Czerń #1 - presst_moded
Proza » Długie Opowiadania » Czerń #1
A A A
Rozdział I - Prolog.

Piękna pogoda dziś.. Za piękna.

Znowu boli czemu boli dlaczego nie przestaje miało nie boleć boli coraz bardziej może uciąć całą rękę?

Dwie kobiety "w kwiecie wieku" (co u kobiet oznacza wiek na tyle dojrzały, że żaden makijaż nie przykryje już bruzd - które dawno przestały być zmarszczkami - na twarzy, a plamy na rekach stają się na tyle widoczne, że ukrywanie ich powoli przestaje mieć jakikolwiek sens) szły wolno przez park. W rękach trzymały grube skoroszyty, ewidentnie wypełnione notatkami. Z rzadka mijały ludzi, park był tego dnia nadzwyczaj pusty, mimo tak pięknej pogody. Nawet ławki, z reguły pełne, dziś lśniły resztkami odrapanego lakieru.

- No nareszcie ktoś.. - kobieta wskazała postać siedzącą na jednej z ławek przy bocznej alejce.
- Kto zaczyna? Ty czy ja?
- Ostatnio ty, teraz moja kolej.

Boli ciągle boli miało przestać obiecali pogoda jest ładna za ładna czemu tak boli ile jeszcze czasu czemu tak długo?

- Dzień dobry, jesteśmy Świadkami Jehowy, rozmawiamy z ludźmi.
Chłopak odgarnął włosy z lewego oka, spojrzał na dwie kobiety które dziwnie się w niego wpatrywały.
- Dobrze mówiłam, to nie pani. Przepraszam, rozumie pan co do pana mówimy? Jesteśmy Świadkami Jehowy, rozmawiamy z ludźmi, chcieli..
- W takim razie nic tu po was.
Kobiety zamilkły. Dopiero teraz lepiej przyjrzały się chłopakowi. Czarny płaszcz, czarne spodnie, krucze włosy, srebrny medalion na szyi. Dziwny ktoś - pomyślała jedna z nich.
- Heh.. Poza tym, namawianie mnie na kolejną zmianę religii nie ma sensu. Poprzednia zmiana za bardzo bolała. - powiedział podnosząc prawą dłoń na wysokość swojej twarzy. Kobiety wpatrywały się w biel bandaży niknących w rękawie płaszcza.
- Yyy.. - zaczęła filozoficznie jedna z kobiet - To my w takim razie sobie pójdziemy. Jednak gdyby zmienił pan zdanie i chciał porozmawiać, tutaj jest numer..
- Precz. - odwarknął wytrącając kobiecie wizytówkę z ręki.

Siedział wciąż na ławce, wpatrując się w oświetlone słońcem bandaże.
- Jednak jestem frajerem - mruknął pod nosem, po czym wstał, wsadził ręce do kieszeni i ruszył w ślad za kobietami.

***

Czemu znowu czemu to robie czemu chce tego czegoś nie chcę chcę idę muszę coś mi każe dlaczego co to takiego czemu znowu muszę kogoś zabić?

Słońce przysłoniła jedna z nielicznych chmur, skwar zelżał na chwilę.
Pewnie już ostatni taki dzień.. Nareszcie jesień.. - szeptał do siebie chłopak - Heh.. no to ją oblejemy. Niech mają.. dowód.

***

- Dwa tygodnie wcześniej. -

Noc. Przez chmury nie prześwitała żadna gwiazda, sam księżyc widoczny był zresztą tylko jako jaśniejsza plama na nocnym niebie. Wszędzie panowała cisza. W tej okolicy nic, żadna żaba, świerszcz o ludziach nie wspominając wolało nie przerywać spokoju nocy. Za duże ryzyko.

Trzech mężczyzn szło wolnym krokiem między drzewami przyklasztornego ogrodu. Każdy z nich miał na sobie czarny płaszcz, każdy nałożony na głowę kaptur. Szli pewnie. Znali drogę. W końcu, gdy doszli do murów, zaczęli rozglądać się po ziemi. Znaleźli. Właz. Cichy jęk otwieranych drewnianych drzwiczek. Po chwili znowu, tym razem zakończony głuchym dudnięciem. Cisza.

Szli po omacku, wąskim i niezmiernie wilgotnym podziemnym korytarzem. Podłoga, czy raczej dno tunelu wyłożone było okrągłymi kamieniami, dodatkowo utrudniającymi poruszanie się. Między odgłosami dało się słyszeć szum wody.
Woda - pomyślała idąca w środku postać - szum rzeka woda.
Z czasem ściany korytarza oddaliły się, granitowe płytki zastąpiły śliskie kamienie, w powietrzu poza wilgotnością czuć było stęchliznę.
- Blisko. - szepnął pierwszy.
- Znak. - trzeci - Wyciągnij znak.
Drugi sięgnął do kieszeni, wyciągnął małe zawiniątko. Rozpakował je jedną ręką. Metalowa pieczęć.
Gdzieś w oddali paliło się blade, słabe światło. Zbliżali się do niego z każdym krokiem. Gdy byli już dosłownie na wyciągnięcie ręki, pierwszy zatrzymał się. Zbliżył dłoń do poświaty. Cienie na ścianie zatańczyły.
- Pole siłowe. - ruch ręką w stronę pieczęci - To jest klucz.
- Po prawej. - trzeci wskazał okrągły otwór w ścianie. Drugi dopasował kształt pieczęci do otworu, wetknął ją. Światło natychmiast zgasło.
- Jak wyciągniesz znak, po 15 sekundach pole włączy się na nowo. Nie przeżyjesz zetknięcia. - Pierwszy i trzeci przeszli przez wyłączone pole. - Pośpiesz się. Drugi wyciągnął pieczęć i szybko dołączył do kompanów. Po tej stronie nie świeciło się nic.
- W drugą stronę nie potrzebujesz pieczęci. Ale lepiej się nie cofaj w połowie przechodzenia przez pole. - Drugi wpatrywał się w czarny obszar pola.
- Dalej. - szepnął trzeci. Poszli.
Wkrótce tunel zamienił się w korytarz. Mijali rzędy drzwi po lewej stronie. Każde opatrzone numerem i miejscem na Pieczęć. Niektóre drewniane, inne metalowe, żłobione. Na końcu korytarza były wrota. Niskie, jak cały korytarz. Pierwszy stanął na wprost nich, szepnął coś i wyciągnął przed siebie ręce. Oba skrzydła rozsunęły się bezszelestnie.
- Od tej pory idziesz sam. - Wskazał drugiemu drogę.

Ciemno jak cicho pięknie.

Szedł długo. Przez otaczającą go zewsząd czerń nie było widać nic. Trzymał się jednej ściany, wiedząc że gdzieś w końcu musi dojść. Po kilku zakrętach ciemność zelżała, słaba poświata ukazywała kontury ścian korytarza. Jaśniało coraz bardziej. Wreszcie, za jednym z załomów korytarz kończył się. Światło, którego poświatę widać było wcześniej dawały palące się niebieskim światłem pochodnie. Dwie, na końcu korytarza. Dalej nie było widać nic. Pustka. Czerń.
- Boisz się? - szept - Boisz?
- Nie przejdzie. Boi się. - inny szept.
- Boi się? Boi. Widać.

Bał się. Pierwszy raz, odkąd zgodził się na próbę, bał się. Przełknął ślinę, zacisnął zęby. Zmusił nogi do posłuszeństwa. Zbliżył stopę do krawędzi podłogi korytarza.

Przepaść uskok spadnę boję się nie mogę co robić skoczyć skoczyć skacz.

Skoczył. Podłoga okazała się być parę centymetrów niżej niż korytarz. Zaskoczony tym stracił równowagę i rozpłaszczył się na zimnej posadzce. Wokół zapłonęły pochodnie. Sala była okrągła. Pod ścianą ustawione były różnorakie posągi, w większości przedstawiające zakapturzone postacie w różnych pozach. Na środku ustawiony był kamienny, żłobiony ołtarz. Wokół niego stali w kręgu mężczyźni, wszyscy poza jednym starcem ubrani w czarne płaszcze. Owy starzec, wyróżniający się szkarłatem ubioru, podobnie jak reszta wpatrywał sie w leżącego przy wejściu do sali mężczyznę.
- Jednak przeszedłeś - szepnął jeden z czarnych.
- Wstań. - głos starca. Podniósł się z trudem z zimnej posadzki. Stanął chwiejnie, starając się zobaczyć coś przez załzawione oczy. - Przeszedłeś pierwszą część próby. Nadal pozostajesz przy podjętym zamiarze? - Kiwnął przytakująco głową. Nie za bardzo wiedział komu kiwa.
- Dobrze więc. Staniesz się członkiem Czerni. Niech ten ból będzie twoją ofiarą.
Na te słowa kilku z czarnych chwyciło go za ręce i przyciągnęło do ołtarza. Zdjęli mu płaszcz, wyciągając z kieszeni jego Pieczęć.
- Służ czerni całym swoim bólem, całym swoim ciałem, nienawidź, zabijaj, pij krew ku chwale Czerni.. - głos starca drżał coraz bardziej z każdym słowem. Wziął od jednego z czarnych pieczęć położył na ołtarzu obok wykręconej ręki trzymanego. Inny przybliżył twarz do jego twarzy, po czym szepnął "Nie wiesz co czynisz, chłopcze." i wsunął mu między zęby drewniany kołek. Starzec posmarował wyżłobioną stronę Pieczęci maścią ze srebrnego puzderka, które dopiero co wyciągnął z kieszeni.
- ..żyj dla Czerni, bądź jej dzieckiem, a ona będzie twoją matką. Ofiaruj jej siebie, tak jak Ona dziś ofiaruje ci część siebie. Przyjmij ten dar. - zaczął szeptać coś niezrozumiałego dla chłopaka. Coraz szybciej, coraz ciszej. Nikt nie przerywał starcowi. Nagle ten skończył szept, podniósł ponad głowę pieczęć, po czym z całej siły uderzył w dłoń chłopaka. Jęk. Starzec przytrzymywał Pieczęć obiema rękami. Chwilę potem zaczęło się z niej wydobywać światło, coraz mocniejsze i coraz bielsze.
Czuł w dłoni coraz większe gorąco. Chciał krzyczeć, ale jedynym odgłosem na który pozwalał mu kołek był żałosny jęk.
Naraz światło zmieniło barwę z białej na czerwoną, po czym znikło.
Ból w dłoni stał się nie do opisania.
- Synku - zabrzmiało w głowie chłopaka. - Nie płacz.
- Od dziś jesteś jednym z nas. - Starczy głos z zewnątrz.
- Od dzisiaj jesteś mój - znów kobiecy głos w głowie.
Słony ten kołek. - Pomyślał, po czym zemdlał.

Posągi wpatrywały się martwym wzrokiem w całą scenę. Na ich rzeźbionych twarzach znać było wieczność. Ile podobnych scen już widziały? Ile krzyków słyszały?

Starzec odjął Pieczęć od dłoni chłopaka. Żarzący się znak, jaki pozostawiła po sobie, rozświetlał od środka całą dłoń.
- Zabierzcie go do jego pomieszczenia. Od dziś przysługują mu prawa równe waszym. - Spojrzał ostatni raz na dłoń chłopaka. - A'eth.. Ciekawe. - szepnął do siebie. Powoli wszyscy opuścili salę. Gdy w środku nie znajdował się już nikt, pochodnie zgasły okrywając ciemnością ołtarz i posągi. Na jak długo? Tydzień? Rok? Wiek? Nie robiło to wielkiej różnicy wyrzeźbionym w kamieniu postaciom.

Cisza. Czerń.


presst_moded
28 październik - 11 listopad 2006
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
presst_moded · dnia 10.06.2008 15:30 · Czytań: 738 · Średnia ocena: 1 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
lina_91 dnia 11.06.2008 13:38 Ocena: Słabe
Swiadkowie Jehowy nie rozdaja wizytowek, pani czy panie madralinski. Skoro juz uparles sie pisac o nich, to sie najpierw czegos dowiedz.
presst_moded dnia 11.06.2008 23:10
Miałem ją gdzieś, drukowana na prywatnej drukarce, wniosek oparty na jakości druku i papieru. Akurat tamten fragment opowiadania oparty na faktach :p

Fart że nie "mondralinski"..
ginger dnia 13.06.2008 13:50
Hmm... A ja jeszcze nie wiem, co mam o tym myśleć... "1" i "prolog" sugerują, że ciąg dalszy nastąpi, więc wstrzymam się z oceną. Na razie nie wiem, ja dalej rozwiniesz akcję. Jako część całości być może się ten fragment sprawdzi, bo sam w sobie mnie nie zachwycił...

A świadkowie Jehowy rozdają jakieś ulotki i tym podobne rzeczy, z numerami i adresami jakimiś. Sama takie czasem dostaję. Chociaż jak mówię, że przez 6 lat chodziłam do szkoły katolickiej, to zazwyczaj panie rezygnują:D
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty