Krawiec Bogów cz.1 - Sfora
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Krawiec Bogów cz.1
A A A
I
„Bo gdy rzycią na ziemię spadniesz.”

Siedziała na zimnej ławie, w zimnym korytarzu. Nie to, żeby jakoś odczuwała w ogóle zimno zimnej ławy. Spod czarnego, głębokiego kaptura nie było widać absolutnie nic. Czerń peleryny zresztą oblewała całą jej sylwetkę, ukrywając wszystko. Odwróciła powoli głowę unosząc nieco rąbek kaptura. Jej biała twarz przybrała najbardziej ponury wyraz. Ten spod numeru siedem Wachlarza Min Straszebnych, na Wyłomkach Stosowanych. Patrzyła na olbrzymie, masywne odrzwia.
Nie cierpiała tego miejsca.
Uniosła lekko dłoń i palcem usiłowała wyrysować w powietrzu kształt tej monstrualnie wielkiej bramy. To był jej ulubiona zabawa, kiedy siedziała czekając na Audiencję.
Palec sunął wzdłuż linii framugi. Mijała powoli rzeźbienia przedstawiające drobne skrzaty. Zaplecione w łodygi jakiejś rośliny, usiłowały w wielce obrazowy sposób sięgnąć zarówno siebie nawzajem, jak i osoby, która bez zaproszenia podeszła za blisko do biało rzeźbionej materii bramy.
Wiedziała o tym, bo to była jej pierwsza kara za wścibstwo.
Skrzywiła się lekko, odpychając wspomnienia i sunąc palcem wyżej. Wiodła nim przed twarzą, lawirując wzdłuż roślinnych motywów, które tym razem kryły w sobie rzesze małych spojrzeń. Tak, spojrzeń. Nie oczy, nie ślepi, nie aparatów wzroku nawet. Spojrzeń. To umykało możliwości opisu, a nawet wskazania. Umykało zmysłom, tkwiąc tylko niczym szpila w świadomości. Ta płaskorzeźba patrzyła. Ale podobnie, jak nie było widać aparatu tego patrzenia, tak nie na oglądającego ślepiła, ale w niego.
Przed tą pułapką Bramy Audiencji ją ostrzeżono i teraz też nie zagłębiała się w jej meandry zbytnio.
Unosiła już głowę wysoko, wciąż wiodąc palcem i opuściła ją z westchnieniem. Koniec.
Nigdy nie była pewna, czy drzwi się po prostu kończą, czy znikają w chmurze, czy to kolejne sztuczki tym razem, wpływały na emocje studiującego dzieło. Tak czy inaczej, nikt dalej dotrzeć nie potrafił.
Wróciła spojrzeniem na dół, spoglądając na skrzaty. A one spoglądały na nią. Z tej swojej chędożonej, białej, kamiennej krainy o nazwie Odejdź.
O ile drzwi zdawały się niknąć w niesamowicie wysokim pomieszczeniu, lub niepamięci, jak kto woli, o tyle samo pomieszczenie było wąskie. Wyciągnęła rękę przed siebie. Naprawdę nie musiała zbytnio pochylać się, by palcem dotknąć lodowato zimnej ściany naprzeciw. Ława tutaj wydawała się być zamachem na życie chodzących, albo kpiną z otyłych.
„Dom szaleńca”.
Jeszcze chyba nigdy nie zapomniała o wyartykułowaniu w myślach tego skojarzenia.
Zawisła na siedzisku i powiodła wzrokiem w drugą stronę „Poczekalni”.
Nicość.
Długi korytarz, który powinna znać, bo przecież przebywała tutaj nad wyraz regularnie. Nie mniej jednak, zawsze wprowadzano ją tymi małymi drzwiczkami z boku, a tamten niekończący się tunel wciąż i wciąż widziała tylko, jak marną widokówkę jakiegoś sadysty, który stworzył ją na wzór „światełka w tunelu”.
Westchnęła ciężko. Nie to, żeby w ogóle potrzebowała oddychać. Płuca miała od wieków puste i wzdychała tylko by pokazać przygodnemu Wyłomkowi, jak bardzo jej nie jest szkoda losu, który mu przyniosła. Takie małe hobby. Może nie do końca grzeczne, ale zaprawdę coś jej się w końcu należało na tym niemiłym stanowisku, które obejmowała.
Czekanie doprowadzało ją do szału. Gdyby miała tętno, które napędza krew* pewnie już dreptałaby w te i nazad po korytarzu. Ale nie miała krwi, więc siedziała.
Ostatnim razem próbowała nawet zbadać widokówkę, ale okazała się dosłownie nią być, co oznaczało, że dalej, jak te małe przeklęte boczne drzwi, nie była w stanie się dostać.
Ale wtedy przynajmniej spędziła nieco czasu szukając sposobu, żeby tę blokadę ominąć.
Nie brałaby sie za to tak pieczołowicie, gdyby wiedziała co jej, w ramach kary za „niecierpliwość nieadekwatną do osobistego bycia nieśmiertelnym”, zadane zostanie.
I teraz siedziała.
Przekontemplowała już wszelkie możliwe sposoby zapełniania czasu, których się dopuściła, a które zawsze owocowały jakimiś, bolesnymi dla dumy, zadaniami domowymi.
Usłyszała jakiś chrobot.
„Oho” pomyślała „jeszcze z minut parę. Miejmy nadzieję, że asturskich, a nie karteńskich”.
Zacisnęła kciuki w dłoniach. Gdzieś, na ostatniej misji podpatrzyła to na jakimś Wyłomku, którego znalazła za szafą, jak siedział skulony z zaciśniętymi powiekami i kciukami właśnie, mamrocząc „Uda się. Uda”.
Oczu nie zamykała. Wolała widzieć co się dzieje. No i... Wyłomkowi zamknięte oczy nie pomogły. Może przesadził?
Odrzwia otworzyły się z hukiem. Podmuch prawie zerwał jej z głowy kaptur. Nie udało mu się to tylko dlatego, że jednak jakieś pozory powagi zachować trzeba. Niemniej jednak, z zaciśniętymi kciukami ciężko było jej łapać odzienie i spod kaptura wysypały jej się długie kruczoczarne włosy, a poderwane rękawy, odsłoniły białe, jak marmur ręce, aż po łokcie.
Tylko dzięki braku wspomnianego ukrwienia nie zaróżowiła się.
Cóż za nietakt...
Fanfary przetoczyły się po korytarzu. Wiatr ustał, drzwi stały otworem i napłynął cichy głos.
- Jasmine.
Właścicielka imienia poprawiła czarne sukno peleryny, westchnęła ciężko, teatralnie, i podniosła się z ławy. Z sali napłynęły dwa sylfy z cichym chichotem. Jasmine wywróciła oczyma błagalnie.
- Litości...
Zjawy zatańczyły dookoła niej i muskały rękawy, lekko ciągnąc i wiodąc w odpowiednim kierunku, jak delikatnie doprowadzający do szału głos kobiety mówiącej „za dwadzieścia metrów skręć w lewo...”.
Dziewczyna wysunęła ostrzegawczo palec do jednego z sylfów i pochyliła się nad nim.
- Pamiętam cię.
Sylf zatańczył, lekko się wycofując.
- Łapy przy sobie.
Zrezygnowana, w końcu wyprostowała się i ruszyła na spotkanie Audiencji.
Etykieta w sali audiencyjnej była prosta.
Nie patrzeć.
Dla Jasmine nie do końca prosta, bo zawsze podniosła wzrok, co owocowało dziwnymi sytuacjami, a nierzadko kolejną, infantylną karą.
Podeszła do rzeźbionego z bloku białej, litej skały podestu i uklęknęła na jednym kolanie, pochylając głowę. Jej osoba dosyć ostro odznaczała się swoją czernią na tle wszechobecnej bieli. W sali audiencyjnej zobaczyć można było cokolwiek tylko na odległość najbliższych pięciu metrów i to był chyba jedyny widok, jaki Jasmine tutaj lubiła. Wszystko było nieskazitelnie białe, ale w bieli tej umieszczono moc rzeźbionych run, które połyskiwały pulsującym szmaragdowym światłem. Samo światło było niesamowite, do tego jednak dochodził jeszcze dźwięk, który wzbudzał w pustym ciele dziewczyny iście ekstatyczne wibracje. Niskie, buczące pulsowanie, które wzbierało w jej trzewiach sprawiało, że zaczynała podejrzewać, czym dla człowieka może być rozkosz cielesna.
W Ogrodach, na forum innych Strażników często śmiała się, że to ten dźwięk jest powodem jej częstych wizyt na Audiencji. Nikt nie rozumiał tej jej fascynacji.
Teraz też wchłonęła w swoje jestestwo to ciche buczenie. Otwartymi szeroko oczyma wpatrywała się w pulsujące runy pozwalając im hipnotyzować się przez chwilę.
Etykieta jednak była nieubłagana. Z transu wyciągnęło ją ciche chrząknięcie.
Pochyliła głowę jeszcze niżej, a włosy opadły jej na ziemię wsypując się w rowki run.
- Audiencjo.
Cichy szelest.
- Jasmine.
Owionął ja delikatny wietrzyk i przed nią opadł powoli opatrzony białą laką pergamin.
- Masz misję do wykonania. – melodyjny głos nosił znamiona zmęczenia. – Niestety zlokalizowano źródło.
Jasmine poruszyła głową, ale zwalczyła odruch podniesienia jej.
- Odnaleziono je?
Głos westchnął cicho.
„Aktorka!” prychnęła w sobie Jasmine „przecież nawet nie oddycha!”.
- Nie, ale wiadomo już, że jest tutaj. A tutaj ja jestem Namiestniczką, a namiestnika zadaniem jest...
- ... ochrona przekazywalnego źródła wszelkimi kosztami. – dokończyła Jasmine.
Tym razem jednak podniosła głowę spoglądając na przełożoną.
Siedziała na fotelu, lub raczej była przezeń przerzucona. Podkrążone oczy, mlecznobiałe włosy, biała szata. Małe dziecięce ciałko o anielskich rysach, sprowadzone do poziomu zmęczonej życiem, papierowej torby na piersiówkę. Jasmine nie wiedziała co jest bardziej wygniecione – Audiencja, czy jej stary umysł.
Obserwowana, znużonym spojrzeniem obrzuciła Jasmine i machnęła ręką.
- Nie pytaj.
Poprawiła się w końcu na fotelu, wsparła drobnymi łokciami o gołe kolana. Suknie podkasała bezwstydnie.
Jasmine opuściła wzrok oburzona.
- Całe dnie i noce negocjacji, żeby nikt nam się na głowę nie zwalił. – Audiencja pokiwała głową. – Historia mówi, że jak raz wlezą z butami, to kolonia nie ma szans na przetrwanie.
Wyprostowała się.
- Dlatego ty musisz ruszyć, Strażniczko.
Wskazała na pergamin u stóp Jasmine.
- To są wytyczne. Ruszaj. Pierwszy poszukiwacz już przybył.
Jasmine jęknęła cicho i podniosła się. Ukłoniła się lekko i wycofała w towarzystwie jednego z sylfów, na którego spojrzała morderczo, kiedy dziwny powiew poruszył jej peleryną. Dotarła już do bramy kiedy poczuła, jak w dłoni materializuje się kolejny pergamin.
- A to dla ciebie. – dobiegł ją cichy chichot zza pleców.
Przekroczyła bramę, która zamknęła się za nią z hukiem. Odsunęła się czym prędzej od sięgających jej odzienia skrzacich rączek i złamała pieczęć na nowym zwoju.

„ Zaiste piękna moja władczyni,
Łaskę, kar obdarowaniem mi czyni.
Bo i lepiej pięknej poezji szept podnieść,
Niźli bolesne insze kary ponieść.”

Niżej dopisano równym pismem.
„Cztery razy dziennie, z pamięci. Wiesz, że ja wiem.
Audi.”

Wywróciła oczyma znużona. Pergamin zapłonął jej w dłoni gorącem, syknęła i spojrzała na niego.
„ O tym też wiem.”
Pergamin zaczął się tlić. Jasmine zła, ale bezradna, na gwałt czytała naniesione na niego słowa.
-Zaiste piękna moja władczyni...

----------------------------------------------
*Tylko ktoś, kto nie ma krwi może uważać, że to tętno ją napędza. Wiedza nieumartych – nigdy żywych zaprawdę woła o pomstę do nieba...

Cdn?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Sfora · dnia 25.08.2011 09:35 · Czytań: 806 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Komentarze
Almari dnia 25.08.2011 20:15
Cytat:
w ogóle zimno zimnej ławy.


- celowe powtórzenie?

Cytat:
Odwróciła powoli głowę(,) unosząc nieco rąbek kaptura.


Cytat:
Ten spod numeru siedem Wachlarza Min Straszebnych, na Wyłomkach Stosowanych. Patrzyła na olbrzymie, masywne odrzwia.


- Kompletnie nie wiem, o co chodzi.

Cytat:
To był jej ulubiona zabawa, kiedy siedziała(,) czekając na Audiencję.


- była - literówka

Cytat:
Skrzywiła się lekko, odpychając wspomnienia i sunąc palcem wyżej. Wiodła nim przed twarzą, lawirując


- Może by jakoś wymienić parę tych imiesłowów przysłówkowych współczesnych? Urozmaicić jakoś zdanie.

Cytat:
Tak, spojrzeń. Nie oczy, nie ślepi, nie aparatów wzroku nawet.


- kolejne, mało zrozumiałe zdanie.

Cytat:
Przed tą pułapką Bramy Audiencji ją ostrzeżono i teraz też nie zagłębiała się w jej meandry zbytnio.
Unosiła już głowę wysoko, wciąż wiodąc palcem i opuściła ją z westchnieniem. Koniec.


- Czemu nagle zmieniasz styl i piszesz w zawiły sposób, nie pasujący do początku? Po co ta przewrotność w zdaniach i inwersje? Jeśli już taki koncept sobie obrałaś, to konsekwentnie, a nie połowicznie.

Cytat:
czy to kolejne sztuczki tym razem, wpływały na emocje studiującego dzieło.


Cytat:
wysokim pomieszczeniu, lub niepamięci,


Cytat:
Naprawdę nie musiała zbytnio pochylać się, by palcem dotknąć lodowato zimnej ściany naprzeciw


- Przez to, ze masz 'się' na końcu zdanie zaczyna wchodzić w poetykę i rym.

Cytat:
wzdychała tylko(,) by pokazać przygodnemu Wyłomkowi,


Cytat:
który mu przyniosła. Takie małe hobby. Może nie do końca grzeczne, ale zaprawdę coś jej się w końcu należało na tym niemiłym stanowisku, które obejmowała.
Czekanie doprowadzało ją do szału. Gdyby miała tętno, które


Cytat:
Gdyby miała tętno, które napędza krew(,) pewnie już dreptałaby w te i nazad po korytarzu


Cytat:
a które zawsze owocowały jakimiś, bolesnymi dla dumy, zadaniami domowymi.


- Pozbyłabym się tych dwóch przecinków.

Cytat:
a poderwane rękawy, odsłoniły białe, jak marmur ręce, aż po łokcie


Cytat:
Gdzieś, na ostatniej misji podpatrzyła to na jakimś Wyłomku, którego znalazła za szafą, jak siedział skulony z zaciśniętymi powiekami i kciukami właśnie, mamrocząc


- właśnie bym wywaliła.

Cytat:
było cokolwiek tylko na odległość najbliższych pięciu metrów i to był chyba jedyny widok, jaki Jasmine tutaj lubiła. Wszystko było nieskazitelnie białe, ale w bieli tej umieszczono moc rzeźbionych run, które połyskiwały pulsującym szmaragdowym światłem. Samo światło było niesamowite,


Cytat:
Otwartymi szeroko oczyma wpatrywała się w pulsujące runy(,) pozwalając im hipnotyzować się przez chwilę.


Cytat:
a włosy opadły jej na ziemię wsypując się w rowki run.


- Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Wsypując to chyba nienajlepsze określenie na włosy. Chyba, że sypiał się z nich łupież ;)

Cytat:
- Masz misję do wykonania. – melodyjny


- bez kropki

Cytat:
- ... ochrona przekazywalnego źródła wszelkimi kosztami. – dokończyła Jasmine.


- bez kropki, Jeśli nota odautorska tyczy się bezpośrednio wypowiedzi, to wówczas jest bez kropki i małą literą po myślniku

Cytat:
Tym razem jednak podniosła głowę(,) spoglądając na przełożoną.


Cytat:
Siedziała na fotelu, lub raczej


Cytat:
Jasmine nie wiedziała(,) co jest bardziej wygniecione – Audiencja, czy jej stary umysł.


Cytat:
- A to dla ciebie. – dobiegł ją cichy chichot zza pleców.


- bez kropki


Oprócz tego co wskazałam, masz sporo zaimków. Połowę można wykosić spokojnie, bez szkody dla tekstu. Co do fabuły, to mimo że przeczytałam całość, nie wiem o co chodzi. Wprowadzasz jakieś pojęcia, nazwy własne i ich nie wyjaśniasz, nawet nie opisujesz. Nie wiem jak wygląda sylf, ani czym jest. Może w kolejnych częściach się coś wyjaśni, na razie jest zagmatwanie, co nie świadczy dobrze na korzyść twojego tekstu.

Pozdrawiam
Sfora dnia 25.08.2011 22:15
Hmm... dziękuję za komentarz, tylko teraz, żeby z niego skorzystać muszę zadać pytań parę :D.

Pojęcia własne?

Sylfy? Odwołuje się do dosyć znanego wzorca... Czyli wrzucam przed oczy postać wietrzną, z wiatru stworzoną. Żywiołak...
Błędem było myślenie, że to na tyle znany twór - w związku z czym mogę darować sobie szczegółowy opis?
Teraz widzę, że tak.

Cytat:

Ten spod numeru siedem Wachlarza Min Straszebnych, na Wyłomkach Stosowanych. Patrzyła na olbrzymie, masywne odrzwia.


- Kompletnie nie wiem, o co chodzi.


To nawiązanie do szeroko stosowanego zlepku wyrażeń "uśmiech numer dziesięć". Taka wersja własna.

Wyłomki?
Ich natura ma się ujawnić z czasem.
Powinnam opisać od razu co to jest?
No ale właśnie nie chciałam od razu... ;/
Jak z tego wybrnąć zatem? :)

Cytat:

Cytat:
Przed tą pułapką Bramy Audiencji ją ostrzeżono i teraz też nie zagłębiała się w jej meandry zbytnio.
Unosiła już głowę wysoko, wciąż wiodąc palcem i opuściła ją z westchnieniem. Koniec.



- Czemu nagle zmieniasz styl i piszesz w zawiły sposób, nie pasujący do początku? Po co ta przewrotność w zdaniach i inwersje? Jeśli już taki koncept sobie obrałaś, to konsekwentnie, a nie połowicznie.


Nie rozumiem. Zmieniam styl? Zawiły?
Zgubiłam się i nie wiem co mam tutaj zmienić.

Cytat:

Cytat:
Tak, spojrzeń. Nie oczy, nie ślepi, nie aparatów wzroku nawet.



- kolejne, mało zrozumiałe zdanie.


Ten fragment ma uświadomić niefizyczność spojrzeń, podprogowość. Brak jakiegokolwiek narzędzia.


Dziękuję za przecinki, zaimki. To kwestie, w których widzę wciąż jakoś się wykładam.

Co do przedstawiania myśli. Jak już gdzieś pisałam szukam formy, by nie zgubić idei. Chcę także żeby to było czytelne, temu proszę o własne wizje opisu niezrozumiałych fragmentów. Pomoże mi to postawić się w pozycji odbiorcy moich "obrazów" :).
Musze wybrać środek pomiędzy opisami (którym jestem średnio chętna), a intuicją i bazowaniem na wiedzy i skojarzeniach czytelnika.

Jeszcze raz dzięki. :)
Almari dnia 25.08.2011 22:55
Mówiąc o opisach nie mam na myśli szerokich, obszernych lecz małe zarysy. Żebym mniej więcej umiała sobie wyobrazić z czym mam do czynienia. Chociaż wygląd.

Może sama nie zauważyłaś, ale początek masz zupełnie inny. Nie ma tam inwersji, dziwnie zbudowanych zdań.
Sfora dnia 25.08.2011 23:06
Uhu... Chyba faktycznie masz rację...
O widzisz, coś czego mimo czytania na głos nie wyłapałam...
Krótsze zdania.
Yhm. Dzięki.
Chyba nawet wiem z czego to wynika.. praca, praca, praca mnie czeka :D.

Ciąg dalszy w locie :). Będę kontynuować i poprawiać :).
Dzięki.
Almari dnia 25.08.2011 23:16
Prawdopodobnie wyrabiasz sobie styl, albo go szukasz. Ja też tak miałam :)

Nie chodzi o krótsze zdania, ale o inwersję.

Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty