Horoskop, tudzież ex-machina Piotruś - Hank
Proza » Groteska » Horoskop, tudzież ex-machina Piotruś
A A A
Obudziłem się. Cały pokój przepełniony był zapachem papierosów, lubiłem w nim palić, lubiłem kalać nieskazitelną woń dopiero co wypranych firanek, bezcześcić odmalowane ściany, plugawić wytarte na błysk lawendowym fornitem meble. Teraz jednak nastał ranek, ranek pełen odoru wczorajszego bezeceństwa z którego zostanę rozgrzeszony dopiero, gdy uchylę okno, by resztki wczorajszych rozważań nad poszukiwaniem sensu w bezsensie rozpłynęły się w powietrzu wraz z tytoniowym zaduchem. Nie chciałem wstawać, bałem się wstawać. To przez ten horoskop, ten okropny horoskop, czemu musiałem kupić tę cholerną gazetę, czy po prostu nie mogłem iść do najbliższej księgarni i nabyć wybór opowiadań Czechowa? Nie mogłem. Musiałem je kupić , gdy dołączone do jakiegoś poczytnego brukowca omamiły mnie oprawą z zielonej niby-skórki, złotymi literami dumnie obwieszczającymi co za klasyka, co za mistrzowsko połączone wyrazy zostały zamknięte w celulozowej klatce dodatkowo oplecionej szczelną, przezroczystą folią wraz z gazetą, by przypadkiem ktoś nie dopuścił się grzechu ignorancji i nie wziął samych opowiadań, zostawiając prawdziwe arcydzieło jakim był zbiór informacji o życiu prywatnym gwiazd ,co piją, gdzie jadają, w jakim kolorze oddają mocz, prócz tego masa przepisów, krzyżówki, plotki, dowcipy i co tylko żądna wiedzy duszyczka zapragnie. I horoskopy. Po co otworzyłem to kompendium bzdet we wszystkich kolorach tęczy, po co otworzyłem je na stronie dwudziestej czwartej zatytułowanej „ Horoskopy wróżki Beaty”? Nie wiem. Wiem, że od wczorajszego wieczora strona dwudziesta czwarta zaprząta moje myśli, nie dała mi zasnąć snem sprawiedliwego w nocy, teraz każe mi wstać z łóżka. Ale po co mam wstawać , gdy dzięki stronie dwudziestej czwartej wszystko wiem, koniec jest bliski, koniec jest nieuchronny. Wróżka Beata niczym mityczna Moira napięła nić mego życia przyłożyła do niej nożyce i chciwie, lubieżnie, powoli zaciskała je. Czy to był spisek? Czy wróżka uknuła swój niecny plan w zmowie z panią z kiosku, która sprzedała mi ten szatański zwój? To możliwe, teraz myśląc o tym przysiągłbym, że jej oczy opancerzone okularami drapieżnie wpatrywały się w mnie… Może w końcu zamieszany był w to sam Antoni Czechow, może to była jego zemsta zza grobu, tylko czemu, czemu, co ja ci zrobiłem o Mistrzu, może nie chodzi o mnie, a o moich przodków, tylko w jaki sposób mogliby oni zaszkodzić wielkiemu pisarzowi? Nie wiem, nic już nie wiem, horoskop zburzył moje idealnie poukładane życie, najnormalniejsze z normalnych, najzwyklejsze ze zwykłych.
W końcu odważyłem się. Powoli zwlokłem się z łóżka spoglądając nerwowo na szafkę nocną. Był tam gazeta, była tam strona dwudziesta czwarta, był tam horoskop. Drżącymi rękami, niemal z namaszczeniem, wziąłem gazetę delikatnie niczym ksiądz dziecko do chrztu. Spojrzałem jeszcze raz na złowieszczą wróżbę. Czarno na białym, a właściwie czerwono na odblaskowo – żółtym wypisane było :
Bliźnięta
Kwiecień to dla Ciebie kiepski miesiąc na poważne inwestycje. Ktoś bliski troszczy się o Ciebie, doceń to. Unikaj kontaktu z ogniem.


Z ogniem! Jak mam unikać ognia, jak mam przygotowywać sobie posiłki, jak mam podpalać papierosa, jak mam w końcu bawić się moją ulubioną zapalniczką?! Pełen rozpaczy powlokłem się do łazienki. Czas był najwyższy, by się ogolić. Nie lubiłem wizyt w łazience, tam zawsze czekał On, On zawsze się mądrzył, zawsze wiedział najlepiej i co najgorsze nie lubił mnie. Uchyliłem lekko wyłożone boazerią drzwi. Zapaliłem światło. Ostrożnie, na palcach wszedłem do łazienki. Odetchnąłem z ulgą. Może tym razem gdzieś sobie poszedł, może miał do załatwienia ważniejsze sprawy niż moja skromna osoba. Podszedłem do lustra, rozsmarowałem piankę do golenia na szorstkiej jak papier ścierny brodzie. I wtedy go zauważyłem, znów tu był, patrzył się na mnie mieszaniną rozbawienia z politowaniem.
- Ty się Piotruś nawet golić nie umiesz- westchnął kręcąc głową i począł demonstrować jak powinno się golić: powoli, okrężnymi ruchami rozsmarowywał krem na brodzie, następnie dokładnie zgalał kolejne, coraz krótsze warstwy zarostu. Nienawidziłem go, uważał się za mojego mentora, kpił z moich dokonań, poniżał, wyśmiewał.
- A coś ty taki smętny? Powinieneś się cieszyć, słońce świeci, zima się skończyła, lato idzie! Więcej energii Piotrusiu, więcej energii!
- Kiedy ja wczoraj swój horoskop przeczytałem…
- No i co z tego Piotrusiu! Przestań wierzyć w te zabobony, przestań trząść się, gdy czarny kot przejdzie ci drogę, skończ z tym bunkrowaniem się w domu w piątek trzynastego. Żyj Piotrusiu, żyj mój najmilszy!
Na całe szczęście skończył swą tyradę, gdy wszedłem pod prysznic. Strumienie wody zagłuszały go, zagłuszały wszystko. Wytarłem się szybko i umknąłem z łazienki. Nie zdążył mnie dopaść. Pomyślałem, że On być może ma rację co do horoskopu. Trzeba żyć, nie przejmować się, carpe diem! A może jednak memento mori? Może należy analizować każdy pojedynczy pierwiastek jaki składa się na dzień? Zacząłem się ubierać. Powoli. Roztropnie. Czy jasne dżinsy pasują do wytartej, zamszowej marynarki? Czy koszulka z napisem „no future” pasuje do eleganckich, wypastowanych na błysk butów? A może jest zbyt śmiała? Co pomyślą ludzie, którzy mnie w niej zobaczą? Nihilista, anarchista, albo co gorsza, wezmą mnie za przedstawiciela jakiejś subkultury? Łatwo mogą mnie osądzić na podstawie takiego szczegółu. Lepiej nie ryzykować, lepiej wtopić się w szary tłum. Zdjąłem ten określający mnie na tysiąc sposobów t – shirt i wybrałem inny – zwykły, szary.
Ewakuowałem się z domu omijając w bezpiecznej odległości łazienkę. Pięć razy przekręcałem klucz w drzwiach, pięć razy naciskałem klamkę, by sprawdzić czy drzwi na pewno są zamknięte. Pięć razy na każdą rękę, najpierw prawa, potem lewa. Jeśli podczas wykonywania rytuału przeszkodziłaby mi brzęcząca mucha, nagłe strzyknięcie którejś z wielu kości tworzących podwaliny bytu o nazwie Piotruś, czy też sąsiad czyhający ze swoim „dzień dobry” wszystko zacząłbym jeszcze raz, znów nastąpiłoby pięciokrotne przekręcenie klucza, pięciokrotne sprawdzenie klamki prawą ręką, a następnie lewą. Rytuał musiał być dopełniony w skupieniu i ciszy, musiał być czysty, inaczej cały dzień nie mógłbym skupić się na niczym innym niż wizje mojego mieszkania z którego najpodlejsi oprawcy, bandyci, zwierzęta w ludzkiej skórze wynoszą drogocenne sprzęty na które tyle pracowałem. Tym razem jednak udało się, odetchnąwszy z ulgą ruszyłem schodami na dół. Na ławce przed blokiem siedział starszy pan, mój sąsiad, z zadowoleniem pykał fajkę.
- Witam sąsiada. Ale wdupili wczoraj nasi, co? Aż mi przykro jest. – powiedział z uśmiechem na ustach, którego określenie nawet nie rymowało się ze słowem „przykro”.
- Bywa. – odpowiedziałem filozoficznie i ruszyłem dalej nim rozmowa zeszła na rozległy i dający ogromne możliwości ( zwykle kończące się na „ a dobrze”) temat pod tytułem„co tam słychać”. Znów cały się trząsłem. Wczoraj u bukmachera postawiłem na naszych, a oni przegrali?! W głowie brzmiała mi pierwsza część złowieszczego horoskopu : kwiecień to dla Ciebie kiepski miesiąc na poważne inwestycje…Wróżka…tfu! Ta wiedźma wiedziała, wiedziała wszystko! Myślałem o tym co czeka mnie teraz, co zgotował mi los? Nadjechał tramwaj, przerażały mnie iskry sypiące się z szyn niczym wióry z katowanego piłą mechaniczną drzewa. Ogień, tylko o nim mogłem myśleć, wszędzie widziałem płomienie. Wsiadłem do tego śmiercionośnego rydwanu na szynach, do preludium mojej zagłady. Starałem się nie rzucać w oczy pozostałym pasażerom, zająłem miejsce na samym końcu wagonu czując w kieszeni wibracje telefonu komórkowego. Dostałem sms, co dziwne tym razem nie wygrałem kolejnego bmw, wiadomość była od mojej dziesiątej wody po kisielu, od człowieka którego ostatni raz widziałem na moim bierzmowaniu, od wujka Kazia:

Witaj Piotrusiu, miałbyś pożyczyć wujciowi stówę do końca tygodnia? Oddam na pewno. Co tam w ogóle słychać?

Mało brakowało, a zwróciłbym wczorajszą kolację. Kolejna część mistycznej, cotygodniowej przepowiedni sprawdziła się, słowo stało się ciałem, a ja wiedziałem, że do wieczora pozostanie po mnie nie więcej niż garstka popiołu. Postanowiłem jednak działać, zebrałem się w sobie. Należy to przeczekać, schować się, znaleźć azyl, zaszyć w bezpiecznej przystani! Wysiadłem na najbliższym przystanku, biegiem wróciłem do domu, zaryglowałem drzwi krzesłem. Łazienkę omijałem z dala, nie chciałem, by On znów się wtrącał, niech wsadzi sobie w nos swoje dobre rady! Usiadłem w kąciku pokoju, skuliłem się, zegar wybijał jedenastą. Jeszcze tylko dwanaście godzin i będzie po wszystkim, tylko dwanaście godzin Piotruś – mówiłem sobie cichutko.

***

Zbliżała się dziewiąta, nie mogłem już wysiedzieć , krążyłem po pokoju. Wypatrywałem mojej małej apokalipsy, lecz ta się spóźniała. Byłem coraz bardziej głodny, burczało mi w brzuchu, lecz z daleka omijałem lodówkę, by przypadkiem nie przyszło mi do głowy przygotowanie kolacji, co wiązałoby się z włączeniem kuchenki. Oczywiście, mógłbym zrobić sobie kanapki, ale jak to tak kanapki na kolacje? Posiłek musi być ciepły Piotrusiu, inaczej zrobi ci się niedobrze!- tak mówili mi zawsze rodzice, pogromcy lodów i batoników, czciciele bogatego w sole mineralne krupniku. Bez kolacji jakoś mogłem wytrzymać, natomiast bez oddawania moczu nie. Od dziesięciu godzin nie byłem już w łazience, czułem, że mój pęcherz zaraz wybuchnie na podobieństwo meksykańskiej pinaty Cóż było robić, wszedłem do łazienki, och jakże mi ulżyło po chwili! Myjąc ręce spostrzegłem go, patrzył się na mnie kpiąco.
- No i gdzie te twoje ognie Piotrusiu?- odezwał się, wycierając dokładnie dłonie ręcznikiem- dasz sobie w końcu spokój z zabobonami, ciągłymi analizami i irracjonalnym strachem czy nie?
- Nie mów hop zanim nie przeskoczysz, dopiero dziewiąta.- starałem się ze wszystkich sił choć raz wygrać z nim dyskusje- poza tym już dwie części horoskopu spełniły się, więc czemuż ta trzecia ma się nie spełnić?
- ach Piotrusiu, , mój mały Piotrusiu.- pokręcił zrezygnowany głową- spełniły się, bo sam chciałeś, by się spełniły, naginałeś interpretację tego horoskopu do granic możliwości. Pamiętaj, to ty decydujesz o swoim losie, to od ciebie wszystko zależy. Ex – machina Piotruś!
Zdębiałem. W jednej chwili zrozumiałem wszystko. Po raz pierwszy jego przemądrzałość pomogła mi, olśniło mnie. To ja, tylko ja napędzam rzeczywistość, to ja ją kształtuję. Poczułem się wolny, jakbym właśnie rozłupał kajdany i na skrzydłach wzleciał ku niebu prosto do słońca, już nic mnie nie ograniczało. Podskakując i podśpiewując chwyciłem gazetę, otworzyłem na stronie dwudziestej czwartej. Wyśpiewywałem treść horoskopu na nutę najrozmaitszych melodii począwszy od Marszu Weselnego aż do Ody do radości. Nie bałem się już wybuchającej kuchenki, zdradliwej zapalniczki ani podłączonej do ładowarki komórki. W kuchni odprawiłem radosny Taniec Popaprańca, jednym susem pokonałem odległość dzielącą kuchnię od łazienki. Powitał mnie z uśmiechem.
-Nie ma płomieni i nie będzie, jeśli ja tak chcę!- krzyknąłem rozanielony- Już teraz rozumiem, już wiem, to ja decyduję o własnym losie, precz z horoskopami!
- Brawo Piotrusiu, jestem dumny, ach jakże jestem dumny.- mówił ledwo przez łzy- Wreszcie zrozumiałeś.
Patrzyłem jak wyciąga z kieszeni przetartej sportowej marynarki zapalniczkę i podpala własny rękaw. Płomienie niczym figlarne chochliki tańczyły po marynarce, było ich coraz więcej, spełzły na dżinsy, objęły włosy. On sam wykonywał dziki taniec, zapraszał ogień do tańca, obejmował go jak najmilszą kochankę, która z niebywałą szybkością trawiła garderobę i czule pieściła jego skórę. Pląsał coraz słabiej, w końcu padł przed nią na kolana.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Hank · dnia 30.08.2011 22:38 · Czytań: 857 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Afrodyta
19/04/2025 19:08
Dziękuję za obecność i pozostawioną opinię, pozdrawiam… »
pociengiel
19/04/2025 13:51
gdybyś pisał mowo-trawy dla Trzakowskiego, byłoby mniej… »
pociengiel
18/04/2025 17:23
Dzięki. »
Florian Konrad
17/04/2025 11:35
Zachowuję bilans, nie jestem pyszny. »
Florian Konrad
17/04/2025 11:22
Dziękuję i również pozdrawiam. »
Krzysztof Stasz-Malkowski
16/04/2025 13:09
Dziękuję "wolnyduchu" za pozdrowienia i również… »
Yaro
16/04/2025 10:47
Dzięki wielkie:) Pozdrawiam Ciebie:) »
OWSIANKO
16/04/2025 05:22
Afrodyta dziękuję za przeczytanie i komentarz mj »
wolnyduch
16/04/2025 00:41
Warto łapać chwile, bo życie jest kruche, tym bardziej, gdy… »
wolnyduch
16/04/2025 00:35
A do oscypka to pewnie i polskie ogórki podano, no i na… »
wolnyduch
16/04/2025 00:25
Poruszający wiersz... »
wolnyduch
16/04/2025 00:22
Piękny, wzruszający Wiersz, nic więcej nie napiszę. »
wolnyduch
16/04/2025 00:21
Lepiej być czarnowidzem, niż nadmiernym optymistą w… »
wolnyduch
16/04/2025 00:16
Ciekawy ten stan zawieszenia, gdy nic się nie dzieje, choć,… »
Florian Konrad
14/04/2025 20:18
Dziękuję. Czarnowidzem bywam ciężko uleczalnym :) »
ShoutBox
  • Redakcja
  • 02/04/2025 09:49
  • To my dziękujemy!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2025 20:12
  • To nie lata lecz kilometry wspólnie przebytej drogi -752 komentarze - bezcenna możliwość rozwoju. I za to Wam dziękuję
  • Redakcja
  • 26/03/2025 13:43
  • Piękny jubileusz!
  • Zbigniew Szczypek
  • 25/03/2025 19:38
  • Dopiero dzisiaj zauważyłem, że 12 lat jestem z Wami! Bardzo dziękuję za cierpliwość do mnie ;-}
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/03/2025 23:38
  • Wszystkich, a szczególnie zwycięzców konkursu serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję/głęboko w to wierzę, że i bez konkursu będziemy licznie komentować! Liczne pąki już pęcznieją, czas rokwitnąć ;-}
  • Redakcja
  • 03/03/2025 15:21
  • Wyczyściliśmy już Portal z tego spamu.
  • Miladora
  • 03/03/2025 14:24
  • A ja myślałam, że jest to forum dyskusyjne portalu pisarskiego, a nie agencja reklamowa. :(
  • Redakcja
  • 28/02/2025 09:38
  • Ostatni moment na komentarzowe szaleństwo! Pióra w dłoń!
  • Redakcja
  • 14/02/2025 12:01
  • Kochani, mamy konkurs, zapraszamy do zabawy! [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty