metamorfozy - kornim
Proza » Inne » metamorfozy
A A A
PROLOG

Doktor Piotr miał wszystko. Wykształcenie, pozycję, duży, piękny dom, wspaniałą żonę i cudowne dzieci. Był światowej sławy lekarzem, który jako jedyny był w stanie leczyć beznadziejne przypadki. I pomimo swojej sławy i bogactwa pozostał człowiekiem. Zachował czyste i dobre serce otwarte na innych ludzi, a zwłaszcza na problemy młodzieży, która w owych czasach przeżywała wiele różnych doświadczeń.
Ożenił się jako młody chłopak, bo niespełna dwudziestoletni, z Emilią, którą kochał od szczenięcych lat, ale z czego zdał sobie sprawę dopiero przed wyjazdem na studia. Gdy skończył studia został ojcem dwójki wspaniałych dzieci, które wychowywał zupełnie inaczej niż sam był wychowywany. Po stażu otworzył prywatną praktykę w której nie tylko leczył ciała, ale także, niejednokrotnie, dusze ludzi, którzy w tych postrzelonych czasach szukali jakiejś otuchy. Doktor Piotr zawsze potrafił znaleźć odpowiednie słowa dla każdego.
Ludzie cenili go również za to, że wiele razy, wiedząc że ktoś jest niezamożny, leczył z dobroci serca, a nie za pieniądze. Ale jeszcze ważniejsze dla ludzi w C. było to, że każdego traktował tak samo. Nieważne czy było to dziecko czy człowiek starszy. Każdemu okazywał tyle samo szacunku i uwagi, a człowiek i życie ludzkie były dla niego najważniejszymi wartościami.
Pytany o to, jak to możliwe, że w obecnych czasach „znieczulicy” udało mu się zachować tyle człowieczeństwa, uśmiechał się tylko dobrotliwie i wracał do swoich obowiązków. Jedynymi osobami, które potrafiły odpowiedzieć na to pytanie były, jego żona oraz jego brat ze swoją żoną.

Nie zawsze jednak w jego życiu było tak, jak w tej chwili, gdy niczego mu nie brakowało i mógł o sobie powiedzieć ze spokojnym sumieniem, że jest spełnionym człowiekiem. Na to, co do tej pory osiągnął musiał ciężko pracować, a nawet przejść wiele trudnych sytuacji i to już w bardzo młodym wieku.

Zacznijmy jednak od początku….


ROZDZIAŁ PIERWSZY
Tak się zaczęło


Państwo Agnieszka i Rafał byli małżeństwem prawników. Poznali się jeszcze na studiach i zakochali w sobie bez pamięci. Była to niezwykle burzliwa miłość, której towarzyszyły wzloty i upadki, ale ostatecznie uczucie i wzajemne przywiązanie zwyciężyły i młodzi pobrali się tuż przed zrobieniem aplikacji. Nie za bardzo zresztą mieli wyjście, bo Agnieszka po roku ich znajomości zaszła w ciążę z ich pierwszym dzieckiem, Rafałem juniorem. Rafał senior nie był tym faktem bardzo uradowany, bo chciał się nacieszyć swoją dziewczyną, ale gdy tylko zobaczył dziecko po długim i ciężkim porodzie, od razu pokochał je bez pamięci.
Po trzech latach do małego Rafała dołączył Piotr, jego młodszy brat. Po urodzeniu się drugiego dziecka, Rafał Senior oświadczył, że to będzie ich ostatnie dziecko, że naprawdę nie ma ochoty na więcej.
Pierwsze lata życia chłopców były sielanką tylko dlatego, że prawie całe dnie spędzali z matką, bo ojciec pracował „by niczego im nie brakowało”. Po sześciu latach jednak młoda rodzina należała już do najbogatszych w mieście. Pan Rafał i Pani Agnieszka zdecydowali się na kupno domu, żeby chłopcy mieli gdzie dorastać i mieć miejsce „dla siebie” tylko. A młodzi wciąż małżonkowie także mieli nadzieję, na własną sypialnię i odnowienie ich życia intymnego, które, w miarę jak chłopcy rośli, przechodziło się w rutynę.

Jak tylko chłopcy poszli do szkoły to niemal od pierwszego dnia objawiły się ich zdolności. Rafał, był niepoprawnym romantykiem, który uwielbiał przedmioty humanistyczne, zwłaszcza język polski i języki obce, a który borykał się z matematyką, fizyką i wszystkim, co wiązało się z liczeniem. Był żywiołowy i zawsze najpierw działał, potem myślał. Nie sprawiał problemów wychowawczych i był ogólnie lubiany. W znalezieniu się w szkole pomagała mu uroda, którą zdecydowanie odziedziczył po swojej mamie. Miał wygląd cherubinka i zawsze marzycielskie, niebieskie oczy, które wiecznie łamały niewieście serca. Tę szczególną zaletę swojej urody Rafał nauczył się wykorzystywać zwłaszcza na lekcjach matematyki, w której braki logicznego rozumowania nadrabiał oczarowywaniem nauczycielek.
Piotrek ,za to, był całkowitym przeciwieństwem brata. Od najmłodszych lat cichy i zrównoważony. Spokojny i małomówny. Zawsze opanowany i niezwykle logiczny umysł. I choć zdecydowanie wolał nauki przyrodnicze, nie pogardzał też literaturą, choć wiele wysiłku kosztowało go nauczenie się wiersza na pamięć czy przeczytanie lektury. Piotrek zawsze był grzeczny i uprzejmy, raczej się podporządkowywał jak przewodził i musiał mieć wszystko na swoim miejscu.

Od ich najmłodszych lat, edukacja chłopców stanowiła kość niezgody pomiędzy ich rodzicami. Pani Agnieszka podchodziła do sprawy raczej liberalnie. Niech się uczą, czego chcą, a resztę niech zdają, tak żeby ukończyć klasę i szkołę. Chciała, żeby chłopcy rozwijali swoje pasje, ale przede wszystkim, żeby wyrośli na „dobrych i porządnych ludzi”. Pan Rafał z kolei miał nieco odmienne zdanie. Sam wychowywany w domu, w którym edukacja była tematem numer jeden i w którym za każdą lufę dostawało się pasem, postanowił kontynuować rodzinną tradycję. Dla niego sprawa ocen chłopców była bardzo ważna. Przecież jako znany i poważany obywatel C. nie mógł sobie pozwolić na to, aby jego synowie mieli złe stopnie. Co by ludzi powiedzieli, gdyby jeden z nich miał trójkę z któregoś przedmiotu. Oliwy do ognia dolewał fakt, że sam, od wczesnego dzieciństwa był zawsze prymusem i nikt nie musiał tłumaczyć mu, że „jak sobie pościelesz tak się wyśpisz”. Podnosił więc wysoko poprzeczkę dla chłopców i był nieubłagany w sprawach szkoły. I choć chłopcy stawali na głowie by zawsze być najlepszymi, to zdarzały im się przecież potknięcia. Na pierwsze złe oceny Pan Rafał był w stanie przymknąć oko kiedy dowiedział się, że są one już poprawione i kiedy otrzymał słowo, że „to się na pewno więcej nie powtórzy”.
I w ten sposób Rafał i Piotrek wiele lat unikali bezpośredniej konfrontacji z ojcem do czasu szesnastych urodzin Rafała.


Rafał kończył właśnie szesnaście lat. I w jego życiu nadszedł najważniejszy moment. Wybór szkoły średniej. I podczas gdy jego koledzy mieli w nosie to jaką szkołę skończą „byle mieć papierek” i przeżywali pierwsze miłości oraz przygody seksualne, jego życie, jak zawsze zresztą obracało się wokół jednego tylko tematu „szkoła”.
- Chciałbym żebyś poszedł do Liceum Piątki. Poziom jest bardzo wysoki i bez problemu dostaniesz się potem na studia prawnicze – mówił Pan Rafał spokojnie lecz stanowczo.
- Ale tato… ja nie chcę być prawnikiem – powiedział Rafał. Ojca zatkało. Jak to jego pierworodny nie chce być prawnikiem? No to co zrobi z kancelarią jak już przejdzie na emeryturę? W Panu Rafale aż się zagotowało, ale wciąż jeszcze spokojnie zapytał,
- A kim chcesz być?
Rafał zawahał się chwilę, ale potem odważnie powiedział
- Chcę być aktorem tato.
- Co takiego?! – niemalże wrzasnął Senior. Trzeba wspomnieć, że w jego hierarchii wartości, zawód aktor był równy zeru. Podobnie jak pisarz czy kucharz, albo każdy inny zawód, który nie sprowadzał się do wspólnego mianownika prestiżu i pieniędzy – Czy ty sobie ze mnie żartujesz? – ciągnął dalej.
Rafał wiedział, że wkroczył na nierówny grunt. Poeci romantyczni jednak zawsze pozostawali wierni swoim miłościom i ideałom. Podobnie jak wielcy przywódcy w historii świata. Postanowił iść za ich przykładem.
- Nie, nie żartuję. Wiesz, że jestem dobry z polskiego, łatwo mi to przychodzi, a w szkolnym kółku teatralnym jestem najlepszy. Ostatnio wygraliśmy przegląd szkolnych kół teatralnych. – tłumaczył Rafał. Ojciec chyba jednak dość już usłyszał.
- Wystarczy –powiedział rozgniewany – posłuchaj mnie uważnie młody człowieku – kontynuował – nie będziesz żadnym aktorem. Aktorzy to pajace, którzy nigdy nie są sobą. Nie musisz być prawnikiem, ale na pewno nie będziesz aktorem. To ja płacę za twoją edukację i mam coś do powiedzenia w tej kwestii.
-Ale…. – Rafał chciał zaoponować
-Nie dyskutuj ze mną! – wykrzyczał już teraz pan Rafał.
Rafał ze świeczkami w oczach wrócił do swojego pokoju i zaczął szlochać jak dziecko. „Nienawidzę go, nienawidzę”, myślał. I tak oburzony na ojca, który przecież g wie, ubrał się i poszedł pograć z kolegą Romkiem w piłkę.
Tymczasem w salonie trwała dyskusja na temat „przyszłości” dzieci.
- Nie sądzisz, że byłeś dla niego trochę za ostry Kotku? – zaczęła pani Agnieszka.
- Dlaczego ty go zawsze bronisz Aga? Co to za przyszłość być jakimś aktorem? Żeby jeszcze byli dobrzy dzisiejsi aktorzy. Do Hollywood i tak nie trafi, a do szkoły aktorskiej pewnie i tak się nie dostanie. Odpadnie w przedbiegach przy dzieciach aktorów, producentów i reżyserów.
-Masz rację Kochanie, to jest jednak jego pasja. To kocha i w tym się chce realizować – pani Agnieszka nie dawał za wygraną.
- Moja droga, pasja pasją, ale jak ja ludziom w oczy spojrzę jak się dowiedzą, że syn pana prokuratora poszedł do szkoły aktorskiej. Nie mówiąc o naszym środowisku. Musimy dbać o reputację Skarbie. Poza tym sama dobrze wiesz, że z aktorstwa nie wyżyje.
- To pozwól mu chociaż skończyć szkołę, która mu odpowiada. Proszę Kotku – pani Agnieszka podeszła do męża, objęła go za szyję i zaczęła namiętnie całować. Wiedziała, że mąż po tylu latach wciąż ma do niej słabość. Wiedziała też, że nigdy nie oparł się jej prośbom, nawet jeśli były one najbardziej absurdalne.
- Osz ty…. Nie mam sił do ciebie – powiedział zaczepnie pan Rafał – niech będzie – skapitulował – niech sobie szkołę wybierze, ale aktorem nie będzie – powiedział stanowczo i ich usta ponownie stopiły się w gorącym pocałunku. Im gorętsze były ich pocałunki tym bardziej narastało w nich podniecenie i pożądanie. Ręce pana Rafała powędrowały po talii żony, a jego pocałunki przeniosły się na jej szyję. Pragnęli się teraz bardzo mocno i pewnie przeżyliby coś cudownego gdyby w tym momencie do salonu nie wszedł ich młodszy syn, Piotr.
Stał tak chwilę wryty patrząc na rodzącą się namiętność jego rodziców i nie mógł uwierzyć. Nigdy jeszcze nie zastał ich w takiej sytuacji i nie bardzo wiedział co teraz powinien zrobić.
- Ekhm… - zaczął niepewnie. Rodzice natychmiast oprzytomnieli. Uśmiechnęli się do siebie zdając sobie sprawę z tego, że rodzinny salon nie jest chyba najlepszym miejscem do wspólnych zalotów.
- Piotruś… jesteś już Skarbie – zaczęła pani Agnieszka – no mów, jak ci poszło – kontynuowała. Piotrek wrócił właśnie z konkursu matematycznego, który odbywał się w jego szkole. Piotrek uwielbiał matematykę i był z niej naprawdę dobry. Teraz jednak na słowa mamy zrobił niewyraźną minę.
- Nie jestem nawet w pierwszej trójce – powiedział z grobową miną.
- Ach nie przejmuj się Skarbie, spróbujesz w przyszłym roku – mama próbowała go pocieszyć, bo była przekonana, że Piotrkowi nie poszło najlepiej.
- Nie będzie przyszłego roku…. – zaczął niepewnie Piotrek – jestem w pierwszej jedynce - dodał i jego buzię rozświetlił szeroki uśmiech.
-Wspaniale synku! – wykrzyknęła mama i mocno przytuliła go do siebie.
- Dobry jesteś – powiedział tata, w którego wydaniu był to naprawdę wspaniały komplement.
- No dobra, dobra. Nie ma się z czego cieszyć, te zadania były bardzo łatwe – skromnie odpowiedział Piotrek. Wiadomo, że zadania na olimpiadzie z reguły są bardzo proste.
- Oczywiście, że były – powiedział ojciec.
***
- Hej Rafael, co z tobą? – spytał Romek.
- Daj spokój, szkoda gadać. Powiedziałem starszemu, że chcę być aktorem.
- Niech zgadnę… nie był zachwycony? – dociekał Romek.
- Cholernie, powiedział mi, że z pewnością nie będę aktorem. Kurde Romek, mówię ci, on jest mocno pokręcony. – wyrzucał swoje złości Rafał.
- Przejdzie mu, zobaczysz. Starzy zawsze najpierw się pieklą, a potem dociera do nich, że nie ma rady i tak musi być. No przecież nie może ci zabronić – pocieszał Romek.
- Nie wiem. Wiesz co mi powiedział? „To ja płacę za twoją edukację więc mam chyba coś do powiedzenia” – przedrzeźniał Rafał.
- Fiu, fiu… , chodź Rafael, idziemy jakieś laski poderwać – dodał, żeby rozładować atmosferę.

Romek i Rafał znali się od kołyski. Byli najlepszymi przyjaciółmi i wiedzieli o sobie wszystko. Każdą wolną chwilę spędzali razem, razem jeździli na wakacje, a nawet mieli wspólne hobby, granie w piłkę. Mimo, że ciągle się ze sobą nie zgadzali, to dopełniali się znakomicie. Nie wyobrażali sobie innych przyjaciół jak siebie nawzajem. Romek jednak był w tej komfortowej sytuacji, że mieszkał tylko z mamą i siostrą. Jako więc jedyny mężczyzna w tym domu był na uprzywilejowanej pozycji. Wykorzystywał tę pozycję jak się tylko dało i owinął sobie swoją mamę wokół palca.
Teraz jednak szli „poderwać laski”, co w języku Romka mogło oznaczać wszystko. Najlepszym miejscem na spotkanie dziewczyn były kluby młodzieżowe, ale tylko te, stworzone tuż przy galeriach handlowych. Dziewczęta przesiadywały w tych galeriach, częściej, jak w klubach, bo szerzył się wśród nich proceder podrywania coraz starszych i majętnych mężczyzn. Wiele z nich, chcąc nie chcąc, stawało się w ten sposób kobietami, co nie zawsze wychodziło im na dobre.
- Ej Romek, a powiedz no mi chłopie. Jak tam z Alą? –zaczepiał go Rafał. Romek zawsze dużo mówił i zgrywał chojraka. Ale w kontaktach z dziewczynami nie radził sobie najlepiej. Z Alą łączyło go coś szczególnego. Ich miłość była oparta na wzajemnych zainteresowaniach bardziej niż na jakimś gorącym uczuciu. Ich wspólną pasją była entemologia.
-No wiesz… jest jak było.
-Eeee a kiedy wy w ogóle coś zmajstrujecie? – zagaił Rafał.
- Aaale ja nie chcę mieć jeszcze dzieci – kłopotał się Romek.
- Ja nie mówię o dzieciach. Kiedy ty ją w końcu przelecisz, co? – spytał Rafał.
- Dobrze wiesz, że żeby ją przelecieć to musiałaby być modliszką albo innym fascynującym owadem.
- Hmmm… a nie możesz się na nią po prostu rzucić? – dokuczał mu Rafał.
- Eh… kto to mówi! Czemu ty się na żadną nie rzucisz?
- Bo nie mam na kogo – odprychnął Rafał.
- Aaa Romek, zdecydowałeś się już na jakąś szkołę?
-No… chciałem iść tam, gdzie Ala, do trójki, ale tak sobie teraz myślę, że może lepiej byłoby do piątki. Oni mają taki wysoki poziom – głowił się Romek.
- Następny… co wy kurde macie z tą piątką? – droczył się Rafał?
- Co? – pytał Romek.
- Nic, starszy też chce żebym tam szedł.
- Bo zależy mu na twojej edukacji. Edukacja to siła. – mówił Romek.
- Ja pier, jakbym starszego słyszał.
Robiło się późno. Rafał pożegnał się z Romkiem, który został w klubie i powędrował na przystanek, bo nie chciało mu się iść z centrum do domu na nogach. Wsiadł więc do 167 i pojechał cztery przystanki.

***
Tymczasem w domu Piotrek siedział przed komputerem i surfował po Internecie. Przeglądał stronę o telefonach komórkowych. Usłyszał ciche pukanie do drzwi. To był ojciec.
- Co robisz? – zapytał.
- Oglądam komórki – odpowiedział Piotrek nie odrywając wzroku od ekranu monitora,
- Coś ci się podoba?
- Nooo…. Ta mi się podoba. Patrz tato, takim telefonem to mógłbym szpanować, że ło. Ten telefon ma wszystko, ma GPS, ma komunikatory, Internet, wyświetlacz amoled, klawiaturę qwerty no i rozbudowany kalkulator, a nawet słownik. Mało tego ma dwurdzeniowy procesor z którym można zrobić wszystko. – zachwycał się chłopak.
- Aha, a ile kosztuje?
- No… sporo. Prawie półtora bańki.
- no to zamawiaj – powiedział tata
- Co??
- No jak ci się podoba to zamawiaj – mówił ojciec.
Piotrek nie posiadał się z radości.
- Naprawdę? – dopytywał.
- Zamawiaj dobrze? Jutro po szkole dam ci pieniądze.
- Ja tato dzięki. Jesteś superowy! – wykrzyczał Piotrek i nacisnął przycisk „kup”.

Rafał wszedł do domu. Poszedł do pokoju Piotrka.
- Cześć mały, co jest?
- Hej. Słuchaj, patrz co mi ojciec kupił – chwalił się Piotrek pokazując na ekranie monitora wymarzony telefon.
- Taaa… fajnie. Pewnie zaraz siądzie. Musi mieć jakiś mankament, takie telefony zawsze je mają. Ile dałeś?
- Półtora bańki.
- Marnotrawstwo pieniędzy – rzekł Rafał, a potem dodał – Przepraszam cię teraz. Mam niedokończoną rozmowę z ojcem.
- Lepiej im nie przeszkadzać – mówił Piotrek chociaż sam nie do końca wiedział dlaczego.
- Bo? – spytał Rafał.
- Hmmm…myślę, że będą chcieli dokończyć, to co w kuchni zaczęli. – powiedział Piotrek chociaż jego pojęcie o „tych sprawach” wciąż było mgliste.
Rafał uśmiechnął się pod nosem. Akurat jego pojęcie było większe niż brata.
- Nie sądzę. Za wcześnie na seks. – odrzekł patrząc na zegarek
- A co to jest ten seks? – dopytywał się Piotrek, który już kiedyś słyszał to magiczne słowo, ale nie był w stanie bliżej opisać tego zjawiska.
- Z choinki się urwałeś? – zapytał Rafał – no więc seks to jest jak dwoje ludzi… - nie dokończył, bo mimo, że wiedział co to seks nie wiedział jak to bratu wytłumaczyć. – Hm… seks jest wtedy jak kobieta i mężczyzna są bardzo blisko ze sobą. No i żeby mieć dzieci to ludzie też mają seks – mówił Rafał.
Piotrek czuł jednak niedosyt. Jak tylko jego brat poszedł do sypialni rodziców wpisał w wyszukiwarce słowo „seks” i z wypiekami na policzkach zaczął rozczytywać się w temacie.
Sypialnia rodziców znajdowała się na pół piętrze. Była największym pokojem w całym domu, bo składała się z dwóch mniejszych pokoi połączonych ze sobą. W jednej części pokoju stało kino domowe z wygodną sofą i rowerem do ćwiczeń mamy, a w drugiej części potężne łoże małżeńskie, które z pewnością mogłoby służyć kilku parom. Kiedy chłopcy przyszli na świat, zbudowano piętro z dwoma pokojami i łazienką, a rodzice zajęli obecny pół parter.
Rafał chwilę nasłuchiwał, a potem cicho zapukał do drzwi.
- Proszę! – usłyszał.
Jak tylko wszedł do pokoju zobaczył jak mama znika w drugiej części pokoju i albo mu się wydawało, albo poszła narzucić coś na siebie. To, co od razu go uderzyło w wyglądzie mamy to rozpuszczone włosy. Teraz sobie uświadomił, że to pierwszy raz w życiu, kiedy widział mamę z rozpuszczonymi włosami. I choć widział ją niecałą minutę mógł zdecydowanie powiedzieć, że pomimo dobiegającej czterdziestki, wciąż była piękną kobietą. Ojciec z kolei pół nagi leżał w łóżku i czytał.
- Słucham cię – powiedział ojciec odkładając książkę i przenosząc wzrok na syna. Poranne dąsy oraz lwy już mu dawno przeszły. Rafał też miał już o wiele lepszy nastrój.
- Tato… ja zdecydowałem już do jakiej szkoły pójdę po wakacjach – zaczął Rafał niepewnie. Ojciec wyraźnie się ożywił.
- I? – spytał ojciec.
- No więc pójdę do piątki. Romek ze swoją dziewczyną tam idą, a ja chcę iść tam, gdzie Romek.
- Cieszę się. Podjąłeś właściwą decyzję – ojciec starał się być miły.
- Dzięki. Dobra, to ja nie przeszkadzam. Bawcie się dobrze – powiedział Rafał.
Rodzice uśmiechnęli się do siebie, a Rafał dyskretnie wyszedł i zatrzasnął za sobą drzwi. Gdy tylko zatrzasnęły się za nim drzwi, ojciec odrzekł:
- No widzisz Aguś. Moje argumenty zawsze działają.
- Oczywiście Skarbie. Jesteś w końcu wspaniałym prokuratorem – powiedziała pani Agnieszka i przytuliła się do męża.

Rafał pożegnał się jeszcze z bratem i poszedł do własnego pokoju. Zdjął kapcie, rzucił się na łóżko, otworzył poezje Lorda Tennysona i odpłyną w cudowny świat miłości sławnego poety.
















Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
kornim · dnia 16.08.2011 08:32 · Czytań: 668 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Edward Wolf dnia 18.08.2011 20:29
Przeczytałem prolog i czułem się jak bym przeszedł pustynię bez kapki wody. Gdy już doszedłem do oazy (rozdział pierwszy), okazała się tylko fotomorganą. Dalej nie miałem już sił i padłem trupem. Ciężko się czyta tekst w którym nic się nie dzieje, a zwłaszcza na początku gdzie powinien zainteresować. zaczynanie książki podsumowaniem jest bardzo ryzykowne, i musi być ieźle napisane żeby było ciekawe. Na twoim miejscu, obciął bym ten początek, pkkzazł jakąś akcje, a później w trakcie opowiadania wplątałbym te wątki które napisałeś na początku. Myślę że zacżałeś opowiadanie od złego momentu. Pozdrawiam.
kornim dnia 19.08.2011 11:51
a mnie właśnie chyba o to chodziło... kurka sama nie wiem, to zostało napisane dawno temu. z drugiej strony jakbym od razu wprowadziła główny wątek to już zupełnie nie byłoby o czym czytać.
Dziękuję serdecznie za komentarz. Popracuję nad urozmaiceniem początku. Buźka! :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty