Ostatnia podróż Miss Hallo /7/ - Tucza
Proza » Inne » Ostatnia podróż Miss Hallo /7/
A A A

Mniej więcej raz na miesiąc, ale zawsze czwartek, gdy w szkatułce uskładała znaczną sumę, urządzała sobie –jak to nazywała - „bibkę”. W taki dzień nie pracowała. Nie dokonywała porannej grabieży warzyw, ani też nie wychodziła ze swoim osobliwym straganem. Do południa wylegała się w łóżku, pogrążona w marzeniach, czy też snach o rzeczach od dawna pożądanych a nie spełnionych. Być może jedne przeplatały się z drugimi. Wstawała pogodna, trochę rozleniwiona i zdecydowanie zadowolona z siebie.
W mieszkaniu znajdowało się, poza pokojem kąpielowym, kilka luster. W któryś czwartek podglądałem ją, jak paradowała przed nimi nago, jedynie w starych rannych pantoflach na wysokim koturnie. Przykładała do twarzy skromną biżuterię, potem czesała siwe włosy na różne sposoby. W końcu przymierzała stare suknie, spódnice, bluzki i chusty. Trzeba przyznać, że w tych negliżach wyglądała nieporównanie lepiej niż w „kostiumie” handlowym. Miała niezłą figurę.
Zamawiała radio-taxi na godzinę siódmą wieczorem. Były to jedyne przypadki gdy używała telefonu odziedziczonego po siostrze do konkretnego celu. Czasami telefon dzwonił przypadkowo, przez pomyłkę. Wówczas jakby nie pamiętała, że nie ma przecież nikogo, kto mógłby do niej zadzwonić- podnosiła pewnie słuchawkę wymawiając to słynne kiedyś „hallo’.
Co najmniej godzinę przed przyjazdem taksówki była ubrana, umalowana. Niekiedy poprzedniego dnia chodziła do fryzjera, ale po długich przebierankach z fryzury niewiele pozostawało.
Wychodziła z domu punktualnie o siódmej i przyczajona w bramie przez szparę wyglądała na jezdnię. Gdy zobaczyła taksówkę po paru minutach wychodziła z bramy zakładając pospiesznie rękawiczki , jak osoba bardzo zajęta. Rozrywana przez ludzi i okoliczności. Siadała z tyłu i jednym słowem podawała kierowcy nazwę hotelu i jednocześnie najelegantszej restauracji w mieście.
Szybko przemierzała hall hotelowy pomna despektów które ją tam spotkały. Gdy przyszła po raz pierwszy – szukała szatni. Pytała o nią po francusku. Zagadnięty chłopiec hotelowy nie zrozumiał o co jej chodzi. Jednym spojrzeniem ocenił, że ubranie, a zwłaszcza buty Miss Hallo –to średni standard krajowy. Dlatego pytanie w obcym języku uznał za podejrzane. Coś jej odburknął i odszedł dając do zrozumienia, że świadczy usługi gościom bez wątpliwości zagranicznym . Ewentualnie takim krajowcom, którzy nie próbują go oszukać i całą postawą wskazują, że przyszli wydawać krajowe pieniądze bez ociągania.
Znalazła w końcu szatnię. Stanęła przed nią i chciała zachowaniem spowodować by szatniarz wybiegł jej na spotkanie i pomógł zdjąć płaszcz. Te zabiegi wypadły dość pociesznie, a w każdym razie były niezrozumiałe dla szatniarza, który zapytał obcesowo : czego pani szuka? Odebrała to jak policzek. Zdjęła jednak płaszcz i podała gburowi.
Zatrzymała się na moment przy wejściu na salę restauracyjną i błyskawicznie oceniła sytuację. Sala była na szczęście prawie pusta , tak że bez trudu znalazła odpowiedni, mały stolik pod ścianą , rezygnując z wymarzonego powitania szefa sali.
Tak się składało, że ilekroć potem przyszła „jej” stolik był wolny. Uznała więc, że jest stałą bywalczynią hotelowej restauracji. Taką która ma własne miejsce. Przeżyła też chwilę triumfu. Kiedyś kelner, zapewne z zawodowej rutyny , czy może trochę podpity, podchodząc do niej powiedział :ach witamy ,dzień dobry pani. Miss Hallo zapomniała o manierach wielkiej damy. W odpowiedzi tak się krygowała, że utkwiło to w kelnerskiej pamięci i potem, gdy ją zobaczył, składał przesadny ukłon. Wówczas odpowiadała z dystynkcją, ale i z uśmiechem, który wskazywał, że jest naprawdę szczęśliwa.
Zamawiała potrawy zawsze według pociesznego rytuału. Patrząc się na kelnera , zastanawiała się głośno, czy na przekąskę zjeść łososia, węgorza, czy kawior. Kończyło się to jednakowo.
-Węgorz będzie za ciężki…może jednak coś ciepłego. Najlepiej vol-au-vent z groszkiem .Żądała też zawsze reńskiego, lub mozelskiego wina, mimo że wiedziała, że tych win nigdy nie ma. Z konieczności kontentowała się kieliszkiem rieslingu. Potem był niezmiennie bulion z diablotką. Drugie danie również zamawiała z rozmysłem. Dziczyzna ?-Raczej może drób. Na deser zamawiała kawę i ziołowy likier Bolsa.
Do domu wracała taksówką. Zawsze, gdy były przed hotelem. Zdarzało się jednak, ze musiała jechać autobusem. Była jednak tak radosna, że nie robiła problemu z tego, że dama podróżuje z gawiedzią.
Wchodząc do domu zachowywała się tak, jakby wracała z wielkiego balu. Przemierzała mieszkanie jak ktoś rozpędzony, kto stopniowo zmniejsza prędkość ruchu. Równocześnie zdejmowała ubranie i rozrzucała je gdzie popadnie.
W pokoju na tacy stały zawsze alkohole. Wermut pośledniejszego gatunku w butelce po cinzano ,jałowcówka w butelce po ginie, jakaś przepalanka, która udawała koniak. Miss Hallo przynosiła miseczkę z lodem, namiastkę soku cytrynowego w zgrabnym dzbanuszku i wodę mineralną. W pokoju kąpielowym uruchamiała adapter. Tańczyła , oglądając w lustrze wykonywane figury, to znów siadała w fotelu ze szklanką przypadkowo skomponowanego cocktailu. W miarę wypijanych szklaneczek zapadała w coraz dłuższe okresy kontemplacji. Znużona puszczała do wanny wodę z dużą ilością pieniącego płynu.
W czasie kąpieli piła dalej, co popadło, nie wysilając się na przyrządzanie coctaili. Pijana wychodziła trudem z wanny i układała się do snu na rekamierze. Rano, jakby się nic nie wydarzyło, wracała do normalnych zajęć.
Seria fatalnych wydarzeń rozpoczęła się w hotelowej restauracji. Przyszła tam jak zwykle i usiadła przy swoim stoliku. Znajomy kelner mruknął ; dzień dobry i oznajmił, że musi przesiąść się trochę dalej, gdyż w tej części sali odbędzie się bankiet. Był tak obcy i nieprzystępny, że nie próbowała nawet swoich umizgów. Potulnie przeniosła się do stolika, który jej wskazano. Kelnerzy nie zwracali na nią uwagi. Zestawiali stoły. Nakrywali do prawdziwej uczty. Do Miss Hallo podszedł w końcu jakiś praktykant. Nie było oczywiście mowy o celebrowaniu wyboru dań i trunków. Sama zresztą nie miała na to ochoty. Niebawem przy zestawionych stołach zasiadła hałaśliwa kompania, zadowolona z siebie ponad wszelką miarę.
Miss Hallo najchętniej rozpłakałaby się, gdyby to wypadało wielkim damom. Siedziała niczym skromna podróżna w dworcowej restauracji. Wymarzona bibka stała się wręcz koszmarem, gdy zamiast zamówionej pieczeni z sarny, chłopak przyniósł kotlet wieprzowy. Dostała szoku. Nie pamiętała reszty wieczoru w restauracji.
Do domu wbrew zasadom przyjechała „na łebka”. Nie było tamtego wieczoru tańca przed lustrami, ani kąpieli. Urżnęła się do imentu.
Kilka dni później, gdy wyszła ze swoim straganem na ulicę, okazało się że przedsiębiorstwo drogowe wznowiło roboty. Trawnik zastawiono skrzyniami. Chodnik został rozkopany. Nie było miejsca na stragan warzywny. Próbowała rozłożyć towar na sąsiedniej ulicy, ale ruch tam był bardzo mały.
Nie wiodło się jej również , gdy chciała wyłudzić , albo ukradkiem wsadzić towar do torby. Tamten sprzedawca, poprzednio tak miły ofuknął ją gburowato. W końcu powiedział :”proszę mi tu więcej nie przychodzić”. Speszona, wręcz stremowana poszła do przekupki, która widząc nieporadną tym razem próbę kradzieży krzyknęła :”precz ty łajzo”.
Miss Hallo zaszyła się w domu i piła. Na umór. Siedziała w pokoju kąpielowym, gdzie zrobiło się brudno. Sprzęty pozalewane, puste butelki, brudne naczynia, ogryzki owoców. Zamroczona alkoholem nastawiła adapter na pełny regulator.
Wychodziła z mieszkania tylko po zakupy. Przede wszystkim po alkohol. Często w biały dzień wyraźnie pijana. Kiedyś wyszła nago, jedynie w niedbale zarzuconym płaszczu. Próbowano ją odprowadzić do domu, ale zaczęła histerycznie coś wrzeszczeć po francusku. Wyrwała się w końcu. W jej mieszkaniu dzień i noc paliło się światło. Czasami drzwi wejściowe były otwarte na oścież.
Przerażeni sąsiedzi w trosce o morale dzieci, jak również o własne bezpieczeństwo, alarmowali wszystkie możliwe instytucje, by zabrać szaloną staruchę do zamkniętego zakładu. Różne komisje przychodziły i odchodziły. Składały jednak odpowiednie raporty do władz. Ale gdy w sztok pijana Miss Hallo zalała swoje i sąsiednie mieszkanie, przyjechało pogotowie wraz z komisją z opieki społecznej. Wyciągnięto Miss Hallo z wanny. Pod ręką był jedynie stary prochowiec, którym ją okryto. Żadnych butów nie udało się znaleźć, więc bosą na pół wyniesiono, na pół wywleczono do karetki.
Stałem w pobliżu z paroma osobami. Nie wiem nawet, czy byli to sąsiedzi, czy przechodnie. Staliśmy w milczeniu. Nikt nie komentował tego, bądź co bądź, niezwykłego wydarzenia. Stara, na oko spracowana kobieta , spojrzała mi w oczy i powiedziała :eeech! Nie wiem co chciała w ten sposób wyrazić.
Miss Hallo nie stawiała oporu. Była początkowo bezwładna. Trochę nieprzytomna. Szybko jednak przyszła do siebie. W rozpiętym prochowcu, praktycznie naga siedziała na leżance. Spojrzała przyjaźnie na sanitariusza. Ten głupkowato spytał o jej samopoczucie. Uśmiechnęła się do niego, i jak gdyby podejmując przerwaną rozmowę, zaczęła chrapliwie wypowiadać jakieś francuskie słowa. Wyglądała przy tym z zainteresowaniem przez okno karetki, która zatrzymała się na moment przy rozkopanej jezdni. Minęła budkę warzywną z młodym sprzedawcą potem jechała przez zatłoczone ulice, również koło hotelu.
Było letnie, upalne popołudnie. W mieście był duży ruch, jak zawsze, gdy kończy się rok szkolny i zaczynają się wakacje, urlopy. Miss Hallo odbywała swoją ostatnią podróż pogodnie, czasami, gdy z sympatycznym grymasem coś tłumaczyła sanitariuszowi- nawet radośnie. Trudno jednak powiedzieć, czy udzielał się jej nastrój ulicy, czy też bawiła w swojej krainie szczęśliwości. Sanitariusz był zadowolony, że przypadła mu tak spokojna pacjentka.
Nigdy więcej nie natrafiłem na jakikolwiek ślad Miss Hallo.
Tucza
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Tucza · dnia 20.08.2011 09:44 · Czytań: 918 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Wasinka dnia 21.08.2011 12:57
Coś jest w tej historii... I ta część wiele wnosi. Wyimaginowany świat, jaki trzepoce się w bohaterce, wyjaśnienie tytułu i skąd się wziął "przydomek". Przeraźliwa samotność i tęsknota za przeszłoscią, która rozbudowała się w jej wnętrzu, tworząc ponury, bardzo smutny obrazek... Gra pozorów i złudzeń...
Jednak trzeba by dopracować, doszlifować, przemyśleć, jak połączyć zgrabnie przeszłość z teraźniejszością w opowieści narratora, bo nieco się to wszystko gubi... Spotyka ją i to jest motor do opowiedzenia całej historii (zanim odbyła ostatnią podróż), ale potem już nagle pojawia się to, co dzieje się teraz z Miss Hallo (chodzi mi o zakończenie, kiedy to jej już nie ma...). Nie wiem, czy rozumiesz, o co mi chodzi, bo ja często zapętlam...
Ponadto, oczywiście, warto tekst doprowadzić do porządku pod kątem technicznym oraz uładzić opowieść, wypielęgnować zdania.
A tak w ogóle narrator to chyba jakiś podglądacz, hm...?
Pozdrowienia słoneczne.
Miranda dnia 21.08.2011 13:30
Doczekałaś(eś) do samego zakończenia z rzuceniem światła na prawdziwe życie Miss Hallo. Zawiesiłam się. To bardzo smutna opowieść, pokazująca schizofrenię codzienności. Przypominają mi się znane obrazki z życia, podobne do tego, gdzie żyjąc w ułudzie, udając kogoś innego, ludzie kończą tak jak Twoja bohaterka, na śmietniku, odtrąceni, zaszczuci. Wtedy alkohol jest jedynym przyjacielem, który ogrzeje, pokoloruje szarość, ale też zniszczy. Samotność i starość jest ciężka, tak dla biednych jak i bogatych. Smutno mi i tyle.
Pozdrawiam:|
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty