Nicola cz.1 - maaadzia
Proza » Długie Opowiadania » Nicola cz.1
A A A
Bezsilna, zagubiona leżałam na wersalce, czekając na to co się stanie. W oczach miałam łzy. Przymknęłam powieki, myślami byłam gdzieś bardzo daleko, kolejny raz okazało się, że to Marek miał rację. Z pokoju obok dochodziły odgłosy muzyki i dobrze bawiących się ludzi, w powietrzu unosił się zapach alkoholu, a na swoim ciele czułam dotyk Darka. Nie chciałam, tak bardzo nie chciałam, a jednak sama się na to zgodziłam. Teraz bałam się mu odmówić, obawiałam się, że mimo mojego sprzeciwu i tak by to zrobił, wolałam więc się nie odzywać. I nagle usłyszałam, że ktoś wszedł do pokoju, natychmiast otworzyłam oczy i zobaczyłam Marka. Że był bardzo wkurzony to mało powiedziane. Ściągnął ze mnie Darka i niemal trzasnął nim o ścianę, do mnie warknął tylko, że mam się ubierać. Potem wziął mnie za rękę i wyszliśmy. Na zewnątrz było zupełnie ciemno. Marek mocno ściskał moja rękę w nadgarstku, nie mówił nic. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego co zrobiłam, że na własne życzenie straciłam wszystko co mogłam mieć, że na zawsze straciłam Marka, dla niego nie znaczyłam już nic. Gdy byliśmy przy mojej furtce szepnął tylko, że nic już nie będzie jak dawniej i te słowa utknęły w mojej pamięci na bardzo długo. Gdy zaczęłam ściągać łańcuszek aby mu go oddać, powiedział żebym go zatrzymała, ale ja nie chciałam, wcisnęłam mu go w dłoń i pobiegłam do domu. Od tej pory, choć chodzimy do jednej szkoły więcej nie rozmawialiśmy.

***

A teraz, teraz znowu piję u niego herbatę, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Dziś w szkole dostałam kolejne trzy szmaty z angielskiego, siedziałam z Kamilą pod ścianą i obserwowałam życie szkoły, bo mi osobiście żyć się ode chciało. Miałam dość angielskiego, nie radziłam sobie z tym wszystkim, a wszystko przez to, że w poprzedniej szkole miałam niemiecki, ale tutaj każdy ma to gdzieś. Dawniej pomagał mi Marek, a teraz zostałam z tym wszystkim sama. Siedząc tak obserwowałam ludzi bez słowa, zadzwonił dzwonek, ale mi nie chciało się wstawać. I nagle zauważyłam, że siada koło mnie Marek. No właśnie Marek, cóż on mógł chcieć ode mnie. Spojrzałam na niego, na jego twarzy malował się zawadiacki uśmiech.
- Agata mówiła, że masz problemy z angielskim, pomogę Ci, jeśli chcesz? – powiedział wtedy, a ja uśmiechnęłam się tylko, byłam zdziwiona, że to właśnie on proponuje mi pomoc – Wiesz gdzie mieszkam, przyjdź po szkole – dodał, a ja siedziałam i nie wierzyłam w to co słyszę – No idź już na lekcje bo w ogóle cię z tej szkoły wywalą – roześmiał się i odszedł.
Weszłam do klasy, nie mogłam na niczym się skupić, w pamięci miałam ciągle jego słowa. Jednak nie zamierzałam iść do niego, było mi głupio. Ale Marek po lekcjach czekał już na mnie przy drzwiach od szkoły. I tak znalazłam się w jego mieszkaniu.
- O czym tak myślisz, co?? – słyszę nagle
- Nie wiem, nie ogarniam już tego.
- Faktycznie trzy godziny już siedzimy przy książkach – mówi
Ja się uśmiecham. Czuję jego wzrok na sobie.
- Nikola, spójrz na mnie - mówi cicho
Spoglądam nieśmiało, przez moment jego oczy patrzą prosto w moje. Nadal lubię jego spojrzenie, po chwili czuję, że zaczynam się rumienić, dlatego nagle odwracam wzrok. Marek wyciąga rękę i odgarnia mi włosy z czoła.
- No co? – pytam zmieszana
- Nie, nic.
- Chyba już pójdę, późno już… – mówię wstając
- Czekaj odprowadzę Cię.
- Nie, nie trzeba. Nie rób sobie kłopotu – mówię patrząc w podłogę
- No co ty, to żaden kłopot – otwiera drzwi – no chodź.
Idziemy ulicą, już dawno nie byłam tak bardzo szczęśliwa. Droga mija mi za szybko, mogłabym iść tak z nim w nieskończoność. Jesteśmy już przy furtce, Marek staje bardzo blisko mnie i dotyka moich dłoni. Patrzy mi głęboko w oczy.
- No to do jutra Nicola – mówi cicho – Przyjdziesz?
- No nie wiem… - odpowiadam nieśmiało
- Przyjdź – mówi przekonująco – Musisz się jeszcze dużo nauczyć.
Wyrywam mu swoje ręce.
- Marek, ale dlaczego? – nie wytrzymuję i pytam – Chcesz się na mnie odegrać? Przecież powiedziałeś, że nigdy…
- Cicho. – przerywa mi
Kładzie mi przez moment palec na ustach i znowu staje bliżej
- Nie bój się Nicola, żyjemy w świecie możliwości, pamiętaj – szepcze mi niemal do ucha – Dobranoc –uśmiecha się – Idź już bo zmarzniesz, do jutra.
- Na razie – odpowiadam i również się uśmiecham
Wchodzę do domu, słyszę, że tata jest w kuchni.
- Cześć – rzucam krótko i chcę iść od razu na górę, do siebie.
- Nicola, choć tutaj.
Wchodzę do kuchni i siadam na stołku.
- Co na obiad? – pytam chcąc zmienić temat
- Pierogi, gdzie tak długo byłaś? – deklamuje jednym zdaniem
- Uczyłam się, z kolegą.
- Z Markiem?
- Nie – kłamię, przecież tata nie mógł go poznać widział go tylko raz
- Nicola dlaczego kłamiesz? – a jednak go poznał
- No z Markiem, a czy to robi jakąś różnicę?
- No mnie robi, chciałbym wiedzieć z kim się spotykasz. Nie chcę żeby ktoś Cię skrzywdził.
- Nie martw się, tylko się uczymy – mówię – jeśli nie chcesz to nie będę się z nim zadawać.
- Nie to nie tak, możesz spotykać się z kim chcesz, tylko po prostu chciałbym poznać te osoby. Marka znam więc w porządku.
- Jutro też wrócę później.
- Niech Cię odprowadzi, nie wracaj sama po nocy.
Cały wieczór spędzam na myśleniu jak potoczy się jutrzejszy dzień.

***

Nicola, gdy ją poznałem była jeszcze taka dziecinna. I pomyśleć, że mogłem ją stracić na zawsze przez tego idiotę. Długo żałowałem słów wypowiedzianych Tamtego wieczora, jednak to ona oddała łańcuszek, ona nas skreśliła już wcześniej. Jednak mimo wszystko nadal zależy mi na niej. A teraz siedzi i pije u mnie herbatę, jak dawniej, i pewnie myśli o tym, o czym pragnie zapomnieć.
- Nicolka, o czym tak myślisz co? – pytam, a ona wzrusza tylko ramionami, dotykam jej dłoni – Nie myśl już o tym. – mówię
- Puść mnie – krzyczy – co ty możesz wiedzieć, daj mi spokój – wybiega z mieszkania.
A ja, ja siedzę i tempo patrzę w sufit.


***

Co on może wiedzieć do cholery! No co! Pewnie myśli, że się szkołą przejmuję. Biegnę do domu, rzucam się na tapczan i płaczę. Mam dość wszystkiego. Może nie trzeba było tak od razu wybiegać, nie wiem czemu się tak zachowałam. Teraz z pewnością nie będzie chciał się ze mną zadawać, zresztą kto by chciał się zadawać z wariatką która wybiega bez powodu.
Słyszę jak tata wchodzi po schodach, po chwili jest już w pokoju. Siada obok mnie na łóżku.
- Nicolka - mówi troskliwie i odgarnia mi włosy z twarzy – Płaczesz?
Siadam, a on mnie obejmuje.
- Co się stało? Wróciłaś sama i tak szybko.
- Nie pytaj… - mówię cicho
Odsuwa mnie od siebie i patrzy w oczy.
- Skrzywdził Cię? Nicola powiedz . – pyta poważnie
- Nie, Marek nic nie zrobił. – odpowiadam smutno
- No to co jest? Dlaczego płaczesz?
Wzruszam ramionami.
- Myślisz, że mogę mu zaufać?
- Sama musisz zdecydować.
- A ty, ufasz mu?
- Ja nie mogę.
- Dlaczego? A mi?
- Tobie tak. Nicola jeśli się kogoś kocha, to się tej osobie ufa.
Tak chciałabym mu ufać, pewnie bym potrafiła, ale czy to możliwe, żeby on chciał być ze mną po tym wszystkim. Wszystko spieprzyłam w dniu, który zapowiadał się tak dobrze.

***

Tego dnia wracałam ze szkoły sama, i nagle poczułam, że ktoś ściąga mi plecak. Oczywiście był to Marek.
- Cześć – powiedział wesoło - co ty cegły w tej torbie nosisz?
- Hej! Wiedza waży. Nie wiedziałeś o tym.
- To chyba angielskiego dzisiaj nie miałaś.
- Niby czemu?
- Bo torba ciężka. – roześmiał się
- Wiesz co? Jak możesz? – udawałam wkurzoną
- No co?
- Spaaadaj.
Szliśmy chwilę w milczeniu.
- Masz jakieś plany na wieczór? - zapytał
- No nie wiem, jak spojrzę w grafik to może znajdę dla Ciebie czas.
- I jak?
- A co proponujesz?
- Nie wiem, może herbatę?
- Hmm… Ciekawa propozycja. A z cukrem?
- Dla Ciebie nawet z cytryną.
Po chwili byliśmy w Marka mieszkaniu. Siedzieliśmy jak zwykle na podłodze opierając się o łóżko i piliśmy obiecaną herbatę. W pewnym momencie zauważyłam gitarę.
- Grasz? – zapytałam wtedy – Zagraj coś. – poprosiłam i chciałam podać mu gitarę, jednak złapał mnie za rękę
- Za chwilę, ok? – szepnął cicho – Chodź tutaj. – dodał i przysunął się do mnie.
Uśmiechnęłam się lekko, a on spojrzał mi przez moment w oczy, potem delikatnie objął mnie jedną ręką w pasie i pocałował mnie pierwszy raz. Trwało to tylko chwilę, jednak w sercu pozostało na zawsze. Następnie odsunął mnie lekko od siebie i znów spojrzał w oczy.
- W porządku? – zapytał cicho
Nie odpowiedziałam, przymknęłam tylko powieki i położyłam głowę na jego ramieniu. Czułam się taka szczęśliwa i bezpieczna jak nigdy wcześniej. Nowe nieznane uczucia przemknęły tęczą barw przez moje serce, pragnęłam by to trwało wiecznie. Marek objął mnie mocniej i znów zaczął całować. Jednak zaczarowane chwile nie trwają wiecznie, gdy wsunął mi dłoń pod koszulkę, odskoczyłam na bok jak oparzona i czar prysnął. Podciągnęłam nogi i oparłam głowę o kolana.
- Przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć. – powiedział jakby zmartwiony
- To ja przepraszam. Nie wiem dlaczego…
Usiadł bliżej.
- Nikola, spójrz na mnie. – szepnął, a ja spojrzałam, on położył mi dłoń na ramieniu – Nie bój się mnie, nie skrzywdzę Cię, nie pomyślałem nawet o Tym. Rozumiesz? – powiedział zatroskany, odgarnął mi włosy i dotknął ustami mojego czoła – W porządku już? – dodał
- Już tak. – odpowiedziałam
Objął mnie i siedzieliśmy tak bez słowa jakiś czas. To ja przerwałam ciszę.
- Zagrasz? – zapytałam
Marek skinął głową. Wstał wziął gitarę i zaczął grać. Najpierw „Wake me up when September ends”, potem “Nothing else matters”, a potem to już nie mam pojęcia co grał, ale muzyka którą tworzył była tak piękna, że wsłuchiwałam się w nią jak zahipnotyzowana.
- Kurczę, ja nigdy nie będę tak grać. – westchnęłam rozmarzona gdy skończył
- A grasz? – spytał
- Trochę – odpowiedziałam niepewnie
Bez słowa podał mi gitarę. Cóż mogłam zrobić, ręce mi się trzęsły ze strachu, ale zaczęłam grać kawałek który mi jeszcze najlepiej wychodził.
- Spokojnie. – szepnął zabierając mi gitarę – Nie denerwuj się tak, całkiem nieźle Ci idzie.
- Jasne, w porównaniu do Ciebie to w ogóle grać nie umiem.
- Przestań – roześmiał się – Chcesz to Cię nauczę.
- Serio? I będę grała tak jak ty?
- Lepiej. No uśmiechnij się wreszcie.
Uśmiechnęłam się.
- Muszę już iść. – szepnęłam – Odprowadzisz mnie? – dodałam niepewnie
- Przecież wiesz.
W przedpokoju podał mi kurtkę, otworzył drzwi i wyszliśmy. Jak to w styczniu, choć była dopiero dziewiętnasta było już prawie zupełnie ciemno. Biały puch sypał z nieba, a pod butami zabawnie skrzypiał śnieg. Doszliśmy do bramki i nadszedł czas pożegnania, złapał mnie za ręce.
- Chcesz to zabiorę Cię gdzieś jutro? Tylko ubierz się ciepło.
- Chcę, ale gdzie?
- Zobaczysz.
- Powiesz chociaż o której?
- Po szkole, 16.45 Ci pasuje? Przyjdę po Ciebie.
- Tak, jasne.
- No to do jutra Nicola. – uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek
- Do jutra. – odpowiedziałam „będę czekać” dodałam w myślach.
Cały kolejny dzień spędziłam czekając na 16.45. Lecz gdy nadeszła 16.00 nie miałam pojęcia w co się ubrać, w końcu jednak wybrałam, grube rajstopy, spódnicę do kolan, i mój ulubiony sweter z kapturem. Umalowałam delikatnie oczy, usta pociągnęłam bezbarwną pomadką i oczekiwałam na mego kawalera. Gdy usłyszałam dzwonek, zbiegłam na dół aby otworzyć mu drzwi. Marek roześmiał się na mój widok.
- Wejdź – powiedziałam niepewnie – Coś nie tak?
- Nie nic, ładnie wyglądasz – powiedział przyglądając mi się
- To co się głupio śmiejesz? – warknęłam, było mi przykro
- Przepraszam, to moja wina, nie powiedziałem Ci dokąd idziemy. Naprawdę ślicznie wyglądasz, ale zmarzniesz bo będziemy siedzieć na dworze.
- Mam się przebrać?
- Zamień spódnicę na spodnie i będzie ok.
Po chwili byłam już z powrotem na dole, tym razem w spodniach. I poszliśmy. Po jakichś siedmiu minutach byliśmy na miejscu. To było podwórko, za jakimś blokiem. Na środku było rozpalone ognisko, a wokół na ławkach siedzieli jacyś ludzie. Było ich około piętnastu, część z nich miała gitary. Gdy podeszliśmy bliżej, Marek przedstawił mi wszystkich i zapytał gdzie chcę usiąść. Było mi wszystko jedno, wiec nie odpowiedziałam nic. Wziął mnie za rękę i usiedliśmy na ławce obok. Ktoś podał Markowi gitarę.
- No to zaczynamy – powiedział ktoś inny – może Nothing else matters ? – dodał
Zaczęli grać. To było wspaniałe uczucie słyszeć tyle gitar na raz. Przyglądając się wszystkim po kolei policzyłam, że pięć osób miało gitary. Dostrzegłam też, że wszyscy są ode mnie starsi, a niektórzy z nich piją piwo. Ale w tym momencie najważniejsza była dla mnie muzyka, którą słyszałam i to, że siedzę obok Marka. W pewnym momencie jedna z dziewczyn zaczęła śpiewać. Miała ładny, melodyjny głos. Po pierwszej zwrotce do śpiewania włączył się Marek. Wtedy to już w ogóle odleciałam, miał tak czysty i dźwięczny głos, że nie umiałam go porównać z żadnym innym. Wsłuchiwałam się rozmarzona. Gdy skończyli grać, zaczęli między sobą rozmawiać i podawać sobie piwo w puszkach. Marek nie pił, jednak gdy jedna z puszek dotarła do mnie, wyrwał mi ja z ręki.
- Ona nie pije. – warknął
Wszyscy się roześmiali. Zrobiło mi się głupio, myślałam, że to ze mnie się śmieją. I właśnie wtedy zrobiłam najgłupszą rzecz w moim życiu.
- Oddaj mi to – warknęłam wyrywając mu puszkę
- Nicola – powiedział ostro
- Ojcem moim nie jesteś.
- A jednak czuje się za Ciebie odpowiedzialny, daj mi to.
- Daj mi spokój! – krzyknęłam, oddałam mu puszkę i odbiegłam
A on nie powiedział nic, nie próbował mnie gonić, zresztą ja tego w ogóle nie chciałam. Wtedy chciałam znaleźć się jak najdalej stamtąd. Miałam do niego żal, wydawało mi się, że przyprowadził mnie tam i zrobił ze mnie pośmiewisko. Jak bardzo się myliłam.
Szłam wkurzona nie patrząc przed siebie. Przypadkiem wpadłam na jakiegoś chłopaka, ale szłam dalej, nawet się nie obejrzałam. Chwilę potem poczułam rękę na ramieniu.
- Ej ślicznotko – usłyszałam
Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą wysokiego, potężnego chłopaka. O ładnej, ale groźnie wyglądającej twarzy. Jego niebieskie oczy zmierzyły mnie z dołu do góry.
- Zjeżdżaj! – warknęłam
- Może grzeczniej panienko.
Ciągle trzymał mnie za ramię.
- Bo co?
- Hmm… ładna jesteś. Pokłóciłaś się z tymi czubami? – zapytał
- Jakimi? – udałam, że nie wiem o co mu chodzi
- Nie ściemniaj, widziałam jak szłaś z Zawadowskim.
- Z Markiem?
- No z Markiem, z Markiem, bo Marcina już niema.
- Jakiego Marcina?
- Nieważne, Maruś Ci nie powiedział, to ja też Ci nie powiem. A tak w ogóle to Darek jestem.
- Nicola
- Pójdziesz ze mną na spacer Nicolka? – zaproponował
A ja poszłam, może gdybym wtedy kazała mu spadać, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Poszliśmy wtedy nad jezioro. Darek kupił nam piwo, a mi podobało się wtedy to, że traktuje mnie jak dorosłą. Nie wiem jak mogłam być tak głupia. Mówił mi tyle komplementów, że jestem piękna, że z nieba mu spadłam i inne takie głupoty w które naiwnie wierzyłam. Teraz wiem, że mówił to każdej, że jak to Marek określił, on miał tylko jeden cel.
- Podobasz mi się, chciałabyś być moją dziewczyną? – zapytał gdy odprowadzał mnie do domu
- Tak – powiedziałam bez zastanowienia
Podobało mi się, że był taki bezpośredni, że mówił wprost to co czuje.
Gdy byliśmy pod moim domem, objął mnie i zaczął całować bardzo mocno. W pewnym momencie jego dłoń wylądowała na moim pośladku, ale trzymał mnie tak mocno, że nawet gdybym chciała się wyrwać, to bym nie mogła. Doszłam do wniosku, że może tak trzeba, przecież jesteśmy parą, myślałam.
- To do jutra – powiedział gdy skończył i odszedł
Nie zaczekał nawet aż wejdę do domu, Marek zawsze czekał. Ale wtedy tego nie dostrzegałam.
Kolejnym dniem była sobota. Darek przyszedł gdy bawiłam się w ogrodzie z psem Olafa, mojego kuzyna. Wszedł na podwórko, podszedł do mnie bez słowa i zaczął mnie całować.
- Cześć słoneczko. – powiedział w krótkiej przerwie
Potem oparł mnie o mur i całował mnie znowu. A gdy mnie nie całował to mnie dotykał, albo robił te dwie rzeczy jednocześnie. Zależy mu na mnie – myślałam. Stojąc tak rozglądałam się po ogrodzie, gdy spojrzałam w stronę furtki zobaczyłam Marka. Stał przyglądał się nam.
- Czekaj – powiedziałam wyrywając się Darkowi
Niemal podbiegłam do bramki.
- No no widzę że masz nowego chłopaka. – powiedział na powitanie
Nowego chłopaka, nowego? Czyli Markowi też na mnie zależało? Uważał, że jesteśmy parą. Takie i milion innych myśli przychodziły mi wtedy do głowy. W tamtym momencie zrozumiałam, że wszystko spieprzyłam.
- Marek – wyszeptałam – Ja… - zbrakło mi słów
- Daruj sobie, mnie nie musisz się tłumaczyć. Z resztą, widok mówił sam za siebie.
- Ale.. – wyjąkałam
- Nie ma „ale” Nicola. A swoją droga nigdy tak o Tobie nie myślałem..
- Jak?
- Czy ty naprawdę nie widzisz, że on chce Cię tylko przelecieć? Naprawdę jesteś taka naiwna?
- A ty co zazdrościsz mu? – wykrzyczałam zrozpaczona
- Ja? Ja miałem Ci tylko tyle do powiedzenia. Widać zasługujesz na niego, skoro nic nie rozumiesz.
Odszedł, a ja stałam nadal przy furtce i patrzyłam tempo przed siebie. Wtedy podszedł Darek, objął mnie.
- Nie przejmuj się tym idiotą – szepnął
Wtuliłam się w niego. Zrozumiałam, że dziewczyna taka jak ja, zasługuje tylko na takiego Darka i powinnam się cieszyć, że go mam. Zrozumiałam, że Marek jest dla mnie nieosiągalny i pogodziłam się z tym.
Kolejne dni mijały powoli. Z Darkiem widywałam się niemal codziennie, układało się między nami różnie. Pewne jest to, że spędzałam z nim czas inaczej niż z Markiem. W szkole się opuściłam. Nie potrafiłam się sama uczyć, a Marek już mi nie pomagał, więc oceny były coraz gorsze. Gdy pewnego dnia tata wrócił z wywiadówki, zabronił mi iść na prywatkę, na którą zaprosił mnie Darek. Zapytał mnie wtedy czy to Marek ma na mnie taki wpływ. Ja powiedziałam tylko, że z Markiem nie widziałam się od dawna, że nie utrzymujemy już kontaktów. O istnieniu Darka tata nie miał pojęcia. Ja mu nigdy o nim nie powiedziałam, a on przychodził tylko gdy byłam sama w domu. Dlatego też tata do tej pory nie wie, że Darek kiedykolwiek istniał w moim życiu.
Byłam wściekła, że mimo próśb i obietnicy poprawy w szkole nie mogłam iść na tę imprezę. Gdy spotkałam się na mieście z Darkiem i opowiedziałam mu o wszystkim, ten powiedział żebym po prostu uciekła. A ja idiotka go posłuchałam. Na imprezie zażądał kolejnego dowodu miłości, a ja byłam tak skołowana, że bezmyślnie się zgodziłam. Wole nie myśleć co by się stało gdyby do pokoju nie wszedł WTEDY Marek.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
maaadzia · dnia 02.09.2011 08:03 · Czytań: 839 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Komentarze
Usunięty dnia 02.09.2011 23:14
Mam wrażenie, że tekst jest napisany przez nastolatkę i tak będę go oceniać. Postacie sa wiarygodne, dialogi też, co stwarza klimat, oddaje emocje. Stylistyka do dopracowania, szczególnie nadmiar Marków i Darków. Chętnie przeczytam dalszy ciąg. Zdecydowanie proponuję ujednolicić czcionkę. Oddzielić fragmenty można gwiazdkami. Taka grafika już na wstępie zniechęca do czytania. Ten fragment tłustym drukiem wydaje mi się niepotrzebny. Jeśli prowadzić narrację dwuosobową to proporcjonalnie, a ten fragment przynosi wiecej szkody niż pożytku w ogólnym odbiorze.
maaadzia dnia 03.09.2011 12:43
Dziękuję za komentarz i wskazówki, a co do narracji to w dalszej cześci jest również dwuosobowa, ale bardziej proporcjonalna.
Jest mi bardzo miło, że chociaż ktoś to przeczytał, bo szczerze mówiąc nie miałam na to nadzieji.
A lat mam 18, choć pierwowzór tekstu tego napisałam na kartkach zeszytu, gdy miałam jakieś 15 może 16.
Usunięty dnia 03.09.2011 22:42
Teraz lepiej wygląda. Na pewno więcej osób przeczytało, tylko nie zostawiły komentarza. Ja lubię takie naturalne teksty o nastolatkach, więc będę czytała kolejne części :)
Dobra Cobra dnia 03.09.2011 23:51
Ludzie czytają te nasze teksty. Zerknij choćby na licznik odwiedzin pod Twoim tekstem!

Pozdrawiam i głowa do góry!
maaadzia dnia 04.09.2011 00:11
No może i racja:smilewinkgrin::smilewinkgrin:
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty