Kreatorzy 3/3 - TomaszObluda
A A A
Wbiegł do biura bez słowa. Zbył milczeniem powitania pracowników europejskiego oddziału firmy i wparował jak burza do poczekalni gabinetu szefa. Lin ze zdziwieniem podniosła wzrok znad dokumentów, które przeglądała na tablecie. Spiorunował ją wzrokiem.
- Coś się stało? – zapytała spokojnie, jakby nie zauważyła wzburzenia Witalija.
- Wiesz dobrze co. Nie udawaj głupiej. Jest Hans? Muszę z nim porozmawiać!
- Nie, ale niebawem wróci. Może chcesz poczekać w jego gabinecie? Zrób sobie drinka. Powinieneś nieco ochłonąć.
Spojrzał ze zdziwieniem na Azjatkę, taka okazja mogła mu się szybko nie trafić. Będzie miał dostęp do komputera szefa przynajmniej przez kilkanaście minut.
- Dobrze, zaczekam, ale wątpię, abym szybko ochłonął. To co zrobiliście to zwykłe …
- Kurestwo – przerwała mu Lin.
Spojrzał na nią z góry.
- Będę czekał w gabinecie.

Kiedy tylko wszedł do gabinetu i zamknął drzwi, wyciągnął z kieszeni smartfona. Szybko wybrał aplikację do kopiowania dokumentów, wpisał frazę – pobierz raporty – a urządzenie położył obok komputera szefa. Musiał się spieszyć. Nerwowo stukał palcami o blat stołu, wreszcie pochylił się nad smartfonem, aby sprawdzić stan pobierania i zdębiał. W komputerze nie było raportów. Usłyszał szczęk klamki. Nim do gabinetu weszła Lin, udało mu się schować urządzenie do kieszeni. Uśmiechnęła się do niego z ironią.
- I jak tam pobieranie? – zapytała.
- Co?! – niedowierzał. – Jakie pobieranie?
Podeszła bliżej.
- Witalij, wiem, co chciałeś zdobyć, a przynajmniej domyślam się, więc pozwoliłam sobie dziś rano usunąć wszelkie niebezpieczne dokumenty z komputera Hansa.
Witalij się zachwiał, ledwo utrzymał równowagę.
- O czym ty mówisz, jakie dokumenty? Lin, oszalałaś?
- Przestań już pieprzyć – rzuciła gniewnie. – Jesteś świetnym kreatorem, ale aktorem marnym. Sprawdziłam Helen Wayne, z którą spędziłaś noc i poskładałam fakty.
- Skąd wiesz o Helen?
- W hotelu mają nagrania. Nie pomyślałeś, aby sprawdzić z kim idziesz do łóżka? Witalij, potrzebujesz urlopu. – Zmierzył ją nienawistnym wzrokiem. – Nie bój się, Hans jeszcze nic nie wie i nie musi o niczym wiedzieć, pod warunkiem, że będziesz szczery. Mów.
- Jest źle – zaczął.

- A więc – odezwała się po chwili zadumy – chciałeś sprzedać Hansa, aby uratować własny tyłek.
- Nie dała mi wyboru – tłumaczył się. – Wiele bym zrobił dla firmy, ale nie poświęcę dla niej życia.
- Tak, to prawda, ale teraz, w tej sytuacji, sprawa się trochę skomplikowała. Wayne ma dowody świadczące przeciwko tobie, a ty nie masz nic w zamian. Poza tym chciałeś zdradzić firmę, to nie stawia cię w nienajleszym świetle.
Witalij zmarszczył czoło.
- Nie zapominaj o sprawie z Anią, Hans też nie był do końca w porządku wobec mnie.
Zmierzyła go wzrokiem i uśmiechnęła się z drwiną.
- Witalij, nie rób sobie żartów, nie masz prawa porównywać sytuacji.
- Może i nie, ale teraz to już nieważne. Co zrobimy? Mówiłaś, że Hans nie musi o niczym wiedzieć. Zgaduję, że masz jakąś ciekawą propozycję.
- Zgadłeś, to propozycja nie do odrzucenia.

Hans usiadł i głęboko oddychał, nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Spodziewał się, że tego dnia Witalij pojawi się w jego biurze, był pewien, że zorientuje się, kto jest kreatorem berlińskiego wypadku, jednak reakcja Rosjanina okazała się zaskakująca. Co prawda był trochę zły, ale przyznał rację Hansowi, pochwalił jego nosa i profesjonalizm Ani. Dyrektor był pewien, że jego pracownik wpadnie wściekły i będzie żądał jakichś radykalnych kroków, a on tylko gratulował. Jedynym problemem przed jakim go postawił to wybór między tym, kto pozostanie głównym kreatorem. Hans musiał się zgodzić, że dwie tak kreatywne jednostki nie mogą działać na tym samym obszarze jednocześnie.
- Proponuję, abyś nie przenosił stąd Witalija – sugerowała Lin. – Znasz go, jest pewniakiem, szkoda go odsyłać, jeśli będzie chciał, sam zadziała w innym rejonie, zdarzały się już takie sytuacje. Lepiej trzymać go w Europie jak najdłużej.
- Myślę podobnie. Jednak wstrzymam się z decyzją. Niech Ania wyeksploatuje temat, poza tym kilka tygodni niepewności dobrze zrobi Witalijowi.
- O tak, trochę niepewności mu nie zaszkodzi – zaśmiała się.

Helen Wayne wyszła spod prysznica i spojrzała z niesmakiem w swoje odbicie w lustrze. Nie pierwszy raz przespała się z podejrzanym, wiedziała że dobry policjant musi się poświęcać dla sprawy. Tak robił jej ojciec i dziadek. Pochodziła ze starego rodu gliniarzy, służbę wyssała z mlekiem matki. Wysuszyła włosy, pomalowała paznokcie i ubrała się, jak zwykle sztywno i elegancko. Dobrze czuła się w takim stroju. Niewielki Walter był niemal niewidoczny pod marynarką, nie spodziewała się, aby kiedykolwiek musiała go użyć poza strzelnicą, ale broń należało mieć przy sobie, tego wymagały procedury. Oczywiście czasem je łamała. Zdawała sobię sprawę, że dobry policjant nie zawsze może działać według ustalonych zasad, czasem należało nagiąć odrobinę regulamin, a Helen robiła to chętnie.
Czekała na wiadomość od Witalija. Podeszła go niezwykle łatwo, co bardzo ją zdziwiło. Nie miała żelaznych dowodów przeciwko niemu. Wiedziała, że był odpowiedzialny za masakrę w Tennessee, ale posiadała tylko poszlaki i zeznania jednego ze świadków. Mogła spróbować to wykorzystać przeciwko niemu w sądzie, mogła wywołać burzę i doprowadzić do tego, że metody stosowane przez media zostaną zdemaskowane, że rozpęta się ogólnoświatowa dyskusja. Nie miała jednak pewności, czy ktoś zostanie skazany, zwłaszcza ktoś w rzeczywistości odpowiedzialny za to bagno, a tego bardzo nie chciała.
Wyszła z hotelowego pokoju, jednego z apartamentowców w Warszawie i wsiadła do windy. Przed budynkiem czekała na nią taksówka. Umówiła się na spotkanie z pewną młodą kobietą, która mogła jej pomóc w sprawie.
Wysiadła przy CafeGold, była to niewielka kawiarnia na obrzeżach centrum miasta. Miejsce dla stałych klientów, miejsce, w którym łatwo się było ukryć przed niechcianymi obserwatorami i spokojnie porozmawiać.
Młoda brunetka o słowiańskich rysach twarzy czekała przy stoliku. Helen łatwo ją rozpoznała, widziała jej relacje w telewizji i w sieci. Anna Poniedzielska, nowa gwiazda ChinaMed spokojnie popijała zieloną herbatę. Uniosła się lekko na krześle, kiedy dostrzegła zbliżającą się Helen. Miała świetną intuicję i wyczuła, że blondynka jest osobą, na którą czeka lub była stałym bywalcem lokalu i wyciągnęła logiczny wniosek.
- Witam – Helen przechyliła się lekko do przodu i uścisnęła dłoń dziennikarce.
- Zjawiła się pani bardzo punktualnie, pani Wayne.
- W mojej pracy czas jest bardzo istotny, nie stać mnie na spóźnienia.
Anna uśmiechnęła się, mrużąc swoje niewielkie oczy.
- Rozumiem panią doskonale, w moim zawodzie czas jest równie istotny. Może nawet bardziej. Napije się pani kawy, herbaty?
Helen pokręciła głową.
- Skoro obu nam tak bardzo się spieszy, przejdźmy do sedna – zaproponowała Helen.
- Świetnie. Rozumiem, że mamy wspólnego wroga?
- Można tak powiedzieć, zależy nam obu na zniszczeniu Witalija. Jeśli może mi pani w tym pomóc, proszę mówić.
Anna pociągnęła powoli niewielki łyk herbaty, delektowała się aromatycznym płynem, przez chwilę trzymając go w ustach, po czym odparła:
- Kojarzy pani masakrę w Tennessee, zdarzenie było wielkim newsem i wydarzyło się w pani kraju. Zgaduję, że nieudany zamach na ministra finansów Unii Europejskiej też jest pani znany?
Helen aż zabłysły oczy. Przytaknęła.
- Otóż, posiadam szeroką dokumentację, z rachunkami, wypowiedziami świadków, różnymi raportami, w tym osobistą relacją Witalija, które wskazują, że to on jest odpowiedzialny za oba wydarzenia.
- Niewiarygodne.
- Tak – Anna przyznała z nutą dumy w głosie.
- Może dostać za to dożywocie. Co chce pani w zamian? Rozumiem, że nie wystarczy pani chęć zniszczenia konkurenta, w przeciwnym razie te rewelacje dawno trafiłyby do mediów.
- Właściwie to nic, a dokładniej niewiele – odparła Anna. – Zakładam, że nie spróbuje pani ataku na ChinaMed, przepraszam, że sugeruję tak absurdalne działania, ale muszę być ostrożna.
- Nie jestem zdziwiona. Niech zgadnę, chce pani, abym oszczędziła Hansa Dietmara?
- W rzeczy samej – potwierdziła Anna.
- W takim razie doszłyśmy do porozumienia. Nie jestem wariatką, nie mam zamiaru walczyć z potężną korporacją, chcę tylko dopaść Witalija, podobnie jak pani, zależy mi na karierze.
- Umowa stoi. – Kreatorka ucieszyła się wyraźnie.
Helen, wsiadając do taksówki, ledwo powstrzymywała się przed piskiem radości. Pętle zaciskały się na szyjach jej ofiar, była coraz bliżej ostatecznego sukcesu. Zakładała, że jedno z kreatorów może zmienić zdanie, ale istniało nikłe prawdopodobieństwo, że oboje zrezygnują z dostarczenia jej materiałów potrzebnych do zamknięcia kilku osób i wywołania prawdziwego tajfunu w światowych mediach. Jej informatorzy liczyli na łagodne potraktowanie. Helen Wayne była wierna zasadzie, którą od dziesięcioleci stosował jej rząd, z terrorystami się nie negocjuje – udawała negocjacje.

Witalij mógł być wściekły, poniżony i złamany, lecz tak się nie czuł. Powoli dochodził do siebie, ostatnie dni nim zachwiały, ale wszystko wracało na właściwe tory. Zatrzymał się na noc w niewielkim hoteliku na przedmieściach Turynu. Lubił alpejskie powietrze i świetnie czuł się w tym mieście. Leżał, na niewielkim jednoosobowym łóżku i, wpatrując się w sufit, zastanawiał się nad ostatnimi zdarzeniami i błędami, jakie popełnił. Po pierwsze dał się upić i prawie, a właściwie musiał to przyznać, dał się uwieść nieznajomej dziewczynie. Być może była bardzo sprytna i inteligentna, ale miała do czynienia z najlepszym kreatorem na świecie. Z kimś, kto ustala reguły gry, a nie daje się prowadzić jak pionek. Stracił czujność – trudno. Kolejnym błędem było to, że nie wziął pod uwagę swojej firmy, jako potencjalnego twórcy berlińskiego newsa. Wierzył, że nikt nie może zagrozić jego stanowisku – mylił się. Te zdarzenia tak bardzo go rozbiły, że stracił jasność myślenia i dał się wmanewrować dwóm, a właściwie trzem kobietom – Lin także wciągnęła go do własnej gry.
Cóż, jak smakowałyby sukcesy, gdyby czasem nie trafiały się porażki – przyznał w duchu. Teraz musiał zaufać Lin i jej planom. Poza tym Helen jeszcze nie przegrała, wciąż miała go w garści. Podniósł z szafki nocnej smartfona i otworzył listę kontaktów, musiał wykonać kilka telefonów. Postanowił potraktować tę sytuację jak rodzaj kreacji. Wystarczyło przenieść grę do świata, gdzie on jest krupierem, mistrzem gry, gdzie ustala zasady, należało zadbać o własny tyłek.
Wybrał jeden z numerów.
- Cześć, John, mam nadzieję, że nie obudziłem cię, ale nie mam pojęcia w jakiej strefie czasowej jesteś – zamilkł, wysłuchując odpowiedzi. – Chciałbym się z tobą spotkać, John. Tak, to ważna sprawa – mówił do słuchawki. – To nie rozmowa na telefon. Już zamawiam bilet na samolot do Teheranu, będę tam przed południem – uśmiechnął się do słuchawki. – Do zobaczenia.

Ostatnie godziny Helen były pełne emocji: stresu, euforii i oczekiwania. Czuła się jak kierowca formuły jeden, który prowadzi tuż przed metą. Miała zwycięstwo w garści, ale w tylnym lusterku wciąż widziała przeciwników liczących na najmniejszy błąd. Wiedziała, że od chwili radości dzieliły ją godziny, ale mogła wszystko zaprzepaścić, należało zachować absolutny spokój i pełną kontrolę.
Ciszę przerwał sygnał wiadomości na tablecie, po chwili następny. Obie wiadomości były od kreatorów, pierwsza od Anny, druga od Witalija. Pytali czy posiada bezpieczny kanał, którym mogą przesłać jej dane. Oczywiście, że posiadała. Była agentem rządu USA, dla którego pracowali najlepsi hakerzy na świecie, nie musiała się martwić, że ktoś przechwyci przekaz. Podała kody, które uruchomią czyste kanały i usiadła w fotelu. Teraz wystarczyło cierpliwie czekać, aż oboje wyślą kompromitujące dane dla siebie nawzajem i dla swojej firmy. Co jakiś czas tylko zerkała czy informacje, które trafiają na jej dysk są rzeczywiście wartościowe – owszem były.
Danych było sporo, nadspodziewanie dużo GB. Czy tak dużo mogły zająć dokumenty. Wstała, by zerknąć na stan pobierania. Pliki wysłane przez Annę dawno znalazły się na dysku, Witalij wciąż wysyłał. To musiały być dane z wielu operacji Hansa Dietmara.
Przekaz został zakończony. Helen aż klasnęła w dłonie z radości – wreszcie mogła sobie pozwolić na chwilę rozluźnienia. Udało się – zamknie tych wszystkich bydlaków, którzy zamordowali tylu niewinnych ludzi w imię zysków i chorej lojalności wobec zarządów wielkich korporacji. Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Przez moment poczuła dreszcz, ale przecież kto mógłby do niej pukać poza obsługą hotelu.
Otworzyła drzwi i spojrzała ze zdziwieniem na niską, dość ładną Azjatkę w obcisłym, granatowym kombinezonie z syntetycznej skóry.
- Wpuścisz mnie? – zapytała i weszła, bez czekania na odpowiedź.
Helen patrzyła ze zdziwieniem, jak dziewczyna rozsiada się w fotelu i patrzy na nią prowokacyjnie.
- Kim, do cholery, jesteś? – zapytała wreszcie.
- Mam na imię Lin, nazwiska nie musisz znać. Pracuję dla Hansa.
Helen uśmiechnęła się nieznacznie.
- Przykro mi, ale się spóźniłaś. Radzę poszukać sobie nowego pracodawcy, bo ja nie będę z tobą negocjować ani z twoim szefem. Już za późno.
Lin wstała i rozciągnęła się niczym kotka w rui, w jej ruchach było coś niepokojącego, nieludzkiego. Mimo świadomości zwycięstwa Helen poczuła się nieswojo.
- Helen, ty nic nie rozumiesz, nie wiesz z kim zadarłaś.
- Tak, tak wiem, z wszechpotężnymi korporacjami – przerwała Chince w pół zdania. – Mam to w dupie.
- Nie. Zadarłaś ze mną, suko, zajrzyj na dysk i zobacz jak wyglądają twoje dane w komputerze.
Helen spojrzała ze zdziwieniem na Lin i nagle poczuła jak krew odpływa jej z głowy. Azjatka była taka spokojna, rozluźniona. Czyżby… Podbiegła do stolika i kliknęła na wyświetlacz tableta.
Dane migały jej przed oczyma, otworzyła jednocześnie folder od Witalija i Anny. Przeglądała w pośpiechu informacje. Na jej twarzy mieszało się przerażenie ze zdziwieniem. Nagle spojrzała ponuro na Lin.
- A to kutas – wyksztusiła wreszcie.
- To prawda, ale to wszystko moja zasługa – skwitowała z uśmiechem Lin. – Ja poleciłam mu, aby wysłał ci wirusa, który wykasuje dane na twoim dysku. Jeśli posiadasz jeszcze jakiś komputer podłączony do sieci, możesz zapomnieć o wszelkiej dokumentacji. Przykro mi, ale ten program nie jest zbyt wybredny.
Helen podniosła brwi ze zdziwieniem.
- Taki miałaś plan? – zawiesiła głos. – A więc Witalij cię przechytrzył. Ciekawe.
- Co ty pieprzysz, suko?! – Lin warknęła gniewnie. – O czym ty mówisz?
Helen wstała z krzesła i, chodząc po pokoju, zwróciła się do Lin:
- Zagrałam na dwóch frontach. Witalij był jedną z opcji, drugą była Anna – Chinka otworzyła usta ze zdziwienia, ale nie powiedziała ani słowa. W milczeniu patrzyła z nienawiścią na policjantkę. – Anna miała mi wysłać dane dotyczące Witalija, chciała się pozbyć konkurencji. Wywiązała się z zadania, ale Witalij był sprytniejszy, musiał domyślić się, że chcę go oszukać i przesłał mi wirusa, który wykasował wszystkie informacje, które dostałam od dziewczyny. Wszystkie informacje na jego temat. Ale dane dotyczące Anny i nie tylko, przesłał mi na dysk. Nie wykasował ich tak, jak kazałaś. Cóż, i tak go dopadnę, wcześniej czy później. Ale najpierw zajmę się Hansem, masz czas, możesz go ostrzec, niech się ukryje – Helen zachichotała wesoło.
Lin nadal milczała. Jej twarz była pochmurna, prawie bez wyrazu.
- I co? Zatkało cię zupełnie? Nic nie powiesz? Wydawałaś się taka pewna. Otrzymałaś czas. Możecie uciec.
Lin wstała powoli i spojrzała z pogardą w oczy Helen.
- Nie zastanawiasz się dlaczego cię odwiedziłam?
- Chciałaś napawać się moją porażką – stwierdziła policjantka.
- Też, ale nie tylko z tego powodu. Tak jak i ty, wolałam się zabezpieczyć. Trudno, liczyłam, że uda mi się ustrzec przed ostatecznością, ale sytuacja przybrała niekorzystny obrót. – Mówiąc te słowa, Lin sięgnęła dłonią za plecy. Helen zrozumiała, co Chinka zamierza zrobić. Zerknęła tylko z przerażeniem na szafę, w której trzymała kaburę z bronią.
- Nie zdążysz – wycedziła przez zęby Lin i wycelowała w blondynkę niewielkim, czarnym Glockiem.
Helen skoczyła w stronę szafy, lecz w pół kroku poczuła przeraźliwy ból rozrywający jej udo. Padła na ziemię i zaczęła się czołgać w stronę broni. Lin jednak szybko podbiegła do niej i bez słowa strzeliła dwa razy. Kule trafiły w mostek i łopatkę. Żyła jeszcze kilkanaście sekund, jednak konała pozbawiona świadomości. Gdyby było inaczej zobaczyłaby wbiegającego do środka detektywa warszawskiej policji, który bez problemu obezwładnia zdezorientowaną morderczynię. Usłyszałaby także, jak śle pozdrowienia od dawnego współpracownika, a później strzela jej w pierś. Widziałaby także, jak policjant wkłada broń do dłoni Lin, a później chłodnym tonem wzywa posiłki.

Hans Dietmar wysiadł z prywatnego wagonu na dworcu głównym Ankary. Drugi raz w życiu odwiedził to miasto. Nie lubił tureckiej stolicy, gdyż była bastionem CNN w Europie. Jednak nie mógł odmówić zaproszeniu. Auto już czekało. Poprosił kierowcę, aby zawiózł go do siedziby medialnego giganta. Budynek amerykańskiej stacji był wulgarnie imponujący i wyraźnie górował nad otoczeniem. Miał robić wrażenie. Hans skrzywił się na ten widok, nie przypominało to prostoty i chłodnej elegancji jaką cenił. Przed wejściem do gabinetu dyrektora oddziału przywitała go drobna blondynka o ciepłym, niezbyt inteligentnym wyrazie twarzy. Poczuł w sercu ukłucie na myśl o swojej byłej sekretarce.
Przekroczył drzwi i niepewnie spojrzał na Witalija. Były podwładny wstał i z uśmiechem przywitał Hansa.
- Nieźle się urządziłeś – stwierdził z ironią szef ChinaMed. Gabinet Rosliakowa był zaprzeczeniem surowego, iście oficerskiego pokoju Dietmara. Pomieszczenie było pełne rzeźb, obrazów, kwiatów i całej masy zbytkownych przedmiotów.
- Nie mogę się powstrzymać, kiedy widzę coś drogiego, co mi się podoba – odparł wesoło.
- Nie owijajmy w bawełnę, przejdźmy do rzeczy. Dlaczego mnie zaprosiłeś? Sam się dziwię, że tu przyjechałem - stwierdził Hans.
- Dlaczego?
- Co, za pytanie? Witalij, narobiłeś mi sporo kłopotów. Zabiłeś Lin i zostawiłeś mnie bez dwóch dziennikarzy. Anna w ogóle żyje?
- Mocne i niesprawiedliwe słowa. Lin oszalała z zazdrości, gdy dowiedziała się o romansie Helen Wayne z jej kochanką Anną, policjant zastrzelił ją w obronie własnej, nie miał wyjścia. Wiem, bo relacjonowałem całe wydarzenie dla CNN. Zebrałem sporo materiałów w ciągu tych kilku tygodni. Co do Anny, policja nadal jej szuka. Może bała się skandalu? Jak sądzisz?
Hans zmarszczył czoło i wymownie westchnął.
- Dobrze, Hans, powiem jak było. Dlatego właśnie cię zaprosiłem. Nie chcę zakończyć naszej znajomości bez szczerych wyjaśnień.
- Nigdy w to nie wątpiłem. Zamieniam się w słuch.
Witalij wyciągnął się w fotelu i spojrzał wymownie na Dietmara.
- Nie chodziło mi o stanowisko i pieniądze, zresztą zarabiałem sporo. Chciałem wolności i niezależności kreacji. Chciałem być niczym nieskrępowanym twórcą.
- I myślisz, że teraz nim jesteś – stwierdził kpiąco Hans.
- Nie. Ale, kiedy razem z Lin zaczęliście rozgrywać mną jak pionkiem, za plecami, bez mojej wiedzy, zrozumiałem, że jeśli ty nie jesteś w stanie dać mi pełnej wolności, nie dostanę jej w żadnej stacji. Jeśli mam być figurą na szachownicy, zdecydowanie wolę mocniejszą pozycję.
Hans patrzył bez emocji na pobudzonego Witalija.
- Rozumiem. Odszedłeś, ale czy musiałeś pozbywać się Lin?
- Widzisz, Lin także działała za twoimi plecami, co prawda w twoim interesie, ale nie wiedziałeś o wszystkim. Helen Wayne chciała zniszczyć ChinaMed, mnie, ciebie i chyba wszystkie medialne korporacje. Była idealistką, ale dość niebezpieczną. Musieliśmy się jej pozbyć. W międzyczasie dowiedziałem się, że Anna chciała mnie zdradzić, a tego było już za wiele, Hans. To ja jestem kreatorem, to ja tworzę! – uniósł się wyraźnie. – Pokazałem, kto tu jest prawdziwym graczem.
- Nie musiałeś zabijać Lin – spokojnie odparł Dietmar.
- Nie musiałem, to prawda, ale jaki to był dobry news – parsknął śmiechem. – Świetny news.

Hans, wracając do Londynu, zastanawiał się, czy rozumie Witalija, czy na tym wyjaśnieniu powinno się wszystko zakończyć. Postanowił zaczekać z decyzją. Tak bardzo brakowało mu Lin – przecież Witalij mógł ją oszczędzić.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
TomaszObluda · dnia 25.06.2011 10:15 · Czytań: 1066 · Średnia ocena: 4,67 · Komentarzy: 14
Komentarze
julass dnia 25.06.2011 17:53
Cytat:
Nie pierwszy raz przespała się z podejrzanym, wiedziała że dobry policjant musi się poświęcać dla sprawy. Tak robił jej ojciec i dziadek

:):):)

Cytat:
Te zdarzenia tak bardzo go rozbiły, stracił jasność myślenia i dał się wmanewrować dwóm

"że stracił" albo bez "tak"

Cytat:
Dlaczego mnie zaprosiłeś.

pytajnik


no i się bardzo dobrze skończyło... złe kobiety dostały za swoje:)
tak ogólnie na zakończenie napiszę że mi się podobało bardzo i ciekawie było:)
Azazella dnia 25.06.2011 18:25 Ocena: Świetne!
Szkoda, że to już koniec. Maraton przyzwyczaił mnie do tasiemców:D. Końcówka ładnie wszystko zamyka. Tekst nie kończy się nagle, ale nie jest też na siłę rozciągnięty. Odnosząc się do Twojego komentarza w poprzednie części mogę stwierdzić, że wszystko wyszło Ci bardzo dobrze, a końcówka nie rozczarowuje, wręcz przeciwnie.
Ale Ci nasłodziłam:lol:
julanda dnia 25.06.2011 23:50
Dużo trupów i to kobiety. Zagmatwane, jak wszystkie takie historie, ale zrobione ciekawie, pokazane jak trzeba, opisane ze szczegółami i w efekcie mamy materiał na scenariusz, a reżyser już zadba, aby widz się nie zanudził. Fajne, pozdrawiam!
Usunięty dnia 26.06.2011 00:06
Ha ha MaMu nie musi komentować wszystkiego ;). Pozwolę sobie skomentować całość razem. Bardzo to sprawiedliwe i słuszne. Napisane jak trzeba i z "pompą" . Chciałam to przeczytać, a leniwa jestem z wyboru. Plus dla Ciebie, za to że czytelnik czuje się ważny i wie że to dla niego. Pozdrawiam
MaximumRide dnia 26.06.2011 08:00 Ocena: Bardzo dobre
No no. Ale sie wszystko rozkręciło i pokręciło na koniec. Ale szkoda, że to the end. Było ciekawie, interesująco, płynnie i zgrabnie. Bardzo ładnie rozwijasz akcje. A i rzuciło mi się w oczy: ,,żyła jeszcze kilkanaście sekund,, - powinno być z dużej litery, bo to nowe zdanie. Jako całość opowiadanie wypada bardzo ciekawie. Ach te intrygi... Pozdrawiam:)
Wasinka dnia 26.06.2011 09:52
No proszę, jak ładnie naplątałeś, żeby później pomału zaplątywać znowu, a nieco potem wreszcie rozjaśnić... Zgrabnie poukładane intrygi, aż strach, że człowiek może się w takie siateczki uzależnień uwikłać, a potem stać się celem, gdzie każdy chce cię dopaść...
I mam wrażenie, że tak naprawdę to nie koniec historii... Wszak Hans jeszcze nie podjął decyzji... A może ja źle odczytuję... Ech, chyba jednak Witalij nie powinien czuć się tak pewnie...

Nie miałeś czasu poprawiać, ale dorzucę jeszcze:
niedowierzał - nie dowierzał


Pozdrowienia słoneczno-niedzielne.
wiewioorka dnia 26.06.2011 19:48
To zakończenie takie do dupy, dlaczego babki się zabijają, a dziady zostają? Bo są sprytniejsi? Jakoś tego nie widać.:sourgrapes: Spodziewałam się więcej po zakończeniu...
TomaszObluda dnia 26.06.2011 20:21
Dziękuję. Za komentarze. Cieszę, się,że tyle osób dotrwało do końca. Cóż, zakończenie kwestia gustu. Mi osobiście się podobało. Poza tym. Witalij był głównym bohaterem, to jego oszukiwano, i nierzecznie z nim postępowano. I nie jest tak, że faceci, wygrali a kobiety przegrały. Bo Hans, czuł coś do Lin i stracił ją. Wygrał główny bohater, bo był pie... madafaką :D I taką postać zawsze chciałem napisać. Od samego początku kozak, który ma nieco kłopotów, ale nie pozwoli, aby ktoś go bezkarnie rolował. Zawsze mi umierają, wariują, albo są looserami, i zostają bohaterami. Teraz tak nie chciałem ;)
Pewnie, nie będzię kontynuacji, ale zawsze warto sobie zostawić jakąś furtkę.
TomaszObluda dnia 26.06.2011 20:27
Aha i nie wiem, jak inni, ale ja jestem zadowolony z moich kobiet. Były trzy, były też kozaczkami, ale musiały przegrać z główną postacią. I nie były złe. Anna była taka jak Witalij, chciała zrobić karierę, Helen, była policjantką, i jako jedyna była dobrą postacią, a Lin kochała Hansa, i starała się go chronić, więc żadna nie była gorsza od Witalija, który był bardzo amoralny. Wiem, że to historyjka rozrywkowa, ale przecież też mówi o tym ile mediom wolno.
Może dziennikarze, nie kreują wydarzeń, chociaż w polityce na mniejszą skalę, chyba tak się dzieję, to z pewnością, wielu z nich cieszy się z dramatycnych newsów.
Tjereszkowa dnia 27.06.2011 22:44
Zgrabniutko. Intryga ma ręce i nogi, napisane płynnie. Tylko jeden zarzut. Może to moje błędne nastawienie, ale po pierwszych dwóch częściach spodziewałam się czegoś bardziej rozbudowanego. Tzn. sama historia jest ok., ale mam wrażenie, że na koniec pobiegłeś nieco na skróty. Za duże „stężenie” akcji, rozgrzany czytelnik śledzi wydarzenia z oczopląsem, gdy nagle uświadamia sobie, że to już koniec... Ale to tylko takie czepianie się. Tekst jako całość bardzo mi się podobał. :) Pozdrawiam
Almari dnia 28.06.2011 21:50
Cytat:
zapytała spokojnie, jak gdyby nie zauważyła wzburzenia Witalija.


- bardziej mi tu jakby pasuje, ale to już rozważ sam.

Cytat:
- Wiesz, dobrze(,) co


- albo bez przecinka, tutaj nie jestem w 100% pewna akurat.

Cytat:
ale wątpię(,) abym szybko ochłonął, to co zrobiliście to zwykłe …


- Po ochłonął dałabym kropkę i rozpoczęła nowe zdanie - To, co zrobiliście...

Cytat:
- Witalij(,) wiem, co


Cytat:
Witalij(,) potrzebujesz urlopu


Cytat:
- A więc – odezwała się po chwili zadumy. – Chciałeś


- Wtrącenie w wypowiedź - - A więc – odezwała się po chwili zadumy - chciałeś

Cytat:
ale teraz(,) w tej sytuacji(,) sprawa się trochę skomplikowała.


Cytat:
w najlepszej sytuacji.


- Sugestia: Nie najlepszym świetle

Cytat:
- Witalij(,) nie rób sobie żartów,


Cytat:
był pewien, że zorientuje się, kto był kreatorem berlińskiego wypadku, jednak reakcja Rosjanina była zaskakująca. Co prawda był


- 4x był

Cytat:
jeśli będzie chciał(,) sam zadziała w innym rejonie,


Cytat:
Helen Wayne wyszła spod prysznica i spojrzała z niesmakiem w swoje odbicie w lustrze. Nie pierwszy raz przespała się z podejrzanym, wiedziała że dobry policjant musi się poświęcać dla sprawy. Tak robił jej ojciec i dziadek, była ze starego rodu gliniarzy, miała służbę we krwi. Wysuszyła włosy, pomalowała paznokcie i ubrała się, jak zwykle sztywno i elegancko. Dobrze czuła się w takim stroju.


- pełno czasowników "ała"

Cytat:
wiedziała(,) że dobry

- ponadto ten zwrot - wiedziała, że używasz trzy razy. Warto by wprowadzić jakieś małe rozróżnienie.

Cytat:
miejsce(,) w którym


Cytat:
Anna uśmiechnęła się(,) mrużąc swoje niewielkie oczy.


Cytat:
pani w tym pomóc(,) proszę mówić.


Cytat:
delektowała się aromatycznym płynem(,) przez chwilę trzymając go w ustach


Cytat:
Niech zgadnę, chce pani(,) abym oszczędziła Hansa Dietmara?


Cytat:
- Umowa stoi. – Kreatorka ucieszyła się wyraźnie.


- bez kropki

Cytat:
Helen(,) wsiadając do taksówki(,) ledwo powstrzymywała się przed piskiem radości.


Cytat:
Zakładała, że jedno z kreatorów, może zmienić zdanie,


Cytat:
Leżał na niewielkim(,) jednoosobowym łóżku i(,) wpatrując się sufit(,) zastanawiał się nad ostatnimi zdarzeniami i błędami(,) jakie popełnił.


- Oprócz przecinków, literówka jedna - brakuje 'w' przed sufitem.

Cytat:
Z kimś(,) kto ustala reguły gry


Cytat:
swojej firmy(,) jako potencjalnego


Cytat:
- Cześć(,) John,


Cytat:
zamilkł(,) wysłuchując odpowiedzi.


Cytat:
Tak(,) to ważna sprawa


Cytat:
Wstała(,) by zerknąć na stan pobierania


Cytat:
obcisłym(,) granatowym


Cytat:
zapytała i weszła(,) bez czekania na odpowiedź


Cytat:
- Kim(,) do cholery(,) jesteś?


Cytat:
ja nie będę z tobą negocjować, ani z twoim szefem


Cytat:
przerwała Chince wpół


- w pół

Cytat:
Zadarłaś ze mną(,) suko, zajrzyj na dysk i zobacz(,) jak wyglądają twoje dane w komputerze.


Cytat:
Czyżby … .


- bez spacji przed wielokropkiem i bez kropki na końcu

Cytat:
- Co ty pieprzysz(,) suko?!


Cytat:
Helen wstała z krzesła i(,) chodząc po pokoju(,) zwróciła się do Lin:


Cytat:
W milczeniu, patrzyła z nienawiścią na policjantkę.


Cytat:
Nie wykasował ich tak(,) jak kazałaś.


Cytat:
Cóż(,) liczyłam, że uda mi się


Cytat:
Mówiąc te słowa, Lin, sięgnęła


Cytat:
Dlaczego mnie zaprosiłeś.


- znak zapytania

Cytat:
- Co, za pytanie? Witalij(,) narobiłeś mi sporo kłopotów


Cytat:
- Nie owijajmy w bawełnę, przejdźmy do rzeczy. Dlaczego mnie zaprosiłeś. Sam się dziwię, że tu przyjechałem.
- Dlaczego?
- Co, za pytanie? Witalij narobiłeś mi sporo kłopotów


- nie mogę się połapać, kto to mówi.

Cytat:
Co do Anny(,) policja


Cytat:
- Dobrze, Hans(,) powiem jak było.


Cytat:
Ale(,) kiedy razem z Lin zaczęliście rozgrywać mną jak pionkiem,


Cytat:
Hans(,) wracając do Londynu(,) zastanawiał się,



Witalij to takie dziecko Hansa. Sam stworzył potwora i ma pretensje :bigrazz: Trafnie ukazałeś samonapędzającą się machinę newsów i ich kreatorów, rodem z Faktu. Choć tematy były bardziej ambitne, ale mimo wszystko, to jedno wielkie bagno.
Przeczytałam twój ostatni komentarz i nie zgadzam się do końca z tym, że Helen była dobrą postacią. To znaczy ideały i cele były dobre, ale sposób wyciągania, zdobywania informacji stawiał ją w niekorzystnym świetle, w cieniu kobiety bezwzględnej, idącej po trupach do celu. ;) Nie wydała mi się zbyt przyjazna. Prawdę mówiąc, nie polubiłam jej :p

Lin - Biurowy romans z szefem może skończyć się tragicznie. Nie wiem, jak ów szef kończył, ale ona skończyła naprawdę źle. Nie wiem czy było warto się aż tak poświęcać, ale skoro mówisz, że go kochała...

Zakończenie jest otwarte, zostawiasz pole do namysłu. Ja bym jednak sobie życzyła, by Witalij przeżył, bo go polubiłam. Uwielbiam czarne charaktery :bigrazz:

Udane opowiadanie, Tomku. Podobało się!

Pozdrawiam i na litość boską, przejrzyj następnym razem interpunkcję i sięgnij do poradnika Elwiry, bo głowa odpada ;)
TomaszObluda dnia 29.06.2011 15:56
Skoro jest taki poradnik, to przeczytam, może mi to pomoże.

Dziękuję.

Ja też lubię czarne charaktery :)

Co do Helen, w złym świecie, aby być skutecznym, należy działać jak przeciwnicy. Ja osobiście nie chciałbym, aby media robiły coś podobnego.
Irytuje mnie to co robią, bo starają się kreować, przynajmniej słowem. Nakręcają ludzi, zadają pytania nie po to by się czegoś dowiedzieć, ale by prowokować.

Jeszcze raz dziękuję, i cieszy mnie, że się podobało.
Kushi dnia 03.07.2011 22:15 Ocena: Świetne!
Witaj:)
Nie spodziewałam się takiego zakończenia:O
Całość spodobała się bardzo:)
Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze wiele opowiadań w tym stylu:), bo naprawdę przeczytałam z napięciem:):yes:
Pozdrawiam:)
TomaszObluda dnia 03.07.2011 23:25
:) Dziękuję :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty