Może wypowiem się zbyt ogólnikowo, ponieważ temat jest o wiele głębszy i podszyty bogactwem emocji, a jednak powiedzenie, że "Mężczyźni są z Marsa, a Kobiety z Wenus" znalazło w twoich słowach, Mirando kolejne odbicie.
Różnice płci, różnice w uwarunkowaniach fizjologicznych, fizycznych i genetycznych pomiędzy nami, czasem mogą doprowadzić do wniosku, że należymy chyba do innych gatunków - tak bardzo się różnimy.
Inna myśl: Któż z nas nie ma chwil zwątpienia? Kto nie wpada w wyboje na wspólnej drodze życia? Czy na świecie jest choćby jedna osoba, znajdująca się w stałym związku, która nie odczuła "zmęczenia materiałem"?
Jednak te momenty, w większości, równie szybko mijają, jak przychodzą. Gorzej, gdy taki stan dopada nas coraz częściej - wtedy jest to wyraźny sygnał, że zaczęło dziać się coś niedobrego. A może od zawsze tak było? Tylko udawałyśmy, że wszystko było w porządku? - do czasu...
Dlatego wybór odpowiedniego życiowego partnera jest tak ważny. W młodości, my kobiety, myślimy - zmienię go, z czasem będzie inny, lepszy - nie mamy świadomości, że nigdy tak nie jest.
Ostatnio coraz częściej spotykam się z tym zjawiskiem - rozczarowanych kobiet, które po kilku-kilkunastu latach małżeństwa, nagle robią zwrot o 180 stopni, wyrywają się i chcą czegoś innego (oczywiście lepszego od dotychczasowego życia - w ich rozumieniu).
Smutny narysowałaś obrazek, Mirando, ale jakże prawdziwy.
Dlatego myślę, że jest on dobrą przestrogą dla ludzi, którzy stoją przed decyzją o małżeństwie, która zwiąże ich z drugą osobą. Wiem, że dziś podchodzi się lekko do tego tematu, ale warto pamiętać, że związek można unieważnić i wyrzucić z pamięci - kredyt hipoteczny zostanie z nami