoje wilki, pozwolił im na konkurencję i zaczynał powątpiewać w słuszność tej decyzji.
Gdy miesiąc wcześniej Ania pojawiła się w jego gabinecie z propozycją, a właściwie prośbą, aby otrzymać więcej autonomii w Europie, był sceptyczny. Nie mógł wprowadzać zmian w rejonie Witalija, bez jego aprobaty, zwłaszcza tak istotnych. I to się do tej pory sprawdzało, Rosjanin był skuteczny, a Hans zadowolony z efektów. W takim momencie, przychodzi zdawałoby się średnio inteligentna, dziewczyna z Polski i prosi o szansę, o to aby zaryzykował. Hans mógł sporo, zarząd jadł mu z ręki. Europejski oddział generował dwadzieścia procent zysków telewizyjnej części koncernu, poza tym napędzał produkcję placówkom na innych kontynentach, zwłaszcza w Afryce. Mógł sporo, ale nie chciał tracić swojej potężnej pozycji, podejmując ryzykowne decyzje. A mimo to, coś mu podpowiadało, aby się nad tym zastanowić. Był hazardzistą i drapieżnikiem, nie zaś metodycznie działającym urzędnikiem, to właśnie dzięki tym cechom stał się tak silny. Rozważył więc pomysł Ani.
Hans nie był zadufanym w sobie dyktatorem, mimo że czasem ubierał taką maskę, by robić wrażenie na podwładnych. Chętnie słuchał sugestii, a idealnym doradcą była Lin. Łączyły ich dość skomplikowane relacje. Poznał ją przed ośmioma laty i niemal z miejsca zatrudnił. To był wspaniały okres, dał się podejść łowcy głów z ChinaMed, wcześniej pracował dla CNN, jednak propozycja Azjatów była nie do odrzucenia. Zwłaszcza przekonały go kompetencje, jakie otrzymał. Nie zależało mu na pieniądzach, chciał przede wszystkim władzy i wolności i to firma mu zagwarantowała – zgodził się szybko. Pierwsze tygodnie spędzał w Pekinie na zapoznawaniu się z procedurami i kierownictwem. Pił i zwiedzał miasto, zwłaszcza Chińskie burdele, jak głosiła fama, jedne z najlepszych na świecie. Tam zwróciła jego uwagę jedna z prostytutek. Z początku fascynowało go tylko jej ciało i umiejętności. Odwiedził ją kilkakrotnie i dzięki temu dowiedział się, że ma więcej talentów, niż tylko te związane z łóżkiem. Posiadała niezwykłe zdolności ekstrawertyczne, czasem zdawało mu się, że czyta w myślach, poza tym była pracowita i dość inteligentna. Wykupił ją od chińskiego właściciela i zabrał ze sobą. Nie kochał jej, ale nie potrafił sobie wyobrazić życia bez tej kobiety. Stała się formalnie wolna, po kilku latach posiadała wystarczającą ilość pieniędzy i wiedzy, by móc odejść od Hansa i żyć tak, jak miała na to ochotę. Jednak nie pragnęła nic ponad to, aby mu służyć.
Gdy przedstawił jej prośbę Ani, stwierdziła, że to dobry pomysł. Zdziwił się, lecz Lin uspakajała go:
- Witalij potrzebuje impulsu, czegoś co wprawi go w ruch, jakiegoś nowego bodźca – przekonywała. – Poza tym, może okaże się, że będziesz miał dwa talenty. Czy to nie byłoby wspaniałe?
Przyznał jej rację, to brzmiało bardzo logicznie. Wprawdzie nie zauważył, aby Witalij zwolnił tempo, ale Lin patrzyła na wszystko z innej perspektywy, może rzeczywiście potrzebował takiego impulsu.
Nie spodziewał się, że polska dziennikarka, teraz już kreatorka pełną gębą okaże się tak ostra. Lin miała rację, że pojawi się nowy talent, ale liczył na coś mniej spektakularnego, coś, co umknie Witalijowi. Niestety Ania rozpoczęła z wysokiego C. Teraz mógł tylko grać przed Rosjaninem lub powiedzieć prawdę. Lecz jak miał się przyznać przed kreatorem, którego chciała przejąć każda kompania medialna, że wpuścił na jego teren inną osobę? Pozostało mu lawirowanie między dwoma pracownikami oraz zarządem. Na razie jeszcze nie poniósł najmniejszych konsekwencji. W mediach huczało od wiadomości związanych z zamachem, a jego stacja była doskonale przygotowana do tych relacji. Ania wszystko zaplanowała w najdrobniejszych szczegółach. Cieszyło go, że zyskał takiego pracownika, martwiło, że może stracić innego.
Nagle otwarły się drzwi, Hans odwrócił się i uśmiechnął widząc Lin, która wchodziła do gabinetu, kołysząc biodrami. W dłoniach trzymała butelkę szkockiej i szklanki.
- Mam jeszcze pełny barek – zauważył.
- Wiem, osobiście dbam o to, aby niczego w nim nie brakowało – przyznała. – Ale niosę dla ciebie coś specjalnego. Musiałam się nieco postarać, aby ją zdobyć.
- Dziękuję.
Usiadła na stole, zrzuciła buty i, unosząc lekko nogę, zaczęła masować stopą jego udo.
- Widzę, że jesteś bardzo przybity. Chodzi o tę sprawę z Berlinem? To cię gnębi, prawda?
Kiwnął głową i złapał delikatnie za jej stopę. W milczeniu masował jej palce.
- Zaskoczyła cię, nie spodziewałeś się, że ta dziewczyna jest do tego zdolna.
- Wiesz... – Zbliżył się do Lin, stając między jej nogami – Nie zdziwiło mnie, że była zdolna poświęcić tylu ludzi, a nawet to, że potrafiła przeprowadzić ten zamach. Nie spodziewałem się jednak, że wszystko trzyma w ryzach do tej pory. Witalij nic nie podejrzewa, a ona go wodzi za nos. Boję się, że kiedy dowie się o wszystkim, może być nieciekawie. Nie chcę stracić tego kreatora.
Objęła go w pasie nogami i przyciągnęła do siebie.
- Nie martw się, nikogo nie stracisz, ja o to zadbam – szepnęła mu do ucha.
Hans poczuł na małżowinie wijący się język dziewczyny, popchnął ją lekko na blat i opuścił spodnie.
Witalij otrzymał propozycję nie do odrzucenia – był wściekły i przerażony. Zawsze dawał sobie radę nawet z najtrudniejszymi problemami, nie było sytuacji, która by go przerosła, aż do teraz. Nigdy nie martwił się policją, był pewien, że koncerny medialne płacą odpowiednio wysokie łapówki, aby sprawy nawet tak poważne, jak wykolejenie się pociągu, nie zostawały rozwiązane. A tu nagle pojawia się jakaś amerykańska policjantka i chce wszystko wywrócić do góry nogami. Lubił Hansa, może nawet byli przyjaciółmi, ale nie zamierzał ryzykować dla niego własnej skóry. Postanowił improwizować.
Zjadł śniadanie i kupił bilet na pociąg do Londynu, chciał się dostać do biura szefa. Nie mógł inaczej zdobyć jego tajnych plików, a właśnie takie zadanie otrzymał od Helen. Co ma być to będzie – mówił sobie. W pociągu jak zawsze założył słuchawki na uszy i wyjął tableta, aby przejrzeć informacje w sieci. Afera seksualna w tureckim rządzie – uśmiechnął się, to nie była sprawka nikogo z kolegów po fachu. Premier Turcji miała zbyt silne wpływy w światowych mediach, aby któryś z kreatorów dopuścił się ataku na jej rząd. Kolejna strzelanina we francuskiej szkole, zapewne projekt kogoś z paryskiej telewizji, temat był już tak oklepany, że nikt z międzynarodowych graczy nie ingerowałby w takie wydarzenie. Nagle poczuł ucisk w brzuchu. To nie był wynik niestrawności, ale newsa, którego znalazł w Internecie. Okazało się, że Europol ma trop prowadzący do osoby odpowiadającej za berliński zamach. Zamach! Czyli, ktoś podrzucił policji trop. Kreator zaczął działać, by rozkręcać dalej newsa. Jednak nie to było najistotniejsze w tej informacji. News wyszedł z ChinaMed, na wizji ogłosiła go Anna Poniedzielska. Świdrując widzów swym lekkim zezem, informowała o szokującym odkryciu policji.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
TomaszObluda · dnia 21.06.2011 08:04 · Czytań: 956 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 13
Inne artykuły tego autora: