Carpe diem - Sylwien
A A A
— A mówiłem, mówiłem, mówiłem, że to się nie uda! — Głos Kada Ivrisona ginął w upiornym wyciu syren alarmowych i zgiełku robionym przez panikujący, rozhisteryzowany tłum.
— Mówiłeś, że mamy pięć procent szans powodzenia — przypomniał mu profesor Orton Wrec, ale przyjaciel go nie usłyszał – został skutecznie zagłuszony przez krzyczących, biegających bezładnie ludzi.

BEZ PANIKI. PROSIMY O ZACHOWANIE SPOKOJU I UDANIE SIĘ DO SEKTORA DOKÓW ZGODNIE Z PLANEM EWAKUACJI. BEZ PANIKI. PROSIMY O …

Orton miał już serdecznie dość metalicznie brzmiącego komunikatu, powtarzanego co standardową minutę i słyszalnego w każdym zakątku stacji orbitalnej Discovery XVI.
„Ciekawe, czy ktokolwiek z nich kiedykolwiek choć zerknął na te plany” — pomyślał Wrec z niesmakiem. Choć on sam tego nie zrobił, wydawało się, że jest jedynym, który się do niego zastosował. Szedł krokiem szybkim, ale pewnym, a w oszalałym ze strachu tłumie jego wysoka, chuda sylwetka wydawała się oazą spokoju. Idący krok za nim Kad zazdrościł mu opanowania. Wiedział równie dobrze co profesor Wrec, że mają jeszcze mnóstwo czasu zanim centralna gwiazda XC-657R zakończy swój żywot w wielkiej eksplozji, a mimo to trząsł się cały, co przy jego tuszy i niskim wzroście nadawało mu wygląd galaretki. No i jeszcze te wyrzuty sumienia…

— TY! — postawny, łysy mężczyzna złapał Ortona za ramiona i pchnął na ścianę. Profesor zatoczył się i wpadł do niewielkiej kajuty, gdy samoczynne drzwi rozsunęły się usłużnie. Zanim naukowiec zdążył cokolwiek powiedzieć, Tavers Norton Bindet – pilot sfer (a przynajmniej tak twierdziła plakietka na jego piersi), złapał go za gardło i uniósł bez wysiłku, jakby na stacji wyłączyli sztuczną grawitację.
— Wiesz co zrobiłeś, profesorku?! Wiesz?! — Potrząsał Ortonem, uniemożliwiając mu odpowiedź. I oddychanie.
— Zdestabilizował jądro Iksce — odezwał się za niego Ivrison. — Jakby był pan tak uprzejmy i puścił mojego kolegę, to wszyscy udamy się na statki i uciekniemy, zanim gwiazda centralna zniszczy ten układ planetarny…
— Uciekniemy? — pilot roześmiał się szaleńczo, puszczając profesora, który upadł ciężko na podłogę. Przed oczami Ortona latały czarne i fioletowe plamy.
— Nigdzie nie uciekniemy — warknął wściekle Tavers, kopiąc leżącego Wreca. — Te jego ustrojstwo wyssało energię ze wszystkich silników wszystkich statków. Kolektory są czyste! Bardziej puste niż próżnia kosmosu! — Każdemu wykrzyknikowi towarzyszył kopniak w zwinięte z bólu ciało profesora.
— Proszę pana, bardzo proszę, proszę przestać… — Kad trzęsącym się głosem próbował powstrzymać Taversa, który nie zwracał na niego najmniejszej uwagi. Rozejrzał się w poszukiwaniu pomocy, ale ludzie udawali, że nie widzą całego zajścia lub zaślepieni myślą o nadciągającej katastrofie w istocie nic nie zauważyli.
— Ale wiesz co jest najpiękniejsze? — Pilot kucnął przy naukowcu. W jego ręce zmaterializował się kieszonkowy nóż laserowy. Drugą ręką i kolanem unieruchomił Wreca.
— Zanim wszyscy zmienimy się w chmurę atomów, rozpłatam ci gardło i będę patrzył, jak wykrwawiasz się na śmierć…
— Broń laserowa przyżega tkanki, ograniczając krwawienie praktycznie do zera, proszę pana… — wtrącił się Ivrison. — Niech pan tego nie robi, proszę, proszę, proszę!
Orton przełknął ślinę. Jeśli pilot mówił prawdę, to i tak śmierć czekała tuż za rogiem, ale mimo wszystko nie chciał umierać już teraz. Jak zahipnotyzowany wpatrywał się w sunące w jego kierunku czerwone ostrze.
— Ostatnie słowo? — Tavers cofnął nóż.
— Eeee… Przepraszam? — spróbował Orton, chociaż nie czuł się bardzo winny. W końcu każdemu zdarzają się błędy.
— Za późno — mruknął pilot, mrużąc gniewnie oczy, które w następnej sekundzie otwarły się szeroko ze zdumienia. Równie zaskoczony Orton patrzył, jak bezwładne ciało pilota pada na podłogę, a laserowy nóż wbija się w nią w odległości małego palca od dłoni Wreca.
— Nic mu nie jest? — spytał łamiącym się głosem Ivrison. Dłonie zaciskał nerwowo na kawałku rury.
— Musiałeś czekać do ostatniego momentu, co Kad? — zakpił Orton, na czworaka podpełzając do nieprzytomnego pilota.
— Nie zabiłem go, prawda?
— Nie, nie zabiłeś. Mam też nadzieję, że nie uszkodziłeś jego obwodów — odpowiedział mu profesor, badając głowę Taversa i wodząc palcem po cienkich, srebrnych liniach znaczących miejsca wszczepienia nanoimplantów. W jego umyśle powoli kształtował się plan…

— Chcesz zrobić skok całą stacją? — domyślił się Kad, kiedy Orton zaczął podpinać wciąż nieprzytomnego pilota do komputera w swoim laboratorium. — Wiesz, że jeszcze nikomu nie udał się lot sferowy obiektem większym niż 230 MTC?
— Nikt też nie marzył nawet o przyśpieszeniu ewolucji gwiazdy — przypomniał mu profesor, obracając w palcach plazmowód. „Od czego był ten czerwony?” — zastanawiał się.
— Fakt — Kad przyznał mu rację. — Chyba tylko dlatego nie uwzględniliśmy tego w analizie ryzyka. Ale przeniesienie całej stacji? — Pokręcił głową z powątpiewaniem.
— Kad, mamy teraz do dyspozycji całą energię Iksce! — krzyknął Wrec, jedną ręką wskazując na wyświetlany na holoekranie obraz XC-657R, drugą pokazując zielonkawą łunę, pochodzącą z prototypowego generatora, znajdującego w sąsiednim pomieszczeniu. Orton był dumny ze swojego wynalazku, który działał nawet lepiej niż powinien – zamiast czerpać energię ze światła gwiazdy centralnej, ściągał wszelką dostępną moc z wszelkich możliwych źródeł.
— To się nie może nie udać! — zawołał, aktywując ostatnie złącza. Zerknął na Taversa. Wolałby, żeby pilot był przytomny, ale miał nadzieję, że komputer zdoła zastąpić go na tyle, żeby nie wylądowali w jądrze jakiejś gwiazdy.
— Ale nie usmażysz mu mózgu?
— Kad, miej trochę wiary — mruknął Orton, wydając komputerowi polecenie rozpoczęcia procedury. Holoekrany rozjarzyły się czerwienią, a w uszy wbił się krzyk pilota, który wrzeszczał jakby go obdzierali żywcem ze skóry, oraz przeraźliwy dźwięk, sygnalizujący błąd połączenia #87c/45. Orton rzucił się do wyprężonego ciała, wyrywając szybko wszystkie plazmowody. Pilot rozluźnił się i zamilkł.
— A mówiłem, mówiłem, mówiłem! — Zaczął panikować drugi naukowiec, garściami wyrywając sobie resztki włosów z głowy.
— Cicho bądź, żyje jeszcze.
— Co z tego, i tak zaraz wszyscy umrzemy!
Orton nie skomentował tego, tylko skupił się na ponownym połączeniu pilota z komputerem. Starał się ignorować złowróżbne mamrotanie przyjaciela. Wściekły, rozplątywał przewody, które zapętliły się nie wiedzieć jak i kiedy, podejrzany czerwony plazmowód odrzucił w ogóle. Zaczynał się denerwować, bo wiedział, że czasu jest niewiele.

— Zginiemy, zginiemy, zginiemy! — zaczął nagle wrzeszczeć Ivrison, wskazując na Iksce, który wszedł właśnie w stadium błękitnego nadolbrzyma.
— Kad? — Głos Ortona nadal był opanowany, chociaż reakcja zachodziła szybciej niż przypuszczał. To były ich ostatnie chwile.
— Mi też świetnie się z tobą pracowało Ortonie. — Chlipnął Ivrison, zupełnie błędnie odczytując pytanie profesora.
— Zamknij się wreszcie i pomóż mi! — warknął Wrec, w pośpiechu wtykając plazmowody do portów na ciele pilota. Wciąż jeszcze mieli szansę.
— Orton…
— Cicho, jeszcze trzy przewody!
— Ortonie, to chyba już… — naukowiec wskazał na holoekran, gdzie błękitny nadolbrzym zaczął się zapadać.
Profesor podłączył pozostałe przewody na chybił-trafił i kazał komputerowi rozpocząć procedurę.
— Udało się! — krzyknął radośnie Kad, kiedy stacja zaczęła znikać, a on sam poczuł się cudownie lekko, jak zawsze przed skokiem. Patrzył z zachwytem na widoczny przez semimaterialne ściany bezkres kosmosu i na umierającą gwiazdę XC-657R.
Czerwień z holoekranów zalała pomieszczenie i znów usłyszeli kłujący w uszy sygnał błędu.
— Nie podpiąłeś portu kierunkowego! — jęknął Ivrison, pokazując czerwony plazmowód. — Nie ruszymy się z miejsca!
— Mogłeś mi wcześniej powiedzieć — mruknął Orton. Było już za późno na jakiekolwiek poprawki – Iksce postanowił zakończyć żywot z wielką pompą, stając się supernową. Fala uderzeniowa przeniknęła przez Discovery XVI, zalewając go feerią barw.

Orton Wrec miał wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu. Stał w burzy rozżarzonych, wirujących cząsteczek, nie czując i nie słysząc nic, jakby wzrok był jedynym zmysłem, jaki mu pozostał. Wielobarwna materia gwiazdy pędziła przed siebie z ogromną prędkością, przenikając przez eteryczne ciało naukowca i sunęła dalej, w nieograniczoną przestrzeń. Fale jaskrawych czerwieni, intensywnych błękitów i oślepiających żółci tańczyły wokół niego, splatając się i mieszając, tworząc kolory i odcienie, których nie potrafiłby nazwać czy nawet opisać. Orton czuł się tak, jakby był świadkiem narodzin wszechświata. Obmywany przez morze światła zachwycał się każdym promieniem, każdą smugą. Cudowne uczucie. Wiedział, że już nigdy nie zapomni tego widoku, tak jakby każda przenikająca go wiązka ryła głębokie ślady na duszy i ciele, sprawiając, że każda komórka będzie je pamiętać.

— Ortonie, a jak chcesz nas przywrócić do zasadniczej fazy? — Ivrison dowiódł, że działał jeszcze co najmniej jeden zmysł.
— Kad…
— Co?
— Czy ty nie możesz po prostu cieszyć się chwilą?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Sylwien · dnia 02.08.2011 07:50 · Czytań: 821 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Azazella dnia 02.08.2011 08:54
Piszesz, że to Twoja pierwsza próba z s-f. Moim zdaniem niezbyt udana. Nie tylko jako tekst z tego gatunku. Ogólnie jakoś nie zainteresowałaś mnie. Może Twoja fantastyka zrobi na mnie lepsze wrażenie.
Pozdrawiam.
MaximumRide dnia 02.08.2011 09:58
No nie wiem.
Ja mam mieszane uczucia.
Nawet mnie zainteresowało. Ale też nie aż tak bardzo.
Według mnie za krótko.
Powinneś rozbudować to trochę, nadać klimatu zbliżającej się katastrofy.
A tak jak dla mnie trochę za szybko.
Choć końcówka mi się podoba.
Styl masz całkiem ok. Piszesz płynnie, bez jakiś wilekich błędów. Ale wydaje mi się, że musisz jeszcze popracować nad budową klimatu. Na początku jest ok. Ale potem za szybko, jak dla mnie.
Pozdrawiam
Almari dnia 02.08.2011 10:54
Cytat:
zgiełku robionym


- źle brzmi. Robiony zgiełk, no nie wiem...

Cytat:
— Mówiłeś, że mamy pięć procent szans powodzenia — przypomniał mu profesor Orton Wrec, ale przyjaciel go nie usłyszał – został skutecznie zagłuszony przez krzyczących, biegających bezładnie ludzi.


- informacja po drugiej pauzie jest wypowiedzią czy narracją? Z zapisu wynika,ze wypowiedź, a nie wydaje mi się, żeby tak było.

Cytat:
powtarzanego co standardową minutę


- standardowa do wycięcia.

Cytat:
Wiedział równie dobrze co profesor Wrec, że mają jeszcze mnóstwo czasu zanim centralna gwiazda XC-657R zakończy swój żywot w wielkiej eksplozji, a mimo to trząsł się cały, co przy jego tuszy i niskim wzroście nadawało mu wygląd galaretki. No i jeszcze te wyrzuty sumienia…


- Pokraczne pierwsze zdanie, nie rozumiem go.

Oj nie, to nie dla mnie. Myślałam, że się przemogę do s-f, ale jednak nie. Wspomniałeś, że piszesz fantastykę, chętnie zobaczę cię w magicznym wydaniu, bo tutaj tonę w gęstwinie machin i pojęć naukowych ;)

Czasami masz dziwny szyk zdania

Pozdrawiam
julass dnia 02.08.2011 22:25
do zdecydowanych plusów należy zaliczyć fakt że nie zasypałeś tekstu nieskończonymi opisami technicznymi modeli i dziwnych urządzeń... wszystko jest napisane tak jakby to były zwyczajne rzeczy codziennego użytku nie wymagające objaśnienia... ale jakoś brakuje mi tu klimatu który pozwoliłby na to żeby chcieć się dowiedzieć o losach bohaterów czegoś więcej...
Wasinka dnia 02.08.2011 23:35
Jestem kapryśna, jeśli chodzi o ten gatunek, tym bardziej że za nim nie przepadam... Są jednak autorzy, którzy potrafią mnie pociągnąć w ten świat... Tutaj przeczytało mi się lekko, nawet poczucie humoru mi śmignęło, jednak nie wczułam się na tyle, żeby cokolwiek/ktokolwiek stało się/stał się mi bliższy.
Niektóre zdania potrzebują dopieszczenia.

Pozdrowienia księżycowe i witam na PP z uśmiechem.
Sylwien dnia 17.08.2011 21:21
Dzięki za komentarze :)
Brak klimaty wynika z tego, że to miał być short, no ale wyszło jak wyszło - za krótkie, żeby wciągnąć, za długie żeby po prostu się spodobać...

Ad. Almari:
1) można robić hałas i zamieszanie, więc czemu nie zgiełk? ;)
2) oczywiście, że narracją - wskazuje na to "krótsza kreska" w zapisie.
3) standardowa to takie typowe dla SF stwierdzenie, kiedy czas jest umowny, nie wymuszony obrotem planety wokół osi... a przynajmniej takie są moje obserwacje na niewielkiej próbie badanej (nie pamiętam w których dokładnie książkach się z tym spotkałam...).
4) zgadzam się, trochę zamotane i za długie.

Pozdrowienia i do zobaczenia w, miejmy nadzieję, jakiś bardziej absorbujących klimatach :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty