Dyshonor, cz. 3/3 - Diriad
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Dyshonor, cz. 3/3
A A A
Kiedy kompania dotarła do bram Hardegal, panowała już głęboka noc, a światła w sporej części zamku były zgaszone. Mimo tego, kiedy strażnicy zorientowali się, że wraca poseł od Edelreda, bezzwłocznie otworzyli wrota, wpuszczając oddział do zamku. Rotmistrz odprawił gwardię królewską i przywołał jednego z żołnierzy strzegących murów.
– Prowadź nas do króla – nakazał.
– Rozkaz, panie rotmistrzu.
Edryk miał dobre przeczucia, gdy zorientował się, jaką drogę obrał przewodnik. Z dziedzińca prowadził ich do południowej furty. „A więc król jest jeszcze na uczcie” – po tej stronie twierdzy znajdowała się także kaplica, lecz legat nie podejrzewał Gawina o tak gorliwe wyznawanie wiary. Jak się okazało, słusznie.
W wielkiej sali nie było tłumu. Większość biesiadników widocznie udała się już na spoczynek. Pozostali tylko najwytrwalsi, zgromadzeni przy szczycie jednego z czterech długich stołów. Między ucztującymi, na zdobionym fotelu o podwyższonym oparciu, siedział Gawin. Tylko dzięki temu Edryk go rozpoznał, gdyż wypłynął na południe nim ten przejął władzę w Egradzie. Gawin był potężnym mężczyzną o władczych rysach twarzy. Nawet teraz, gdy rumieńce świadczyły, że wypił już tej nocy sporo wina, przywodził na myśl portrety dawnych królów z dynastii Warynów. Legat podniósł nieco wzrok. Na szczycie oparcia fotela, tuż nad głową Gawina, wygrawerowany był herb Edelreda. „O, tak. Ty się bawisz, a albatros jest tuż nad twoją głową.” Gdy Edryk uśmiechnął się na tę myśl, zauważył go władca. Wstał i wykrzyknął:
– Ach, kuzynie! Wróciłeś! Siadaj z nami! Sir Krespinie, ty także!
„Kuzynie?”
A więc Alis był kuzynem Gawina. Synem jego stryja? Wuja, ciotki? Tego Edryk nie wiedział, ale nie musiał. I bez tego był świadom, że jeśli zabójstwo prawdziwego posła wyjdzie na jaw, pociągnie to za sobą jeszcze gorsze konsekwencje, niż przewidywał. Czegoś takiego nie zlekceważy żaden z okolicznych monarchów. Ba, cały kontynent zwróci się przeciwko Edelredowi. Lecz była w tym także i jasna strona. Gawin nie mógł przecież nie posłuchać własnego kuzyna.
– Z największą chęcią. – Rycerze z Egradu zrobili przybyłym miejsce obok króla. Zaraz pojawiła się też służąca z gorącym jedzeniem i dzbanem wina.
– Jakie wieści przynosisz od Edelreda?
– Niestety niedobre. Tak jak przewidywaliśmy, Edelred odrzucił warunki pokoju. Jedynym pokojowym wyjściem, jakie przyjmie, jest to, żebyś się poddał, wrócił ze wszystkimi siłami do Egradu i wycofał roszczenia co do tronu Hardegal.
– Na pal psa! – zawołał jeden z rycerzy, ciskając pucharem przez stół. – Osobiście go w bitwie znajdę i ze... zdek... Głowę mu urżnę! I żadne dzikie bestie mu nie pomogą, choćby ich miał jak szczurów!
Edryk roześmiał się, choć miał ku temu inne powody, niż podejrzewali jego rozmówcy.
– Bestii nie musisz się obawiać. To tylko i wyłącznie plotki.
– I wypijmy za to! Nic już nie stanie na drodze do zjednoczenia królestwa Warynów! – kolejny z rycerzy uniósł dzban, by dolać trunku sobie oraz innym, lecz legat odmówił, zasłaniając dłonią puchar.
– Poczekaj z toastem, aż skończę. Edelred nie ma na usługach żadnych potworów, ale i tak znowu stał się zagrożeniem. Selvaria zdecydowała się go poprzeć. Mobilizuje siły, by pomóc mu odbić Hardegal.
Tym razem to Gawin nie wytrzymał i rąbnął pięścią w stół.
– Jak to? Przecież żaden z sąsiadów nie chciał włączyć się do walki, a Selvarowie najmniej! Już kilka miesięcy trwa ten impas, Edelred tyle czasu bezskutecznie szukał wsparcia w obcych królestwach, że doczekał się przybycia Edryka zza morza. Tursten, Ansgot i inni tkwili na północy, nie mogąc sobie poradzić ze stłumieniem rebelii, ale wreszcie im się to udało. Gdyby Selvaria miała włączyć się do wojny, dlaczego nie zrobiła tego wcześniej? Jesteś pewien tych wiadomości? Może to kolejna plotka?
– Nie, Gawinie. Edelred nie chciał niczego ukrywać, wręcz się z tym obnosił. Do tego stopnia, że pokazał mi dokument, na którym spisano sojusz Hardegal i Selvarii. Może Selvarowie nabrali pewności siebie po tym, jak Edryk przybył ze swoimi ludźmi. Ale nie powody są ważne, a to, co możemy zrobić w odpowiedzi. Spojrzałem na datę podpisania traktatu; sporządzili go tuż przed moim przybyciem, nie upłynął jeszcze od tego dnia nawet tydzień. A Selvaria jest za duża, żeby szybko zebrać wojsko i poprowadzić je do Hardegal.
Gawin natychmiast podchwycił myśl.
– Jeśli zaatakujemy Edelreda natychmiast, nie zdąży połączyć sił z Selvarami. Nawet bez posiłków mamy przewagę liczebną, a oni nie spodziewają się takiego ruchu...
– Rozniesiemy ich w polu, dość czekania za murami! – zachwycił się ten, który chciał zgładzić Edelreda.
Król wstał, złapał równowagę i podniósł kielich.
– Panowie rycerze, szykujcie się do wymarszu. Czeka nas zwycięska bitwa! W blasku chwały!
– W blasku chwały! – zawtórowali jego ludzie, a Edryk z nimi.

* * *

Edryk wciąż nie mógł uwierzyć własnym oczom. Udało mu się! Kiedy się obudził, dość późno, za jego oknem już przebiegali żołnierze, krzątali się czeladnicy, obładowani to włóczniami, to strzałami, to jeszcze innymi rzeczami. W zamku praca naprawdę wrzała – wedle oceny legata, przy takim tempie przygotowań wojsko mogło być gotowe do wyruszenia lada dzień.
Mimo zadowolenia, fizycznie mężczyzna czuł się fatalnie. Było to dziełem proszk z woreczka Goemry. Gdy zgodnie z zaleceniem czarownika Edryk wciągnął nosem dziwny specyfik, niemal natychmiast zaczęła go boleć głowa, a z nosa poleciała mu krew. Kiedy przyszła służba, kategorycznie odmówił przywoływania znachorów. Według Goemry, ból powinien przejść do wieczora, jednak Edryk będzie wyglądał na chorego jeszcze przez dzień lub dwa – był to dla niego doskonały pretekst, by ograniczyć kontakty z ludźmi w zamku do minimum.
Pierwszy dzień legat przeleżał prawie w całości. Wypacał z siebie całe gąsiory wody i był śmiertelnie zmęczony, ale nie mógł zasnąć. Jeśli dobrze zrozumiał Goemrę, proszek pochodził z tych samych ziół, z których napar czarnoskórzy pili, by odegnać sen. Dopiero teraz Edryk zrozumiał, dlaczego. Podchodził co trochę do okna, by przewietrzyć się nieco i przyjrzeć się przygotowaniom do wymarszu, lecz nawet to stanowiło dla niego trudność.
Po południu odwiedził go Gawin. Przeprosił, że nie przyszedł wcześniej, lecz cały ranek wydawał dyspozycje kolejnym dowódcom. Król obawiał się, że choroba kuzyna mogła być opóźnionym działaniem trucizny, której czasem używali dzicy. Edryk długo zaprzeczał, by go choćby drasnęli; musiał ze szczegółami opowiadać o nocnej napaści. Szczęście, że nie było obok sir Krespina ani żadnego z gwardzistów, którzy przeżyli potyczkę, ponieważ legat był zmuszony wymyślić dużą część relacji. Miał tylko nadzieję, że Gawin nie będzie zbyt szeroko rozpowszechniał tej wiedzy. W końcu jednak władca wrócił do własnych obowiązków, a Edryk został sam i tak przesiedział resztę dnia.
Dobrze po północy wreszcie udało mu się zasnąć. Na początku budził się co chwilę, lecz w końcu zapadł w głęboki, odprężający sen. Rankiem był już w pełni sił, jednak jedno spojrzenie w lustro upewniło go, że nadal wygląda na poważnie chorego. Dzień spędził więc nie pod pierzyną, a na balkonie. Gdy raz wyszedł, by zaczerpnąć świeżego powietrza, został tam niemal do wieczora. Upajał się wręcz widokiem wojsk Gawina przygotowujących się do opuszczenia murów, które zapewniały im bezpieczeństwo. Tego dnia władca nie przyszedł do niego. Edryk uznał to za dobry znak; Gawin musiał trzymać pieczę nad bezpośrednią organizacją wymarszu. Do dopracowania strategii natomiast i tak musiał spotkać się z tym, kogo miał za Alisa.
Stało się to następnego ranka, gdy Edryk stwierdził, że wygląda już na niemal zdrowego. Do jego komnaty wszedł Gawin. Pozdrowił go i rzekł:
– Jak się dziś czujesz?
Legat już od dłuższego czasu miał przygotowaną odpowiedź na to pytanie.
– Nie jestem jeszcze w pełni sił, ale dużo lepiej. Mimo wszystko nie wiem, czy będę w stanie uczestniczyć w bitwie. Myślałem nad tym długo i chciałem w związku z tym prosić cię, byś powierzył mi dowództwo nad oddziałami pozostającymi w Hardegal.
Król uśmiechnął się tajemniczo.
– Niestety jestem zmuszony odmówić. Nie będzie takiej potrzeby, dopóki ja jestem w zamku.
– Tak, ale kiedy wyruszysz...
– Nie wyruszę – przerwał Gawin. – Nikt nie wyruszy. Zostajemy w Hardegal.
– Jak to? Selvaria z pewnością nawet teraz mobilizuje siły, już za tydzień może być za późno! – Edryk nie rozumiał. O co chodziło Gawinowi?
– Spokojnie, kuzynie. Dziś w nocy kolejny raz przemyślałem naszą sytuację. Jesteśmy na progu odbudowania mocarstwa naszych przodków. Kiedy tylko na dobre zdobędziemy Hardegal, państwo znów będzie żyło jak za lat świetności. – Król zamilkł na chwilę i wziął do ręki sztylet z komody legata. – A przynajmniej taki był mój plan. Ale Selvaria postanowiła wejść nam w drogę, zadać cios przeciwko imperium dawnych Warynów. – Mówiąc to, wykonał pchnięcie w powietrze. – Zastanawiałem się, co by zrobił Waryn I, gdyby Selvarowie odważyli się na taki krok wobec jego królestwa. I, ku mojemu zdziwieniu, odpowiedź wydała mi się oczywista. Waryn, każdy z królów z tej dynastii, nie wzbraniałby się przed walką. Wręcz przeciwnie, podniósłby rzuconą rękawicę i odpowiedział uderzeniem jeszcze silniejszym. A zwyciężywszy w wojnie, wcieliłby Selvarię do imperium. W ten sposób Waryn podbił każde z królestw tworzących jego państwo. I dlatego my także poczekamy w Hardegal na wyzwanie Selvarów.
Edryk nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Gawin chciał zrezygnować z szybkiego pokonania Edelreda, żeby podporządkować sobie Selvarię?
– Jak to? Selvaria jest silniejsza niż my! Nawet razem ze wsparciem z północy nie jesteśmy w stanie jej sprostać! – Właśnie dlatego Edryk wybrał Selvarów na pozorowanych sojuszników. Według jego planu Gawin musiał zaatakować, gdyż, czekając na ich przybycie, skazałby się na pewną porażkę. Tylko że... to był blef. Selvarowie nie przyjdą i nie pokonają Gawina. Przybędą za to jego posiłki, a wtedy Edelred straci ostatni cień szansy na zwycięstwo. – To niedorzeczne!
– Dość! – uciął król. – Selvarom dawno nikt się nie przeciwstawił, nie pamiętają już, jak się prowadzi wojnę.
– Nikt im się nie przeciwstawił właśnie dlatego, że dobrze wiedzą, jak prowadzić wojnę. Musimy...
– Jedyne, co muszę, to pójść do sali narad i objaśnić plan. Dowódcy już na mnie czekają.
– Narada? Dlaczego mnie na nią nie proszono? – Edryk rozpaczliwie szukał drogi, by odwieść władcę od nowego pomysłu. Od tego zależało wszystko. – Nie chciałeś mnie na niej?
– Oczywiście, że chciałem. Właśnie dlatego tutaj przyszedłem. Ale jeśli ty jesteś przeciwny ponownemu rozkwitowi imperium, jestem pewien, że narada nie straci na twojej nieobecności.
Gawin oddał legatowi sztylet i odwrócił się na pięcie.
Tym razem instynkt był szybszy od chłodnego rachunku. Gdy tylko Edryk poczuł w dłoni rękojeść, lewą ręką schwycił Gawina w ciasnym uścisku, sztyletem w prawej zaś ciął przez jego gardło. Zanim którykolwiek z mężczyzn zorientował się, co się dzieje, król leżał na ziemi, a kałuża krwi wokół niego stopniowo powiększała się.
Legat momentalnie odsunął się od ciała. Wiedział, że lada chwila cały zamek będzie wiedział, co się stało. Zerwał z łóżka prześcieradło, zwinął w wałek i ułożył je na ziemi tak, żeby wciągnęło krew, która mogłaby przez szparę pod drzwiami wyciec na zewnątrz. Potem zabrał ze sobą broń i niewielką torbę podróżną, które miał pod ręką, i wyszedł na korytarz, szczelnie zamykając pokój. Zbiegł szybko po krętych schodach i znalazł się na zamkowym dziedzińcu. Nie miał czasu, by polecić osiodłanie konia Alisa, lecz szczęście się do niego uśmiechnęło: stajenny właśnie odchodził od czterech osiodłanych koni, które zostawił przywiązane do poręczy. Edryk zabrał wierzchowca, który wydawał się najwytrzymalszy, i poprowadził go do bramy.
– Z rozkazu króla Gawina, pozwól mi przejechać – rzekł do strażnika, a ten zasalutował i zdjął z wrót żelazną zasuwę. – Pospiesz się, człowieku, czas nagli.
Wreszcie Edryk opuścił mury Hardegal. „Jeszcze nie słyszałem krzyku. To dobry znak.” Legat skierował się na południe. W nadbrzeżnych lasach łatwiej będzie mu się ukryć, nie musząc obawiać się Dzikich.
Wieczorem Edryk rozbił prowizoryczny obóz. Leżąc pod gołym niebem i wpatrując się w gwiazdy, mężczyzna zdołał ochłonąć po wydarzeniach tego ranka. Zdał sobie sprawę z tego, że spełnił swoje zadanie. Udało mu się przedostać do zamku nierozpoznanym. Udało mu się powstrzymać Gawina przed zagarnięciem ziem Hardegal. Na dobre.
Edryk zamknął oczy i uśmiechnął się. „Edelredzie, już niedługo się spotkamy. A wtedy będziesz mógł mi podziękować. Podziękować i przyznać rację.” Zdecydował jednak, że nie będzie wracał do obozu jeszcze przez kilka dni – dotąd nikt go nie niepokoił, ale ktoś mógł jeszcze być na jego tropie.

* * *

Edelred siedział w namiocie, gdy oznajmiono mu, że powróciła jedna z grup zwiadowców. Polecił wpuścić jej komendanta. Po chwili w wejściu pojawił się zasapany mężczyzna i uklęknął. Król dał znak, żeby wstał i zdał relację ze zwiadu.
– Panie. – Żołnierz ledwo mógł złapać oddech. Jego oddział musiał naprawdę spieszyć się do obozu, prawdopodobnie przez dłuższy czas. – Wojska Egradu opuściły Hardegal.
„A więc Edrykowi się udało!” Edelred był zaskoczony. Biorąc pod uwagę, że jego bratanek połowę życia spędził z dala od ojczyzny, władca nie przypuszczał, że mu się powiedzie. Czasem nawet miał nadzieję, że nie. Kiedy Edryk złamał zakaz i przemienił się w Alisa, Edelred zwołał kolejną naradę. Wraz z dowódcami zdecydował na niej, że, jakkolwiek godny potępienia jest czyn legata, nie mogą sobie pozwolić na to, by zmarnować szansę, jaką mógł im zapewnić. Dlatego król zwiększył ilość patroli w okolicach Hardegal i czekał na dalszy rozwój wypadków. I doczekał się. Czekał więc na więcej wieści.
– Jak daleko są od obozu? Ile mieczy, włóczni, jazdy?
– Nie, panie, nie rozumiesz. Oni wycofują się z Hardegal. Na północ. – Edelred w istocie nie miał pojęcia, o czym mówił zwiadowca. – Gawin nie żyje. Mówią, że zabił go jego własny kuzyn, Alis.
Króla zamurowało. Edryk zabił Gawina. Czy on nie miał ani krzty honoru? Edelred zacisnął zęby.
– Dziękuję ci za przyniesienie tych nowin. Możesz już odejść.
Zdenerwowany do granic, podjął już decyzję. „Edryku, mam nadzieję, że okażesz na tyle mądrości, by zniknąć i nigdy więcej nie pokazać mi się na oczy. Bo za to, co zrobiłeś, czeka cię śmierć. Przysięgam.”
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Diriad · dnia 29.07.2011 09:06 · Czytań: 712 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Komentarze
MaximumRide dnia 29.07.2011 10:24
,,Było to dziełem proszk z,,

proszku

Aha. Czyli to by było na tyle.
Sama nie wiem czy podoba mi sie takie zakończenie.
Wyszło tak trochę banalnie.
Żadnej wojny, nic takiego.
Napisane dobrze, ale trzeba przyznać, że i tak nie byłam tym do końca zainteresowana. Od początku mnie nie wciągnęło,ale byłam ciekawa jak to sie skończy.
A teraz chyba czuję się trochę rozczarowana.
Można by to wszystko bardziej pociągnąć.
A tak, bohaterowi poszło bardzo łatwo. Dopiął swego, prawie bez przeszkód.
Tak, to jest to co mi przeszkadza.
Bohater dopiął swego prawie bez przeszkód.
Poszło mu bardzo gładko.
Szkoda.

Pozdrawiam
Azazella dnia 29.07.2011 17:00
O nie!! Czuję się oszukana:lol:. Cały czas liczyłam na krwawą jatkę, a tu taki koniec:|. To jakbyś urwał w połowie i zostawił Czytelników z resztkami... Szkoda, naprawdę szkoda. Cóż, jednak tego, że czytało się dobrze i umiesz opisywac to co Ci w głowie siedzi nie można odmówić. Mam nadzieję wkrótce przeczytać Twój kolejny tekst.
Pozdrawiam
Wasinka dnia 29.07.2011 21:53
I jak to się ludzie nagadają, naplanują, a potem i tak wszystko po staremu... niemal.
Nieco rozbieżne odczucia mają zaprzyjaźnieni bohaterowie... Edryka czeka zatem całkiem spora niespodzianka... Widzimy, jak różnie potrafią ludziska postrzegać tę samą sytuację...
I nawet dobrze, że do bitwy nie doszło. Może rzeczywiście byłoby to jak fajerwerki po takim wstępie pełnym szemranych planów i tajemniczych ruchów, oczekiwania, przygotowań i wkręcających w myśl o wojnie opisów. Jednakowoż mnie odpowiada takie zakończenie. Zaskakuje, a do tego "sprawcę zwycięstwa" czeka śmierć... Przewrotnie.
Pozdrowienia.
julass dnia 29.07.2011 22:53
Cytat:
Było to dziełem proszk z woreczka Goemry.
proszku

Cytat:
Wypacał z siebie całe gąsiory wody
co zrobił?


no trochę się wykpiłeś z opisywania bitwy:) ale właściwie taki obrót sprawy jest znacznie bardziej ciekawy niż przewidywalność powiedzenia się pierwotnego planu... w ogólnym zarysie mogę powiedzieć że całość mi się nawet podoba...
TomaszObluda dnia 01.08.2011 20:28
Trochę patosu :D trochę niedopracowane, pozostałę części mało dynamiczne, ale jakie fajne :D Historia jest, trzyma się kupy, jest ok. Fajny kawał opowiadania. Warto było :)

Dzięki :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty