Szukałem wolności. Aby ją znaleźć, musiałem wiedzieć czym ona jest. Czym? Ucieczką od koncentracji obowiązków, nakazów, zasad. Fikuśnym mrugnięciem do znudzonej dziwki. Pójściem w rytm kiełbasianego tanga. Machnięciem ręką na wszelkie konwenanse. Preriami kończącymi się o zachodzie słońca. Bieganiem po śniegu własnych przyzwyczajeń. Czekaniem na nieokreśloność spowitą podnieceniem. Wyrwaniem się z okowów czasu i przestrzeni. Obiecującym, nagłym, pięknym puszczeniem żurawia. Marzeniem o samodzielnym wyborze imienia. Westchnieniem do ukrytego korzenia prawdy. Oceanem fal radiowych poddanych muzyce. Spojrzeniem huraganów ciągle aktywnych turystycznie. Smugą szeptu kołyszącą wezbrane słowa. Uśmiechem przypadku czekającego na spektakl. Szachową kombinacją umilającą szare dni. Okrzykiem dla udowodnienia radości życia.
W końcu znalazłem wolność. Była zakuta w dyby definicji.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
adamwozynski · dnia 30.07.2011 21:43 · Czytań: 852 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 10
Inne artykuły tego autora: