Effie Mohr, Kruk i Wąż cz.1 - Elatha
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Effie Mohr, Kruk i Wąż cz.1
A A A
Nie jest dobrze. Staram się otworzyć oczy, ale natychmiast pojawiają się zawroty głowy. Wszystko wiruje, jak w szalonym tańcu. Na nowo pogrążam się w ponurej ciemności...
Tkwię zawieszona w cichej i przerażającej pustce. Wspominam chwile tuż przed rytuałem przemiany. Pamiętam ostatnie rozmowy. Zatroskani Strażnicy udzielili mi mnóstwa cennych wskazówek. Przygotowałam się do tej chwili. Uregulowałam prawnie wszystkie kwestie związane z polisą ubezpieczeniową, kontem bankowym i mieszkaniem. Zamknęłam wszystkie swoje sprawy. Wzięłam pod uwagę nawet swoją śmierć i dlatego moje oszczędności odziedziczyłaby ciocia Edwina i Fredrik. Potem zajęłam się swoim wyglądem. Istotne działanie, choć prozaiczne i nieco płytkie. Jednak wygląd zewnętrzny po przemianie nie podlega zmianom. Wiem przecież, że Lenn do końca swego istnienia będzie miał bardzo krótkie włosy. Moje są długie i takie pozostaną. De Bran uspokajał mnie i zapewniał, że po przemianie moja uroda rozkwitnie. Nie do końca mu wierzę, ale kto wie, co się stanie. Na wszelki wypadek poświęciłam kilka chwil i na to. Mam tylko nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Te próżne działania pomogły mi nie myśleć o tym, co mnie czeka. Nie uległam obezwładniającemu przerażeniu i panice.
Pożegnanie ze Strażnikami było krótkie, ale pełne emocji. Żaden z nich nie krył niepokoju, ale uśmiechali się z nadzieją. Ich obecność dodawała otuchy. Samuel zapewniał, że spróbujemy na nowo przejść przez rytuał przymierza. Wierzę, że tak będzie. Pamiętam moment, gdy Lenn pobrał mi fiolkę krwi. Nie protestowałam i nawet nie spytałam po co to robi. Teraz wiem, że jego działanie ma sens. To rodzaj zabezpieczenia... Philippe niewiele wtedy mówił. Mocno mnie tylko przytulił. Podobnie Alexander. Jednak w oczach mojego byłego chłopaka czaiło się coś na kształt histerii, połączonej z troskę. Bryce z całych sił pragnął, żeby przemiana nigdy się nie odbyła, ale nie miał odwagi głośno zaprotestować. I tak bym go nie posłuchała.
Widzę siebie i Fredrika w sypialni. De Bran stworzył w niej przyjemny nastrój. Zapalił świece, przygotował paterę z owocami, a kieliszki napełnił czerwonym winem. Ledwo pamiętam wspólną kąpiel, podobnie miłosne igraszki. Pamiętam jednak ból, jaki towarzyszył mojemu skupieniu. Potem wampir zatopił kły w mojej szyi. Pił spokojnie i pewnie. Nie zawahał się nawet wtedy, gdy straciłam siły i przytomność. Umierałam, balansując pomiędzy dwoma światami. A potem poczułam smak jego krwi. Uderzyła we mnie jak błyskawica. Coś się zmieniało. Zaczynałam nowe istnienie. Wszystko we mnie krzyczało z bólu przemiany. Myśli formowały się i w oka mgnieniu rozpadały, w nic nieznaczące obrazy. Wspomnienia nabierały ostrości i blakły w jednej chwili. Serce zamarło, ale dusza niezmiennie trwała, dając mi niezachwiane poczucie istnienia. I nagle wszystko ustało...
Rozglądam się lekko zdziwiona. Nadal tu jestem. Dookoła czai się mrok. Patrząc w dół, czuję obecność pierwotnej ciemności, pozbawionej nadziei na cokolwiek. Gdy podnoszę oczy ku górze, dostrzegam jaśniejącą szarość. Tam istnieje życie. Pragnę wrócić do tego miejsca, do Fredrika i Strażników. Boję się, że już na zawsze pozostanę w takiej niepewności. Przerażona tą wizją, znowu czuję w ustach znajomy smak krwi...

- Effie, otwórz oczy! – Niemal błagalny głos dociera do mnie gdzieś z boku. Podszyty jest jednak tak ostrym nakazem, że ogarnia mnie przejmujący strach. Fredrik. – Zostałaś stworzona przeze mnie! Musisz być posłuszna moim rozkazom!
- Wiedziałam, że tak będzie – mamroczę, czując nieprzyjemną suchość w ustach. De Bran teraz rządzi, dlatego wykonuję polecenie. – Mogę dostać trochę wody?
Wodzę bardziej przytomnym spojrzeniem po istotach zgromadzonych przy łóżku. Wszyscy Strażnicy są obecni. Niepewnie spoglądają w moją stronę. Nadzieja miesza się z lękiem. Wypijam szybko wodę, którą podaje mi Lenn. Smakuje tak wyraźnie, że mogę określić miejsce jej pochodzenia. Wyndham czerpie wodę z podziemnej rzeki lub górskiego strumienia. Ta akurat jest ze strumienia. Zimna, krystalicznie czysta, mile łaskocze moje kubki smakowe. Uśmiecham się i przeciągam językiem po zębach. Chcę wysunąć kły. Nagle pojawia się lekkie mrowienie. Uwalniam je z dreszczem rozkoszy. Jestem taka podekscytowana!
- Mogę prosić o lusterko? – pytam wesoło. – Chcę je wreszcie zobaczyć!
- Effie... – Samuel ma zamiar coś powiedzieć, ale niespodziewanie milknie.
- Wybaczcie! – dociera do mnie, że najpierw powinnam się z nimi przywitać, a dopiero później kontemplować swoje nowe uzębienie. – Tak się cieszę, że was widzę! Bardzo tęskniłam!
- Effie, posłuchaj – Fredrik ściska w dłoni małe lusterko, ale mi go nie podaje. – Masz kły tak jak my, ale...
- Tylko mi nie mów, że wyrosło mi coś dodatkowego! – wyrywam lusterko i spoglądam w nie. – Cholera!
Moje kły są takie piękne. Mają idealne proporcje, kolor, ostrość. Czuję się z nimi doskonale. Intrygują przy każdym dotknięciu językiem. Przyglądam się całej twarzy. Niesamowite! De Bran miał rację! Moja uroda nabrała głębi, wyglądam świeżo i promiennie. Nadal jestem sobą, choć stałam się wampirzycą. Jedno tylko się nie zgadza. Moja skóra ma ten sam odcień, co wcześniej! Jest lekko opalona i w niczym nie przypomina tej u Strażników! Zaczynam się niepokoić. Drżę. Gęsia skórka okrywa moje ciało, choć nie odczuwam chłodu! Serce zaczyna bić, jak oszalałe. Oddycham szybko wiedząc, że muszę to robić! Bez tego nie mogę funkcjonować! Gryzę się w przedramię, nie zważając na głośne protesty Strażników. Rana błyskawicznie się zasklepia.
- Co się ze mną dzieje?! – krzyczę przerażona. – Mam normalny odcień skóry i oddycham, bo potrzebuję tego do istnienia, a serce chce mi się wyrwać z piersi! Kim się stałam?!
- Uspokój się. – Fredrik przytula mnie troskliwie, ale odpycham go z całej siły. – Porozmawiamy, gdy ochłoniesz.
- Chcę wiedzieć teraz! – odsłaniam groźnie kły.
- Zamilcz! – Głos de Brana dudni złowrogo w mojej głowie, ale wszyscy doskonale go słyszą. – Dopóki nie zwolnię cię z posłuszeństwa wobec stwórcy, nie waż się nigdy więcej wysuwać kłów w moją stronę! Zrozumiałaś?!
- Tak, Fredriku – przymykam oczy. – Wybacz mi.
Mam nieodpartą chęć zbuntować się, powiedzieć „nie”, ale nie mogę! Coś w środku zmusza mnie do okazania wampirowi szacunku i posłuszeństwa. Dopiero teraz dociera do mnie, że naprawdę zostałam przemieniona i wprowadzona w nowe istnienie. Opadam na poduszkę, rażona obrazami, które bombardują teraz mój umysł. Wszystkie wiążą się z Fredrikiem, a ja jestem ich częścią.
- Zostawcie nas samych – prosi de Bran. – Później do was dołączymy.
- Jeśli będziesz potrzebował pomocy... – Lenn nie kończy. Skłania lekko głowę i wychodzi za pozostałymi.
Odczuwam coś na kształt ulgi, gdy za Strażnikami zamykają się drzwi. Wydaje mi się, że zawiodłam wszystkich tym, kim się stałam. Jednak ja nie wiem, kim tak naprawdę jestem po przemianie! Okrywam się szczelniej pledem i spoglądam na siedzącego obok wampira. Nie wygląda groźnie, choć w jego spojrzeniu dostrzegam stanowczość i surowość. Te emocje są jednak niczym przy trosce i miłości, zaprzątających myśli, serce i duszę Fredrika.
- Co mi się stało? – pytam cicho. – Kim jestem?
- Effie, jesteś wampirem – odpowiada bez wahania. – Masz kły, a proces regeneracji odbywa się prawidłowo.
- Ale ty jesteś prawdziwym wampirem! – dotykam jego dłoni. Jest zimna. – Spójrz na mnie! Skóra nie zmieniła koloru! Serce... Nawet dłonie mam ciepłe, cała taka jestem!
- To prawda – przyznaje, nie przestając patrzeć. – Wszystko przebiegało tak jak zwykle podczas przemiany. Nie przeoczyłem żadnej kwestii. Starannie się przygotowałem. Zrobiłem wszystko, co należało. I nie wiem, jak mogło dojść do tego. Zbudziłaś się tylko na moment, a zaraz potem straciłaś przytomność. Effie, byłaś w tym stanie przez trzy dni!
- To niemożliwe! – mam wrażenie jakby przemiana zdarzyła się godzinę temu! – Trzy dni?!
- Tak – potwierdza ze smutkiem. – Byłem z tobą przez cały ten czas. Inni się zmieniali, ale ja nie mogłem cię zostawić ani na chwilę. Odchodziłem od zmysłów, gdy patrzyłem na twoją twarz. Wyglądałaś tak spokojnie, ale czułem, że coś się z tobą dzieje. Bałaś się.
- Tak bardzo pragnęłam wrócić do ciebie i do Strażników! – chwytam go za rękę. – Tkwiłam zawieszona między dwoma światami i nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, co będzie dalej! Byłam przerażona!
- To już za tobą – obejmuje mnie mocno. – Z nami jesteś bezpieczna.
- Jestem wampirzycą i nadal tkwi we mnie człowiek – uświadamiam sobie tę prawdę z wielkim przerażeniem. – Wy o tym wiecie, prawda?
- Wiemy – nie ucieka spojrzeniem. – Obserwowaliśmy cię, a Lenn uważnie zbadał. Twoje serce bije jak u zwykłego człowieka. Oddychasz, bo potrzebujesz tego do istnienia. Skóra nie zmieniła koloru. Nadal jesteś ciepła, ale nie odczuwasz chłodu. Masz wspaniałe kły i takie same odruchy jak my. Jesteś piękna.
- To dlaczego utknęłam między dwoma światami? – niepokoję się. – Spotkałeś się już z podobnym przypadkiem?
- Nie wiem dlaczego tak się stało – Fredrik wzdycha ciężko. – Nigdy nie widziałem takiej reakcji, ale Samuel i Lenn mają swoje przypuszczenia.
- Jakie?
- Zdaniem Samuela coś się wydarzyło. On nie umie tego sprecyzować, ale sądzi, że poniekąd sama wpłynęłaś na to.
- Chciałam tej przemiany – mówię zgodnie z prawdą. – Nikt mnie nie zmuszał.
- Sytuacja wymogła to postępowanie – wyjaśnia. – Zgodziłaś się, ale stało się to pod wpływem zdarzeń. Doskonale wiesz, że gdyby Nathair nie pojawił się w Wyndham, twoja decyzja opóźniłaby się jeszcze o jakiś czas.
- Mam rozumieć, że sama się w to wplątałam? Z jednej strony pragnęłam przemiany, ale nie tak nagłej. Z drugiej, byłam zbyt przywiązana do człowieczeństwa, żeby tak łatwo z niego zrezygnować. To masz na myśli?
- Mniej więcej – de Bran jest zmęczony kolejnym roztrząsaniem przypuszczeń. – Lenn uważa, że twoja moc zmieniła charakter przemiany. Moim zdaniem obaj mają wiele racji.
- Co teraz ze mną będzie? – pytam nie bez obaw.
- Kiedy tylko poczujesz się lepiej, opuścimy Wyndham i udamy się na Turniej. Oczekują nas tam z niecierpliwością. Nathair zdążył już przedstawić swoją wersję zdarzeń. Na szczęście nie wszyscy mu wierzą. Neala zapewne ma w tym swój udział, co oznacza, że przynajmniej nie jest jeszcze naszym wrogiem.
- Czy jestem teraz kimś gorszym? – niepewnie czekam na odpowiedź. – Jak inni mnie przyjmą?
- Dla mnie i reszty Strażników nadal jesteś niezwykłą Effie Mohr – uspokaja mnie czułym pocałunkiem. – Między nami nic się nie zmieniło. Jeśli tylko zechcesz możemy spróbować zawrzeć ze sobą przymierze.
- To nie będzie niebezpieczne? – ogarnia mnie lęk, gdy o tym myślę. – Nie chcę, by coś wam się stało.
- Dlatego ja będę pierwszy – uśmiecha się łagodnie, widząc mój niepokój. – Nie martw się, nic mi nie grozi.
- Fredriku, wybacz, że nawet nie spytałam, jak się czujesz – wyrzucam sobie ten brak troski. – Tobie nic nie jest?
- Nic, Effie, zupełnie nic – pociesza mnie kolejnym pocałunkiem. – Ja dostrzegam same pozytywne zmiany.
- Opowiesz mi o nich?
- Dobrze – kładzie się przy mnie i obejmuje ramieniem. – Twoja krew kipi od energii, radości i życia. Po wypiciu tak dużej ilości, wpadłem w coś w rodzaju euforii. Moc stale mi towarzyszyła pragnąc się uwolnić. Kilka razy pozwoliłem na to i nie miałem problemu z jej okiełznaniem. Odczułem zmianę w postrzeganiu uczuć. Wiele z nich obudziło się i dało o sobie znać. Nie wszystkie są jednak radosne i przyjemne. Strażnicy pomogli mi je uporządkować, gdy dopadła mnie chwila melancholii. Czuję się naprawdę dobrze. Jednocześnie ogarnia mnie lęk związany z tobą. Nie tak miało się to skończyć.
- Myślisz, że umarłam?
- Nie wiem – wyznaje poruszony. – A ty, jak to odbierasz?
- Pamiętam chwilę, gdy prawie odeszłam – patrzę spokojnie w oczy wampira, które przepełnia cała masa uczuć. Miłość i strach dominują. – Umierałam z braku krwi. To nie było nawet bolesne. Raczej bardzo senne i obojętne. Ale to się nagle zmieniło, gdy pierwsza kropla twojej krwi wniknęła w moje ciało. Wtedy wiedziałam, że zmieniam się w wampira. Cierpiałam. Wszystko we mnie pędziło dokądś i zaraz rozpadało się, nie docierając do celu. Nic nie znaczyło. Było mgnieniem istnienia i kwintesencją bólu. Serce przestało bić, ale nie bałam się śmierci. Dusza była wciąż we mnie i ze mną. Czułam jej kojącą obecność. Była pewnym oparciem. A potem wszystko ustało.
- Ocknęłaś się wtedy na chwilę i zapadłaś w śpiączkę – przypomina. – Gdzie byłaś w tym czasie?
- W pustce, nicości, niebycie, pomiędzy mrokiem, a światłem – wzruszam lekko ramionami. – Zawieszona, balansowałam na granicy dwóch światów. Pod stopami miałam bezkresną otchłań przerażającego mroku. Nie chciałam się tam znaleźć, bo oznaczałoby to koniec życia. Ponad mną istniała światłość. Pragnęłam do niej dotrzeć. Wydawało mi się, że was tam znajdę. Wtedy się obudziłam.
- Tak. – Kiwa głową. - Zaryzykowałem i ponownie dałem ci trochę swojej krwi. Pomogło. Wróciłaś do nas.
Nagle ogarnia mnie przerażenie, gdy przypominam sobie obietnicę złożoną Czarnemu Płomieniowi. Moc. Muszę sprawdzić, czy nadal ją mam. Dywan przed kominkiem w oka mgnieniu staje w płomieniach. Gasząc pożar oddycham z ulgą. Nic się nie zmieniło, oprócz tego, że ten element wystroju w sypialni Fredrika nadaje się wyłącznie do wyrzucenia.
- Dlaczego akurat on? – Posyła mi ponure spojrzenie. – Naprawdę go lubiłem.
- Wybacz – całuję go namiętnie. – Kupię ci inny.
- Był ręcznie tkany.
- Coś wymyślę – dodaję przepraszająco.
Siadam na łóżku i odrzucam pled. Mam ochotę wysunąć kły, ale nie robię tego, by nie złamać zakazu stwórcy. Pragnę Fredrika, a on pożąda mnie. Czuję to całą sobą. Zaczynam go całować. Subtelne muśnięcia z każdą chwilą nabierają żarliwości. Nie mogę zapanować nad żądzami. Zdzieram ubranie z de Brana i popycham go lekko do tyłu. Zachwycam się jego doskonałym ciałem. On patrzy na mnie i nie kryje swoich pragnień. Błyska kłami w tajemniczym uśmiechu.
- Mogę? – pytam, oddychając szybko.
- Tak – odpowiada zmysłowym głosem.
Z rozkoszą wysuwam kły. Kochając się z Fredrikiem, nigdy wcześniej nie czułam w sobie tej dzikości, która miesza się z łagodnością dawnej Effie. Jestem sobą, choć jednocześnie rozpoczynam istnienie jako wampirzyca. Na nowo odkrywam wszystkie erotyczne doznania. Mam mnóstwo sił, a moje ciało nie odczuwa zmęczenia. Brakuje mi tchu, gdy porywa nas rozkosz. Oddycham głębiej dopiero wtedy, gdy leżymy w wannie.
- Fredriku, czuję się jak po zbyt długiej jeździe na karuzeli – mówię powoli. – Nie nadążam za tym, co się stało. Nie pojęłam jeszcze, kim się stałam. Nie znam swoich obecnych możliwości. Na szczęście nadal mam moc. I w całym tym zamieszaniu nie spytałam, co z Czarnym Płomieniem?
- Ciągle ochrania Wyndham – wampir wpatruje się we mnie z uwagą. – Alex musiał zapewnić wojsko, że nikomu nic nie grozi z jego strony. Uwierzyli dopiero, gdy Samuel złożył przysięgę. Na razie nie interweniują i to jest dobra wiadomość.
- Powinnam porozmawiać z Płomieniem – wzdycham wstając. – Chciałabym też wiedzieć, czy mnie uwolnisz.
- Oczywiście – pomaga mi wyjść z wanny. – Jutro po treningu podejmę decyzję. Nie chcę żebyś myślała, że władza nad tobą daje mi jakąś satysfakcję. Tak nie jest. Ale odpowiadam za ciebie.
- Rozumiem – ubieram się szybko. – Znasz moje myśli?
- Mógłbym się w nie wsłuchać, ale nie robię tego – wyznaje szczerze. – Jeśli chcesz, możesz zajrzeć do moich.
- Nie trzeba – uśmiecham się lekko. – Nic jednak nie poradzę na to, że tak wiele obrazów z twojego życia jest we mnie.
- Przerażam cię teraz? – Pyta ostrożnie. – Brzydzisz się mną?
- Nie! – zaprzeczam gwałtownie. – Kocham cię i nic tego nie zmieni, ale niektóre wizje są dla mnie wstrząsające. Te wszystkie wojny, bitwy, walki. Wszystko wydaje się dziać w innym świecie, niemal nierealnym.
- Te wspomnienia pozostaną we mnie już do końca – wampir przymyka na chwilę oczy. – Tak, są straszne, ale były też inne, dobre. Może skupisz się na nich?
- Dobrze – posyłam mu ciepły uśmiech. – Nie wiedziałam, że tak bardzo lubisz przyrodę, zwłaszcza kruki. I te kobiety...
- Effie, uważaj! – śmieje się, rolując zniszczony dywan. – Twoje podboje mogą być równie ciekawe.
- Przy tobie zawsze będę uchodzić za mniszkę – chichoczę, błyskawicznie odskakując w bok, gdy w moją stronę leci poduszka. – Chyba powinniśmy już zejść do pozostałych Strażników.
- Tak, ale najpierw muszę wyrzucić tę nędzną resztkę dywanu. Trzeba również wywietrzyć sypialnię.
- Mogę zrobić przeciąg – proponuję z niewinną miną.
- Ani się waż! – Rzuca ostrzegawczo. – Otwórz tylko okna i usiądź. Zaraz wrócę.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Elatha · dnia 18.08.2011 08:13 · Czytań: 806 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Komentarze
MaximumRide dnia 18.08.2011 13:15
,,czaiło się coś na kształt histerii, połączonej z troskę.,,

z troską

No proszę.
I po przemianie.
I trzeba przyznać ,ze nie jestem rozczarowana.
Bo na początku myślałam, że to tak gładko i w ogóle i troszkę się zasmuciłam, że nie ma czegoś więcej.
A tu jednak proszę. Okazuje się, że jest.
Jestem ciekawa jak to wpłynie na resztę.
Narazie jestem nadal zaczytana:) Oby tak dalej.
Pozdrawiam słonecznie
Elatha dnia 18.08.2011 17:57
MaximumRide, miło Cię ponownie przeczytać :). Cieszę się, że nie jesteś rozczarowana. To dopiero początek i akcja musi się rozwinąć ;).

Pozdrawiam serdecznie :).
Wasinka dnia 20.08.2011 18:40
Ja to się chyba jednak nie odnajdę w tym świecie dialogów i dysputujących wciąż wampirów :lol:
Ale pomysł niedokońcatradycyjnieprzemienionej Effie całkiem do rzeczy.
Pozdrowienia przedwieczorne.
Elatha dnia 21.08.2011 12:27
Wasinko, chyba wzięłam sobie Wasze słowa do serca, bo obecnie w powstających tekstach jest mniej dialogów ;).

Pozdrawiam serdecznie :).
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ajw
04/12/2024 13:50
Świat oszalał. Tyle w temacie. Pozdrawiam serdecznie :) »
ajw
04/12/2024 13:48
Byś się zdziwił. Jest wielu ludzi, którzy kochają wyłącznie… »
gitesik
04/12/2024 11:45
Bardzo intymna zwrotka. »
ajw
04/12/2024 11:40
Bardzo ładna pełna delikatności miniatura. Lubię Twoją… »
gitesik
04/12/2024 11:39
Rzeczywiście to słowo "grzyby" użyłem cztery razy… »
Wiktor Mazurkiewicz
04/12/2024 10:57
Dziękuję Iwonko, a któż by śmiał nie kochać przyrody,… »
domofon
04/12/2024 10:52
ajw, nie namawiam, nie zniechęcam. ;) »
valeria
03/12/2024 17:36
Ja to się targuję przez cały rok, nie kupuję normalne:) »
pociengiel
03/12/2024 16:10
widziałem ten filmik potykając się o kartony, zagarniam… »
Kristof
03/12/2024 10:17
Dzięki za poświęcony czas, ale całości niestety nie mogę tu… »
ajw
02/12/2024 11:17
Nie smakowałam tych pocałunków i nie zamierzam, ale wiersz… »
ajw
02/12/2024 11:14
Zastanawiam się dlaczego w Twoim portalowym zbiorze tylko… »
ajw
02/12/2024 11:13
Kupuję cały klimat wiersza, bo kocham naturę. Podobają mi… »
domofon
30/11/2024 23:29
Bo tak smakuje pierwsza dawka hery. Nie do powtórzenia.… »
nicekk
30/11/2024 22:24
Fajnie się czyta, ale czemu pocałunek boga? »
ShoutBox
  • Berele
  • 16/11/2024 11:56
  • Siema. Znalazłem strasznie fajną poetkę: [link] Co o niej sądzicie?
  • ajw
  • 01/11/2024 19:19
  • Miło Ciebie znów widzieć :)
  • Kushi
  • 31/10/2024 20:28
  • Lata mijają, a do tego miejsca ciągnie, aby wrócić chociaż na chwilę... może i wena wróci... dobrego wieczorku wszystkim zaczytanym :):)
  • Szymon K
  • 31/10/2024 06:56
  • Dziękuję, za zakwalifikowanie, moich szant ma komkurs. Może ktoś jeszcze się skusi, i coś napiszę.
  • Szymon K
  • 30/10/2024 12:35
  • Napisałem, szanty na konkurs, ale chciałem, jeszcze coś dodać. Można tak?
  • coca_monka
  • 18/10/2024 22:53
  • hej ;) już pędzę :) taka zabiegana jestem, że zapominam się promować ;)
  • Wiktor Orzel
  • 17/10/2024 08:39
  • Podeślij nam newsa o książce, wrzucimy na główną:)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:33
  • "Czterolistne konie" wyszły na początku września, może nawet gdzieś się wam rzuciły pod oczy ;)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:32
  • Bonjour a tout le monde :) Dawno mnie tu nie było! Pośpieszam z radosną informacją, że można mnie zakupić papierowo :)
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty