Niezdolni do zapomnienia - Rudzielec
Proza » Inne » Niezdolni do zapomnienia
A A A
Siedzę skulony w kącie ciemnego pokoju, z kuchni dochodzą odgłosy kłótni. Otoczony moimi przyjaciółmi łkam cichutko. Modlę się do Pana Boga, aby mamusia już tak bardzo nie płakała, biedna ciągle się o coś potyka. Dlatego, jak zawsze mi powtarza, ma tyle siniaków. Przypominam sobie jak kiedyś była załamana, gdy spadła ze schodów i złamała rękę. Wtedy tatuś Jerzy krzyczał jeszcze głośniej.

Tatuś Marek, tatuś Krzysztof, nie pamiętam wszystkich, tylu ich było. Kiedyś dowiedziałem się, że mój pierwszy tatuś nazywał się tak jak ja – Janek. Jednak odszedł trzy lata temu, gdy miałem sześć lat. Za każdym razem, gdy o nim myślę przypominam sobie jak brał mnie na kolana, kiedy rozbiłem kolano i płakałem jak maluch. Wtedy w domu było tak cichutko, tak spokojnie. Mamusia nie płakała, zawsze śpiewała mi kołysanki do snu. Teraz usypiają mnie odgłosy kłótni i łkanie rodzicielki dochodzące z kuchni. Zmęczony codziennością zasypiam.

Ranek. Wydawać by się mogło, że mając dziewięć lat nic nie rozumiem, ale ja wiem że coś jest nie tak. Raz w miesiącu do naszego domu przychodzi taka śmieszna pani. Ma duże, kwadratowe oprawki okularów i zawsze tą samą, żółtą spódnicę. Cały czas dopytując się czy ktoś nie robi mi krzywdy i czy mamusia często zaprasza gości. Ja wiem, że nie mogę powiedzieć o moich tatusiach. Kiedyś powiedziałem, cały następny tydzień mamusia płakała i krzyczała na mnie. Nie chciałem tego więcej, więc ciągle kłamałem, wciąż te same odpowiedzi. Nauczyłem się już, że trzeba mówić to co ludzie chcą usłyszeć niezależnie od tego jaka jest prawda.

Czas na kolację. Schodzę do kuchni. Przy stole siedzi mamusia i tatuś Jerzy. To już pół roku od kiedy jest z nami. Ostatnio nawet tak bardzo nie krzyczy. Siadam przy stole, dorośli rozmawiają o jakimś gówniarzu, który tylko zawadza. Jednak nie ciekawi mnie to na tyle, żeby wsłuchiwać się dokładnie. Patrzę na mamę, która ma już coraz mniej siniaków, cieszę się, że trochę bardziej na siebie uważa. Kończę posiłek i wracam do pokoju. Kładę się do łóżka, prosząc kolejny raz Pana Boga o szczęście dla mojej rodziny. Zasypiam.

Budzą mnie głośne krzyki, nie wiem co się dzieje. Cicho otwieram drzwi i schodzę po schodach. Zatrzymuję się koło kuchni. Wygląda na to, że znowu rozmawiają o tym dziecku o którym rozmawiali przy kolacji. Mamusia płacze, tatuś Jerzy karze jej decydować. Mówi, że nie będzie utrzymywał nie swojego bachora. Nagle gorzka prawda dociera do mnie. Gówniarz, bachor i wiele innych określeń, których nie rozumiem – to ja. To ja jestem główną przyczyną cierpienia ukochanej mamusi. Tępy ból rozdziera mnie od środka. Tak bardzo starałem się, aby nie przysparzać jej zmartwień, robiłem wszystko co mogłem, żeby była szczęśliwa. To jednak za mało. Słyszę głośny huk, już wiem że to wcale nie niezdarność mojej mamy powodowała te siniaki, tylko moje istnienie. Otwieram drzwi, to co widzę do końca rozszarpuje moje dziecięce serce. Tatuś Jerzy stoi z drwiącym uśmiechem na twarzy nad leżącą na ziemi, cicho łkającą mamusią. Zauważają mnie. On wychodzi, Ona nie może się ruszyć, karze mi wyjść. Wiem, że muszę zadzwonić po pomoc, szukam jej telefonu. Gdy go znajduję biegnę do kuchni, mamusia jest nie przytomna, łzy zasychają jej na policzkach.

Później jedyne co pamiętam to ciągłe zamieszanie. Najpierw przyjechała karetka, zabrali mamusię. Teraz policja zabiera mnie.
Parę rozmów i obcy ludzie już wiedzą co dla mnie najlepsze. Zabierają mnie od mamusi. Oczywiście zostało jeszcze wiele formalności, ale to postanowione.

Po procesie zostaję zabrany od ukochanej rodzicielki, teraz nie mam już nikogo. Przechodzę przez bramę domu dziecka widząc smutne i wymuszone uśmiechy innych dzieci. Teraz jestem wśród swoich. Wśród pustych, dziecięcych serduszek, z bagażem dramatycznych wspomnień, nie zdolnych do zapomnienia i szczęśliwej, pełnej miłości przyszłości.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Rudzielec · dnia 02.09.2011 08:04 · Czytań: 930 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Usunięty dnia 02.09.2011 10:05
Tekst z rodzaju takich, których człowiek boi się komentować, ze względu na temat. Ale jednak chyba się odważę. Nie odebrałam go jako łzawy, co jest dużym plusem, czytałam w rytmie suchej relacji z życia dziecka, opowiadającego komuś o sobie. Jakby mówiło bez emocji, a jednak pod powierzchnią pozornego spokoju burzą się uczucia.
Pozdrawiam B)
MamaMuchomorka dnia 02.09.2011 11:10 Ocena: Świetne!
Nie lubię określenia rodzicielka, od razu wiadomo że patologia <według mnie>.
Będę szczera, popłakałam się, nie wiem na ile to poprawne i na ile dobre. Takie historie zawsze budzą we mnie silne emocje. Jest w tym dużo prawdy, bo przecież coraz częściej dziecko jest przeszkodą - nie darem. Za ostatnie zdanie wielkie plusisko. I tak sobie myślę, że naiwność dziecka jest wspaniałym a jednak okrutnym darem. Pozdrawiam
Usunięty dnia 02.09.2011 11:22
Cytat:
Tekst z rodzaju takich, których człowiek boi się komentować, ze względu na temat.

amsa ma rację, bo jesli to są czyjeś osobiste przeżycia, to nie chcemy dodatkowo ranić. Ale trudno, będę bezwzględna. Absolutnie nie przemawia do mnie portret psychologiczny dziecka. Tym bardziej, że jest to narracja pierwszoosobowa.
Cytat:
Po procesie zostaję zabrany od ukochanej rodzicielki, teraz nie mam już nikogo. Przechodzę przez bramę domu dziecka widząc smutne i wymuszone uśmiechy innych dzieci.

Nie wiem, czy to jest język dziewięciolatka, szczególnie z takimi przeżyciami.
Pozdrawiam.
Ela Samek dnia 02.09.2011 17:43
Temat niezmiernie trudny, zwłaszcza, że pisany nie z perspektywy „ jakiegoś dziecka o imieniu Jaś”, ale Autor podjął próbą zmierzenia się z tematem widzianym oczami krzywdzonego dziecka - "Ja". Percepcja dziecka przeżywającego sytuacje patologiczne jest odmienna, doświadcza ono zdarzeń, które przekraczają zdolność zrozumienia na tym etapie rozwoju osobowości. Tekst w czytaniu cechuje pewna chropowatość użytych sformułowań dlatego pojawia się tu pytanie: - Czy opisując traumy widziane oczami dziecka użyć dorosłych sformułowań wynikowo -logicznych oceny zdażeń, czy opisać „dziecięcym żargonem”. Dzieci w takich sytuacjach często operują „ słownictwem zasłyszanym” od dorosłych i dlatego wydaje mi się, że mimo „braku równowagi” w doborze sformułowań, tekst tak napisany w wybranych naracjach broni się.
"Dorosłe dziecko" z perspektywy lat nigdy nie zapomni doznanych krzywd, zawsze chwile będą wracać, w aspekcie pytań bez odpowiedzi. Aby odnaleźć się na powrót w rzeczywistości i odbudować własną tożsamość - wartość "Ja", mimo traumy „opuszczenia - odrzucenia”, osoba musi znaleźć w sobie siły aby udźwignąć ciężar doświadczeń -pamięci istnienia doznanej krzywdy. Bo tak na prawdę, często mimo wsparcia psychologów , to skrzywdzone dziecko musi samodzielnie, w swojej psychice „wypracować klucz” do zamkniętych drzwi. Czasami bywa, że jest to jedne, powracające w chwilach bólu, wspomnienie chwili szczęśliwej z matką lub ojcem. Tak jak i w tekście chłopiec w przeszłości szuka wspomnień "dobrych"- i odnajdujemy je w opisie sytuacji gdy był jeszcze w rodzinie prawdzwy ojciec.

Kiedyś „rysowałam” z dziećmi z domu dziecka . Jeden z chłopców chyba lat 14, „tułający” się od wielu lat po domach dziecka, bo sprawiał trudności wychowawcze narysował dziecko na huśtawce i obok postać w sukience. I powiedział, że na huśtawce to siedzi on, i że mama go często huśtała. Gdy wspominał jak go Mama huśtała to uśmiechał się. Czy na prawdę Matka huśtała? - nie wiem. Do domu dziecka został oddany jak miał 2-3 latka. Ale to wspomnienie dodawało mu sił, i jakby samotności, wraz z powracajacymi obrazem sceny na huśtawce, mniej w nim było.
Serdecznie pozdrawiam
AgentR dnia 02.09.2011 18:26
Dla mnie absolutnie nie ma tematów tabu i zgadzam się z blaszką. Myślenie dziecka jest szarpane, momentami nawet dorosłe. Nie sądzę, żeby dziecko zdawało sobie sprawę z "formalności", czy odczuwało "tępy ból rozdzierający od środka", raczej nie potrafiłoby tego określić. Koncept na pewno ciekawy i w niemałej części udany, ale zdecydowałbym się na ujednolicenie wypowiedzi
Jack the Nipper dnia 04.09.2011 17:21
Porwanie się z motyką na słońce, ale o dziwo, do sukcesu nie zabrakło tak wiele. Trudny temat, wymaga bardzo specyficznego języka, wykreowania bardzo specyficznej atmosfry, żeby to zabrzmiało autentycznie a nie jak notka propagandowa z tabloidu. Wyszło nieźle, dziecko czasami zbyt "dorosłe", i trochę na siłę chcesz wycisnąc łzy. A niepotrzebnie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty