pod latarnianym mdławym światłem,
chociaż tak licznie, nienajśmielej,
co wieczór zdani na niełaskę
spotykać zwykli się peele.
każdy na jakimś jest zakręcie,
z bagażem nieokrzepłych zdarzeń,
wiarą w konieczne wpismowzięcie,
a wszyscy mają płaskie twarze.
każdemu inna śni się mara,
i innej mary jest odcieniem,
a miarą życia w nich jest wiara
w polatarniane zaistnienie.
wraz ze schodzącą z latarń farbą
schodzą i cienie nocnych myśli,
na płaskich twarzach, płaską skargą
wykwita żądza by się wyśnić.
do światła ćmią się w dwuwymiarze
sami o siebie wsparci ciasno.
stłoczeni, zbici, twarz przy twarzy,
ze świtem światła latarń zgasną.
Wersja druga
pod latarnianym mdławym światłem,
chociaż tak licznie, nienajśmielej,
co wieczór zdani na niełaskę
stają w świetlanej szarobieli,
peele.
każdy na jakimś jest zakręcie,
z bagażem skrzepłych w bliznę zdarzeń,
wiarą w konieczne wpismowzięcie
u wszystkich płaskich snów witraże,
i twarze.
każdemu śni się inna mara,
i innej mary jest odcieniem,
a miarą życia w nich jest wiara
w polatarniane zaistnienie,
zdziwienie.
wraz ze schodzącą z latarń farbą
schodzą i cienie snów zaprzyszłych,
na płaskich twarzach, płaską skargą
wykwita żądza by się wyśnić,
jak myśli.
do światła ćmią się w dwuwymiarze
sami o siebie wsparci ciasno.
stłoczeni, zbici, twarz przy twarzy,
latarnie dają sprawy jasność,
nim zgasną.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Stefanowicz · dnia 03.08.2011 19:49 · Czytań: 971 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 11
Inne artykuły tego autora: