W salonie na parterze panuje napięta atmosfera. Alexander pogrążony w myślach patrzy w okno. Philippe powoli sączy kolejnego drinka. Lenn przemierza pokój w te i powrotem. W końcu siada, gdy napotyka proszące spojrzenie Samuela. Najstarszy Strażnik wydaje się być opanowany, ale przeczą temu częste spojrzenia kierowane w stronę schodów. Nikt jednak stamtąd nie nadchodzi.
- Co teraz będzie? – niespodziewanie odzywa się Cass.
- Co masz na myśli? – pyta Amargein.
- Dobrze wiesz o czym mówię! – Ton głosu wampira zdradza irytację i złość.
- Philippie, uspokój się! – Quinn jest zbyt przygnębiony, by zareagować ostrzej. – Każdy z nas jest przejęty obecną sytuacją. Nie ma sensu się kłócić. Przemiana Effie niczego nie zmienia w naszych relacjach. Ona nadal jest Strażniczką, a teraz też jedną z nas.
- Uważasz więc, że jest wampirzycą? – dopytuje Philippe.
- Oczywiście! To nie podlega żadnej dyskusji. Effie ma w sobie więcej z wampira niż z człowieka.
- Ale ona oddycha – cedzi przez zaciśnięte zęby Alex.
- Każdy z nas przed przemianą był zwykłym człowiekiem – głos najstarszego Strażnika brzmi spokojnie. – Nie dysponowaliśmy jednak mocą jak Effie. Może Lenn ma całkowitą rację, twierdząc, że to miało wpływ na proces przemiany.
- Myślę, że obaj mamy rację, Samuelu – Lenn uśmiecha się lekko. – Nie widzę już sensu w analizowaniu tego. Najważniejsze, że Effie jest znowu wśród nas. Reaguje jak wampir. Możliwe, że z czasem przemiana się pogłębi.
- Co będzie z przymierzem? – Bryce pragnie poznać odpowiedź na nurtujące go pytanie. – Zawrzemy je z Effie?
- To zależy – Samuel cały czas błądzi gdzieś myślami. – Fredrik jako pierwszy chce to zrobić.
- Ja powinienem go zastąpić – odpowiada najmłodszy wampir. - Nie dlatego, że przemawia przeze mnie próżność, ale z racji tego, że de Bran jest bardziej cenny niż ja. Strażnikom potrzebny jest ktoś, kto doskonale umie walczyć...
- Strażnikom potrzebny jest również młody, odważny wampir, który jest zdolny do poświęceń – przerywa mu de Bran, schodząc do salonu. Ja podążam za nim. – Dziękuję ci, Alexandrze. Doceniam te słowa, ale podjąłem już decyzję. Pierwszy zawrę przymierze z Effie. Samuelu, jeśli mogę coś dodać. Uważam, że Alex jest gotów do tego, by zwolnić go z warunku posłuszeństwa wobec stwórcy.
- Dziękuję – Quinn uśmiecha się lekko. – Alex, jesteśmy dumni z ciebie, ale Fredrik podjął już decyzję.
- Rozumiem – Bryce spogląda na mnie z obawą, która łączy się z fascynacją. – Effie, jak się czujesz?
- Całkiem dobrze – ściskam każdego Strażnika z czułością, uśmiechając się radośnie.
- Tak się cieszę, że znowu jesteś z nami – Amargein nie spuszcza ze mnie oka. – Martwiliśmy się o ciebie, ale twój uśmiech trochę nas uspokaja. Wyglądasz pięknie.
- Witaj wśród nas, Effie – Samuel skłania głowę, a pozostali idą za jego przykładem. De Bran również. – Jesteśmy szczęśliwi, że do nas dołączyłaś. To wielki zaszczyt.
- Dziękuję – czuję, że się rumienię.
- Opowiesz nam co się wydarzyło? – Lenn nie ukrywa zainteresowania. – Twoja przemiana była niezwykła. Nigdy wcześniej nie widziałem takiej reakcji.
- Oczywiście, ale najpierw chcę wam podziękować – mój głos brzmi spokojnie. – Opiekowaliście się mną przez ten czas, gdy byłam nieprzytomna. Wspaniale mieć takich przyjaciół jak wy. Alex, chciałeś się poświęcić, ale nie przyjęłabym twojej propozycji. Nie będziesz królikiem doświadczalnym.
- A Fredrik? – dopytuje Bryce.
- W jego przypadku to nie będzie eksperyment – próbuję załagodzić tę napiętą kwestię. – On to robi, ponieważ chce i głęboko wierzy, że nic mu nie zagrozi.
- To prawda – przyznaje de Bran. – Nie obawiam się tego przymierza. Dobrze znam jej krew i moc. Wypiłem ją niemal całą, ale uważam, że nie ona jest źródłem mocy. To tylko nośnik.
- Następne przymierza będą więc miały sens – Philippe za szerokim uśmiechem skrywa jakiś smutek.
- Tak – Fredrik kiwa głową. – Effie nadal może używać mocy. Sprawdziła to na moim dywanie.
- Effie, czy twoja moc jest taka sama? – W spojrzeniu Samuela dostrzegam niepewność. – Jak ją odbierasz?
- Myślę, że się zmienia, ale nie umiem jeszcze wiele powiedzieć w tej kwestii – mówię powoli. – Przyznaję jednak, że dywan nadaje się do wyrzucenia.
- Rozumiem – najstarszy Strażnik tylko się uśmiecha. – Opowiedz nam teraz o tym, co się z tobą działo.
Moja opowieść nie potrwa zbyt długo. Strażnicy powoli się uspokajają wiedząc, że ja również panuję nad emocjami. W pewnym momencie uświadamiam sobie, że bardzo tęsknię za przymierzem. Pragnę znowu poczuć smak ich krwi i zagłębić się w doznania, jakie się wtedy pojawiają.
- Powinnaś teraz odpocząć – Samuel posyła mi przyjacielskie spojrzenie. – Wrócimy jeszcze do tego tematu. Idziemy z Alexandrem na patrol. Lenn i Philippe sprawdzą odczyty z radarów. Jutro czeka nas trening. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to następnego dnia o świcie wyruszymy na Turniej.
- Mamy wiele do zrobienia – nie przeraża mnie wizja wyjazdu. Raczej mnie bardzo cieszy. – Chciałabym wreszcie wam pomóc, a nie dostarczać tylko powodów do zmartwień.
- Nie myśl w ten sposób – Lenn posyła mi porozumiewawcze spojrzenie. – Dzięki tobie nasze istnienie nabrało głębi.
- A czy są jakieś wieści związane z wizytą Nathaira w Wyndham? – pytam niepewnie.
- Nic konkretnego do nas nie dotarło – Quinn mówi szczerze. – Myślę, że wszystkiego dowiemy się na miejscu. Jutro porozmawiamy również o tym, co nas tam czeka. Alexandrze, czas na nas.
Strażnicy żegnają się i wychodzą. Zostajemy sami z Fredrikiem.
- Chciałbym dzisiaj spróbować – wampir spogląda w moją stronę z nadzieją. – Znajdziesz w sobie siłę?
- Tak – jestem ciekawa tego przymierza i nie mogę ukryć podniecenia. – Mogę o coś spytać?
- Słucham.
- Jako mój stwórca możesz mi rozkazywać, a ja nie mogę się sprzeciwić. To już wiem – uśmiecham się zadziornie. – Próbowałam się zbuntować, ale nie byłam w stanie złamać tego przejmującego uczucia podporządkowania. A co się stanie, gdy mnie uwolnisz z posłuszeństwa?
- Między stwórcą, a stworzonym zawsze będzie istniała więź. Niezależnie od ich relacji – wyjaśnia. – Teraz jesteś posłuszna i zrobisz wszystko, co ci każę.
- Naprawdę wszystko? – dziwię się.
- Tak, Effie. Nie byłabyś w stanie odmówić. Nie będę tego sprawdzał, nie proś nawet.
- Nie mam zamiaru.
- Dobrze – wzdycha leciutko. – Przyznam, że bardzo mnie męczy ta sytuacja. Jest w pewien sposób frustrująca, choć rozpiera mnie duma, że wybrałaś właśnie mnie.
- Stworzyłeś już kiedyś wampira? – pytam.
- Owszem, ale bardzo dawno temu – wyznaje, a w mojej głowie pojawia się kilka obrazów związanych z tymi zdarzeniami. – Widzisz je w swoich myślach. Robiłem to tylko wtedy, gdy było to konieczne.
- Zawsze kobiety – przymykam oczy. – Jakież one piękne. Co się z nimi stało?
- Nie wiem – wzrusza ramionami. – Uwalniałem je, gdy tylko były gotowe samodzielnie istnieć. Dopiero po latach docierały do mnie wieści, że kilka z nich spłonęło na stosie. Pozostałych nie spotkałem.
- Przykro mi, że niektóre odeszły w taki sposób – dotykam jego dłoni.
- One nie były złe, Effie! – spogląda mi w oczy. W jego czai się głęboki smutek i żal. – Gdybym wyczuł, że któraś stanowi zagrożenie dla innych, nie przemieniłbym jej lub nigdy nie uwolnił! To były tylko zwykłe kobiety.
- Chcesz się jakoś specjalnie przygotować do przymierza? – zmieniam temat, co przynosi ulgę Fredrikowi.
- Nie – kręci głową. – Jeszcze jedno. Kiedy już cię uwolnię, będziesz mogła sama decydować o sobie. Jednak w szczególnych sytuacjach możesz odczuwać pewną zależność ode mnie. Ale nie będzie ona utrudniała ci podejmowania wyborów.
- Dobrze – całuję go czule. – A czy później będziemy mogli pójść i sprawdzić co potrafię jako wampirzyca?
- Co dokładnie masz na myśli? – Natychmiast staje się podejrzliwy.
- Pomyślmy – uśmiecham się łobuzersko. – Postraszymy kogoś i wypijemy jego krew.
- Effie, chyba wcześniej obejrzałaś zbyt wiele horrorów – wampir śmieje się wesoło. – W tym mieście nikogo nie przestraszą twoje kły, a krwi nikt ci ot tak nie da.
- No, dobrze – wzdycham teatralnie. – Mam ochotę pobiegać. I nie wiem co jeszcze. Chcę poznać siebie pod względem nowych możliwości.
- Zastanowię się – podaje mi dłoń. – A teraz chodźmy. Chciałbym wiedzieć jak smakujesz.
- Mam nadzieję, że tak samo dobrze jak wcześniej – chichoczę.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Elatha · dnia 21.08.2011 11:54 · Czytań: 685 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora: