Sypialnię oświetla tylko ogień płonący w kominku. Okna są zasłonięte. Siedzimy na drewnianej podłodze, otoczeni miękkimi poduszkami. Od kilku minut nie opuszcza mnie podekscytowanie, ale strach również daje o sobie znać. Biorę głęboki oddech i zatapiam kły w szyi Fredrika. Instynkt podpowiada mi, że to właściwe działanie. Krew wampira uderza we mnie z ogromną siłą. Nie dzieje się jednak nic złego. Wyczuwam w niej siebie. To niesamowite doznanie! Odnajduję także istnienie de Brana. Wszystko, co wcześniej mi przekazał, teraz staje się pełniejsze i bardziej wyraźne. Piję powoli, ponieważ odczucia są tak intensywne, że brakuje mi tchu i mam zawroty głowy. Ustępują jednak w chwili, w której chowam kły. Rana błyskawicznie się zasklepia. Pocałunek, który składam na ustach wampira przepełniony jest żarem. Fredrik posyła mi znaczący uśmiech i całuje moją szyję. Nie czuję bólu, gdy zaczyna swoją część przymierza. Ugryzieniu towarzyszy jedynie lekkie mrowienie skóry i grad emocji. De Bran emanuje spokojem. Jest delikatny, ale pewny siebie. Gdy kończy, w jego oczach dostrzegam płonące pożądanie i lekkie zdziwienie. Tego ostatniego akurat się nie spodziewałam.
- Wszystko w porządku? – pytam, gdy przestaje mnie całować. Mój głos ochrypł z emocji. – Dlaczego jesteś zdziwiony?
- Chyba zawsze będę – uśmiecha się łagodnie. W tej chwili nie przypomina groźnego wojownika, wampira, którego należy się obawiać. Jest taki zwyczajny, ludzki. – Istnieję w tobie i jest to niezwykłe uczucie. A twoja krew smakuje wybornie. Czuję, że dzięki nowej porcji mocy mogę więcej.
- To cudowna wiadomość – wtulam się w niego. – Mam nadzieję, że pozostali Strażnicy również będą zadowoleni. Ale wolałabym, żeby wszystko odbywało się tak, jak do tej pory. Wiesz, co mam na myśli?
- Tak – muska moją szyję, delikatnie drapiąc ją kłami. Mimowolnie drżę z podniecenia. – Nasze przymierze jest bardzo intymne i właściwie tylko bliskie sobie osoby postępują w ten sposób. Strażnicy będą wiedzieli jak należy się zachować. Nie musisz nic mówić. A teraz proponuję ci spacer. Ujrzysz świat zupełnie inny od tego, jaki znałaś do tej pory.
Rzeczywiście, Fredrik ma rację. Jako człowiek odbierałam bodźce z otaczającego mnie świata w sposób bardzo ograniczony. Teraz czuję się oszołomiona i niemal przytłoczona nadmiarem doznań, jakie docierają do mojego umysłu. Bycie wampirem daje tak wiele możliwości, że nie dziwię się swoistej modzie, o której jakiś czas temu rozmawiałam z Lennem. Jednak nie znaczy to, że ją akceptuję. Cena, jaką wszyscy płacimy jest zbyt wysoka, by tak łatwo wyzbyć się życia w ludzkiej postaci. Ja jestem chyba najlepszym dowodem na to.
De Bran pokazuje co mogę zrobić, ale początkowo jestem sceptycznie nastawiona do jego wskazówek. Jednak, gdy biegnę czując wiatr we włosach, w uszach ogłuszający szum, a w ciele intensywnie pracujące mięśnie, dociera do mnie jak jestem szybka i wytrzymała. Wprawdzie nadal nie mogę równać się z Fredrikiem, ale już tak nie odstaję sprawnościowo. Na pustej polanie krzyczę z radości wpatrując się w gwiazdy, co wprawia wampira w lekka konsternację. Gdyby nie namiętne pocałunki, jakimi mnie obdarza, mój głos zapewne byłby słyszany w Wyndham. W tej niezwykłej chwili nie interesują mnie przykre i smutne zdarzenia. Moich myśli nie zaprząta Nathair, Czarny Płomień i konsekwencje przemiany. Upajam się szczęściem, przyznając przed samą sobą, że czuję się całkiem nieźle jako wampirzyca.
- Widziałem niedawno Effie i Fredrika – Lenn siedzi w ulubionym fotelu, obserwując zaniepokojonego Cassa. – Przechodzili przez ogród. Chyba szli na spacer. Przymierze się udało.
- Tak, to świetnie – przyznaje cicho Philippe. Niepokój od rana nie schodzi z jego twarzy. – Zdajesz sobie sprawę, co to dla nas oznacza?
- Co masz na myśli? – Amargein spogląda pytająco na przyjaciela. – Nie cieszysz się, że znowu będziemy mogli smakować jej krew?
- Lenn, do cholery! – Cass traci panowanie nad sobą. – Zapomniałeś, że podczas przymierza z wampirem utracisz swoją prywatność?! Effie dowie się co zrobiliśmy z Edanem! Wcześniej mogliśmy to przed nią ukryć, ale teraz pozna nasze tajemnice i sekrety! O tym właśnie staram ci się powiedzieć!
- Dotarło to do mnie – wampir uświadamia sobie, że zabrnęli w ślepy zaułek.
- Mam kilka pomysłów, ale jeden jest bardziej głupi od drugiego. – Philippe wpatruje się w gęstniejący mrok za oknem. – A co według ciebie powinniśmy uczynić?
- Powiedzmy prawdę – proponuje Lenn.
- Nie żartujesz, prawda? – wampir patrzy zaskoczony. – Naprawdę chcesz to wyznać?
- Tak.
- Powiedzmy Effie, ale co z innymi? – Cass rozważa wszystkie aspekty tej sprawy. Nie jest zadowolony wynikami. – Może zmienimy kolejność podczas przymierza? Spróbujemy ukryć...
- Philippie, czy ty słyszysz co mówisz? – Amargein stara się zachować spokój. – Od dawna oszukujemy Strażników, naszych przyjaciół. Nie martwi cię to? A co się stanie z Edanem, gdy opuścimy Wyndham? Kto się nim zaopiekuje? Brniemy w kłamstwo i to mnie najbardziej dręczy. Nie chcę już dłużej ukrywać tego przed nikim.
- Najpierw powiemy Effie, a potem wspólnie ustalimy co dalej – postanawia wampir wychodząc szybko z sypialni Lenna.
Lipcowy wieczór jest całkiem ciepły, zważywszy na to, że Wyndham otaczają wysokie góry. Samuel po zakończeniu patrolu nie może odmówić sobie przyjemności popatrzenia w gwiazdy. To stary nawyk, który łączy go z dawnym życiem. Wampir leży w niewysokiej trawie i odpoczywa.
- Ilekroć idę z tobą na patrol, zawsze później ląduję w trawie – Alex pozwala sobie na żart, wiedząc, ze nie zostanie opatrznie zrozumiany.
- Każdy, kto idzie ze mną na patrol kończy w ten sposób – Najstarszy Strażnik uśmiecha się w ciemność. – Jeśli chcesz możesz już wrócić do Strażnicy.
- Zostanę. Lubię te chwile, uspokajają mnie.
- Chcesz porozmawiać – stwierdza Quinn.
- Tak – Bryce podziwia roziskrzone gwiazdami niebo, jednocześnie rozmyślając o dzisiejszych wydarzeniach. – Martwię się o Effie.
- Wiem, ale pamiętaj, że każdemu z nas zależy na jej szczęściu.
- Co teraz będzie? – młody wampir wzdycha ciężko.
- Effie zawarła przymierze z Fredrikiem – mówi z ulgą Samuel. – My uczynimy to samo.
- Skąd wiesz?
- Wyczuwam jej myśli - oznajmia. – Wszystko poszło dobrze.
- Czy ona jest naprawdę wampirzycą? – Bryce ma wątpliwości.
- Oczywiście, że jest – wampir śmieje się wesoło, co ostatnio zdarza mu się bardzo rzadko. – Sam widziałeś.
- Widziałem jak oddycha, a jej serce bije. Nawet jej skóra nie zmieniła koloru.
- Effie została przemieniona. Fredrik zrobił wszystko jak należało. Znasz moją teorię i zdanie Lenna.
- Czy to się kiedyś zmieni? – pyta niepewnie Alex.
- Myślę, że tak – Quinn wierzy w to, co mówi. – Effie jest teraz bardziej bezpieczna niż wcześniej.
- Jestem w stanie cieszyc się z tej zmiany, ale tylko wtedy, gdy pomyślę o naszym wyjeździe na Turniej i ponownym spotkaniu z Nathairem – Alex wyznaje szczerze. – Jej bezpieczeństwo jest dla mnie priorytetem.
- Zgadzam się z tobą, Alexandrze. Ja też chciałbym ci coś powiedzieć.
- Słucham – pilot z uwagą obserwuje najstarszego Strażnika.
- Jutro uwolnię cię z warunku posłuszeństwa – głos wampira brzmi pewnie, choć kipi od emocji. – Zasłużyłeś na wolność.
- Nie wiem, co powinienem odpowiedzieć – Bryce jest poruszony. – Przede wszystkim, dziękuję. Słuchanie twoich rad i poleceń nie było dla mnie ani przykre, ani uciążliwe. Zawsze będę ci wdzięczny za nowe życie. Chciałbym, żebyś był ze mnie dumny.
- Jestem – Quinn wstaje. – I na pewno jeszcze nie raz będę.
Alex tylko się uśmiecha. Jest szczęśliwy. Wszystko nagle wydaje mu się prostsze. Nawet przyszłość jawi się w jaśniejszych barwach..
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Elatha · dnia 22.08.2011 08:49 · Czytań: 731 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora: